Coś tu mocno śmierdzi na osi ukraina/rosja i my jako baranki ofiarne.
Gdy nasz przyjaciel krwawi, ściskamy dłonie jego wrogów 474 Dzisiaj, 12:07 Marcin WyrwałDziennikarz i reporter wideo Onetu Ukraina jest nie tylko przyjacielem Polski, ale też naturalną barierą chroniącą nas przed Rosją. Eskalując wojnę w Donbasie, Rosja po raz kolejny przelewa ukraińską krew, destabilizuje politykę i gospodarkę. Kiedy nasz przyjaciel cierpi, premier naszego kraju spotyka się z dwoma najbardziej proputinowskimi politykami w Europie. To hańbiące wydarzenie dla polskiego państwa. Nie będzie zapomniane. Nie tylko w Polsce, nie tylko w Europie, ale także – a może przede wszystkim – w Ukrainie. Po raz pierwszy przyjechałem do Ukrainy w listopadzie 2013 r. To miała być szybka reporterska wizyta w miejscu, w którym zanosiło się wtedy na kilkudniowe zamieszki, a skończyło się historyczną rewolucją. W Ukrainie zostałem na dwa lata. Relacjonując najpierw rewolucję na kijowskim majdanie, następnie agresję Rosjan na Krymie, a w końcu otwartą rosyjsko-ukraińską wojnę w Donbasie. Bywało, że więcej czasu w kolejnych miesiącach wojny spędzałem w Ukrainie niż w Polsce. To, co utkwiło mi w głowie z tamtych czasów, to pytania, jakie dostawałem w tych krótkich momentach powrotów do kraju. A w zasadzie jedno główne pytanie: „Czy to może dotrzeć do Polski?” Co miałem odpowiadać? W całej naszej historii Rosja niejednokrotnie udowadniała, że owszem – to może dotrzeć do Polski. Dodawałem wtedy, że Ukraina jest naszym buforem przed Rosją i po prostu przyjacielem, więc powinniśmy ją wspierać, jak tylko możemy. Wszyscy z zapałem potakiwali. I na początku rewolucji, a potem wojny wspieraliśmy Ukrainę. Ówczesny szef MSZ Radek Sikorski podnosił ukraińską sprawę na forum międzynarodowym, transportowaliśmy rannych rewolucjonistów z majdanu, a potem żołnierzy z Donbasu do polskich szpitali, polscy politycy dosłownie potykali się o siebie podczas kolejnych wizyt na majdanie i (nieco już rzadziej) w Donbasie. Słupki wzajemnej sympatii obu narodów szybowały w górę. W Ukrainie zresztą sondaże sympatii do Polaków od lat utrzymywały się i utrzymują na najwyższym poziomie. Rosja zamraża pamięć Gdzieś około wiosny 2015 r. Rosja zaczęła stopniowo zamrażać konflikt w Donbasie. Nie ginęło już kilkudziesięciu żołnierzy dziennie, ale kilkunastu, a potem kilku. Ukraina nadal krwawiła, ale dla świata, a także dla Polski, ta strużka krwi nie była wystarczająco duża, aby poważnie się przejąć. Latem 2015 r. po raz ostatni udało mi się wjechać do opanowanego przez Rosjan i prorosyjską bandyterkę nowego tworu zwanego Doniecką Republiką Ludową. W Doniecku, niegdyś pięknym, milionowym mieście, zostało wtedy może 30 proc. ludzi. W godzinach szczytu w centrum miasta można było zobaczyć jedno, może dwa auta. Ludzie bali się wyprowadzać je z garażów, bo tzw. separatystyczne władze, złożone z co większych mafiozów i pomniejszych bandytów, rekwirowały je na ulicy. Narastała agresja. Pewnego wieczora byłem świadkiem, jak kilku osiłków pobiło w środku miasta mężczyznę, wsadzili go do bagażnika auta i odjechali. Kiedy z moją ekipą wychodziliśmy z jednego z tzw. budynków administracji, kilku uzbrojonych bandytów celowało do nas z odbezpieczonych kałasznikowów, każąc nam pokazywać, co nagraliśmy. Nakręcani przez lokalną propagandę taksówkarze oskarżali nas, polskich dziennikarzy, że wspieramy „legion NATO”, który rzekomo stał pod miastem i szykował się do ataku artyleryjskiego. W tym samym czasie zwykli doniecczanie stali w kilkusetmetrowych kolejkach przed sklepami z tanią żywnością, żebrali na ulicy o pieniądze i leki, próbowali przetrwać w piwnicach własnych zbombardowanych domów. Za dnia na ulicach szalała anarchia i bieda, nocą zaczynały się ostrzały. Z