Wolna wola.

Previous Topic Next Topic
 
classic Klasyczny list Lista threaded Wątki
24 wiadomości Opcje
12
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Wolna wola.

Lothar.
Nietzsche zaprzeczał prawdziwości pojęcia „wolna wola”, uznawał je za fałszywe. Zdając sobie sprawę z typowych argumentów strony przeciwnej, uważał, że wiara w wolność woli jest na pewno nie do wybronienia[12]. W swych pracach popierał fatalizm, jednak bez jego radykalnych, odwracających się od działania interpretacji. O znaczeniu wolnej woli pisał tak:

    Dzisiaj nie mamy już żadnej litości dla pojęcia „wolnej woli”: aż nazbyt dobrze wiemy, czym ono jest – najbardziej nieczystą sztuczką teologów, służącą temu, aby ludzkość uczynić „odpowiedzialną” w ich znaczeniu, to znaczy od nich zależną... Wskażę tu jedynie na psychologię wszelkiego obarczania odpowiedzialnością. Wszędzie tam, gdzie szuka się odpowiedzialności, poszukującym jest zazwyczaj instynktowna chęć karania i sądzenia. Odbiera się stawaniu jego niewinność, gdy jakiekolwiek bycie takim-a-takim sprowadza się do woli, do zamiarów, do aktów odpowiedzialności (...) Przedstawiono ludzi jako „wolnych”, by móc ich sądzić i karać – by mogli stać się winnymi: w konsekwencji, musiano pomyśleć każde działanie jako chciane, a źródło każdego działania jako leżące w świadomości (przez co najbardziej podstawowe fałszerstwo in psychologicis uczyniono samą zasadą psychologii...).

Razem z koncepcją wolnej woli sens tracą też, zdaniem Nietzschego[13], wszystkie koncepcje tzw. moralnego porządku świata – stają się nielogiczne, gdyż opierają się na istnieniu pewnego metafizycznego zadania (zbioru nakazów i powinności), które w ogólności zwykle jest sprzeczne z naturą i ludzkim losem (wdrożenie go wyklucza brak wolnej woli):

    Co znaczy „moralny porządek świata”? Że istnieje, raz na zawsze, wola Boża, co człowiek ma czynić, a czego zaniechać; że wartość jakiegoś ludu, jednostki mierzy się tym, czy się bardzo, czy mało jest woli Bożej posłusznym; że w losach jakiegoś narodu, jednostki, wola Boża przejawia się władczo, to znaczy karząco lub nagradzająco, zależnie od stopnia posłuszeństwa.

Śmierć Boga i nihilizm

Gott ist tot – Bóg umarł. Zdaniem Nietzschego, człowiek współczesny przestał odczuwać obecność Boga w świecie, w odróżnieniu od ludzi żyjących w starożytności czy choćby w średniowieczu. W owych czasach czyny człowieka pociągały za sobą prędką reakcję Boga w życiu doczesnym, Boga należało się bać tu i teraz. Dziś każdy może liczyć na jego miłosierdzie – rozważa się problem, czy piekło w ogóle istnieje. Komu potrzebny jest jeszcze taki Bóg? Dlatego musiał on przenieść się w sferę abstrakcji, odejść w zapomnienie. Jest jeszcze, lecz jako martwy.

Razem z Bogiem usunięta została z naszego świata metafizyczna podstawa wszelkich wartości, od tej pory zawieszone są one w próżni. Nie ma prawdy, ani dobra, nie możemy więcej się do nich odwoływać, bo umarły razem z Bogiem: on sam umarł wskutek relatywizmu (Nietzsche powiada przenośnie: „z litości do człowieka”). Jedną z bezpośrednich przyczyn końca wiary, jak wprost stwierdził Nietzsche, stała się też nowożytna nauka i w szczególności filologia biblijna: „święte księgi (...) wpadły w końcu w ręce filologów, to znaczy niszczycieli wiary”[14]. Człowiek musi na nowo podjąć trud stanowienia wartości, lecz zdaniem Nietzschego nie jest w stanie. Jesteśmy bowiem tworami chorej kultury, opartej właśnie na odwołaniu do Boga, a nie możemy się do niego odwołać, bo jego już nie ma w naszym świecie. Mówiąc językiem teologii – przestaliśmy odczuwać sacrum, a nie potrafimy bez niego żyć. Jednym z fałszywie interpretowanych wytworów kultury opartej o to odwołanie jest wielki rozrost tego, co nazywa się sumieniem, i ideałów stoickiego spokoju, wolności od wszelkiego niepokoju.

Stąd bierze się nihilizm – udawanie, że nic się nie stało, zaprzeczanie, że istnieją jakiekolwiek problemy. Nihilizm w rozumieniu Nietzschego to akceptacja pozorów, uznanie za wartość tego, co jest już bez-wartością. Łatwe i wygodne życie, przyjemne i pozbawione napięcia. Tak rozumiany nihilizm jest wrogi życiu, bo domaga się wpasowania w obowiązujący system norm oparty na moralności niewolniczej.

W drugiej rozprawie Genealogii moralności Nietzsche proponuje swoją teorię tego, czym jest tzw. nieczyste sumienie (jeśli nie jest po prostu objawem fizjologicznym, pewnym rodzajem naturalnego wrażenia): jest to mianowicie, jego zdaniem, specyficzne życie wewnętrzne, które ma swą przyczynę w uwewnętrznieniu naturalnych sił życiowych i umysłowych, skoro wskutek „udomowienia” człowieka przestały się one uzewnętrzniać, skoro odebrano warunki, w których te naturalne instynkty mogą się przejawiać w świecie. Jest ono więc produktem (nihilistycznej) moralności zaprzeczenia woli, efektem wpisanych w naszą kulturę, pustych już ascetycznych ideałów[15].

O nihilizmie mówi Nietzsche wtedy, gdy „najwyższe wartości tracą wartość”. Z tego względu mamy w dziejach do czynienia z podwójnym nihilizmem: pierwszym, którego symbolem jest chrześcijaństwo (i jego poprzednicy) – zanik wartości życia, tego, co w życiu było dotychczas ważne – i drugim, z którym dodatkowo mamy do czynienia teraz, gdy tradycyjne formuły teologiczne i uzasadnienia tracą swą moc. W Woli mocy rozróżnia nihilizm czynny (burzący), reprezentowany np. przez chrześcijaństwo – walczy on z wartościami, głosząc powściągnięcie woli życiowej, pokój i odwrócenie się od świata doczesnego, czyli jedynego – od biernego (czy znużonego), który już nie walczy (swego rodzaju fatalizm psychologiczny i zobojętnienie): „żyje, jak popadnie”, nie wyznając żadnych wyższych wartości[16].
Moralność panów i moralność niewolników

Nietzscheańska analiza moralności wyróżnia dwa zasadnicze jej typy.

Dla moralności panów pierwotnym jest pojęcie dobra, pojmowanego jako wszystko, co wzmaga wolę mocy jednostki. Dobre jest to, co jej służy, wzmacnia ją, daje poczucie siły. Dobry jest wróg, bo można z nim walczyć, dobry jest ból, bo można go znosić, dobry jest wysiłek – dobre jest cokolwiek, co napina wolę mocy. „Zło” jest pojęciem wtórnym i nie oznacza zła „metafizycznego”, a jedynie to, co wolę mocy osłabia. W odniesieniu do człowieka „zły” (czy, w Genealogii moralności, „kiepski” lub „lichy”) znaczy tu tyle, co „nieudany”, „pogardy godny”.

Moralność niewolnicza bazuje z kolei na pojęciu zła jako pierwotnym, które rozumiane jest jako cierpienie i wysiłek. Złe jest to, co zadaje ból, co zmusza do wysiłku i walki. Dobro jest ulgą w cierpieniu, spokojem. Dla moralności niewolników ważne jest współczucie, cierpliwość, pokora, serdeczność[17]. Cechą charakterystyczną moralności niewolniczej jest resentyment, uraza wobec świata, żal do życia, które nie spełnia oczekiwań. Jest to moralność reaktywna, gdyż za dobre uznaje własne cnoty moralne, a za złe cnoty, których nie może osiągnąć. Spełnia ona dwie funkcje: pozwala uszlachetnić swoją słabość i zemścić się na panach. Jej wcieleniem jest, wedle Nietzschego, moralność chrześcijańska[17].

