Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

Previous Topic Next Topic
 
classic Klasyczny list Lista threaded Wątki
21 wiadomości Opcje
12
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

Lothar.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

Lothar.
Zadanie jest utrudnione bo to nie jest sąsiadka z okolicy nieco nie w humorze, ale ta pani była facetem, lekarką i jest wyraźnie niezrównoważona wywali ze szpitala w Gorzowie teraz straszy we Wschowie, bo wróciła do kraju po gościnnych występach w Nowej Zelandii gdzie udawała Psychiatrę i dostała zawiasy jak puściła pacjenta co zabił kobietę po wypuszczeniu, wzorowy Lekarz dla Polskiej Rodziny. Ciekawe gdzie teraz "leczy"

Odciek programu "Państwo w państwie" poświęcił lekarce Polsat. W lutym 2018 roku dziennikarze portalu gorzowianin.com opisywali z kolei, że kobieta, na którą skarżyli się pacjenci, znalazła zatrudnienie w Nowym Szpitalu w Kostrzynie nad Odrą.

Historia publikacji nt. lekarki nie zaczęła się jednak w Wielkopolsce, a w Nowej Zelandii. Tę sprawę szeroko opisywała "Gazeta Wyborcza", a konkretnie "Duży Format" w serii reportaży "doktor Linda". "Wyborcza" opisała, że lekarka, jeszcze jako mężczyzna, studiowała na Akademii Medycznej w Lublinie. Została internistą. Później - po zmianie płci w USA - wyjechała do Nowej Zelandii, gdzie - podając się za psychiatrę - pracowała w Hutt Valley, a następnie szybko awansowała na dyrektorkę zdrowia psychicznego w szpitalu.

W 1997 r. Nową Zelandią wstrząsnęła straszliwa zbrodnia. 23-letni wówczas Leslie Parr zamordował swoją 31-letnią narzeczoną. Mężczyzna kilkakrotne wbił jej w klatkę piersiową dłuto, później obciął głowę piłą i schował do plastikowej torby, z którą później spacerował po mieście. Parr zeznał na policji, że jego narzeczona była diabłem i zabijając ją, ocalił ludzkość. Parr był schizofrenikiem, leczył się między innymi w Hutt Valley, gdzie trafił do gabinetu wspomnianej doktor. Lekarka zwolniła go z przymusowego leczenia.

Z informacji "Wyborczej" wynika, że pod adresem lekarki pojawiły się kolejne skargi i w końcu "została zwolniona z pracy i wykreślona z listy lekarzy w Nowej Zelandii". Poszukiwana przez Interpol i w końcu zatrzymana w USA, została odesłana do Polski. Tu lekarka zaczęła pracować w Tworkach. Awansowała na ordynatorkę geriatrii. Kiedy dotarła do niej telewizja z Nowej Zelandii, odeszła.

W 2006 r. Sąd Rejonowy w Pruszkowie skazał ją na dwa lata więzienia w zawieszeniu za wyłudzenie stosunku pracy. Następnie sąd lekarski pozbawił ją na cztery lata prawa do wykonywania zawodu


Przedwczoraj mój kolega zauważył coś brunatnego rozmazanego na ścianie budynku, w którym mieszka. Wezwał właściciela i ten po badaniu organoleptycznym stwierdził, że jest to gówno. Przejrzeli zapis z monitoringu, na którym widać nową mieszkankę w/w budynku, która wychodzi z domu z gównem w ręce, rozmazuje je na ścianie po czym wraca do domu. Po krótkim dochodzeniu kolega doszedł to tego, że jest to lekarka, która właśnie zaczyna pracę w naszym szpitalu we Wschowie. A tą lekarka jest pan/pani Linda Hoffman. k***a szok.



https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,24523395,doktor-linda-wrocila-w-gorzowie-strach-przed-lekarka-o-ktorej.html
mygyry • 2021-06-27, 12:19  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (67 piw)
Skoro ktoś zmienia płeć to ma z głową, smarowanie gównem to po prostu progres, niech się nazwie lewicowym performerem i po problemie, może trzaskowski przyzna jeszcze jakiś grant.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

Lothar.
U nas w Tworkach "robiła karierę" >;)) i nikt się nie zorientował :) Co w sumie jakoś mnie nie dziwi >;P Wysyłają nas na komplet badań i jest tam i Psycholog i Psychiatra i jak badający i badani budzą zaufanie, oprócz....
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

Lothar.
Zbigniew Poddubiuk vel  Linda Astor scenariusz jak z filmu sensacyjnego o....... Polskich Szpitalach i.... niezwykłych osobach tam Pracujących >;))

Poszukiwana poszukiwany cz.1
Liczba wyświetleń: 30648


W skrócie: Referencje były świetne: "Pani Linda Astor została doskonale wykształcona we wszystkich tajnikach psychiatrii" - napisał profesor Poddubiuk. Nikomu nie przyszło do głowy, że on i Linda Astor to ta sama osoba

Do artykułu dodano 2 komentarzy. Pokaż komentarze.
Poszukiwana, poszukiwany

Jest wrzesień 2004.

