Zabanowany
|
Ten post był aktualizowany .
ZAWARTOŚCI USUNIĘTE
Autor usunął wiadomość.
|
Rozwój powinien mieć kierunek :) Co chcesz uzyskać? Guru zna sztuczki i ma doświadczenie. Można próbować samemu usunąć migdałki ale po co?
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Biegnij Lola biegnij
Posłuchać mogę ale na pewno robię swoje:)) Namnożyło się kołczów i takich innych,zauważ,jak wiele osób uwaza,że są rozwinięci duchowo a tak naprawdę to ...wydmuszka;))) Znam ludzi,którzy cały czas gadają o wybaczaniu,miłości do innych a w nich samych jest kilo jadu ![]() Oczywiście są wyjątki ale to rzadkie zjawisko:)) Ewa,niektórzy tak,jak ja czują,ze świat zmierza w niezbyt ciekawym kierunku i nie widząc wyjscia szukają go w duchowości ale duchowość ma się w sobie,wytrenować jej się nie da.Na nic metody,medytacje itd.jak się tego nie ma ,nazwijmy,w sercu;) |
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Wojtek bo to nie chodzi o sztuczki,jak ktos czegoś nie czuje to się tylko oszukuje ,takie jest moje zdanie. |
Zabanowany
|
Ten post był aktualizowany .
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
ZAWARTOŚCI USUNIĘTE
Autor usunął wiadomość.
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez michalina
Michalino :) Dobrze by było na samym początku zrozumieć kim się jest i czego się chce aby nie wybierać celów które rozczarują lub dadzą tragiczne owoce bo i tak bywa. Chcesz za rok spacerować po Pampasach, czy medytować na Diablaku, a może widzieć aury i pomagać ludziom? To Twój Wybór >;))
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Biegnij Lola biegnij
Nie uogólniaj Ewo >;) Masz silną wolę to sama jesteś "guru"
![]() ![]() |
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Biegnij Lola biegnij
No trochę to niefortunnie sformułowane. Samorozwój jest wtedy kiedy próbuję sam się rozwijać w jakiejś dziedzinie, dużo czytam, robię praktyki. Tylko że taki "samorozwój" z pomocą, przebiega szybciej. Bo to są profesjonaliści, no i ktoś z boku, widzi inaczej. Np. Każdy sportowiec, chociaż utalentowany, jest dalej kształtowany przez trenera. To się dzieje nie od dziś. I wtedy mówimy że zawodnik sam się rozwija. Ale on robi to co trener mu każe. Robi ćwiczenia, zalecenia trenera. Jak używa w grze tylko prawej nogi, jest uczony, grać także lewą nogą. To stanowi np. W czasie meczu duże zaskoczenie dla przeciwnika. Bo jeżeli on schodzi na prawą stronę, szykuje się na strzał prawą nogą, a potem nagle zmienia ułożenie ciała i wali lewą. To brama murowana. No ale przeciwnik o tym nie wiedział. Oni w profilu zawodnika mają..."Prawonożny"...Hehehe.
Druga tura bez Bonżura...
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Wojtek ja zrozumiałam,że nie muszę widzieć aury i nie mam zamiaru tego cwiczyć.Widocznie skoro nie widzę to nie jest mi to potrzebne:) Skoro nie widzę Aniołów to widocznie nie jest mi to dane.Zauwazyłam natomiast,ze mogę pomagać w procesie leczenia i to robię bez zadnego kołcza;))Tego się nie da nauczyć:)) Owszem,gromadzę wiedzę ,np.o ziołach ,astrologii ,zaklęciach itd.i ja wykorzystuję ale nie mam zamiaru nic cwiczyć na siłę :)) |
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Amigoland
Weżmy np. Naszego najlepszego piłkarza Lewandowskiego. Obecnie najlepszego piłkarza świata. Przecież on miał przydomek..."Drewno"...Miał tylko warunki na piłkarza. Wysoki, szybki, skoczny. Ale żadnej kiwki! Dopiero Nico Kovac, Chorwat, były trener Bayrnu, nauczył go paru prostych zwodów...
Druga tura bez Bonżura...
|
Zabanowany
|
Ten post był aktualizowany .
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Amigoland
ZAWARTOŚCI USUNIĘTE
Autor usunął wiadomość.