Resentyment jest także formą świadomości, strategią działania i postawą względem świata jednocześnie. Resentyment jest wreszcie w Z genealogii moralności przejawem historycznego myślenia. Nietzsche pokazuje w swych pracach moralność panów jako pierwotną i niezależną, a moralność niewolniczą jako późniejszą i zależną (swe powstanie zawdzięcza tamtej), jako wynik swoistej ewolucji (którą jednakże Nietzsche ocenia negatywnie). Taka też jest odpowiedź Nietzschego na problem zła i związane z tym kwestie teologiczne: nie ma sensu pytać o przyczynę „zła”, gdyż jest ono w tej filozofii naturalne; sens ma jedynie pytanie o to, dlaczego uważa się je za zło, tj. kiedy i z jakich przyczyn zaczęto odpowiednie postępowanie coraz bardziej masowo potępiać oraz skąd wzięły się współczesne wartościowania, reprezentowane przez słowo „dobro”.

Moralność człowieka jest zawsze wypadkową obu typów, nie ma typów czystych, a różnice występują jedynie w przewadze jednego nad drugim.

Kontrowersje budziła interpretacja nietzscheańskiego podziału na moralność panów i niewolników: niemiecki filozof określał panów jako:

    radosne potwory, które może po okropnym szeregu mordów, podpaleń, zgwałceń i znęcań się odchodzą z junactwem i równowagą duchową, jakby spełnili jeno psotę uczniacką, w przekonaniu, że poeci znów na długo będą mieli co opiewać i sławić. Na dnie wszystkich tych ras dostojnych nie należy przeoczać drapieżcy, tej wspaniałej, za zdobyczą i zwycięstwem lubieżnie węszącej, płowej bestyi [...] To właśnie rasy dostojne pozostawiły pojęcie »Barbarzyńca« na wszystkich śladach swojego pochodu”[18]

Oryginalne brzmienie „płowej bestyi” (blonde Bestie) prowokowało część filozofów (zwłaszcza nazistowskich) do odczytywania tego fragmentu jako gloryfikacji określonego typu biologicznego, a choć nie ma wiele wspólnego z nietzscheańskim rozumieniem nadczłowieka, „zdradza ślady tęsknoty wyrafinowanego intelektualisty za barbarzyńską prostotą i nagą siłą”[19].
Wola mocy

Wola mocy to jedno z centralnych pojęć filozofii Nietzschego, a jednocześnie jedno z mniej dopracowanych. Pewne fragmenty pism filozofa pozwalają na interpretację woli mocy w sposób podobny do Heraklitejskiego ognia, który bezustannie przeprowadza jedne rzeczy w inne i jest podstawą istnienia świata, wydaje się jednak, że dla późnych poglądów Nietzschego reprezentatywne jest wyobrażenie woli mocy jako siły, której przejawem jest wszelkie życie i jego dążenia. Siła ta znajduje swe potwierdzenie i spotęgowanie w samej sobie w momentach najwyższej mobilizacji i przełamywania oporów. W życiu człowieka wola mocy wyraża się poprzez poczucie siły jednostki i panowania nad sobą, w wytrwałości i zwycięskim znoszeniu przeciwieństw.

Wola mocy u Nietzschego odpowiada mniej więcej temu, co inni nazywają „istnieniem”: jest to pojęcie pierwotne, w najlepszym razie może zostać zdefiniowane jako „wywierać wpływ”. Nie ma istnienia bez woli mocy; ona sama zaś jest jedyną rzeczywistością. Nowa nazwa pociąga za sobą inne psychologiczne skojarzenia, a jednocześnie odrzuca pewne elementy metafizyczne, które tkwią w mentalności europejskiej: np. bytowanie niezależne od czasu, w ogóle wszelka niezmienność, nadto pierwsza przyczyna (w tym ujęciu ruch w świecie nie potrzebuje przyczyny, gdyż cały świat jest pewnym quantum woli mocy: spoczynek nie jest stanem normalnym) czy wreszcie nieskończona siła jako „z pojęciem siły nie dająca się pogodzić” (WM 380). Świat jest stawaniem się, ścieraniem się sił (ich wzajemny stosunek decyduje o prędkości procesu, o rozkładzie czasowym): to jest jedyna realność. Ponieważ Nietzsche postrzega koncepcje podmiotu (zwłaszcza tzw. rzeczy samej w sobie) jako wtórne, więc logicznym wydaje się, że traktował wolę mocy jako coś w rodzaju rozproszonego i wszechogarniającego pola fizycznego, z lokalnymi skupiskami.

Uzasadnione wydaje się traktowanie samej mocy odpowiednio do jej sensu fizycznego (energia wydatkowana w czasie), zaś woli mocy jako przyrostu mocy w czasie (kolejna pochodna) – jest to jednak kwestia sporna. Natomiast bezspornie Nietzsche uważa kryteria przyjemny-nieprzyjemny u istot świadomych jako towarzyszące woli mocy (wprawdzie nie są one traktowane opozycyjnie), np. jako potwierdzenie wzrostu: jest to opisane w WM.

Wola mocy nie jest wolą życia, bo to sztuka przetrwania za wszelką cenę, a poczucie mocy może osiągnąć apogeum w chwili świadomej śmierci (koncepcja woli mocy odrzuca właśnie samozachowanie, utrzymanie tego, co jest, jako esencję życia – w istocie porzuca się tu jakikolwiek kres, stan ustalony). Nie jest też pragnieniem panowania nad innymi, bo często większe poczucie mocy daje służebność. Wola mocy w życiu człowieka to raczej chęć zwyciężania, pragnienie i uczucie posiadania siły zdolnej łamać wszelkie przeszkody, połączone z radością zwycięzcy i twórczą ekstazą. To pęd ku sile. Np. chrześcijańska moralność w oczach Nietzschego jest z jednej strony wielką siłą społeczną, z drugiej jednak – patrząc od strony ogólnego wpływu na jednostkę – jest „niemocą mocy”, samoograniczeniem, zanikiem, przeciwieństwem życia (Z tego też wynika, że „istnieją zamiary i postępki tylko niemoralne”, WM 354).

    Co jest dobre? – Wszystko, co uczucie mocy, wolę mocy, moc samą w człowieku podnosi. Co jest złe? – Wszystko, co ze słabości pochodzi. Co jest szczęściem? – Uczucie, że moc rośnie, że przezwycięża się opór. Nie zadowolenie, jeno więcej mocy; nie pokój w ogóle, jeno wojna; nie cnota, jeno dzielność [...]

Tak rozumiana wola mocy jest jednym z kilku pojęć, na których Nietzsche opierał swą filozofię pozytywną.
Afirmacja i umiłowanie losu

Przeciwieństwem resentymentu, które w swych książkach Nietzsche przedstawia jako „boski” czy „nadludzki” sposób oceny, jest afirmacja życia, to znaczy zrozumienie konieczności tego, co było, i uznanie wszystkich dotychczasowych wydarzeń za pożądane ze względu na ich skutek, jakim jest ten, który je ocenia – a który sam siebie uważa za udanego. Nie można wszak chcieć, by w świecie przenikniętym współzależnością wszystkiego od wszystkiego przeszłe uwarunkowania obecnego stanu rzeczy się zmieniły, bez przekreślania samego tego obecnego stanu. Jest to więc koncepcja amor fati (umiłowania losu):

    Chcę uczyć się coraz więcej, to, co konieczne w rzeczach, widzieć jako piękne – tak stanę się jednym z tych, którzy rzeczy pięknymi czynią. Amor fati: to niechaj odtąd będzie mą miłością! Nie chcę prowadzić wcale wojny przeciw brzydocie. Nie chcę oskarżać, nie chcę oskarżać nawet oskarżyciela. Odwracanie oczu niech będzie moim jedynym przeczeniem! A na ogół: chcę tylko jeszcze kiedyś być potwierdzicielem!

Nieprzypadkowo Nietzsche nie posługuje się tu pojęciem „zło”, a jedynie „brzydota”. Stosowanie kryteriów estetycznych zamiast moralnych (tj. potępiających i dążących do zniszczenia czegoś) przyświeca praktycznie całej jego twórczości (immoralizm)[20]. Taka optyka jest obca ludziom opanowanym przez resentyment i moralność niewolniczą: skupiając się na swej krzywdzie, najchętniej usunęliby z historii pewne wydarzenia, tym samym jednak także przekreślając nie tylko siebie w swym obecnym i przyszłym kształcie, ale i w ogóle wszystko, co jak dotąd miało i będzie mieć miejsce – jest to postawa nihilistyczna, odwracająca się od życia.

Słynny stał się aforyzm Nietzschego zatytułowany „Ze szkoły wojennej życia”: „Co mnie nie zabija, czyni mnie silniejszym”[21].
Wieczny powrót

Koncepcje wiecznego powracania świata pojawiały się już w starożytności, u Heraklita z Efezu, którego Nietzsche cenił wysoko, i stoików, jednak Nietzschego nie interesował kosmiczny wymiar tej teorii, a wyłącznie jej konsekwencje dla ludzkiego życia. W opinii wielu filozofów nauka o wiecznym powracaniu jest zwornikiem, łączącym poszczególne propozycje pozytywne Nietzschego. Niestety, nauka ta przedstawiona jest jedynie jako zapowiedź w Wiedzy radosnej i rozwinięta niewiele bardziej w Tako rzecze Zaratustra. Trudno więc z całą pewnością stwierdzić, jak Nietzsche mógł ją rozumieć i wykorzystać w przyszłych dziełach.

