Kawusia napisał/a
Ja miałam chyba wszystkie punkty.Uważam że nawet przyjaciele ,to też mogą być nasze bratnie dusze.Więc jakk ktoś mówi że nigdy nie spotkał,to mi się wierzyć nie chce.To jest wręcz niemożliwe.
Czułam podobnie po przeczytaniu wypowiedzi Amigo i Wenus...chociaż najpierw pomyślałam, że może ze mną coś nie tak ;))), a to chyba jednak kwestia "odbioru".
Mam sporo takich znajomych co "nic" nie czują....;))
Sama kiedyś taka byłam...
Z czasem zmieniła się moja percepcja, aktualnie wiem, że każda osoba czy sytuacja w jakiej się znajdujemy stanowi dla nas lekcję, czy on/ona/zdarzenie nam się podoba, czy nie.
Filozofika ze mnie ...:)))
Teraz trochę z siebie żartuję, ale na tamtą chwilę (tu odwołanie szczególnie do nr 2) odbierałam, jako życiowy dramat, było mi na prawdę bardzo ciężko...