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez michalina
Ale nie na siłę, ani bez podporządkowania Guru :) Ale jak byś trafiła na prawdziwe warsztaty, dla zaawansowanych, to byś mogła udoskonalić warsztat. Sam zerkam co robi konkurencja, żeby się uczyć na.... ich błędach >;P |
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Biegnij Lola biegnij
Ewo, samorozwój to nie synonim sekty, ani klęczenia przed księdzem
![]() |
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Biegnij Lola biegnij
Sądzę że ma. Każdy sportowiec rozwija się także mentalnie. Poprawa jego techniki, daje mu poczucie pewności i wiary w siebie...Tak myślę...
Druga tura bez Bonżura...
|
Zabanowany
|
Ten post był aktualizowany .
ZAWARTOŚCI USUNIĘTE
Autor usunął wiadomość.
|
Samo, rozwój >;P
|
Cel Ewo >;) Może to być... krawiectwo lub odkrywanie własnej Głębi
![]() |
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Biegnij Lola biegnij
Coaching.
"Zaczęło mi się wydawać, że jestem bogiem, że mogę manipulować ludźmi. Próbowałem manipulować dziewczynami, ludzie wydawali mi się głupi, nie byli w stanie mi nic zaoferować. Po jakimś czasie zdałem sobie sprawę, że jestem sam jak palec". Tekst, który w moim zamierzeniu ma być całkiem poważny, rozpocznę od przedstawienia szanownym Czytelnikom pewnego żartu: czy wiecie, ilu coachów potrzeba, aby zmienić żarówkę? Otóż wystarczy tylko jeden - ale żarówka musi naprawdę chcieć zmiany! O zbawiennym wpływie coachingu i rozwoju osobistego na życie chyba każdy z nas słyszał całkiem sporo - w końcu poradniki tego typu należą do najlepiej sprzedających się książek, a YouTube i inne media pełne są "świadectw" osób, które odmieniły swoje życie w siedmiu, trzynastu (lub jeszcze innej liczbie) krokach. Osoby w różnym wieku traktują coaching jako lek na bolączki klasy średniej, drogę do spełnienia swoich marzeń, a trenerzy rozwoju osobistego niejednokrotnie wchodzą w rolę społecznych autorytetów (i to o bardzo rozległych kompetencjach). Z drugiej strony, obecność popularnych fanpage’ów w stylu "Zdelegalizować coaching i rozwój osobisty" stanowi dowód na to, że wiele osób traktuje coaching pobłażliwie, jak coś, na czym można zbić fortunę, nie posiadając szczególnych umiejętności. Coaching to nie żart Osobiście uważam, że korzystanie z pomocy coachów (w formie "face to face", ale także poprzez lekturę ich książek i innych wypowiedzi) stało się na tyle rozpowszechnionym zjawiskiem, że powinniśmy traktować je poważnie. Nie jest tak, że coaching to tylko zwykłe gadanie - dobry coach może naprawdę pomóc nam "ogarnąć się" życiowo i poznać nasze mocne strony. Z drugiej strony jednak, jak każde narzędzie coaching może stanowić zagrożenie - zwłaszcza wtedy, gdy obdarzymy zaufaniem osobę nie posiadającą odpowiednich kompetencji. Nie każdy powinien być coachem - i nie każdy powinien z coachingu korzystać. Na podstawie opowieści moich pacjentów, znajomych oraz wypowiedzi samych coachów (poddanych, jak można się domyślać, krytycznej analizie) doszłam do wniosku, że istnieją zachowania i wypowiedzi coacha, które powinny dać nam do myślenia i sprawić, że ulotnimy się z jego sesji. Co takiego w wypowiedziach i zachowaniach coacha powinno skłonić nas do zaprzestania współpracy? Sugerowanie nam poczucia wyższości W wielu przypadkach celem kontaktu z coachem jest chęć podniesienia swojego poczucia własnej wartości i skuteczności. Często jest to klientowi rzeczywiście potrzebne, ale problem zaczyna się wtedy, kiedy coach sugeruje nam, że jesteśmy "nadludźmi" i osobami, które dzięki spotkaniom z nim będą bardziej uświadomione, bardziej niezwykłe od innych. W pułapkę narcystycznego rozwoju wpadł Mateusz, który o swojej przygodzie z coachingiem mówi w tak: "Zajawka na samorozwój prawie spieprzyła mi życie. Byłem uczniem liceum, trochę bardziej wycofanym niż inni, chyba nie było mi łatwo budować kontaktu z kimś. Zainteresowałem się coachingiem - byłem fanatykiem