    A gdyby tak [...] jakiś demon [...] rzekł ci: „Życie to, tak jak je teraz przeżywasz i przeżywałeś, będziesz musiał przeżywać raz jeszcze i niezliczone jeszcze razy; i nie będzie w nim nic nowego, tylko każdy ból i każda rozkosz i każda myśl i każde westchnienie i wszystko niewymownie małe i wielkie twego życia wrócić ci musi, i wszystko w tym samym porządku i następstwie” – [...] Czy nie padłbyś na ziemię i nie zgrzytał zębami i nie przeklął demona, który by tak mówił? Lub czy przeżyłeś kiedy ogromną chwilę, w której byś był mu rzekł: „Bogiem jesteś i nigdy nie słyszałem nic bardziej boskiego”. Gdyby myśl ta uzyskała moc nad tobą, zmieniłaby i zmiażdżyła może ciebie, jakim jesteś. Pytanie przy wszystkim i każdym szczególe: „czy chcesz tego jeszcze raz i jeszcze niezliczone razy?” leżałoby jak największy ciężar na postępkach twoich. Lub jakże musiałbyś kochać samego siebie i życie, by niczego więcej nie pragnąć nad to ostateczne, wieczne poświadczenie i pieczętowanie.

Cytat ten ma uświadomić fundamentalne znaczenie nauki o wiecznym powrocie dla ludzkiego życia i sposobu w jaki się je przeżywa – oto bowiem w każdej chwili dokonujemy wyboru na wieczność.

Wydaje się, że aby w pełni zaakceptować tak rozumiany wieczny powrót, nie można żyć na sposób, jaki zaszczepiany jest każdemu z nas w procesie socjalizacji. Zobowiązania społeczne, zasady moralne, głęboko odczuwane pojęcie „ja”, wreszcie bezustanne odnoszenie życia do czasu, czynią akceptację wiecznego powrotu skrajnie trudną, jeśli nie niemożliwą. Zadaniu temu, zdaniem Nietzschego, sprostać mógłby jedynie nadczłowiek.
Nadczłowiek

Również koncepcji nadczłowieka (niem. Übermensch) Nietzsche nie zdążył wypracować w jasnej formie. Pojawia się ona jedynie w zarysie i pod postacią metafor w Zaratustrze i Woli mocy[15]. Niektóre jej interpretacje odwołują się do nauki o wiecznym powrocie i przedstawiają nadczłowieka jako istotę, która może zaakceptować wieczny powrót. Oznacza to pełną zgodę na powtarzalność całej historii własnej osoby i świata, włącznie z wszelkimi dokonanymi w niej gwałtami i mordami, ale i pełnią twórczej ekstazy. Trudno jednak wydać zgodę na gwałty, wartościując czyny z punktu widzenia powszechnie przyjmowanych zasad moralnych – aby to uczynić należałoby wpierw dokonać przewartościowania wartości w duchu nietzscheańskim.

Nietzscheański nadczłowiek miałby być istotą obdarzoną wielką wolą mocy, jednostką twórczą, której każda chwila życia jest doskonale pełna i warta ponownego przeżywania. Istota ta żyłaby poza zasadami obowiązującymi resztę ludzkości, poza rządzącymi nią obecnie prawami (słów „nadczłowiek” lub „rasa silniejsza” używa Nietzsche w opozycji do „człowiek średni” dzisiejszych czasów, zwłaszcza do jego moralności). Jednak, w ujęciu Nietzschego ukazanym w Poza dobrem i złem, żyłaby ona jak najbardziej właśnie w tym świecie – w przeciwieństwie do tęskniącej za „zaświatami” reszty.

Zdaniem Nietzschego, w historii ludzkości nadczłowiek pojawiał się kilkakrotnie, zawsze jako efekt przypadku i zawsze dla współczesnych był uosobieniem zła, jawiąc się jako potwór. Jako przykłady nadczłowieka filozof podawał Aleksandra Wielkiego, cesarza Fryderyka II, Cezara Borgię i Napoleona. Twórcze zadanie ludzkości polegałoby na „hodowli nadczłowieka”, jako jej apoteozy.

Jednak, wbrew określeniu „hodowla nadczłowieka”, jest on ideałem indywidualnym – nie gatunkowym. Nadczłowiek to ktoś, kto stale przezwycięża siebie (Giorgio Penzo stwierdził, że Nietzsche wprowadził w ten sposób nowy rodzaj transcendencji, której istotą jest przekraczania samego siebie – transcendencję egzystencjalną). Dlatego też nie można określić istoty nadczłowieka – jest on nieustannym przezwyciężaniem, które nie ma skończonego, określonego celu[22].

Koncepcję tę częściowo wykorzystali naziści: oczywiście pojmując ją odpowiednio do swoich celów, nie zawsze zgodnie z pierwotną myślą Nietzschego. Doprowadziło to do stworzenia terminów „czystość rasowa” i „podczłowiek”, których sam filozof nigdy nie użył, choć w okresie nazistowskim uznane były one za naturalną konsekwencję nietzscheańskich tez. Nadludźmi, wedle tego systemu, mieli być aryjczycy, którzy swoje „dobre” geny przekazywali przyszłym pokoleniom, tworząc nową, lepszą rasę – zjawiskiem towarzyszącym była wówczas eugenika i zamiar eksterminowania ze społeczeństwa jednostek słabszych.
Dekadencja

Charakterystyczna dla myśli Nietzschego jest ocena, że cywilizacja Zachodu znalazła się w aksjologicznym upadku. Przyczyną jest moralność pochodząca z chrześcijaństwa, odwracająca się od życia doczesnego i woli mocy, a głosząca apoteozę pokoju, wyzucie się z siebie (tu np. „czyste, wolne od woli poznanie”), służbę narzuconym i heteronomicznym obowiązkom moralnym oraz szeroko pojęte współczucie i zaprzeczenie zasadzie selekcji w społeczeństwach. Nietzsche twierdził, że zaprzeczenie woli można znaleźć na dnie wszelkich popularnych kazań moralnych: „wszystkie wartości, w których ludzkość teraz swe najwyższe pożądania zebrała, są wartościami décadence”[23]. Takie wartości cechuje „utrata instynktów”, a ich reprezentant będzie często „wybierać, przedkładać nad inne to, co dlań szkodliwe”[23]. Przyczyną dekadencji u indywiduum jest w dużej mierze (często niezauważalna) fizjologiczna degeneracja, zaś wartości dekadenckie (naturalnie zresztą głoszone lub akceptowane z zewnątrz przez takie upośledzone osobniki) prowadzą w dziejach ludów do dodatkowego narastania odpowiedniego biologicznego zepsucia[24].

Szczególnie krytycznie Nietzsche oceniał liczne idee dochodzące do głosu w nowożytnej filozofii, takie jak demokratyzm czy równość płci.
Krytyka etyki. Przewartościowanie wartości

Świat, w jakim żyjemy, nie tylko nie składa się z samego dobra, ale nawet przez prawie 2000 lat nie udało się go idealnie dobrym uczynić. Kwestia problemu zła nurtowała wielu filozofów, a Nietzsche daje na nią dosyć oryginalną, jak na swą epokę, odpowiedź. O ile w chrześcijaństwie przyczyną zła jest szatan (lub przypadłości ludzkiego niedoskonałego rozumu i woli wynikające z okoliczności), o tyle dla Nietzschego sama idea dobra jest wątpliwa.

