Dzień dobry :-) Ja na razie nie chcę już psów, jak wyjeżdżałam to miałam zawsze kłopot kto im będzie dawał jeść, poza tym kopały mi doły na podwórko bo łapały nornice albo krety. Czasem się nawet im udawało :-)
Amigo, no właśnie nie mam już psów dlatego mogę sobie pozwolić na kota. Wcześniej miałam takie psy co nienawidziły kotów i innych małych futrzaków. Kiedyś ktoś mi podrzucił małego kotka, to był od razu zagryziony. Suczka to nawet raz upolowała dla mnie tchórza, odgryzając mu głowę :/
Mam ale nie chcę już robić kłopotu. A poza tym wnerwiają mnie trzy bezpańskie koty co teraz jak nie mam psów to mi łażą po podwórku, nawet petard się już za bardzo nie boją. Mam czarny samochód a na masce są ciągle ślady kocich łap i jeszcze chyba sikają na koła bo czasem śmierdzi. Mam nadzieję, że jak będzie kot gospodarz to im pokarze kto tu rządzi ;-)
On będzie malutki >;)) No chyba że adoptujesz.... tygrysa >;P Lubię piesy, chyba jestem "zapsiony" bo obce przychodzą na.... kanapki >;)) Koty szybko się adoptują, kolega wręczył gospodarzowi saszetki z kocim żarciem, ze koteczka co się przybłąkała "takie lubi" no i załatwił jej lokum >;))
A jak będzie.... towarzyski? >;)) Do mojej "pani Cioci">;) na Saskiej Kępie przychodził czarny kotek o niezwykłym apetycie, a to było rodzeństwo >;)) I pani Ciocia ma 2 czarne koty :) ale się bardzo boją facetów, jak przychodzę to uciekają >;/
Ja chciałam na wiosnę nawet jednego udomowić jak jeszcze były młode koty ale żaden się nie dał złapać. One się widocznie gdzieś dziko wychowywały i wybrały wolność ;-)
Dasz im jeść? >;)) U nas panie zrobiły "koci domek" na krawędzi lasu dla kotów których nikt nie adoptował, zagoniły mężów i nawet płotek jest żeby psy nie dokuczały :) całą zimę tam siedzą, jeść co jest to sobie spacerują. Pan Leśnik się wkurza bo one polują w lesie, no ale podpadanie paniom to nie żarty >;P
Amigo, Ty się znasz na kotach... Czy to faktycznie prawda, że kotom nie powinno się dawać mleka bo im szkodzi? I co taki mały kotek może jeść z ludzkiego jedzenia, czy można mu dawać skrawki mięsa?
Witaj Wenus. Na temat mleka to jest tyle wypowiedzi ile "kociarzy". Kot jak jest głodny to pożre to co my jemy. Ale nie wszystko mu wychodzi na zdrowie. A co mu może zaszkodzić, to trudno powiedzieć, bo tych elementów jest wiele. Dlatego żeby się ustrzec, przed tym. Powinno się dawać gotową karmę ze sklepu. Jeżeli chodzi o mięso. To też wiele zdań. Jedni są za tym żeby dawać, bo przecież kot z natury jest drapieżnikiem i poluje. Drudzy, żeby nie dawać. Bo po surowym mięsie kot może dostać robali...
Jest parę polskich for, dla kociarzy...
Krewna wzięła małego kotka, po tych środkach na odrobaczenie to brrrr co z niego wylazło. Koniecznie trzeba zwierzaki odrobaczać i siebie też nie zaszkodzi.
Krewna wzięła małego kotka, po tych środkach na odrobaczenie to brrrr co z niego wylazło. Koniecznie trzeba zwierzaki odrobaczać i siebie też nie zaszkodzi.
Raz gdzieś widziałem pewien substytut...Promocja była, dosyć znaczna, no i kto się pośpieszy dostanie jedno opakowanie gratis. Zainteresowało mnie co to jest? Chodziło o od robaczywienie organizmu. Początek oczywiście zrobił wrażenie, po tej lekturze poczułem że coś po mnie łazi, a w brzuchu kłębią się tylko robale. Po przeczytaniu tej części horroru, przeszedłem do części...Ratującej moje życie i pozbawiającej mnie wszystkich robali, hehehe. Od razu wyczułem manipulację pierwszej wody. No ale dokończyłem, czytając posty zadowolonych klientów...No i oczywiście nic nie kupiłem. Przypomniałem sobie stare polskie przysłowie. "Kto pije i pali...Nie ma robali," hehehe
A jak ktoś nie pije i nie pali, równie dobrze może zadbać o to żeby nie mieć...Robali.
Zwierzaki wszystko wąchają i potrafią zeżreć jakieś paskudztwa lub upolować zarażoną sztukę. Pamiętam jak byliśmy głodni na spływach kajakowych i ile ryb trzeba było wywalić bo przy czyszczeniu okazywało się że mają "gości" Więc zwierzaki co roku, ludzie co 2 lata. Nie palę się jak nie muszę info o zagrożeniu mam od swojego Weterynarza, jak mówi że jest kłopot w okolicy, to nie ma się co szczypać.
Lotek, gdybym tym dzikusom dawała jeść a potem je wyganiała to co one by sobie o mnie pomyślały? Że jakaś pomylona jestem ;-) Odkąd nie mam psów to owszem, czasem zostaje mi jedzenie i muszę wyrzucać chociaż bardzo tego nie lubię bo gdzieś na świecie ludzie głodują. Ale takie kilkudniowe kotlety, jak mi czasem zostaną, to wynoszę do lasu co go mam na przeciwko domu i kładę przy alejce. I jak sprawdzałam to nigdy dłużej nie leżały niż 1 dzień :-)
Kupiłam już mleko bo może lubi, i takie saszetki dla kotów, tyko w domu doczytałam, że to dla dorosłych kotów to nie wiem :/ Uszykowalam mu już posłanie czyli pudełko i mój biały moherowy sweter co się zbiegł w praniu ale dalej jest mięciutki. Jeszcze tylko muszę załatwić żółty piasek. A tymi robalami to mnie nie straszcie bo się będę bała go głaskać ;-)
Coś mi przypomniałaś Wenus >;)) Coś mnie obudziło w nocy jak nocowałem na Mazurach :) jakieś straszne "duchy" :) a to pani prowadząca hotelik, wystawiała resztki w miseczkach koło ogrodzenia i borsuczka z młodymi się delektowała poczęstunkiem >;)) Potem przyszły dziki i powywalały śmietniki, a to już było mniej zabawne, bo kroki były jak ludzkie i spałem z siekierą w zasięgu ręki. Dobrze robisz, jak jedzenie wynosisz w las. U siebie mam kompost i tam dopiero życie kwitnie, myszaki, koty, lisy i sam nie wiem co >;) A ostatnio to liście zbierałem bo na ulicę leciały i postanowiłem przekompostować to mam górę kompostową, ciekawe kto tam zamieszka? >;))