dziennikarskiego punktu widzenia, odcięty od cywilizowanego świata, opanowany przez Rosjan i wspierające ich bandy Donieck był jednym z najważniejszych miejsc na świecie. Cóż z tego, skoro opinia publiczna traciła zainteresowanie wojną w Ukrainie. Zamrażając konflikt w Donbasie, Rosjanom udało się dokonać czegoś niezwykle ważnego z ich punktu widzenia – zamrozili zainteresowanie Zachodu Ukrainą. Umierają dziesiątki, my potrzebujemy tysięcy Europejska pamięć o wojnie w Donbasie uległa zamrożeniu, ale ukraińska krew nie przestała płynąć – nie tylko w tym dosłownym znaczeniu, ale też w równie ważnym dla przetrwania kraju wymiarze gospodarczym. W 2020 r. zginęło w Donbasie 49 żołnierzy i 24 cywilów, kilkuset zostało rannych. Nikt nie liczy samobójstw, okołowojskowych wypadków, traum i problemów psychicznych żołnierzy, cywilów i ich rodzin. Czy takie liczby zasługują na uwagę Europy i Polski? Nie. Europie i Polsce potrzebne są tysiące, abyśmy znowu mogli się przerazić i pytać wracających z pola bitwy dziennikarzy: czy to może dotrzeć do nas? W połowie 2019 r. eksperci po raz pierwszy oszacowali, ile ukraińska gospodarka traci na zamrożonym konflikcie. W ciągu pięciu lat wojny z Rosją gospodarki tzw. separatystycznych republik Doniecka i Ługańska zmniejszyły się o połowę, a PKB Ukrainy zmniejszyło się o 15 proc., jak wyliczył Niemiecki Instytut Badań nad Gospodarką. I to jest główny cel i właściwie sukces rosyjskiej strategii w Donbasie. Bo czym słabsza Ukraina, tym mocniejsza pozycja Rosji w tym regionie. Okresowe eskalowanie konfliktu – jak ma to miejsce teraz – dodatkowo uderza w Ukrainę. Wzmożenie ostrzałów kosztuje kraj dodatkowe dziesiątki, a nawet setki tysięcy dolarów w skali dnia. Do tego dochodzi destabilizacja polityczna – na frustracji obywateli spowodowanej walkami na wschodzie korzystają wszelkiej maści populiści. Gdy nasz przyjaciel krwawi, bratamy się z jego wrogami I właśnie teraz, kiedy nasz ukraiński przyjaciel znowu krwawi – w niecałe trzy miesiące tego roku zginęło już 24 żołnierzy – polski premier Mateusz Morawiecki jedzie do Budapesztu, aby spotkać się z dwoma największymi przyjaciółmi Putina w Europie – premierem Węgier Viktorem Orbanem i byłym wicepremierem Włoch Matteo Salvinim. Orban to najczęściej spotykający się z Putinem europejski przywódca. Węgierski biznes przesiąknięty jest rosyjskimi wpływami, a najnowszym dowodem przyjaźni między tą dwójką jest przyjęcie przez Węgry rosyjskiej szczepionki Sputnik. Z kolei Salvini zasłynął w grudniu 2017 r. zdjęciem na Kremlu w koszulce z Putinem. Także on jest częstym gościem w Moskwie. Na ujawnionych w 2019 r. nagraniach bredzi o „nowej Europie”, która „musi być bliska Rosji, tak jak wcześniej”. I nie – nie da się wyjąć ukraińskiego kontekstu ze spotkania trzech polityków w Budapeszcie, choćby nie wiadomo jak próbował wymanewrować się z niego Morawiecki. Ten kontekst jest aż nazbyt wyraźny, aż nazbyt oczywisty, aż nazbyt bolesny dla naszych ukraińskich przyjaciół. Kiedy nasz przyjaciel krwawi, polski premier ściska dłonie jego wrogów. To hańbiące wydarzenie dla polskiego państwa. Nie będzie ono zapomniane. Nie tylko w Polsce, nie tylko w Europie, ale także – a może przede wszystkim – w Ukrainie. Źródło: Onet Data utworzenia: 2 kwietnia 2021, 12:07 https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/gdy-ukraina-krwawi-bratamy-sie-z-jej-wrogami-komentarz/zs4x1lw,79cfc278 |
Ten "niezależny" dziennikarz onetu bredzi. Ukraina nie nie żadną naturalną barierą ochronną dla Polski. Z onetu to można czasami wyłuskać perełki prawdy. Ale to czasami... Zginęło raptem 4 ukraińskich żołnierzy, przynajmniej tak podają, jak było na prawdę, nikt nic nie wie. No i nie podają najważniejszego, kto przerwał rozejm...
