Wenus napisał/a
Czy ktoś z Was był beznadziejnie zakochany? Jeśli jest jakieś antidotum to poproszę... Zaczyna mnie to przerastać. Zastanawiam się nawet nad jakąś terapią...
Hej Wenus:)
Przed godzina wróciłam znad morza i jestem padnięta ale Ci tylko napiszę,że beznadziejne zakochanie to zaliczyłam w liceum więc ,hmmm,bardzo dawno.
Zakochuję się na okrągło,a to w jakimś kocie,a to w Sopocie,a to mnie urzeknie jakiś dziennikarz,książka,dzieło sztuki ale żaden mężczyzna nie jest obiektem moich westchnień za co jestem szczerze wdzięczna nie wiem,Bogu,przestrzeni itd.
Cierpienie z powodu zakochania jest czasem nie do zniesienia ale patrząc z perspektywy czasu wiem,że cierpienie z powodu faceta to stratra czasu.
Tak na dobrą sprawę miłość powinna być radością a jeśli cierpimy to się mówi:do widzenia bo fascynacja jest jak nałóg,rządzi się [podobnymi prawami:))
Sorry ale juz dziś nie myślę,pozdrawiam wszystkich i idę odespać wyprawę,jutro foty;))
A,Wenus, jest super psychologiczny kanał na yt "psychologia relacji ",Tatiana Mitkowa ,tam jest o beznadziejnych miłościach sporo i Rafał Olszański kanał "ocal siebie".
Psycholog Ci nie pomoże w sensie,że u,umniejszy "beznadziejności w miłości "ale może cos pomoże;)