Już w Poza dobrem i złem (na samym początku tej książki) podaje on w wątpliwość postulowane przeciwieństwo dobra i zła: po pierwsze, czy w ogóle można mówić sensownie o takim przeciwstawieniu charakteru ludzkich uczynków; po drugie, czy przeciwstawienia takie nie są tylko chwilowymi osobistymi perspektywami, niemającymi nic wspólnego z istotą świata[25]. Sam świat jest bowiem, zdaniem Nietzschego, na moralność obojętny i kieruje się swymi prawami „poza dobrem i złem”; w tym sensie ona sama jest rzeczą nierealną, nie mającą oparcia w rzeczywistości[26]. Nietzscheańska krytyka etyki opiera się na kilku powtarzających się motywach, m.in.:

    postulowanym nieistnieniu uczynków moralnych (czy nieegoistycznych) – pod tym względem wszystkie są zdaniem Nietzschego „jednakowe” i „egoistyczne”, a zatem podatne na krytykę[27][28]. Człowiek nie ma pewnej wiedzy o tym, jak należy postępować. Każdy uczynek sprowadza się do określonej woli mocy (opowiadającej się po tej czy innej stronie), wyraża się w nim tym samym mniej lub bardziej subtelna żądza panowania. Głoszona moralność sprowadza się w ogólności do zaprzeczania skonkretyzowanej woli mocy (czy „życiu”, „instynktom”), jako ascetyzm lub podleganie cudzemu egoizmowi: „trzy moce ukryte są za nią: 1) instynkt stada, skierowany przeciwko silnym i niezależnym; 2) instynkt cierpiących i upośledzonych, skierowany przeciwko szczęśliwym; 3) instynkt miernot, skierowany przeciwko wyjątkom”[29]. Ponieważ jednak ostatecznie opiera się ona na pewnej już istniejącej woli mocy z czyjejś strony, więc „dobro” ma w swym założeniu „zło”[27]: sprzeczność.
    wskazywaniu na konieczne stosowanie przez każdą moralność „złych” (tak poza tym zakazanych) środków, żeby ostać się przy panowaniu i uchronić przed zmianami[30].
    wskazywaniu, że moralność opiera się na ścisłym odróżnieniu postulowanej sfery odpowiedzialności podmiotu od sfery jego nieodpowiedzialności, co jest bezzasadne (fałszywy postulat wolnej woli)[31].

Nietzsche nie ukończył dzieła, które miało być propozycją przewartościowania wartości. O tym, że miało powstać, wiadomo jedynie z luźnych zapisków odnalezionych w spuściźnie filozofa. Są podstawy, by sądzić, że przymiarkami do niego były książki Poza dobrem i złem oraz Zmierzch bożyszcz, być może także Antychryst. Wolno wszakże domyślać się, że chodziło o przywrócenie wartości temu, co w kulturze Zachodu od dawna uchodzi za „złe” – m.in. wyniosłości, rozkoszy, żądzy panowania, samolubstwu, walce (nie o sam pokój) między jednostkami lub ludami, wreszcie uznaniu zasady selekcji jednostek, ludów i kultur najwartościowszych (w tym także zanikania i wymierania tego, co mniej wartościowe) oraz naturalnej nierówności między ludźmi i „niesprawiedliwości”, polegającej na praktycznym zaprzeczeniu idei równych praw. Byłby to wstęp do przezwyciężenia nihilizmu.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Lothar.
Smutno skończył >;/ Choć mało kto ma "wesoły koniec" ale zwariował i żył kosztem rodziny w odosobnieniu. A ukochana go nie chciała i wyszła za innego.

Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Amigoland
Dlaczego zwariował? Bo mu się myśli poplątały, hehehe. Jedna nie zgadzała się z drugą. Możnaby powiedzieć...Nie trzymał linii. Chciał zrozumieć świat. A świata nie da się zrozumieć. Trzeba go przyjać takim, jaki jest...Tak myślę.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Lothar.
Był chory, co może i wpływało na jego poglądy. Sporo myślałem o chorobach co wpływają na ludzkość i poglądy. Pamiętasz toksoplazmę od kota co człowiek się robi "odważny"?

Choroba

Pierwsze bóle głowy wystąpiły u Nietzschego w 1856 roku, przybierając w późniejszym okresie formy nawet kilkudniowych ataków migreny, połączonych z wymiotami i bólem oczu, co groziło mu ślepotą. Próby kuracji nie dawały rezultatu, Nietzsche uznał zresztą, że sam będzie dla siebie najlepszym lekarzem. Podawano wiele przyczyn wyjaśniających podłoże choroby: od obciążenia dziedzicznego (ojciec Nietzschego zmarł na guza mózgu), po zarażenie syfilisem, jednak żadne z nich nie zyskało powszechnej akceptacji. W 1876 roku Nietzsche zmuszony był prosić na uniwersytecie o urlop zdrowotny, a w 1879 roku, już po ukazaniu się książki Ludzkie, Arcyludzkie, ostatecznie zrezygnował z profesury. Jako byłemu profesorowi bazylejczycy przyznali mu rentę, co pozwalało na skromne, lecz niezależne życie.

W 1889 roku, po totalnej katastrofie psychicznej w Turynie, choroba Nietzschego została zdiagnozowana jako paralysis progressiva (trzeciorzędny syfilis). Mimo braku jakiegokolwiek klinicznego dowodu (pierwszy i niespecyficzny test Wassermana pojawił się w 6 lat po śmierci Nietzschego) diagnoza ta, powtarzana w różnych biografiach, przetrwała przeszło stulecie. Eva Cybulska podważyła tę tezę w 1996 na konferencji nietzscheańskiej w Manchesterze, proponując w zamian diagnozę zespołu maniakalno-depresyjnego z waskularną demencją.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Lothar.
Mój Tata pytał mnie "po co ci to?" Bo mnie zawsze kusiły różne sprawy >;P Może zwyczajnie byłem młody i chciałem "do świata" >;P Niedawno się zastanawiałem kim bym był jako mason.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Amigoland
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Lothar. napisał/a
Był chory, co może i wpływało na jego poglądy. Sporo myślałem o chorobach co wpływają na ludzkość i poglądy. Pamiętasz toksoplazmę od kota co człowiek się robi "odważny"?

Choroba

Pierwsze bóle głowy wystąpiły u Nietzschego w 1856 roku, przybierając w późniejszym okresie formy nawet kilkudniowych ataków migreny, połączonych z wymiotami i bólem oczu, co groziło mu ślepotą. Próby kuracji nie dawały rezultatu, Nietzsche uznał zresztą, że sam będzie dla siebie najlepszym lekarzem. Podawano wiele przyczyn wyjaśniających podłoże choroby: od obciążenia dziedzicznego (ojciec Nietzschego zmarł na guza mózgu), po zarażenie syfilisem, jednak żadne z nich nie zyskało powszechnej akceptacji. W 1876 roku Nietzsche zmuszony był prosić na uniwersytecie o urlop zdrowotny, a w 1879 roku, już po ukazaniu się książki Ludzkie, Arcyludzkie, ostatecznie zrezygnował z profesury. Jako byłemu profesorowi bazylejczycy przyznali mu rentę, co pozwalało na skromne, lecz niezależne życie.

W 1889 roku, po totalnej katastrofie psychicznej w Turynie, choroba Nietzschego została zdiagnozowana jako paralysis progressiva (trzeciorzędny syfilis). Mimo braku jakiegokolwiek klinicznego dowodu (pierwszy i niespecyficzny test Wassermana pojawił się w 6 lat po śmierci Nietzschego) diagnoza ta, powtarzana w różnych biografiach, przetrwała przeszło stulecie. Eva Cybulska podważyła tę tezę w 1996 na konferencji nietzscheańskiej w Manchesterze, proponując w zamian diagnozę zespołu maniakalno-depresyjnego z waskularną demencją.
Jak ojciec miał syfilisa, to matka też. Otrzymał chorobę w spadku od matki, jako nabytą. Ta wersja mi najbardziej pasuje. Syfilis ma wpływ na mózg...Lekarz, tak jak pani Cybulska zawsze może postawić inną diagnozę. Mnie np. Ona nie pasuje. Pewnie chciała się przypodobać na konferencji. Ale po co to i na co? on nie był jedynym z tą chorobą na świecie. Nie pierwszy i nie ostatni...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Amigoland
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Amigoland
Amigoland napisał/a
Dlaczego zwariował? Bo mu się myśli poplątały, hehehe. Jedna nie zgadzała się z drugą. Możnaby powiedzieć...Nie trzymał linii. Chciał zrozumieć świat. A świata nie da się zrozumieć. Trzeba go przyjać takim, jaki jest...Tak myślę.
Już przed Nitzsche byłi starożytni filozofowie co to mówili..."Wiem, że nic nie wiem". Świata nie da się zrozumieć...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Lothar.
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Amigoland
Ja to w ogóle mam teorię, że ludzie wybitni nie są normalni. Albo są chorzy, albo ćpają. Ale wolę głośno takich teorii nie rozprzestrzeniać. Normalni to są "straszni mieszczanie"

Wiersz: Mieszkańcy - Julian Tuwim
Mieszkańcy

Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach
Strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
Pleśnią i kopciem pełznie po ścianach
Zgroza zimowa, ciemne konanie.

Od rana bełkot. Bełkocą, bredzą,
Że deszcz, że drogo, że to, że tamto.
Trochę pochodzą, trochę posiedzą,
I wszystko widmo. I wszystko fantom.

Sprawdzą godzinę, sprawdzą kieszenie,
Krawacik musną, klapy obciągną
I godnym krokiem z mieszkań - na ziemię,
Taką wiadomą, taką okrągłą.

I oto idą, zapięci szczelnie,
Patrzą na prawo, patrzą na lewo.
A patrząc - widzą wszystko oddzielnie
Że dom... że Stasiek... że koń... że drzewo...