Ukryta w klapie żakietu kamera filmuje wychodzącą z kolejki WKD wysoką blondynkę, która zmierza w stronę szpitala psychiatrycznego. Krok pewny, obfity biust faluje w głębokim dekolcie.

To Linda Hoffmann - p.o. ordynatora oddziału geriatrii szpitala w pruszkowskich Tworkach pod Warszawą. Ma 55 lat. Urodziła się w Lublinie, tam ukończyła Akademię Medyczną. Z jej dossier wynika, że pracowała wiele lat jako psychiatra w USA i w Indonezji. To nie jest prawda. Prawdą jest, że była psychiatrą w Nowej Zelandii. Ale o tym w Tworkach nikt nie wie.

Tutaj kieruje pracą 20 osób i jest odpowiedzialna za 400 chorych psychicznie pacjentów.

Właścicielka żakietu i kamery ma na imię Janet. Specjalnie dla Lindy przyjechała z Nowej Zelandii. Teraz stoi naprzeciw niej i zastanawia się, w jaki sposób nawiązać znajomość. Po chwili kamera filmuje ich rozmowę w gabinecie.

- Odkąd przyjechałam do Polski, mam zawroty głowy, problemy z pamięcią i źle sypiam - kłamie Janet.

Linda podpiera się łokciem o biurko, patrzy Janet w twarz. Ma niski, nieprzyjemny głos:

- OK... To brzmi dość poważnie, ale nie sądzę, żeby to była demencja. Wydaje mi się raczej, że cierpi pani na lekką depresję... - sięga po bloczek z receptami.
- Tak naprawdę pracuję dla telewizji nowozelandzkiej - wyjawia wreszcie Janet. - Chciałabym z panią porozmawiać o sprawie Lesliego Parra.

Sprawa Lesliego Parra

Leslie Parr i Fiona Maulolo poznali się w Nowej Zelandii na początku 1997 roku. On miał 23 lata, ona 31. Dzisiaj Parr twierdzi, że Fiona była największą jego miłością. Niestety, tamtego dnia, 12 kwietnia 1997 roku, w okrutny sposób pozbawił ją życia.

Najpierw próbował dusić. Kiedy to się nie udawało, bo kobieta ciągle dawała oznaki życia, zaczął młotkiem wbijać w nią dłuto. Pozostawił w klatce piersiowej pięć sporych otworów. Na koniec piłą odciął głowę, schował do plastikowej reklamówki i przez dwa dni włóczył się z nią bez celu po mieście. Wreszcie wrócił do domu ofiary i umieścił pakunek w suszarce na ubrania obok wanny, w której pozostawił resztę ciała.

Następnie poszedł do swojego domu i wraz z kolegami rozpoczął alkoholowo-narkotykową libację. Kiedy po trzech dniach stracił przytomność, jego kompan wezwał pogotowie.

W szpitalu ocucono Lesliego i po stwierdzeniu, że jego zachowanie w zasadzie nie wzbudza podejrzeń - pacjent pochłaniał tylko niesamowite ilości napojów i domagał się widzenia z księdzem - postanowiono wypuścić go do domu.

W tym czasie mieszkanie Fiony odwiedziły jej dwie córki - 10 i 12 lat - zaniepokojone, że mama od sześciu dni nie odbiera telefonu. To one dokonały makabrycznego odkrycia.

Policja szybko dotarła do Parra, a ten - już trzeźwy - zeznał, że musiał zabić Fionę Maulolo, ponieważ była szatanem. I że w ten sposób ocalił ludzkość.

Doktor Astor

Leslie Parr od dzieciństwa cierpi na schizofrenię. Ma za sobą kilka prób samobójczych, prób samookaleczenia i ataków agresji. Jest alkoholikiem i narkomanem. Rok przed zabójstwem sąd nałożył na niego obowiązek leczenia w zakładzie zamkniętym, po tym jak Less obciął palec pewnemu policjantowi. Trafił do szpitala w Hutt Valley, skąd, ku zdumieniu swoich najbliższych, już po trzech dniach został wypuszczony.

