Kotuś. Wyobraziłem sobie siebie, z niewładną ręką i nogą, robiącego przysiady. Też bym upadł. To trudne ćwiczenie. Cały ciężar przechodzi na jedną stronę ciała. Druga stara się wyrównać, ale jest za słaba. Pomyślałem , że, żeby nie upaść może tą słabszą rękę, znaczy się dłoń. Przymocował do drabinki. Ale jak? Jakiś sznur wpijałby się w rękę...Buziak.
Druga tura bez Bonżura...