Jak ciasto biorą gazety w palce
I żują, żują na papkę pulchną,
Aż papierowym wzdęte zakalcem,
Wypchane głowy grubo im puchną.

I znowu mówią, że Ford... że kino...
Że Bóg... że Rosja... radio, sport, wojna...
Warstwami rośnie brednia potworna,
I w dżungli zdarzeń widmami płyną.

Głowę rozdętą i coraz cięższą
Ku wieczorowi ślepo zwieszają.
Pod łóżka włażą, złodzieja węszą,
Łbem o nocniki chłodne trącając.

I znowu sprawdzą kieszonki, kwitki,
Spodnie na tyłkach zacerowane,
Własność wielebną, święte nabytki,
Swoje, wyłączne, zapracowane.

Potem się modlą: "od nagłej śmierci...
...od wojny... głodu... odpoczywanie"
I zasypiają z mordą na piersi
W strasznych mieszkaniach straszni mieszczanie.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Lothar.
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Amigoland
Filozofia starożytna to jeszcze trzymała się ziemi >;) Ludzie od zawsze starają się zrozumieć świat jaki by nie był >;)) Kim jestem, dokąd zmierzam, to zdrowe myślenie >;))
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Amigoland
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Lothar. napisał/a
Ja to w ogóle mam teorię, że ludzie wybitni nie są normalni. Albo są chorzy, albo ćpają. Ale wolę głośno takich teorii nie rozprzestrzeniać. Normalni to są "straszni mieszczanie"

Wiersz: Mieszkańcy - Julian Tuwim
Mieszkańcy

Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach
Strasznie mieszkają straszni mieszczanie.
Pleśnią i kopciem pełznie po ścianach
Zgroza zimowa, ciemne konanie.

Od rana bełkot. Bełkocą, bredzą,
Że deszcz, że drogo, że to, że tamto.
Trochę pochodzą, trochę posiedzą,
I wszystko widmo. I wszystko fantom.

Sprawdzą godzinę, sprawdzą kieszenie,
Krawacik musną, klapy obciągną
I godnym krokiem z mieszkań - na ziemię,
Taką wiadomą, taką okrągłą.

I oto idą, zapięci szczelnie,
Patrzą na prawo, patrzą na lewo.
A patrząc - widzą wszystko oddzielnie
Że dom... że Stasiek... że koń... że drzewo...

Jak ciasto biorą gazety w palce
I żują, żują na papkę pulchną,
Aż papierowym wzdęte zakalcem,
Wypchane głowy grubo im puchną.

I znowu mówią, że Ford... że kino...
Że Bóg... że Rosja... radio, sport, wojna...
Warstwami rośnie brednia potworna,
I w dżungli zdarzeń widmami płyną.

Głowę rozdętą i coraz cięższą
Ku wieczorowi ślepo zwieszają.
Pod łóżka włażą, złodzieja węszą,
Łbem o nocniki chłodne trącając.

I znowu sprawdzą kieszonki, kwitki,
Spodnie na tyłkach zacerowane,
Własność wielebną, święte nabytki,
Swoje, wyłączne, zapracowane.

Potem się modlą: "od nagłej śmierci...
...od wojny... głodu... odpoczywanie"
I zasypiają z mordą na piersi
W strasznych mieszkaniach straszni mieszczanie.
Jeżeli odstajesz od normalności, tzn. Jesteś nienormalny. Co nie oznacza że nie jesteś wybitny. Są normalni kopacze i wybitni kopacze Można odstawać od normalności w dwie strony. W tą pozytywną i w tą negatywną...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Lothar.
Zaryzykował byś bycie nienormalnym dla sukcesu, Andrzeju? >;P Był niezły film Piękny umysł 2001 (że też dobrych filmów nie robią)

Geniusz matematyczny John Nash za wszelką cenę pragnie opracować teorię, dzięki której zostanie cenionym naukowcem. Przeszkodą staje się jego stopniowo rozwijająca choroba.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Lothar.
Pamiętasz jego teorię? Nie wolno podbijać do najpiękniejszej dziewczyny :) bo inne się obrażą >;P
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Amigoland
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Lothar. napisał/a
Zaryzykował byś bycie nienormalnym dla sukcesu, Andrzeju? >;P Był niezły film Piękny umysł 2001 (że też dobrych filmów nie robią)

Geniusz matematyczny John Nash za wszelką cenę pragnie opracować teorię, dzięki której zostanie cenionym naukowcem. Przeszkodą staje się jego stopniowo rozwijająca choroba.
Nienormalnych z wyboru, dla sukcesu, mamy pełno. Wystarczy włączyć TV. Politycy, celebryci i innej maści idioci...Z wyboru.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Lothar.
Ja o poważnych ludziach, a nie o potakiewiczach na synekurach >;) Parę razy podczas pracy intelektualnej poczułem że zbliżam się do granicy skąd nie będzie powrotu. Zawróciłem, chcę normalnie żyć >;)
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Amigoland
Lothar. napisał/a
Ja o poważnych ludziach, a nie o potakiewiczach na synekurach >;) Parę razy podczas pracy intelektualnej poczułem że zbliżam się do granicy skąd nie będzie powrotu. Zawróciłem, chcę normalnie żyć >;)
No pewnie. Od myślenia to tylko głowa boli...To nie żart...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Lothar.
U mnie temperatura rośnie, taka lekka gorączka. Ale dobrze że widzę, że czas wracać. Ludzie nie wiedzą, jak cienka jest granica do "szaleństwa" >;)) Może i dobrze >;)
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

michalina
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Lothar. napisał/a
Smutno skończył >;/ Choć mało kto ma "wesoły koniec" ale zwariował i żył kosztem rodziny w odosobnieniu. A ukochana go nie chciała i wyszła za innego.

Lou Salome:))
Miała też romans z poeta Rilke:))
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

michalina
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Lothar. napisał/a
Nietzsche zaprzeczał prawdziwości pojęcia „wolna wola”, uznawał je za fałszywe. Zdając sobie sprawę z typowych argumentów strony przeciwnej, uważał, że wiara w wolność woli jest na pewno nie do wybronienia[12]. W swych pracach popierał fatalizm, jednak bez jego radykalnych, odwracających się od działania interpretacji. O znaczeniu wolnej woli pisał tak:

    Dzisiaj nie mamy już żadnej litości dla pojęcia „wolnej woli”: aż nazbyt dobrze wiemy, czym ono jest – najbardziej nieczystą sztuczką teologów, służącą temu, aby ludzkość uczynić „odpowiedzialną” w ich znaczeniu, to znaczy od nich zależną... Wskażę tu jedynie na psychologię wszelkiego obarczania odpowiedzialnością. Wszędzie tam, gdzie szuka się odpowiedzialności, poszukującym jest zazwyczaj instynktowna chęć karania i sądzenia. Odbiera się stawaniu jego niewinność, gdy jakiekolwiek bycie takim-a-takim sprowadza się do woli, do zamiarów, do aktów odpowiedzialności (...) Przedstawiono ludzi jako „wolnych”, by móc ich sądzić i karać – by mogli stać się winnymi: w konsekwencji, musiano pomyśleć każde działanie jako chciane, a źródło każdego działania jako leżące w świadomości (przez co najbardziej podstawowe fałszerstwo in psychologicis uczyniono samą zasadą psychologii...).

Razem z koncepcją wolnej woli sens tracą też, zdaniem Nietzschego[13], wszystkie koncepcje tzw. moralnego porządku świata – stają się nielogiczne, gdyż opierają się na istnieniu pewnego metafizycznego zadania (zbioru nakazów i powinności), które w ogólności zwykle jest sprzeczne z naturą i ludzkim losem (wdrożenie go wyklucza brak wolnej woli):

    Co znaczy „moralny porządek świata”? Że istnieje, raz na zawsze, wola Boża, co człowiek ma czynić, a czego zaniechać; że wartość jakiegoś ludu, jednostki mierzy się tym, czy się bardzo, czy mało jest woli Bożej posłusznym; że w losach jakiegoś narodu, jednostki, wola Boża przejawia się władczo, to znaczy karząco lub nagradzająco, zależnie od stopnia posłuszeństwa.

Śmierć Boga i nihilizm

Gott ist tot – Bóg umarł. Zdaniem Nietzschego, człowiek współczesny przestał odczuwać obecność Boga w świecie, w odróżnieniu od ludzi żyjących w starożytności czy choćby w średniowieczu. W owych czasach czyny człowieka pociągały za sobą prędką reakcję Boga w życiu doczesnym, Boga należało się bać tu i teraz. Dziś każdy może liczyć na jego miłosierdzie – rozważa się problem, czy piekło w ogóle istnieje. Komu potrzebny jest jeszcze taki Bóg? Dlatego musiał on przenieść się w sferę abstrakcji, odejść w zapomnienie. Jest jeszcze, lecz jako martwy.

