Zaraz, zaraz, Ewo. >;) Dostrzegam pewną niekonsekwencję

Czy "chłop" to nie całe zło świata? >;P
PS. Na zabawną historyjkę trafiłem >;)
Wielka Sobota, lekki śnieżek, szykujemy koszyczki do święcenia. Dzwoni telefon. Policja. W sprawie moich rodziców (82 i 78 lat}, którzy mieszkają na drugim końcu miasta, mam pilnie przyjechać do szpitala. Nie chcieli powiedzieć, o co chodzi, poza tym, że ich życiu raczej nic nie zagraża. Na miejscu okazało się, że moi kochani rodzice tańczyli na osiedlu na trawnikach między blokami - mama tylko w koszuli nocnej, tato - w slipkach i podkoszulku, oboje na bosaka. Jak się później okazało, rodzice doszli do wniosku, że tylko jednego w życiu nie próbowali - narkotyków. Za sprawą mojego chrześnika, który przyjechał ze stolicy na święta, "załatwili"sobie trawkę i tak się ujarali, że tańcem przeganiali zimę i zaklinali wiosnę. Nie wiem, jak się czuje człowiek po marihuanie, ale dawno nie widziałam ich tak szczęśliwych i wesołych, jak w szpitalu. Teraz się zastanawiam, czy nie stanie się to ich nowym "hobby", a sąsiedzi rodziców nie odpowiadają na moje pozdrowienia (bo pewnie chcieli zwrócić uwagę córki na siebie, bo co to za odwiedziny raz na tydzień).