Imli-li ☼ napisał/a
no właśnie wiem chyba Ci Kotku pisałam swego czasu jeden wpadł do mojego pokoju okno było otwarte całe i nie widziałam kiedy spał za regałem a ja nie wiedziałam co mi hałas robi pogrzebałam mopem a on wyskoczył na oparcie kanapy oboje byliśmy ogromnie wystraszeni ujęłam go w dłonie wtedy jeszcze zdrowe serduszko mu pukało strasznie i wypuściłam jerzyka przez okno w świat poleciał Buziak
Imli-li ☼ napisał/a
no właśnie wiem chyba Ci Kotku pisałam swego czasu jeden wpadł do mojego pokoju okno było otwarte całe i nie widziałam kiedy spał za regałem a ja nie wiedziałam co mi hałas robi pogrzebałam mopem a on wyskoczył na oparcie kanapy oboje byliśmy ogromnie wystraszeni ujęłam go w dłonie wtedy jeszcze zdrowe serduszko mu pukało strasznie i wypuściłam jerzyka przez okno w świat poleciał Buziak
No, to fajna przygoda. Też miałem kiedyś przygodę z jeżykiem. Ale to było jeszcze w Warszawie. Wracając kiedyś z nocnej zmiany z pracy do domu, znalazłem coś małego z cienkim dziobkiem, na chodniku. Nie wiedziałem co to za ptaszek. No ale wziąłem go, bo by go pewnie jakiś kot dorwał. Miałem klatkę po kanarku, to go tam wsadziłem. Jak zjadłem śniadanie, poszedłem z tym ptakiem do weterynarza. Obejrzał go, i powiedział że to jeżyk. Pewnie walnął dziobkiem w szybę i dlatego był na chodniku. Powiedział że weżmie go na obserwację, jak odżyje to go puści. No i tak moja przygoda z jeżykiem, zakończyła się...Buziak.