Dlaczego pani Faustyna Kowalska...

Previous Topic Next Topic
 
classic Klasyczny list Lista threaded Wątki
2 wiadomości Opcje
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Dlaczego pani Faustyna Kowalska...

Lothar.
... ma tak rozszerzone źrenice?



Silne światło do zdjęcia.

Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Dlaczego pani Faustyna Kowalska...

Lothar.
Żeby nie było że się czepiam albo zarzucam narkomanię, niektóre osoby szczególnie będące pod wpływem Myśli Nad-wartościowej samoistnie produkują w organizmie substancje wywołujące Wizje. Doczytałem się że Dzienniczek Faustyny był.... na Indeksie i za czytanie owego Dzienniczka uważanego że na granicy Herezji można było zostać obłożonym Ekskomuniką ,czyli czytelnik trafiał do mnie w goście

14 czerwca 1966 roku Watykan ogłosił zniesienie indeksu ksiąg zakazanych. Po ponad 400 latach funkcjonowania spis dzieł, których wierni – pod groźbą ekskomuniki - nie powinni czytać ani rozpowszechniać, stracił swoją moc prawną. Obecnie, chociaż Kościół wciąż może deklarować swoją "dezaprobatę" wobec danego tekstu, nie jest już to zakaz o charakterze karnym.
‹ wróć

Indeks ksiąg zakazanych (łac. "Index librorum prohibitorum") jest w zbiorowej świadomości bodajże najbardziej znanym przykładem kościelnej cenzury. Tradycja niszczenia niebezpiecznych ksiąg ma jednak w przypadku chrześcijaństwa głębokie korzenie – już pierwszych wiekach wydawano zakazy dotyczące lektury pism propagujących błędne poglądy dotyczące wiary. Jako pierwszy przypadek kontroli życia intelektualnego wiernych przywołuje się zakaz publikacji i czytania nieautoryzowanego "Życiorysu św. Pawła", który uchwalono w 150 roku podczas zjazdu biskupów w Efezie.

Sam indeks pierwszy raz został sporządzony w 1559 roku z upoważnienia papieża Pawła IV, byłego Głównego Inkwizytora. Wiązało się to z powołaniem 17 lat wcześniej Świętego Oficjum, czyli Inkwizycji Rzymskiej. Do jej obowiązków należała m.in. ocena nowych idei filozoficznych i religijnych, a co za tym idzie - kontrolowanie lektur, po jakie sięgają wierni i strzeżenie ich przed dziełami uznanymi za niezgodne z doktryną katolicką.

Bulla papieska z 5 stycznia 1559 zakazywała wiernym czytania i rozpowszechniania zakazanych ksiąg, jednocześnie nakładała także obowiązek donoszenia odpowiednim władzom o ich pojawieniu się oraz niszczenia niebezpiecznych dzieł. Za naruszenie zasad groziła nawet ekskomunika. Surowe przepisy dotyczyły zarówno przeciętnych chrześcijan, jak i hierarchów kościelnych, a także świeckich władców. Ich stosowanie miało uchronić wierzących przed pojęciowym zamętem i oddaleniem się od Boga.

Na indeksie była nawet... Biblia

Od 1559 roku lista była wielokrotnie modyfikowana, poprawiana i uzupełniana. W sumie Stolica Apostolska ogłosiła kilkadziesiąt edycji spisu zakazanych dzieł. Aż do XX wieku zamieszczenie książki na niechlubnej liście oznaczało zakaz jego drukowania czy tłumaczenia na inne języki. Ostatnie wydanie ukazało się w 1948 roku.

"Przez stulecia Kościół święty był ofiarą prześladowań, z wolna pomnażających szeregi bohaterów, którzy wiarę chrześcijańską pieczętowali własną krwią; ale dzisiaj piekło wspiera straszniejszy jeszcze oręż przeciw Kościołowi, zdradliwy, banalny i szkodliwy: złowrogą maszynę drukarską. (...) Kościół ustanowiony został przez Boga, jako nieomylny przewodnik dla wiernych i z tego powodu, wyposażony w niezbędną władzę, nie może uczynić inaczej; ma obowiązek, a w konsekwencji uświęcone prawo, do zapobiegania, jakkolwiek zamaskowanym, błędom i zgorszeniu trzody Jezusa Chrystusa" – wyjaśniano w przedmowie do indeksu.