Druga tura bez Bonżura...
|
Andrzeju, podpuszczają nas, ktoś w to inwestuje.
|
MSZ informuje, że Ukraina ograniczyła wjazd na teren kraju dla cudzoziemców i bezpaństwowców (osób, które nie posiadają obywatelstwa żadnego kraju). Aby wjechać na Ukrainę polscy obywatele muszą okazać odpowiednie ubezpieczenie oraz negatywny wynik testu PCR w kierunku COVID-19, który musi zostać przeprowadzony w ciągu 72 godzin przed przekroczeniem ukraińskiej granicy.
Jeśli nie spełniasz tych warunków, nie będziesz mógł wjechać na Ukrainę. Od wymogu posiadania ubezpieczenia oraz negatywnego wyniku testu obowiązuje lista wyjątków. Należą do nich cudzoziemcy i bezpaństwowcy, którzy: · na stałe mieszkają na Ukrainie; · posiadają status uchodźcy; · są uznani za osoby potrzebujące ochrony uzupełniającej; · są akredytowanymi na Ukrainie pracownikami misji dyplomatycznych i urzędów konsularnych oraz przedstawicielstw oficjalnych misji międzynarodowych organizacji lub członkami ich rodzin, · pracują jako kierowcy i członkowie załóg pojazdów towarowych, autobusów wykonujących przewozy regularne, nieregularne i wahadłowe, członkowie załóg lotniczych i morskich, statków rzecznych, członkowie załóg pociągów i lokomotyw i przekraczają granicę Ukrainy w związku z wykonywaniem zadań służbowych; · biorą udział w szkoleniach Sił Zbrojnych Ukrainy jako zawodowi żołnierze sił zbrojnych państw NATO i krajów członkowskich programu „Partnerstwo dla Pokoju”. https://www.gov.pl/web/dyplomacja/ukraina |
Takie ograniczenia wjazdów są w całej Europie. A kto tam jeździ? Chyba tylko Ukraińcy? Hehehe
Druga tura bez Bonżura...
|
Coś idzie ze wschodu Andrzeju.
|
|
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
No idzie. Przeważnie siarczysty mróz, hehehe
Druga tura bez Bonżura...
|
|
![]() |
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Jeżeli ktoś myśli że pchnie Polaków do wojny z Rosją, za Ukrainę, to ma chyba nie po kolei w głowie, hehehe
Druga tura bez Bonżura...
|
Ogólnie. To sądzę że Ukraina chce na chama wejść do NATO...Aaa potem to już mały kroczek do unii...
