![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
Przed wyborami w 1989, będąc uczniem XI Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Reja w Warszawie, zgłosił się jako wolontariusz do pomocy w biurze stołecznego Komitetu Obywatelskiego w kawiarni „Niespodzianka” przy placu Konstytucji 6[2][3]. Pracował jako tłumacz języka angielskiego, wspierał przebywającego w Polsce przedstawiciela amerykańskiego stanu Michigan, dzięki któremu uzyskał później kilkumiesięczne stypendium, po czym kształcił się w Cranbrook-Kingswood High School w Bloomfield Hills (1990–1991)[2][4][3]. Maturę zdał w 1991[3].
W 1996 został absolwentem stosunków międzynarodowych na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego[1]. Ukończył także filologię angielską na Wydziale Neofilologii UW (1996)[4][5] i studia europejskie w Kolegium Europejskim w Natolinie (1997)[1]. Był stypendystą Uniwersytetu Oksfordzkiego (1995) oraz Instytutu Unii Europejskiej Studiów nad Bezpieczeństwem w Paryżu (2002)[6]. W 2004 uzyskał stopień naukowy doktora nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW na podstawie pracy pt. Dynamika reformy instytucjonalnej w Unii Europejskiej przygotowanej pod kierunkiem profesora Stanisława Parzymiesa[7]. |
No...Wiedział gdzie jest przyszłość i poczuł zapach koryta ![]() ![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
Za „pierwszego życia” kawiarni jej najczęstszymi gośćmi byli cinkciarze, koniki, prostytutki ze Śródmieścia. Ogromne socrealistyczne wnętrze o dwóch piętrach nie zachęcało. Z zakamarków dochodził zapach ścierki. Na stolikach kwiatki w szklankach. No i smak czy raczej bezsmak mocno przechodzonej wuzetki. Najgorszej, jaką jadłem w życiu – wspomina varsavianista Jerzy S. Majewski, który do kawiarni zawitał już w latach 80. Wtedy to właśnie zła sława kawiarni zdecydowała o jej zamknięciu – na szczęście dla Lityńskiego i działaczy Komitetu. Ale najpierw w Niespodziance trzeba było zrobić porządki. Nie było pokoi, gdzie można pracować. Ale z drugiej strony to wyznaczyło sposób pracy, jakąś dobrą atmosferę, młyn pełen ludzi i pomysłów, jakim stała się później Niespodzianka – wspominał po wielu latach Lityński.
Młyn w kawiarni zaczął się kręcić zaraz po jej ponownym otwarciu. Przestrzeń zagospodarowano na nowo dzięki pomocy zaprzyjaźnionych architektów, państwa Kaliszewskich. Na dużej szklanej witrynie wychodzącej na plac Konstytucji wywieszono wielkoformatowe zdjęcia – portrety kandydatów startujących do Sejmu z list „Solidarności”. Zaczął wychodzić wydawany przez ekipę z kawiarni nieregularnik „Niespodzianka”. Wkrótce rozmiary społecznej energii, jaka kumuluje się na placu Konstytucji, przerosły oczekiwania kierujących pracami Komitetu. Atmosferę tych chwil uchwycił Marcin Kołodziejczyk na łamach tygodnika „Polityka”: Zgłasza się do pracy emerytowana księgowa. Barbara Lis-Udrycka zapisuje w notesie propozycję od aktorki: „oferuję oprawę wokalną spotkań”. Ktoś z młodszej załogi sztabu pyta, czy jedna z informatorek wyborczych – starsza pani, która pracuje od godziny 8 do 22 – nie jest zmęczona. „W Powstaniu bywało gorzej” – odpowiada pogodnie. Jakiś staruszek przynosi w prezencie paczkę najdroższej kawy z Peweksu – musiał na nią wydać pół emerytury. Jan Lityński zaprasza Zbigniewa Gąsiora – architekta, byłego żołnierza batalionu Parasol – u którego się kiedyś ukrywał. Pan Gąsior kieruje zamalowaniem chodnika na placu Konstytucji w wielki plan Warszawy z zaznaczonymi sztabami komitetów obywatelskich. – Przychodzi pokolenie akowskie, wspaniali, dzielni ludzie – mówi Lityński. Ale też mnóstwo młodych ludzi. Cały przekrój społeczeństwa. Na naszych oczach dzieje się coś wielkiego. Członkowie komitetu obywatelskiego wspominają też występ, jaki w Niespodziance wykonał Stevie Wonder przed swoim