Jakie dzieła znajdowały się na liście? Kościół odrzucał książki pornograficzne czy propagujące magię, ale także naukowe i filozoficzne. Wymieniano także zakazane wydania Biblii (tzw. Biblia prohibita). Do czasu zawieszenia indeksu znalazło się w nim ponad 5 tys. nazwisk i dzieł. I to nie byle jakich: na kartach spisu pojawiły się tytuły tekstów Immanuela Kanta, Galileusza, Marcina Lutra, Honoriusza Balzaka, Jana Kalwina, Victora Hugo, Owidiusza, Woltera, Johna Miltona, Blaise'a Pascala i wielu, wielu innych, w tym także Polaków.
Polacy na indeksie

W jednej z pierwszych edycji indeksu umieszczono "De revolutionibus orbium coelestium" Mikołaja Kopernika – wykład heliocentrycznej i heliostatycznej budowy Wszechświata. Inkwizycja uznała, że jest to praca "jawnie heretycka" i "zaprzeczająca licznym ustępom z Pisma Świętego". Polski uczony nie dożył napiętnowania jego dzieła, które zostało zauważone przez Święte Oficjum dopiero przy okazji procesów Giordana Brudna i Galileusza, opierających się na kopernikańskiej teorii. Czytanie tego fundamentalnego dla nauki dzieła groziło ekskomuniką aż do XIX wieku roku, kiedy to zostało wykreślone z indeksu.

W spisie zamieszczono również "O poprawie Rzeczypospolitej" Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Zbudowane z pięciu ksiąg dzieło zawiera część poświęconą Kościołowi i to właśnie ona nie spodobała się Stolicy Apostolskiej. Pisarz stwierdził bowiem, że wysokie stanowiska kościelne nierzadko zajmują osoby niekompetentne i prowadzące się niemoralnie. Zaproponował także reformę sposobu wybierania biskupów, co szczególnie rozjuszyło Watykan. "Heretyka" wybronił król Zygmunt August, wydając list żelazny, gwarantujący Fryczowi nietykalność.

Na liście w 1848 roku znalazły się "Prelekcje paryskie" Adama Mickiewicza, czyli cykl wykładów poświęconych literaturze słowiańskiej, które w latach 1841-44 wieszcz wygłosił w College de France. Czym poeta naraził się Świętemu Oficjum? W dziele pojawiła się krytyka Kościoła katolickiego m.in. za sprzeniewierzenie się zasadom pierwotnego chrześcijaństwa i nadmierny dogmatyzm. Problemem była także aktywność Mickiewicza w Kole Sprawy Boże, skupiającym zwolenników Andrzeja Towiańskiego. Postulowali oni np. wprowadzenie świeckich form kapłaństwa czy odkupienie win świata przez męczeństwo narodu polskiego.
Na liście znalazły się też "Prelekcje paryskie" Adama Mickiewicza. Czym poeta naraził się Świętemu Oficjum? Foto: CAF Reprodukcja / PAP
Na liście znalazły się też "Prelekcje paryskie" Adama Mickiewicza. Czym poeta naraził się Świętemu Oficjum?

W indeksie odnotowano także dzieła samego Towiańskiego, a także Biernata z Lublina czy Mikołaja Reja. Co ciekawe, na liście znalazł się także dzienniczek siostry Faustyny, późniejszej świętej. Opisywane przez nią mistyczne przeżycia wzbudzały bowiem wątpliwości natury teologicznej. Pojawiały się nawet sugestie, iż tekst jest chwilami bliski herezji.
Zniesienie indeksu ksiąg zakazanych

Trzeba było kilkuset lat, by Kościół zdał sobie sprawę, iż indeks nie tylko nie zapobiega rozprzestrzenianiu się groźnych dzieł, ale wręcz przeciwnie, zapewnia im ogromną popularność. Zniesienie spisu wiąże się przede wszystkim Soborem Watykańskim II i reformą Kurii Rzymskiej, przeprowadzoną przez Pawła VI. Kongregacja Świętego Oficjum została przekształcona w Kongregację Nauki Wiary. Nowy organ wciąż miał się zajmować kontrolą ksiąg, nie chodziło już jednak o wydawanie umocowanych prawnie zakazów, lecz jedynie wyrażanie "dezaprobaty".

W 1966, na mocy decyzji Pawła VI uznano, że indeks nie ma już mocy wiążącej, zachowuje jednak moc moralną. Wciąż ma pouczać wiernych, by ci wystrzegali się treści mogących przynieść im szkodę, jednak za lekturę zakazanego tekstu nie grozi już żadna kara. Przestrzeganie kościelnych dyrektyw pozostawiono jednak tylko sumieniu wiernych.

https://wiadomosci.onet.pl/religia/ksiegi-ktorych-bal-sie-kosciol/dt71r3