Druga tura bez Bonżura...
|
Wiele wskazuje na to, że ogromne siły i środki mają wraz z agresywnymi działaniami propagandowymi wpłynąć jedynie na sytuacje polityczną i dyplomatyczną w regionie. Część komentarzy mówi o sygnale dla administracji Bidena, ale nie wydaje się to optymalną metodą sygnalizowania czegokolwiek Waszyngtonowi. O wiele bardziej prawdopodobny kierunek to Kijów. Groźba otwartego konfliktu ma zmiękczyć przed zbliżającymi się rozmowami pokojowymi. Moskwa może liczyć, że presja skłoni prezydenta Zełeńskiego do ustępstw, np. w kwestii dostaw wody dla Krymu, czy jakiegoś rodzaju legalizacji rosyjskiej obecności w Donbasie. Jak dotąd jednak prezydent Ukrainy deklaruje, że wierzy w „negocjacje pokojowe, jako najszybszą i najskuteczniejszą taktykę”, jednocześnie jasno wykreślając czerwoną linię, poza którą się nie cofnie.
Należy również pamiętać, że celem Rosji nie jest militarne zwycięstwo nad Ukrainą czy zajęcie i przyłączenie do Federacji Rosyjskiej Doniecka i Ługańska. Chodzi o to, aby w długiej perspektywie odzyskać kontrolę nad Ukrainą i ponownie podporządkować ją władzy Moskwy. Najlepiej w ramach Federacji Rosyjskiej lub UOBZ. W krótkiej perspektywie wymaga to zablokowania bliższej integracji Ukrainy z UE i NATO. Udało się to uzyskać, dzięki wywołaniu konfliktu zbrojnego, co daje Rosji wpływ na sytuację, ale nie daje kontroli nad krajem. W odróżnieniu np. od sytuacji w Gruzji, ostateczne cele wymagają więcej czasu i finezji. Co nie wyklucza użycia sił zbrojnych jako narzędzia nacisku, a niekoniecznie ataku. Putin wykorzystuje wojsko i wojnę jako kolejne narzędzie w polityce międzynarodowej oraz wewnętrznej. Obecnie wojna z Ukrainą nie jest mu potrzebna. https://defence24.pl/rosja-wzmacnia-wojska-blisko-ukrainy-swiateczna-ofensywa-czy-demonstracja-sily-analiza |
Ten konflikt musi trwać, trwać wiecznie. Bez tego konfliktu, nie ma sankcji, hehehe. Dziwię się tylko Ukraińcom, jako narodowi że dają się tak ogrywać. No ale u nich już u władzy, też ludzie systemu...
Druga tura bez Bonżura...
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Amigoland
Hej Amigo,duzo robia by popchnąć. 'Nasi"rządzący się sprzedają i kto wie,do czego nas zmuszą. |
Witaj Michalino. No wiem, że nasze wojsko, to teraz nie nasze wojsko. To wojsko NATO. To samo ma Litwa. Tylko że Ukraina nie jest członkiem NATO. I nie obowiązują jakieś zobowiązania...
Druga tura bez Bonżura...
|
Tak Amigo,podlegamy pod NATO i w sumie niby polskie wojsko ale rozkazy NATO musza spełniać. Wiesz,żołnierzy posyła się tam,gdzie zadecyduje kapitał światowy . Wątpię,by coś dały protesty,pamiętasz wojnę w Wietnamie?Wtedy w Stanach ludzie protestowali i nic to nie dało. A Maciak dziś czy wczoraj mówił,że tam na Ukrainie zaczynają się ruchy wojsk w stronę Rosji,bez sensu.Porównał to do tego,że siedzi tygrys w klatce ,czyli Rosja a Ukrainę namawiają,by do klatki weszła i kopnęła tygrysa w doopę ![]() I jak się coś będzie działo to wtedy oni pomogą;))Pytanie rzmi:po co kopać tygrysa w doopę? ![]() Rozbawił mnie ale obrazowo to ujął;) |
Ni słyszałem że Ukraińcy się już tam od jakiegoś czasu robią przegrupowania, ściągają czołgi, szykują się do wiosennej ofensywy. Sądzę że to sprawka USA, bo taka Ukraina już sama i tak nie ma nic do powiedzenia. No i chodzi o te kopalnie węgla, które amerykanie kupili w Donbasie od Ukrainy, a Donbas się wyzwolił spod Ukrainy, hehehe
Druga tura bez Bonżura...
|
Są tam jeszcze interesy rodzinki Biden...
Druga tura bez Bonżura...
|
Free forum by Nabble | Edit this page |