- Przychodzę odwiedzić syna, a tu patrzę: walizka spakowana. Pielęgniarka mówi, że Less jest gotowy do wyjścia i będzie teraz mieszkał ze mną - wspomina ojciec Lesliego. - Byłem przerażony, bo gołym okiem widać było, że on kompletnie nie jest do tego gotowy. Zerkał ciągle niespokojnie na kogoś niewidzialnego. Nagle zerwał się, zaczął zamykać w panice okna, drzwi.

Psychiatrą, który wypuścił Parra i podpisał zwolnienie z obowiązku leczenia, była świeżo zatrudniona w Hutt Valley doktor z Polski - Linda Astor.

Dlaczego to zrobiła, nikt do tej pory nie miał okazji jej zapytać.

Nie badała go ani nie zapoznała się z historią jego choroby. Ustalono, że nigdy go nawet nie widziała.

Wkrótce po morderstwie Fiony Maulolo uciekła z Nowej Zelandii.

Dochodzenie w sprawie mordu zbiegło się, zupełnie przypadkowo zresztą, z wyjściem na jaw tego, że pani Astor podjęła pracę w Nowej Zelandii na podstawie fałszywych referencji i dyplomów.

Interpol znalazł ją po pięciu latach w USA, gdzie wpadła na drobnej kradzieży w sklepie spożywczym. Ponieważ miała już w przeszłości zatarg z amerykańskim prawem, została oddana do dyspozycji urzędu imigracyjnego. Nowa Zelandia nie złożyła wniosku o ekstradycję, Linda jako polska obywatelka została więc deportowana do Polski. 3 września 2003 roku podjęła pracę w Tworkach jako Linda Hoffmann.

Janet i Linda umawiają się na wywiad

Po wyjawieniu prawdziwego celu wizyty w gabinecie zapada cisza. Lekarka nadal patrzy na Janet, ale nic nie mówi. Ciągle niedbale podpiera się na łokciu.

- Czy zechce pani o tym rozmawiać? - pyta dziennikarka.
- Nie, naprawdę nie... - odpowiada spokojnie Linda.

Zmienia pozycję, kładzie obie ręce na stole, splata je jak do modlitwy, ale palce nerwowo podrygują.

- Chodzi o to, że nigdy nie poznano sprawy Lesliego Parra od pani strony...
- OK, OK... Przepraszam, ale to są sprawy prywatne. Nie chciałam, żeby to się stało.
- Ale pani wprowadziła w błąd naszą służbę zdrowia, jeśli chodzi o pani kwalifikacje i doświadczenie.
- To nieprawda. Przepraszam, nie chcę teraz o tym mówić, przepraszam... Dam pani mój numer komórkowy, może pani zadzwonić wieczorem - Linda żegna Janet obiecującym uśmiechem.

Jeszcze tego samego dnia bierze urlop pod pretekstem nagłej choroby męża. Wkrótce przysyła wymówienie z pracy. Od tej pory słuch o Lindzie Hoffmann zaginie.

Pilne wezwanie z Białego Domu

Janet wróciła do Nowej Zelandii. Teraz Lindę będę tropić ja.

Dom na Woli, w którym - jak ustaliłam - Linda mieszkała, pracując w Tworkach, ma dziesięć pięter i kilkanaście klatek. Dozorca pamięta parę w średnim wieku: wysoka blondynka i niski brunet. Mieszkali tu przez rok, ale niedawno chyba wyjechali za granicę. Wskazuje mi mieszkanie i dodaje, że wynajmowali je od niejakiego pana C., który zajmuje swoje drugie mieszkanie tuż pod wynajmowanym.

Drzwi otwiera młody mężczyzna. Pytam o doktor Hoffmann. Nie wyjawiam od razu, kim jestem, mówię, że ma ona wobec mnie pewne zobowiązania.

Trafiam w dziesiątkę: - To tak samo jak wobec mnie! - słyszę.

Tamtego dnia wieczorem, po rozmowie z Janet, Linda Hoffmann zapukała do pana C. Do końca wynajmu pozostały jeszcze dwa tygodnie, jednak lokatorka oznajmiła, że już się wyprowadzają.

- A cóż to się stało tak nagle? - zapytał pan C. Linda rozłożyła ręce w geście bezradności: - Richarda wzywają na gwałt do Waszyngtonu. Musi natychmiast objąć bardzo ważne stanowisko w najbliższym otoczeniu prezydenta Busha.

Jeszcze tego samego dnia spakowali się i opuścili mieszkanie. Nie zabrali nawet składanych szaf, które Linda kupiła na swoją ogromną garderobę. Na dnie jednej z nich pan C. znalazł zapomnianą kopertę ze zdjęciami. Rozkładamy fotografie na stole.