Razem z Bogiem usunięta została z naszego świata metafizyczna podstawa wszelkich wartości, od tej pory zawieszone są one w próżni. Nie ma prawdy, ani dobra, nie możemy więcej się do nich odwoływać, bo umarły razem z Bogiem: on sam umarł wskutek relatywizmu (Nietzsche powiada przenośnie: „z litości do człowieka”). Jedną z bezpośrednich przyczyn końca wiary, jak wprost stwierdził Nietzsche, stała się też nowożytna nauka i w szczególności filologia biblijna: „święte księgi (...) wpadły w końcu w ręce filologów, to znaczy niszczycieli wiary”[14]. Człowiek musi na nowo podjąć trud stanowienia wartości, lecz zdaniem Nietzschego nie jest w stanie. Jesteśmy bowiem tworami chorej kultury, opartej właśnie na odwołaniu do Boga, a nie możemy się do niego odwołać, bo jego już nie ma w naszym świecie. Mówiąc językiem teologii – przestaliśmy odczuwać sacrum, a nie potrafimy bez niego żyć. Jednym z fałszywie interpretowanych wytworów kultury opartej o to odwołanie jest wielki rozrost tego, co nazywa się sumieniem, i ideałów stoickiego spokoju, wolności od wszelkiego niepokoju.

Stąd bierze się nihilizm – udawanie, że nic się nie stało, zaprzeczanie, że istnieją jakiekolwiek problemy. Nihilizm w rozumieniu Nietzschego to akceptacja pozorów, uznanie za wartość tego, co jest już bez-wartością. Łatwe i wygodne życie, przyjemne i pozbawione napięcia. Tak rozumiany nihilizm jest wrogi życiu, bo domaga się wpasowania w obowiązujący system norm oparty na moralności niewolniczej.

W drugiej rozprawie Genealogii moralności Nietzsche proponuje swoją teorię tego, czym jest tzw. nieczyste sumienie (jeśli nie jest po prostu objawem fizjologicznym, pewnym rodzajem naturalnego wrażenia): jest to mianowicie, jego zdaniem, specyficzne życie wewnętrzne, które ma swą przyczynę w uwewnętrznieniu naturalnych sił życiowych i umysłowych, skoro wskutek „udomowienia” człowieka przestały się one uzewnętrzniać, skoro odebrano warunki, w których te naturalne instynkty mogą się przejawiać w świecie. Jest ono więc produktem (nihilistycznej) moralności zaprzeczenia woli, efektem wpisanych w naszą kulturę, pustych już ascetycznych ideałów[15].

O nihilizmie mówi Nietzsche wtedy, gdy „najwyższe wartości tracą wartość”. Z tego względu mamy w dziejach do czynienia z podwójnym nihilizmem: pierwszym, którego symbolem jest chrześcijaństwo (i jego poprzednicy) – zanik wartości życia, tego, co w życiu było dotychczas ważne – i drugim, z którym dodatkowo mamy do czynienia teraz, gdy tradycyjne formuły teologiczne i uzasadnienia tracą swą moc. W Woli mocy rozróżnia nihilizm czynny (burzący), reprezentowany np. przez chrześcijaństwo – walczy on z wartościami, głosząc powściągnięcie woli życiowej, pokój i odwrócenie się od świata doczesnego, czyli jedynego – od biernego (czy znużonego), który już nie walczy (swego rodzaju fatalizm psychologiczny i zobojętnienie): „żyje, jak popadnie”, nie wyznając żadnych wyższych wartości[16].
Moralność panów i moralność niewolników

Nietzscheańska analiza moralności wyróżnia dwa zasadnicze jej typy.

Dla moralności panów pierwotnym jest pojęcie dobra, pojmowanego jako wszystko, co wzmaga wolę mocy jednostki. Dobre jest to, co jej służy, wzmacnia ją, daje poczucie siły. Dobry jest wróg, bo można z nim walczyć, dobry jest ból, bo można go znosić, dobry jest wysiłek – dobre jest cokolwiek, co napina wolę mocy. „Zło” jest pojęciem wtórnym i nie oznacza zła „metafizycznego”, a jedynie to, co wolę mocy osłabia. W odniesieniu do człowieka „zły” (czy, w Genealogii moralności, „kiepski” lub „lichy”) znaczy tu tyle, co „nieudany”, „pogardy godny”.

Moralność niewolnicza bazuje z kolei na pojęciu zła jako pierwotnym, które rozumiane jest jako cierpienie i wysiłek. Złe jest to, co zadaje ból, co zmusza do wysiłku i walki. Dobro jest ulgą w cierpieniu, spokojem. Dla moralności niewolników ważne jest współczucie, cierpliwość, pokora, serdeczność[17]. Cechą charakterystyczną moralności niewolniczej jest resentyment, uraza wobec świata, żal do życia, które nie spełnia oczekiwań. Jest to moralność reaktywna, gdyż za dobre uznaje własne cnoty moralne, a za złe cnoty, których nie może osiągnąć. Spełnia ona dwie funkcje: pozwala uszlachetnić swoją słabość i zemścić się na panach. Jej wcieleniem jest, wedle Nietzschego, moralność chrześcijańska[17].

Resentyment jest także formą świadomości, strategią działania i postawą względem świata jednocześnie. Resentyment jest wreszcie w Z genealogii moralności przejawem historycznego myślenia. Nietzsche pokazuje w swych pracach moralność panów jako pierwotną i niezależną, a moralność niewolniczą jako późniejszą i zależną (swe powstanie zawdzięcza tamtej), jako wynik swoistej ewolucji (którą jednakże Nietzsche ocenia negatywnie). Taka też jest odpowiedź Nietzschego na problem zła i związane z tym kwestie teologiczne: nie ma sensu pytać o przyczynę „zła”, gdyż jest ono w tej filozofii naturalne; sens ma jedynie pytanie o to, dlaczego uważa się je za zło, tj. kiedy i z jakich przyczyn zaczęto odpowiednie postępowanie coraz bardziej masowo potępiać oraz skąd wzięły się współczesne wartościowania, reprezentowane przez słowo „dobro”.

Moralność człowieka jest zawsze wypadkową obu typów, nie ma typów czystych, a różnice występują jedynie w przewadze jednego nad drugim.

Kontrowersje budziła interpretacja nietzscheańskiego podziału na moralność panów i niewolników: niemiecki filozof określał panów jako:

    radosne potwory, które może po okropnym szeregu mordów, podpaleń, zgwałceń i znęcań się odchodzą z junactwem i równowagą duchową, jakby spełnili jeno psotę uczniacką, w przekonaniu, że poeci znów na długo będą mieli co opiewać i sławić. Na dnie wszystkich tych ras dostojnych nie należy przeoczać drapieżcy, tej wspaniałej, za zdobyczą i zwycięstwem lubieżnie węszącej, płowej bestyi [...] To właśnie rasy dostojne pozostawiły pojęcie »Barbarzyńca« na wszystkich śladach swojego pochodu”[18]

Oryginalne brzmienie „płowej bestyi” (blonde Bestie) prowokowało część filozofów (zwłaszcza nazistowskich) do odczytywania tego fragmentu jako gloryfikacji określonego typu biologicznego, a choć nie ma wiele wspólnego z nietzscheańskim rozumieniem nadczłowieka, „zdradza ślady tęsknoty wyrafinowanego intelektualisty za barbarzyńską prostotą i nagą siłą”[19].
Wola mocy

Wola mocy to jedno z centralnych pojęć filozofii Nietzschego, a jednocześnie jedno z mniej dopracowanych. Pewne fragmenty pism filozofa pozwalają na interpretację woli mocy w sposób podobny do Heraklitejskiego ognia, który bezustannie przeprowadza jedne rzeczy w inne i jest podstawą istnienia świata, wydaje się jednak, że dla późnych poglądów Nietzschego reprezentatywne jest wyobrażenie woli mocy jako siły, której przejawem jest wszelkie życie i jego dążenia. Siła ta znajduje swe potwierdzenie i spotęgowanie w samej sobie w momentach najwyższej mobilizacji i przełamywania oporów. W życiu człowieka wola mocy wyraża się poprzez poczucie siły jednostki i panowania nad sobą, w wytrwałości i zwycięskim znoszeniu przeciwieństw.