NLP Polska. Zaczęło mi się wydawać, że jestem bogiem, że mogę manipulować ludźmi. Wielu ludzi z tej grupy czuło taki klimat. Próbowałem manipulować dziewczynami, ludzie wydawali mi się głupi, nie byli w stanie mi nic zaoferować (tam było ciągle mówienie o tym, że inni mają dostrzec naszą wyjątkowość). Po jakimś czasie zdałem sobie sprawę, że jestem sam jak palec. Miałem dosyć ludzi, siebie, ale jeszcze długo próbowałam robić wrażenie lepszego, wyjątkowego. Gdybym miał pieniądze, kupiłbym te wszystkie kursy - na szczęście nie było mnie na nie stać, miałem tylko książki. Po jakimś czasie rodzina zainteresowała się tym, że zawalam szkołę (nie chciałem tam chodzić, bo za mało rozwijające to było), nie mam już z nikim kontaktu, jestem jakiś agresywny. Teraz tych wszystkich coachów to bym usunął raz na zawsze z Internetu - może niektórzy mówią mądre rzeczy, ale w to łatwo jest wsiąknąć". Nakłanianie do zerwania wielu "toksycznych" związków Mam wrażenie, że określenie "toksyczne relacje" jest w ostatnim czasie mocno nadużywane. Niektórzy coache i mówcy motywacyjni używają go właściwie w co trzecim zdaniu. Sama miałam kiedyś kontakt z osobą (był to psycholog o coachingowych aspiracjach), która uważała, że w życiu każdego człowieka istotna jest jedna, może dwie relacje, które pomagają się rozwijać i nie są dla nas ograniczające. Reszta to - cytując - "bezwartościowe śmieci". Tymczasem człowiek jako istota społeczna, aby dobrze funkcjonować, potrzebuje sieci społecznego wsparcia. Jednym ze "wskaźników" zdrowia psychicznego jednostki jest to, że potrafi ona utrzymać różnorodne relacje - także te, które bywają niekiedy trudne i zwichrowane. Nie każda napotkana osoba ma obowiązek podzielać nasze pasje i poglądy. Co więcej, przebywanie w bliskich relacjach (na przykład w małżeństwie) nakłada na nas pewne ograniczenia i zmusza do tego, by czasami postawić dobro drugiej osoby ponad własne. Jeśli zaś jakaś relacja rzeczywiście jest toksyczna i niszcząca (co przecież się zdarza!), to czasami zakończenie jej jest najlepszym rozwiązaniem. Kluczowe jest jednak określenie, na czym ta "toksyczność" polega - jeśli na przykład nasz przyjaciel sugeruje nam, że może warto wstrzymać się z podróżą dookoła świata do czasu, aż spłacimy kredyt za auto, to być może nie jest on wcale "ograniczonym zazdrośnikiem", który nie rozumie naszej potrzeby rozwoju osobistego, tylko rozsądną osobą, której powinniśmy podziękować za trzeźwe spojrzenia na naszą sytuację. Presja na radykalne rozwiązania Twoja praca Cię nie satysfakcjonuje? Rzuć ją - najlepiej z dnia na dzień, bo życie jest krótkie! Marzy Ci się własna firma? Załóż ją, nawet jeśli miałbyś wziąć na ten cel ogromny kredyt, a nie masz nawet solidnego biznesplanu. To przerażające, ale istnieją trenerzy samorozwoju, którzy wpajają swoim klientom taki właśnie dychotomiczny obraz świata i dostępnych dla nich rozwiązań. Wprowadzanie wielkich zmian może przynosić wspaniałe efekty i przybliżać nas do realizacji własnych pragnień, ale nikt uczciwy i odpowiedzialny nie będzie przecież namawiał drugiej osoby do postawienia wszystkiego na jedną kartę. Prawdziwy profesjonalista będzie raczej mądrym towarzyszem w procesie dokonywania zmian krok po kroku niż emocjonalnym szantażystą wymuszającym na nas rzucenie wszystkiego i rozpoczynanie od nowa - zwłaszcza gdy tak naprawdę nie wiemy jeszcze, co chcielibyśmy rozpocząć. Nieuznawanie naszych ograniczeń Znasz powiedzenie, że "ograniczenia są tylko w naszej głowie"? Zapewne tak - w końcu wielu trenerów rozwoju osobistego powtarza je jak mantrę. Mam jednak nadzieję, że… nie wierzysz w tę ułudę. W przeciwnym razie grożą Ci poważne wyrzuty sumienia i poczucie winy, jeśli odkryjesz - a prawdopodobnie się to stanie! - że są rzeczy, których nie jesteś w stanie zrobić. Ofiary nieuznających ludzkich ograniczeń coachów często trafiają na fotel terapeutyczny albo do gabinetu psychiatry - mają poczucie, że nie