- To ona? - upewniam się, bo nie od razu rozpoznaję kobietę z filmu kręconego przez Janet. Zdjęcia musiały być zrobione dużo wcześniej. Jeżeli Linda rzeczywiście, jak mówią, nadąża za modą, to stawiałabym na lata 80.

W zalotnych pozach doktor Hoffmann prezentuje krótkie spódnice, kolorowe rajstopy, złote łańcuchy i efektowny tapir. To, co naprawdę ładne, to pogodny uśmiech i taka jakaś wewnętrzna harmonia widoczna pod krzykliwym makijażem. "Wygląda jak ktoś naprawdę szczęśliwy" - myślę sobie. Podobne wrażenie odnoszę, patrząc na zdjęcia niskiego, trochę zabawnego bruneta w szarym garniturze.

- Ciekawe - mówię - pani Linda wygląda na tych zdjęciach dużo młodziej niż teraz, ale i jakby... mniej korzystnie.
- Mniej kobieco, prawda? - podchwytuje pan C.
- Nigdy więcej jej nie widziałem. Tak im się spieszyło, że zapomnieli nawet oddać kluczy i zapłacić za telefon. Rachunek pół biedy - kilkadziesiąt złotych, ale niepokoiłem się o te klucze. Ale po paru dniach klucze same się pojawiły. Przyszły pocztą w bąbelkowej kopercie, starannie poprzyklejane w środku, każdy oddzielnie, taśmą klejącą. Adres na kopercie był napisany charakterem pisma pana Richarda.

Koperta gdzieś się zapodziała, ale pan C. jest pewien, że była ostemplowana w Polsce. Niekończący się pęd do perfekcji

Linda Astor w towarzystwie niewysokiego bruneta zjawiła się w Nowej Zelandii w 1996 roku i podjęła pracę w szpitalu psychiatrycznym w Hutt Valley niedaleko Wellington.

- Kiedy zadzwoniła do mnie po raz pierwszy, byłem przekonany, że rozmawiam z mężczyzną - wspomina Ron Norman, właściciel domu, który Linda chciała wynająć zaraz po przyjeździe. - A gdy spotkaliśmy się na żywo, nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Przede mną stała piękna, wysoka blondynka. Wspaniałe włosy, głębokie błękitne oczy i niezwykle delikatna, białoróżowa cera.

- Jestem psychiatrą o, że tak powiem, międzynarodowej sławie. Ściągnęli mnie tutaj head-hunterzy. Potrzebujemy z mężem naprawdę dużego domu, bo samych walizek z ubraniami mam 17 - oznajmiła z rozbrajającym uśmiechem.

Ostatecznie pan Norman jednak nie wynajął jej domu, gdyż, jak mówi, "cała ta jej gadanina jakoś nie trzymała się kupy".

W rzeczywistości Linda sama wystarała się o posadę w Hutt Valley. Nowozelandzka służba zdrowia cierpi na brak wykwalifikowanych psychiatrów. Kandydatura blond lekarki z Polski wydawała się wymarzona.

W CV napisała, że jest członkiem Amerykańskiego Stowarzyszenia Psychiatrów. Że 15 lat pracowała w klinice Bergman-Grollman Medical Associates na Florydzie i opiekowała się tam 80 pacjentami. Miała też dyplomy z Akademii Medycznej w Lublinie, a nawet list referencyjny od tamtejszego profesora psychiatrii Zbigniewa Poddubiuka:

"Pani Linda Astor jest moim najlepszym kolegą po fachu - pisał - i została doskonale wykształcona we wszystkich tajnikach psychiatrii, wysuwając się na wiodące miejsce w naszym zespole. Najbardziej podziwiam ją za jej niekończący się pęd do perfekcji...".

Nikomu nie przyszło do głowy sprawdzać, kim jest profesor Zbigniew Poddubiuk. Nikt nie podejrzewał, że Zbigniew Poddubiuk już nie istnieje. Że Zbigniew Poddubiuk i Linda Astor to ta sama osoba. A co najgorsze, że osoba ta nigdy nie była psychiatrą.

Fałszywa specjalizacja

Profesora Mariana Wielosza, dziekana Wydziału Lekarskiego AM w Lublinie, moje pytanie o profesora Zbigniewa Poddubiuka wprawia w bardzo dobry humor: - Dzisiaj na stołówce przed pani wizytą zaśmiewaliśmy się z niego z kolegą. Przypomniałem mu, jak Zbyszek zakochał się w nim kiedyś i ukradł mu koszulę. To był homoseksualista, kleptoman i fetyszysta. Jeszcze zanim zmienił płeć i stał się Lindą Astor.