Wola mocy u Nietzschego odpowiada mniej więcej temu, co inni nazywają „istnieniem”: jest to pojęcie pierwotne, w najlepszym razie może zostać zdefiniowane jako „wywierać wpływ”. Nie ma istnienia bez woli mocy; ona sama zaś jest jedyną rzeczywistością. Nowa nazwa pociąga za sobą inne psychologiczne skojarzenia, a jednocześnie odrzuca pewne elementy metafizyczne, które tkwią w mentalności europejskiej: np. bytowanie niezależne od czasu, w ogóle wszelka niezmienność, nadto pierwsza przyczyna (w tym ujęciu ruch w świecie nie potrzebuje przyczyny, gdyż cały świat jest pewnym quantum woli mocy: spoczynek nie jest stanem normalnym) czy wreszcie nieskończona siła jako „z pojęciem siły nie dająca się pogodzić” (WM 380). Świat jest stawaniem się, ścieraniem się sił (ich wzajemny stosunek decyduje o prędkości procesu, o rozkładzie czasowym): to jest jedyna realność. Ponieważ Nietzsche postrzega koncepcje podmiotu (zwłaszcza tzw. rzeczy samej w sobie) jako wtórne, więc logicznym wydaje się, że traktował wolę mocy jako coś w rodzaju rozproszonego i wszechogarniającego pola fizycznego, z lokalnymi skupiskami.

Uzasadnione wydaje się traktowanie samej mocy odpowiednio do jej sensu fizycznego (energia wydatkowana w czasie), zaś woli mocy jako przyrostu mocy w czasie (kolejna pochodna) – jest to jednak kwestia sporna. Natomiast bezspornie Nietzsche uważa kryteria przyjemny-nieprzyjemny u istot świadomych jako towarzyszące woli mocy (wprawdzie nie są one traktowane opozycyjnie), np. jako potwierdzenie wzrostu: jest to opisane w WM.

Wola mocy nie jest wolą życia, bo to sztuka przetrwania za wszelką cenę, a poczucie mocy może osiągnąć apogeum w chwili świadomej śmierci (koncepcja woli mocy odrzuca właśnie samozachowanie, utrzymanie tego, co jest, jako esencję życia – w istocie porzuca się tu jakikolwiek kres, stan ustalony). Nie jest też pragnieniem panowania nad innymi, bo często większe poczucie mocy daje służebność. Wola mocy w życiu człowieka to raczej chęć zwyciężania, pragnienie i uczucie posiadania siły zdolnej łamać wszelkie przeszkody, połączone z radością zwycięzcy i twórczą ekstazą. To pęd ku sile. Np. chrześcijańska moralność w oczach Nietzschego jest z jednej strony wielką siłą społeczną, z drugiej jednak – patrząc od strony ogólnego wpływu na jednostkę – jest „niemocą mocy”, samoograniczeniem, zanikiem, przeciwieństwem życia (Z tego też wynika, że „istnieją zamiary i postępki tylko niemoralne”, WM 354).

    Co jest dobre? – Wszystko, co uczucie mocy, wolę mocy, moc samą w człowieku podnosi. Co jest złe? – Wszystko, co ze słabości pochodzi. Co jest szczęściem? – Uczucie, że moc rośnie, że przezwycięża się opór. Nie zadowolenie, jeno więcej mocy; nie pokój w ogóle, jeno wojna; nie cnota, jeno dzielność [...]

Tak rozumiana wola mocy jest jednym z kilku pojęć, na których Nietzsche opierał swą filozofię pozytywną.
Afirmacja i umiłowanie losu

Przeciwieństwem resentymentu, które w swych książkach Nietzsche przedstawia jako „boski” czy „nadludzki” sposób oceny, jest afirmacja życia, to znaczy zrozumienie konieczności tego, co było, i uznanie wszystkich dotychczasowych wydarzeń za pożądane ze względu na ich skutek, jakim jest ten, który je ocenia – a który sam siebie uważa za udanego. Nie można wszak chcieć, by w świecie przenikniętym współzależnością wszystkiego od wszystkiego przeszłe uwarunkowania obecnego stanu rzeczy się zmieniły, bez przekreślania samego tego obecnego stanu. Jest to więc koncepcja amor fati (umiłowania losu):

    Chcę uczyć się coraz więcej, to, co konieczne w rzeczach, widzieć jako piękne – tak stanę się jednym z tych, którzy rzeczy pięknymi czynią. Amor fati: to niechaj odtąd będzie mą miłością! Nie chcę prowadzić wcale wojny przeciw brzydocie. Nie chcę oskarżać, nie chcę oskarżać nawet oskarżyciela. Odwracanie oczu niech będzie moim jedynym przeczeniem! A na ogół: chcę tylko jeszcze kiedyś być potwierdzicielem!

Nieprzypadkowo Nietzsche nie posługuje się tu pojęciem „zło”, a jedynie „brzydota”. Stosowanie kryteriów estetycznych zamiast moralnych (tj. potępiających i dążących do zniszczenia czegoś) przyświeca praktycznie całej jego twórczości (immoralizm)[20]. Taka optyka jest obca ludziom opanowanym przez resentyment i moralność niewolniczą: skupiając się na swej krzywdzie, najchętniej usunęliby z historii pewne wydarzenia, tym samym jednak także przekreślając nie tylko siebie w swym obecnym i przyszłym kształcie, ale i w ogóle wszystko, co jak dotąd miało i będzie mieć miejsce – jest to postawa nihilistyczna, odwracająca się od życia.

Słynny stał się aforyzm Nietzschego zatytułowany „Ze szkoły wojennej życia”: „Co mnie nie zabija, czyni mnie silniejszym”[21].
Wieczny powrót

Koncepcje wiecznego powracania świata pojawiały się już w starożytności, u Heraklita z Efezu, którego Nietzsche cenił wysoko, i stoików, jednak Nietzschego nie interesował kosmiczny wymiar tej teorii, a wyłącznie jej konsekwencje dla ludzkiego życia. W opinii wielu filozofów nauka o wiecznym powracaniu jest zwornikiem, łączącym poszczególne propozycje pozytywne Nietzschego. Niestety, nauka ta przedstawiona jest jedynie jako zapowiedź w Wiedzy radosnej i rozwinięta niewiele bardziej w Tako rzecze Zaratustra. Trudno więc z całą pewnością stwierdzić, jak Nietzsche mógł ją rozumieć i wykorzystać w przyszłych dziełach.

    A gdyby tak [...] jakiś demon [...] rzekł ci: „Życie to, tak jak je teraz przeżywasz i przeżywałeś, będziesz musiał przeżywać raz jeszcze i niezliczone jeszcze razy; i nie będzie w nim nic nowego, tylko każdy ból i każda rozkosz i każda myśl i każde westchnienie i wszystko niewymownie małe i wielkie twego życia wrócić ci musi, i wszystko w tym samym porządku i następstwie” – [...] Czy nie padłbyś na ziemię i nie zgrzytał zębami i nie przeklął demona, który by tak mówił? Lub czy przeżyłeś kiedy ogromną chwilę, w której byś był mu rzekł: „Bogiem jesteś i nigdy nie słyszałem nic bardziej boskiego”. Gdyby myśl ta uzyskała moc nad tobą, zmieniłaby i zmiażdżyła może ciebie, jakim jesteś. Pytanie przy wszystkim i każdym szczególe: „czy chcesz tego jeszcze raz i jeszcze niezliczone razy?” leżałoby jak największy ciężar na postępkach twoich. Lub jakże musiałbyś kochać samego siebie i życie, by niczego więcej nie pragnąć nad to ostateczne, wieczne poświadczenie i pieczętowanie.

Cytat ten ma uświadomić fundamentalne znaczenie nauki o wiecznym powrocie dla ludzkiego życia i sposobu w jaki się je przeżywa – oto bowiem w każdej chwili dokonujemy wyboru na wieczność.

Wydaje się, że aby w pełni zaakceptować tak rozumiany wieczny powrót, nie można żyć na sposób, jaki zaszczepiany jest każdemu z nas w procesie socjalizacji. Zobowiązania społeczne, zasady moralne, głęboko odczuwane pojęcie „ja”, wreszcie bezustanne odnoszenie życia do czasu, czynią akceptację wiecznego powrotu skrajnie trudną, jeśli nie niemożliwą. Zadaniu temu, zdaniem Nietzschego, sprostać mógłby jedynie nadczłowiek.
Nadczłowiek

Również koncepcji nadczłowieka (niem. Übermensch) Nietzsche nie zdążył wypracować w jasnej formie. Pojawia się ona jedynie w zarysie i pod postacią metafor w Zaratustrze i Woli mocy[15]. Niektóre jej interpretacje odwołują się do nauki o wiecznym powrocie i przedstawiają nadczłowieka jako istotę, która może zaakceptować wieczny powrót. Oznacza to pełną zgodę na powtarzalność całej historii własnej osoby i świata, włącznie z wszelkimi dokonanymi w niej gwałtami i mordami, ale i pełnią twórczej ekstazy. Trudno jednak wydać zgodę na gwałty, wartościując czyny z punktu widzenia powszechnie przyjmowanych zasad moralnych – aby to uczynić należałoby wpierw dokonać przewartościowania wartości w duchu nietzscheańskim.