koncertem w Kongresowej. Chciał w ten sposób wesprzeć walczących o wolność opozycjonistów. W innych wspomnieniach przewija się widok młodych ludzi, którzy zawsze okupowali schodki przed kawiarnią. Czekają, bo może i dla nich znajdzie się jakieś zadanie. W końcu przyszedł taki moment, że każda para rąk jest potrzebna. W nocy z 3 na 4 czerwca, tuż przed wyborami, na plac Konstytucji przyjechał transport plakatów z Włoch: 10 tysięcy wydrukowanych wizerunków Gary’ego Coopera niosącego w ręku kartę do głosowania. Na karcie widnieje napis: „Solidarność”. Następuje wielka mobilizacja, jakimś cudem wszystkie plakaty udaje się rozkleić po mieście. W niedzielę 4 czerwca rano na warszawiaków zewsząd spogląda samotny kowboj idący do wyborów. Po ogłoszeniu wyników do sztabu w Niespodziance spływają gratulacje z całego świata. Telefony urywają się cały dzień. Wieczorem przed kawiarnię przychodzą tłumy – w euforii po wygranych wyborach na komunistycznym Placu Konstytucji trwa spontaniczne święto wolności. Fenomen Niespodzianki, podobnie jak komitetów obywatelskich, skończył się niedługo po przełomie 1989 roku. Euforia nie trwała długo, zaczęło się mozolne budowanie wolnego, demokratycznego państwa. Komitety obywatelskie rozwiązano, z Niespodzianki zniknął także opozycyjny duch. Znakiem czasów można nazwać fakt, że w latach 90. w jej miejscu otwarto salon telefonii komórkowej. Gdy w 2009 roku Warszawa świętowała 20 lat wolności, na placyku nieopodal historycznej kawiarni dawni opozycjoniści, w tym premier Tadeusz Mazowiecki, wznosili jubileuszowy toast za wolność. |
Tam właściciele się zmieniają szybko, coś tam robiłem z 10 lat temu 3 właściciel wstecz. To fatalne miejsce, niby centrum ale nie ten klient. Tam była kawiarnio lodziarnia, ale upadła.
|
"wspierał przebywającego w Polsce przedstawiciela amerykańskiego stanu Michigan," Nie znasz przypadkiem nazwiska? Tego co go wspierał Trzaskowski? Przypominam sobie startował wtedy jakiś polonus z USA, ale przepadł w wyborach...Może to jego wspierał?
Druga tura bez Bonżura...
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Tja...Okrągły stół przejął władzę. a naiwni myśleli że obalili komunę ![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
Pomysł, był ciekawy, aby prawdziwych działaczy zastępować...... agentami >;) To działa do dziś, Andrzeju >;))
|
Tak samo w działalności samorządowej - warto poznać od podstaw tę pracę, to nie są łatwe sprawy, funkcjonowanie organizmu miejskiego, to nie przelewki. Nie można zapominać o miejskiej infrastrukturze, o urbanistyce, szkolnictwie, służbie zdrowia itp. Studia politologiczne tej wiedzy nie dają wcale.
Cóż, widać jak na dłoni, że R. Trzaskowski to wybrany i wyhodowany emisariusz międzynarodowych interesów i nie po to w niego zainwestowano, by służył Polsce. On ma zgoła inne zadanie i wg mocodawców jest już jednym z nielicznych, którzy mogą to zadanie realizować. Do chwili obecnej tylko D. Tusk spełnił pokładane w nim nadzieje. Okazał się największym w dziejach gospodarczym szkodnikiem Polski na decydującym w kraju stanowisku. Inni byli tylko częściowo skuteczni (jak R. Sikorski politycznie ożeniony z wpływową amerykańska dziennikarką), lub całkiem nieskuteczni jak J. Palikot, R. Petru. R. Biedroń czy S. Hołownia. Z tym ostatnim wiąże się ciągle jakieś nadzieje, tym bardziej, że chyba R. Trzaskowski - ostatecznie skompromitowany już nie zbuduje "Nowej Solidarności" |
No ale będzie "rządził" Warszawą przez najbliższe 5 lat ![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Amigoland
Będzie pilnował obcych interesów. To samo robią wszystkie kolonializmy. Dają zarobić prostym biednym ludziom, którzy wszystko im zawdzięczają, więc reprezentują ich interesy. |
Jak wszyscy wiedzą kogo on reprezentuje interesy. To po co go wybierają?