Zbigniew Poddubiuk rzeczywiście był lekarzem. Tyle że internistą. Ukończył Akademię, po czym został pracownikiem naukowym w zakładzie farmakologii. Zrobił doktorat z farmakologii i specjalizację z chorób wewnętrznych.

- W szpitalu w Tworkach znajduje się jego zaświadczenie o uzyskaniu w 1978 roku w Lublinie II stopnia specjalizacji z psychiatrii, ze stemplem kierownika lubelskiego wydziału zdrowia i opieki społecznej Tadeusza Oleksego i dodatkowo z pieczątką Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie. Jest tam co prawda wpisane nazwisko Linda Astor, ale rozumiem, że po zmianie tożsamości jego dyplomy zostały przerejestrowane, a w 1978 roku pani Astor była jeszcze panem Poddubiukiem - mówię.

- Proszę pani, ja robiłem tutaj w latach 70. specjalizację z psychiatrii i zapewniam panią, że Zbyszka ze mną nie było - odpiera dziekan.

- Ta osoba na pewno nie robiła takiej specjalizacji ani jako Poddubiuk, ani jako Astor - zapewnia Barbara Marchlewska z Centrum Zdrowia Publicznego w Lublinie, gdzie znajduje się kompendium wiedzy o lubelskich specjalizacjach lekarskich. - Zresztą ja znałam pana Poddubiuka osobiście - dodaje. - Nie zapomina się takich osób. Wie pani, mężczyzna z kolorowymi spinkami we włosach... Pan Tadeusz Oleksy już nie żyje, ale ta pieczątka na zaświadczeniu jest podrobiona. Pamiętam pieczątkę pana Oleksego. Było na niej napisane "zastępca dyrektora", a nie "kierownik".

Podobnie rzecz się ma z drugą pieczątką na zaświadczeniu - okręgowej izby lekarskiej. Prezes Andrzej Włodarczyk osobiście informuje mnie, że nigdy taki dokument do nich nie wpłynął.

Cześć, Zbyszek

- Był bardzo inteligentny, zdolny, ale, niestety, kompletnie niepoważny. Przez dwa lata ciągnął się za nim proces sądowy, ponieważ okradł własną ciotkę - ciągnie opowieść pan dziekan Wielosz.

- W 1976 roku miał właśnie wylatywać na wycieczkę do Egiptu, kiedy milicja aresztowała go na lotnisku. Przedtem był na stypendium w Stanach. Pod koniec tego jego stypendium spotkałem się za granicą na jakimś sympozjum z Amerykanami z ośrodka, do którego pojechał Zbyszek. Pytam ich: "A jak tam się u was sprawuje nasz Poddubiuk?". A oni: "A był taki, ale zniknął. Zostały po nim tylko niezapłacone rachunki telefoniczne".

Adiunkt Zbigniew Poddubiuk pracował w lubelskiej akademii do 31 grudnia 1978 roku. Został wyrzucony, bo nie powrócił z urlopu wypoczynkowego w USA. Jednak pewnego dnia w połowie 1995 roku drzwi do sekretariatu zakładu farmakologii otworzyły się energicznie i oczom pana Wielosza i innych zebranych tam osób ukazał się niezwykły widok.

Postać w drzwiach była niewątpliwie adiunktem Poddubiukiem, ale jakże zmienionym! Wkroczył do sekretariatu z wysoko podniesioną głową, w czerwonej sukience, w futrze, z biustem, dumnie kołysząc pośladkami.

- Okazało się, że przeszedł w USA operację zmiany płci. Przyjechał do nas, żeby przerejestrować dyplomy na nowe nazwisko: Linda Astor. Przy nim snuł się taki niepozorny człowieczek o czarnej czuprynie. Sięgał Poddubiukowi do ramion. Zbyszek przedstawił go jako swojego męża, pana Astora. Zaraz zaczął gawędzić z paniami w sekretariacie, chwalił się sztucznym biustem, dawał do przymierzania futro, a z jedną panią docent chciał się nawet umówić do ginekologa. Widać było, że świetnie się czuje w nowej skórze. Tylko jego dawny promotor profesor Kleinrok zepsuł mu humor. Zbyszek podał mu dłoń zalotnie jak kobieta, a ten uścisnął mu ją normalnie po męsku i powiedział: "Cześć, Zbyszek". Jak on się za to obraził! - wspomina Marian Wielosz.

- Ale nie cieszyliśmy się jego obecnością długo - dodaje. - Załatwił formalności i wyjechał za granicę. Nigdy więcej go nie widziałem.

