Lothar. napisał/a
Mogli to naszykować jako broń biologiczną, żeby nie było partyzantów w lesie przy konfliktach. W sumie sami się przyznali że robili coś podobnego na ukrainie.
I pewnie tak zrobili.
Jako dzieci chodzilismy po lasach,np.na grzyby i nikt nie przestrzegał przed kleszczami.
Może zdarzały się jakieś niezidentyfikowane pojedyncze przypadki ale teraz to juz plaga.
Mój syn jak był mały przyniósł z lasu kleszcza i brał antybiotyk bo miał ten rumień wędrujący.Ja wtedy nie miałam pojęcia,dobrze,że w rodzinie jest lekarka,wspomniałam jej o tym i ona od razu powiedziała by z nim iść do lekarza by to zobaczy,l,gdyby nie to to bym może i olała sprawę .Wtedy dopiero się dowiedziałam o boreliozie.