Druga tura bez Bonżura...
|
Mnie nie pytaj, jak można na takiego kogoś głosować?
|
![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
Aż piekło zamarznie >;PP
Otchłań, limbus, limbo, Pandemonium (późnołac. limbus) – w chrześcijaństwie stan osób, które umarły przed zmartwychwstaniem Jezusa albo też w nowszych czasach, bez chrztu, ale nie popełniły osobistych grzechów. Nie jest utożsamiana z czyśćcem, ale jest częścią piekła. Pojęcie otchłani występuje w nauczaniu niektórych wyznań chrześcijańskich. Nie jest ona wspomniana w Katechizmie Kościoła Katolickiego z 1992 roku[1]. Wyznania protestanckie nie uznają istnienia otchłani. Również Świadkowie Jehowy odrzucają taką koncepcję otchłani[a]. Limbus patrum Uzasadnieniem istnienia otchłani jest nauczanie o grzechu pierworodnym. Według tej doktryny jedynie jego zmazanie przez chrzest miałoby przywrócić więź między Bogiem i człowiekiem, dając jednocześnie człowiekowi zbawienie po śmierci. Dopiero ofiara na krzyżu otworzyła ludziom bramy nieba, natomiast zmarli wcześniej czekali w otchłani na Chrystusa. Biblia nie relacjonuje bezpośrednio zstąpienia Jezusa do otchłani, jedynie nawiązuje do tego faktu. Opisy natomiast znajdują się w niektórych apokryfach. Według nich dusze ludzi czekały na Zbawiciela, a na krótko przed jego przyjściem dołączył do nich Jan Chrzciciel. Po śmierci krzyżowej Jezus Chrystus miał zejść do otchłani i wyzwolić ludzkość więzioną przez szatana. Wyzwoleni przez Chrystusa nie przebywali w limbus puerorum, ale w limbus patrum. Otchłań dzieci nieochrzczonych (limbus puerorum, limbus infantium) Teorię limbus puerorum sformułował św. Tomasz z Akwinu. W otchłani mogą przebywać dzieci, które zmarły bez chrztu. Nie otrzymały one na chrzcie łaski uświęcającej, co nie pozwala im osiągnąć nieba. Otchłań jest częścią piekła, gdzie dusze nie doświadczają męki, ale też nie widzą Boga, doświadczając jedynie typowych dla dzieci przyjemności naturalnych. Św. Tomasz pisze: Dlatego żadna inna kara nie należy się za winę pierworodną, jak tylko pozbawienie tego celu, do którego zmierzało odebrane dobro, a do którego to celu sama natura ludzka sama przez się nie zdoła dotrzeć. Dobrem tym jest „widzenie” Boga. Toteż właściwą i jedyną karą za grzech pierworodny jest po śmierci brak tego „widzenia”. [...] Co do innych niedoskonałości i dóbr, które są nieodłączne od ludzkiej natury i wypływają z jej pierwiastków, to żadnej straty nie ponoszą ci, którzy zostali potępieni za sam tylko grzech pierworodny. [...] Otóż dzieci [nieochrzczone] nie były w takim stanie, żeby mogły posiąść życie wieczne (w niebie), bo ani ono nie należało im się z natury, ani one nie mogły mieć właściwych do tego uczynków. [...] Ale cieszyć się będą, że wielce będą korzystać z doskonałości naturalnych dzięki dobroci Boga. (Św. Tomasz Summa Theologica, III 101 a.1,2). W opublikowanym 20 kwietnia 2007 r., niemającym mocy wiążącej dokumencie, watykańska Międzynarodowa Komisja Teologiczna stwierdziła, że tradycyjne pojęcie limbusu wydaje się być refleksem nadmiernie restrykcyjnej wizji zbawienia i że „wykluczenie niewinnych dzieci z nieba nie odzwierciedla specjalnej miłości Chrystusa do najmniejszych”, przypominając jednak, że to chrzest jest normalną drogą zbawienia. Także Kodeks prawa kanonicznego (Kan. 867) nakłada na rodziców obowiązek ochrzczenia dziecka możliwie najszybciej po urodzeniu[1]. § 1. Rodzice mają obowiązek troszczyć się, ażeby ich dzieci zostały ochrzczone w pierwszych tygodniach; możliwie najszybciej po urodzeniu, a nawet jeszcze przed nim powinni się udać do proboszcza, by prosić o sakrament dla dziecka i odpowiednio do niego się przygotować. § 2. Jeśli dziecko znajduje się w niebezpieczeństwie śmierci, powinno być natychmiast ochrzczone. (Kan. 867) Opinie na temat otchłani dzieci nieochrzczonych Synod w Kartaginie w roku 411 (lub 412) potępił tych, którzy utrzymywali, że istnieje miejsce między Rajem a miejscem kar, gdzie trafiają nieochrzczone noworodki[2]. Przebywanie dzieci nieochrzczonych w otchłani jest kwestionowane przez niektórych teologów katolickich twierdzących, że takie dzieci zaraz po śmierci idą do nieba. Temat ten poruszył papież Jan Paweł II w encyklice Evangelium Vitae, kiedy wspominał o aborcji. Napisał wtedy, że Kościół nie zna stanu nieochrzczonych dzieci, ale polecił ufać w miłość i miłosierdzie Boga. |
![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
A tak notabene. Pierwsi KPO wzięli...Niemcy
![]() ![]() ![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
Mają wydatki >;)
![]() |
Free forum by Nabble | Edit this page |