Tekst: Katarzyna Surmiak-Domańska. Reportaż powstał we współpracy z dziennikarzem śledczym Television New Zealand Chrisem Cooke oraz reporterką Janet McIntyre
Wysokie obcasy: 05.2005

Ten ktos byla moim psychologiem... 2009-10-02 11:57
Musialam sie meczyc z tym ’specjalista/tka’ przez okolo miesiac w willi na Woli, chyba na ulicy Biezanowskiej, czy jakos tak sie nazywala ... Od razu mi cos nie pasowalo, gdy zobaczylam ’ja’ 1wszy raz, pomyslalam, ’To chyba jest transwestyta!!!!’... chmmm W wieksza nerwice mnie wpakowal ten idiota, i naciagnal moich rodzicow na ooogromne rachunki!!!
akata
       
najlepsza 2010-01-22 14:02
ta pani ( tudziez pan ) byla najlepszym psychiatra jakiego udalo mi sie kiedykolwiek spotkac. odmienila moje zycie, byla jedynym specjalista, ktory umial do mnie dotrzec, jedynym, ktory mi pomogl, byla dla mnie autorytetem, taka moja osobista audrey hepburn i gwizdze na to jakie miala dyplomy i na to ze byla kleptomanka i na to ze byla facetem... moze wlasnie dzieki temu potrafila pomagac innym... nieskazitelny i 100% zdrowy psycholog czy psychiatra, to taki, ktory naczytal sie ksiazek a tak naprawde nie ma pojecia, nie moze miec pojecia o tym co czuje pacjent...

http://www.crossdressing.pl/main.php?lv3_id=437&lv2_id=22&lang=pl
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

Biegnij Lola biegnij
Zabanowany
Ten post był aktualizowany .
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
ZAWARTOŚCI USUNIĘTE
Autor usunął wiadomość.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

Lothar.
Witaj Ewo >;) Jak by stworzyć nowe standardy :) to nie będzie chorych psychicznie, tylko wszyscy będą zdrowi i wolni i się będą mogli zachowywać bardzo "swobodnie" w swej wolności >;)) I cały świat będzie domem wariatów >;)) Dziś rano oglądałem filmik ze stanów, jak czarny, hmm, bardzo zdrowy i bardzo swobodny >;PP wpadł do sklepu Koreańczyków i ich bił, a ci już mieli doświadczenie, wyciągnęli młotki i zaczęli walić czarnego tymi młotkami w głowę, co o dziwo czarny zrozumiał. Może to jest powiew nowego komunistycznego świata. Będziemy chodzić z młotkami i bronić się przed wariatami, waląc ich młotkami po głowach? Ups, znaczy nie wariatami, ale trans zdrowymi >;))))
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

Serenity
Hej Wojtek :) Świat JUŻ jest pełen wariatów!
A ta osoba, gdybyś nie napisał kim jest / i była to stawiałabym na bardzo zawzięte babsko ;)
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

Lothar.
Wyobrażasz sobie Serenko żeby można było sobie samemu wyprodukować Dyplom i Referencje i Dostać Pracę w oparciu o lewe dokumenty i nikt tego nie sprawdził? I po tylu wpadkach i wyrokach dalej sobie spokojnie pracować w następnym miejscu? Coś czuję że to budowanie opowieści o prześladowaniu osoby trans. Ale jak można nie sprawdzić człowieka przyjmowanego do pracy w której będzie decydował/a o życiu ludzkim? Pies tańcował z wariatami, ale gdzie jest nadzór, nikt nie nadzoruje Lekarzy? To i co się dziwić że za kasę prowadzą eksperymenty na ludziach. U mnie moi się zaszczepili pomimo wszystko i truchleje żeby tyko cało z tego wyszli.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

Serenity
Lothar. napisał/a
Wyobrażasz sobie Serenko żeby można było sobie samemu wyprodukować Dyplom i Referencje i Dostać Pracę w oparciu o lewe dokumenty i nikt tego nie sprawdził? I po tylu wpadkach i wyrokach dalej sobie spokojnie pracować w następnym miejscu? Coś czuję że to budowanie opowieści o prześladowaniu osoby trans. Ale jak można nie sprawdzić człowieka przyjmowanego do pracy w której będzie decydował/a o życiu ludzkim? Pies tańcował z wariatami, ale gdzie jest nadzór, nikt nie nadzoruje Lekarzy? To i co się dziwić że za kasę prowadzą eksperymenty na ludziach. U mnie moi się zaszczepili pomimo wszystko i truchleje żeby tyko cało z tego wyszli.
I to było jeszcze w ubiegłym stuleciu, to co teraz mówić? Raz, że transseksualista już jest na wygranej pozycji, bo przecież nietykalny, a dwa, że w dobie internetu i możliwości, jakie daje, wszystko można podrobić.
A pamiętasz film "Złap mnie, jeśli potrafisz"?.