umiały "aktywować swojego potencjału", są "nie dość zaangażowane, by osiągnąć sukces". Frustracja związana z odkryciem, że pewne rzeczy na zawsze pozostaną poza naszym zasięgiem, może być przytłaczająca. Dlatego też mądry coach nie będzie wmawiał nam, że możemy wszystko - a raczej pomoże odkryć, które z naszych ograniczeń możemy pokonać, a które prawdopodobnie pozostaną z nami na zawsze. Własną niemoc też trzeba umieć zaakceptować. Poza tym nie wszystkich ograniczeń należy się pozbywać. Ja na przykład nie mam ochoty "pokonywać" tych, z którymi siłą rzeczy wiąże się wczesne macierzyństwo. Fiksacja na punkcie produktywności Odkąd pamiętam, irytowały mnie "motywujące" infografiki, które pouczały odbiorców, że jeśli tylko zamiast się lenić, przeznaczą określoną ilość czasu na naukę języków obcych, to zostaną poliglotami w ciągu roku. Kiedy jednak na jednym z coachingowych blogów przeczytałam artykuł o tym, jak produktywnie wykorzystać czas przeziębienia, przetarłam oczy ze zdumienia. To naprawdę szokujące, że wśród "specjalistów" od rozwoju osobistego są ludzie, którzy nie rozumieją, że człowiek potrzebuje odpoczynku, a błogie lenistwo i "marnowanie czasu" bywają niezbędne dla regeneracji sił witalnych. Jeden z moich pacjentów, który został zdiagnozowany jako pracoholik, przez lata inspirował się poradnikami sugerującymi właściwie, "jak wydłużyć dobę", i czerpał pozytywne wzmocnienia za to, co robił, od osób podzielających jego podejście do rozwoju osobistego - przypłacił to poważnym kryzysem rodzinnym i załamaniem zdrowia fizycznego. Jeżeli zatem Twój coach potrzebę odpoczynku (także tego biernego) uważa za słabość i brak gotowości do podejmowania wyzwań, rozstań się z nim czym prędzej! Negowanie wiedzy medycznej lub psychologicznej Uważam, że jeśli jakiś coach nakłania swoich klientów do "leczenia" depresji za pomocą kolorowej diety albo też twierdzi (jak pewien znany niegdyś coach, dziś przedstawiający się przede wszystkim jako psycholog), że polipy w ciele można leczyć za pomocą "negocjacji" z nimi, to powinien ponieść konsekwencje karne. Coaching nigdy nie może być alternatywą dla tradycyjnego leczenia. Nie istnieją żadne dowody na to, że "siłą woli" można pokonać raka, depresję czy paraliż kończyn. Uleganie sugestiom osoby, która twierdzi inaczej, to narażanie swojego życia i zdrowia na szwank - nie rób sobie tego! Obsesja na punkcie "pozytywnego myślenia" W książce "Grunt pod nogami. Jak uciec z pułapki samorozwoju" (którą szczerze polecam!) jeden z rozdziałów poświęcony jest "tyranii pozytywności". Autor zauważa, że typowy coachingowy poradnik tego rodzaju nosi tytuł: "Jak pokonałem stres - i co dzięki temu zyskałem", natomiast próżno byłoby szukać książek zatytułowanych: "Jak dopadł mnie stres - i nic dobrego z tego nie wynikło". Konsekwencje tyranii pozytywności mogą być niezwykle obciążające psychologicznie - człowiek pod wpływem "zbyt pozytywnego" coacha może wpoić sobie przekonanie, że trudne emocje są czymś niewłaściwym, a każde wydarzenie można pozytywnie przewartościować. Tymczasem smutna prawda jest taka, że czasami doświadczamy w życiu strat, z których nie wynika nic dobrego - tracimy ukochaną osobę, pracę, którą lubiliśmy, spotyka nas poważna choroba, która utrudnia nam codzienne funkcjonowanie. W takiej sytuacji człowiek powinien przepracować stratę i skupić się na przeżywaniu żałoby, a nie szukaniu pozytywów za wszelką cenę. Dojrzałość wymaga przecież tego, abyśmy w niektórych sytuacjach życiowych byli realistami - a nie ludźmi oszukującymi samych siebie. A przecież zarówno dobry coach, jak i dobry psycholog mają nam pomóc w uzyskiwaniu życiowej dojrzałości i mądrości - nawet jeśli mają one czasem gorzki posmak. Angelika Szelągowska-Mironiuk - psycholog, absolwentka Uniwersytetu Łódzkiego ![]() ![]() https://deon.pl/inteligentne-zycie/zajawka-na-samorozwoj-prawie-zrujnowala-mi-zycie,513993 |
Free forum by Nabble | Edit this page |