Wierzę i kocham.
Serce mi płacze od paru dni bo chamy niemyte usunęły ukochaną wieloletnią brzozę spod bloku na przeciwko.
Jak się domyślam drzewo wg zarządcy osiedla pewnie zagrażało powaleniem w trakcie wichury.
Tną gnoje drzewa na potegę od czasu wypadku na placu zabaw,gdy dziewczynka się uwiesiła na gałęzi wierzby płaczącej i konar poważnie uszkodził dziecko.
Tak kochałam połyskujące w słońcu listeczki tej brzozy kiedy koiłam nerwy patrząc z balkonu.