Bądźmy dobrej myśli Wojtek, co do naszych krewnych...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

Lothar.
A tyle mówiłem i wysyłałem materiałów, aby byli ostrożni i jak grochem o ścianę, dobrze że choć tą polopirynę wzięli i się oszczędzają, nie są młodzi, a to jak choroba, na własną prośbę. A niby rozsądni i nie pomogło.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

Serenity
Lothar. napisał/a
A tyle mówiłem i wysyłałem materiałów, aby byli ostrożni i jak grochem o ścianę, dobrze że choć tą polopirynę wzięli i się oszczędzają, nie są młodzi, a to jak choroba, na własną prośbę. A niby rozsądni i nie pomogło.
Jak ktoś zdecydowany, to nic nie dociera. Ja mojej córze też kazałam polopirynę brać i to przez pięć kolejnych dni.
Za to mój ex zaszczepił się moderną, więc miał 2 dawki i po drugiej dawce, jak wrócił do domu, to ponoć na spokojnie sobie usiadł i...zrobił sobie drinka ;D
Jak mi to mówił przez telefon, to mu powiedziałam, że ten drink być może go uratował, bo alko też rozrzedza krew ;))
Poza tym, złego diabli nie biorą :P
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

Lothar.
A jak "złe" nie było do końca takie złe?  i..... diabli się, hmm :) namyślili?   
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

michalina
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Lothar. napisał/a
Hej WW:))
No podobno,że można ale to jest bardzo zwodnicze!
Nie raz się nabrałam  więc nie polecam czytania z twarzy:)
Zdarza się,że czasem ktoś ewidentnie wygląda na świra,ma takie oczy świrowate i wtedy lepiej uważać:)
Widzisz,Sarenka twierdzi,że wyglądam jak pani doktor,co by mi szkodziło podleczyc pacjentów i zebrać troche monety
No,ale ja nie mam zaburzeń narcystycznych ani psychopatycznych;)
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

michalina
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Serenity
Serenity napisał/a
Lothar. napisał/a
A tyle mówiłem i wysyłałem materiałów, aby byli ostrożni i jak grochem o ścianę, dobrze że choć tą polopirynę wzięli i się oszczędzają, nie są młodzi, a to jak choroba, na własną prośbę. A niby rozsądni i nie pomogło.
Jak ktoś zdecydowany, to nic nie dociera. Ja mojej córze też kazałam polopirynę brać i to przez pięć kolejnych dni.
Za to mój ex zaszczepił się moderną, więc miał 2 dawki i po drugiej dawce, jak wrócił do domu, to ponoć na spokojnie sobie usiadł i...zrobił sobie drinka ;D
Jak mi to mówił przez telefon, to mu powiedziałam, że ten drink być może go uratował, bo alko też rozrzedza krew ;))
Poza tym, złego diabli nie biorą :P
I jeszcze Wam powiem,miałam dziś wolne i nad wodą widziałam, ci poszczepieni siedzieli dziś nad wodą pod drzewami bo im niby nie wolno na słońce:P
Lato a oni  non stop w cieniu.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

Amigoland
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez michalina
michalina napisał/a
Lothar. napisał/a
Hej WW:))
No podobno,że można ale to jest bardzo zwodnicze!
Nie raz się nabrałam  więc nie polecam czytania z twarzy:)
Zdarza się,że czasem ktoś ewidentnie wygląda na świra,ma takie oczy świrowate i wtedy lepiej uważać:)
Widzisz,Sarenka twierdzi,że wyglądam jak pani doktor,co by mi szkodziło podleczyc pacjentów i zebrać troche monety
No,ale ja nie mam zaburzeń narcystycznych ani psychopatycznych;)
Witaj Michalino. Witajcie Duszki. Jestem podobnego zdania. Niektórzy robią złą minę na początku. Bo myślą że zapanują nad rozmówcą. Ale wystarczy taką osobę rozweselić i jest już całkiem "normalną". Czyli sobą...
Druga tura bez Bonżura...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

michalina
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez michalina
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

michalina
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Amigoland
Amigoland napisał/a
michalina napisał/a
Lothar. napisał/a
Hej WW:))
No podobno,że można ale to jest bardzo zwodnicze!
Nie raz się nabrałam  więc nie polecam czytania z twarzy:)
Zdarza się,że czasem ktoś ewidentnie wygląda na świra,ma takie oczy świrowate i wtedy lepiej uważać:)
Widzisz,Sarenka twierdzi,że wyglądam jak pani doktor,co by mi szkodziło podleczyc pacjentów i zebrać troche monety
No,ale ja nie mam zaburzeń narcystycznych ani psychopatycznych;)
Witaj Michalino. Witajcie Duszki. Jestem podobnego zdania. Niektórzy robią złą minę na początku. Bo myślą że zapanują nad rozmówcą. Ale wystarczy taką osobę rozweselić i jest już całkiem "normalną". Czyli sobą...
Hej Amigo:))
100% racja:)
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