Nietzscheański nadczłowiek miałby być istotą obdarzoną wielką wolą mocy, jednostką twórczą, której każda chwila życia jest doskonale pełna i warta ponownego przeżywania. Istota ta żyłaby poza zasadami obowiązującymi resztę ludzkości, poza rządzącymi nią obecnie prawami (słów „nadczłowiek” lub „rasa silniejsza” używa Nietzsche w opozycji do „człowiek średni” dzisiejszych czasów, zwłaszcza do jego moralności). Jednak, w ujęciu Nietzschego ukazanym w Poza dobrem i złem, żyłaby ona jak najbardziej właśnie w tym świecie – w przeciwieństwie do tęskniącej za „zaświatami” reszty.

Zdaniem Nietzschego, w historii ludzkości nadczłowiek pojawiał się kilkakrotnie, zawsze jako efekt przypadku i zawsze dla współczesnych był uosobieniem zła, jawiąc się jako potwór. Jako przykłady nadczłowieka filozof podawał Aleksandra Wielkiego, cesarza Fryderyka II, Cezara Borgię i Napoleona. Twórcze zadanie ludzkości polegałoby na „hodowli nadczłowieka”, jako jej apoteozy.

Jednak, wbrew określeniu „hodowla nadczłowieka”, jest on ideałem indywidualnym – nie gatunkowym. Nadczłowiek to ktoś, kto stale przezwycięża siebie (Giorgio Penzo stwierdził, że Nietzsche wprowadził w ten sposób nowy rodzaj transcendencji, której istotą jest przekraczania samego siebie – transcendencję egzystencjalną). Dlatego też nie można określić istoty nadczłowieka – jest on nieustannym przezwyciężaniem, które nie ma skończonego, określonego celu[22].

Koncepcję tę częściowo wykorzystali naziści: oczywiście pojmując ją odpowiednio do swoich celów, nie zawsze zgodnie z pierwotną myślą Nietzschego. Doprowadziło to do stworzenia terminów „czystość rasowa” i „podczłowiek”, których sam filozof nigdy nie użył, choć w okresie nazistowskim uznane były one za naturalną konsekwencję nietzscheańskich tez. Nadludźmi, wedle tego systemu, mieli być aryjczycy, którzy swoje „dobre” geny przekazywali przyszłym pokoleniom, tworząc nową, lepszą rasę – zjawiskiem towarzyszącym była wówczas eugenika i zamiar eksterminowania ze społeczeństwa jednostek słabszych.
Dekadencja

Charakterystyczna dla myśli Nietzschego jest ocena, że cywilizacja Zachodu znalazła się w aksjologicznym upadku. Przyczyną jest moralność pochodząca z chrześcijaństwa, odwracająca się od życia doczesnego i woli mocy, a głosząca apoteozę pokoju, wyzucie się z siebie (tu np. „czyste, wolne od woli poznanie”), służbę narzuconym i heteronomicznym obowiązkom moralnym oraz szeroko pojęte współczucie i zaprzeczenie zasadzie selekcji w społeczeństwach. Nietzsche twierdził, że zaprzeczenie woli można znaleźć na dnie wszelkich popularnych kazań moralnych: „wszystkie wartości, w których ludzkość teraz swe najwyższe pożądania zebrała, są wartościami décadence”[23]. Takie wartości cechuje „utrata instynktów”, a ich reprezentant będzie często „wybierać, przedkładać nad inne to, co dlań szkodliwe”[23]. Przyczyną dekadencji u indywiduum jest w dużej mierze (często niezauważalna) fizjologiczna degeneracja, zaś wartości dekadenckie (naturalnie zresztą głoszone lub akceptowane z zewnątrz przez takie upośledzone osobniki) prowadzą w dziejach ludów do dodatkowego narastania odpowiedniego biologicznego zepsucia[24].

Szczególnie krytycznie Nietzsche oceniał liczne idee dochodzące do głosu w nowożytnej filozofii, takie jak demokratyzm czy równość płci.
Krytyka etyki. Przewartościowanie wartości

Świat, w jakim żyjemy, nie tylko nie składa się z samego dobra, ale nawet przez prawie 2000 lat nie udało się go idealnie dobrym uczynić. Kwestia problemu zła nurtowała wielu filozofów, a Nietzsche daje na nią dosyć oryginalną, jak na swą epokę, odpowiedź. O ile w chrześcijaństwie przyczyną zła jest szatan (lub przypadłości ludzkiego niedoskonałego rozumu i woli wynikające z okoliczności), o tyle dla Nietzschego sama idea dobra jest wątpliwa.

Już w Poza dobrem i złem (na samym początku tej książki) podaje on w wątpliwość postulowane przeciwieństwo dobra i zła: po pierwsze, czy w ogóle można mówić sensownie o takim przeciwstawieniu charakteru ludzkich uczynków; po drugie, czy przeciwstawienia takie nie są tylko chwilowymi osobistymi perspektywami, niemającymi nic wspólnego z istotą świata[25]. Sam świat jest bowiem, zdaniem Nietzschego, na moralność obojętny i kieruje się swymi prawami „poza dobrem i złem”; w tym sensie ona sama jest rzeczą nierealną, nie mającą oparcia w rzeczywistości[26]. Nietzscheańska krytyka etyki opiera się na kilku powtarzających się motywach, m.in.:

    postulowanym nieistnieniu uczynków moralnych (czy nieegoistycznych) – pod tym względem wszystkie są zdaniem Nietzschego „jednakowe” i „egoistyczne”, a zatem podatne na krytykę[27][28]. Człowiek nie ma pewnej wiedzy o tym, jak należy postępować. Każdy uczynek sprowadza się do określonej woli mocy (opowiadającej się po tej czy innej stronie), wyraża się w nim tym samym mniej lub bardziej subtelna żądza panowania. Głoszona moralność sprowadza się w ogólności do zaprzeczania skonkretyzowanej woli mocy (czy „życiu”, „instynktom”), jako ascetyzm lub podleganie cudzemu egoizmowi: „trzy moce ukryte są za nią: 1) instynkt stada, skierowany przeciwko silnym i niezależnym; 2) instynkt cierpiących i upośledzonych, skierowany przeciwko szczęśliwym; 3) instynkt miernot, skierowany przeciwko wyjątkom”[29]. Ponieważ jednak ostatecznie opiera się ona na pewnej już istniejącej woli mocy z czyjejś strony, więc „dobro” ma w swym założeniu „zło”[27]: sprzeczność.
    wskazywaniu na konieczne stosowanie przez każdą moralność „złych” (tak poza tym zakazanych) środków, żeby ostać się przy panowaniu i uchronić przed zmianami[30].
    wskazywaniu, że moralność opiera się na ścisłym odróżnieniu postulowanej sfery odpowiedzialności podmiotu od sfery jego nieodpowiedzialności, co jest bezzasadne (fałszywy postulat wolnej woli)[31].

Nietzsche nie ukończył dzieła, które miało być propozycją przewartościowania wartości. O tym, że miało powstać, wiadomo jedynie z luźnych zapisków odnalezionych w spuściźnie filozofa. Są podstawy, by sądzić, że przymiarkami do niego były książki Poza dobrem i złem oraz Zmierzch bożyszcz, być może także Antychryst. Wolno wszakże domyślać się, że chodziło o przywrócenie wartości temu, co w kulturze Zachodu od dawna uchodzi za „złe” – m.in. wyniosłości, rozkoszy, żądzy panowania, samolubstwu, walce (nie o sam pokój) między jednostkami lub ludami, wreszcie uznaniu zasady selekcji jednostek, ludów i kultur najwartościowszych (w tym także zanikania i wymierania tego, co mniej wartościowe) oraz naturalnej nierówności między ludźmi i „niesprawiedliwości”, polegającej na praktycznym zaprzeczeniu idei równych praw. Byłby to wstęp do przezwyciężenia nihilizmu.
Genialne to jest.
Nietzsche były geniuszem.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Amigoland
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez michalina
michalina napisał/a
Lothar. napisał/a
Smutno skończył >;/ Choć mało kto ma "wesoły koniec" ale zwariował i żył kosztem rodziny w odosobnieniu. A ukochana go nie chciała i wyszła za innego.

Lou Salome:))
Miała też romans z poeta Rilke:))
Widocznie gadał ciekawiej, tzn. Poetyczniej niż Nitezsche Witaj Michalino.
Ps.
Może miała intuicję i nie wybrała syfilityka
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Wolna wola.

Amigoland
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez michalina
michalina napisał/a
Lothar. napisał/a
Smutno skończył >;/ Choć mało kto ma "wesoły koniec" ale zwariował i żył kosztem rodziny w odosobnieniu. A ukochana go nie chciała i wyszła za innego.

Lou Salome:))
Miała też romans z poeta Rilke:))
https://rilke.pl/poeta
12