Ja nie latałem często. Włściwie tylko 3 razy. Raz w Polsce z Wrocławia do Warszawy i 2 razy do córki i z powrotem, hehehe. To była cała moja historia z lataniem. Ten lot w Polsce to był rok 89 grudzień...To w środku śmierdziało paliwem, myślałem że się ten samolot rozleci, ale doleciał, hehehe. Te już tataj to jako tako. Tylko tam przy lądowaniu pilot tak walnął kołami że myślałem że się wiją do środka. Ale z powrotem, było już lądowanie idealne...Buziak.
Druga tura bez Bonżura...