Amigoland
michalina napisał/a
Amigoland napisał/a
michalina napisał/a
Lothar. napisał/a
Hej WW:))
No podobno,że można ale to jest bardzo zwodnicze!
Nie raz się nabrałam  więc nie polecam czytania z twarzy:)
Zdarza się,że czasem ktoś ewidentnie wygląda na świra,ma takie oczy świrowate i wtedy lepiej uważać:)
Widzisz,Sarenka twierdzi,że wyglądam jak pani doktor,co by mi szkodziło podleczyc pacjentów i zebrać troche monety
No,ale ja nie mam zaburzeń narcystycznych ani psychopatycznych;)
Witaj Michalino. Witajcie Duszki. Jestem podobnego zdania. Niektórzy robią złą minę na początku. Bo myślą że zapanują nad rozmówcą. Ale wystarczy taką osobę rozweselić i jest już całkiem "normalną". Czyli sobą...
Hej Amigo:))
100% racja:)
Koziołki tak mają, hehehe. Ja tam nie lubię się stroić w jakieś miny. No chyba że jestem naładowany złością i idę w konkretnej sprawie. Ale to chyba każdy tak ma, to już emocje...
Druga tura bez Bonżura...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

michalina
Amigoland napisał/a
michalina napisał/a
Amigoland napisał/a
michalina napisał/a
Lothar. napisał/a
Hej WW:))
No podobno,że można ale to jest bardzo zwodnicze!
Nie raz się nabrałam  więc nie polecam czytania z twarzy:)
Zdarza się,że czasem ktoś ewidentnie wygląda na świra,ma takie oczy świrowate i wtedy lepiej uważać:)
Widzisz,Sarenka twierdzi,że wyglądam jak pani doktor,co by mi szkodziło podleczyc pacjentów i zebrać troche monety
No,ale ja nie mam zaburzeń narcystycznych ani psychopatycznych;)
Witaj Michalino. Witajcie Duszki. Jestem podobnego zdania. Niektórzy robią złą minę na początku. Bo myślą że zapanują nad rozmówcą. Ale wystarczy taką osobę rozweselić i jest już całkiem "normalną". Czyli sobą...
Hej Amigo:))
100% racja:)
Koziołki tak mają, hehehe. Ja tam nie lubię się stroić w jakieś miny. No chyba że jestem naładowany złością i idę w konkretnej sprawie. Ale to chyba każdy tak ma, to już emocje...
No,jak też nie udaję.Nie mam talentu do udawania;P
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Czy z twarzy można odczytać charakter Człowieka?

Lothar.
michalina napisał/a
Amigoland napisał/a
michalina napisał/a
Amigoland napisał/a
michalina napisał/a
Lothar. napisał/a
Hej WW:))
No podobno,że można ale to jest bardzo zwodnicze!
Nie raz się nabrałam  więc nie polecam czytania z twarzy:)
Zdarza się,że czasem ktoś ewidentnie wygląda na świra,ma takie oczy świrowate i wtedy lepiej uważać:)
Widzisz,Sarenka twierdzi,że wyglądam jak pani doktor,co by mi szkodziło podleczyc pacjentów i zebrać troche monety
No,ale ja nie mam zaburzeń narcystycznych ani psychopatycznych;)
Witaj Michalino. Witajcie Duszki. Jestem podobnego zdania. Niektórzy robią złą minę na początku. Bo myślą że zapanują nad rozmówcą. Ale wystarczy taką osobę rozweselić i jest już całkiem "normalną". Czyli sobą...
Hej Amigo:))
100% racja:)
Koziołki tak mają, hehehe. Ja tam nie lubię się stroić w jakieś miny. No chyba że jestem naładowany złością i idę w konkretnej sprawie. Ale to chyba każdy tak ma, to już emocje...
No,jak też nie udaję.Nie mam talentu do udawania;P
Nie chcę cię kusić do złego Michalino... za mocno >;PPPP Za czasów teatralnych mówiłem kwestię do lustra i pracowałem na mimiką i gestami, aż stały się zupełnie naturalne dla danej roli :) Myślę że Panią Doktor byś zagrała zupełnie naturalnie :) nie myślałaś o tym, więc nie powstały wzorce, ale kto wie, czy nie była byś dobra w tym posiadając rozbudowaną intuicję i współodczuwanie? >;))
12