Umarłam w pierwszym dniu pracy

Previous Topic Next Topic
 
classic Klasyczny list Lista threaded Wątki
42 wiadomości Opcje
123
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Wenus
Cztery lata pracowałam w korpo i to były cztery lata wyjęte z życiorysu. Pieniądze bardzo dobre były, ale z perspektywy lat uważam, że i tak to był najgorszy czas w moim życiu .
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Lothar.
Pieniądze nie były "dobre" były bardzo dobre >;) Jako słup trafiłem do zarządu ale jak zrozumiałem co robią to odszedłem, bo jak by poszło źle to parę lat bym był pod stałym adresem >;P Jaki powód rezygnacji podałaś bo ja "brak możliwości awansu" bo dalej to MBA2 >;) A ja techniczny, tam to się dopiero działo >;))
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Amigoland
Lothar. napisał/a
Pieniądze nie były "dobre" były bardzo dobre >;) Jako słup trafiłem do zarządu ale jak zrozumiałem co robią to odszedłem, bo jak by poszło źle to parę lat bym był pod stałym adresem >;P Jaki powód rezygnacji podałaś bo ja "brak możliwości awansu" bo dalej to MBA2 >;) A ja techniczny, tam to się dopiero działo >;))
Nic za darmo, wszędzie są jakieś haki...
Druga tura bez Bonżura...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Sylwia
Administrator
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Kropelka
Kropelka napisał/a
A jutro powtórka.
Muszę  do godz 15tej zmartwych wstać.
Zawirowało się w życiu,jeszcze nie zrobiłam tego co chciałam tylko zaaplikowałam do McDonalda. I dostalam sie z miejsca.
Piątek hardcore na dzień dobry fryteczki w ilościach mega zjechanych i jutro też tak samo.
Spodziewalam się bólu  nóg,pleców  a tu spoko ,za to dlonie nie moje, niczym Popey, spuchły do granic wytrzymalosci.
Okladam je lodowatą mrozonką i staram się nie czuć bólu.
Nie no, wybacz Kropelko, ale ja nie widzę Ciebie w tej pracy. Przecież Ty masz dłonie do pracy artystycznej i jeśli nie ma w pobliżu czegoś, co wykonywałabyś z pasją, to chociaż coś powinno się znaleźć, co wymaga prac manualnych.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Sylwia
Administrator
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez michalina
michalina napisał/a
Teraz doczytałam Kropelko.
Nie ma sensu bys się męczyła tam,wiem,że kochasz szycie,może bys się załapała gdzieś w tej branży w której praca Ci odpowiadała?
Jak Kropelka kocha szycie, to na OLX znalazłam ofertę z 2 grudnia:
https://www.olx.pl/oferta/praca/szwacz-szwaczka-do-szycia-torebek-i-galanterii-skorzanej-CID4-IDHtTzN.html
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Kropelka
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Wenus
Wenus napisał/a
Cztery lata pracowałam w korpo i to były cztery lata wyjęte z życiorysu. Pieniądze bardzo dobre były, ale z perspektywy lat uważam, że i tak to był najgorszy czas w moim życiu .
Pff,nie moja bajka. Lubię rywalizację ale w granicach rozsądku,a tu jest międzymiastowa na najkrotszy czas obslugi klienta- normalnie szok.
Jeszcze spoko jak ludzie sobie pomagają,wspolpracują bez focha. Ale bywają takie dożarte mendy które tylko krutykują,nie ważne ze jesteś pierwszy czy drugi dzień i się uczysz.
Starałam sie mocno by mieć wyjebane,ale dzisiaj to aż mnie serce kłuło i słabo mi się dwa razy zrobilo.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Kropelka
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Sylwia
Dzięki stokrotne,wyslałam namiar jakby co.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Kropelka
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Sylwia
Sylwia napisał/a
Kropelka napisał/a
A jutro powtórka.
Muszę  do godz 15tej zmartwych wstać.
Zawirowało się w życiu,jeszcze nie zrobiłam tego co chciałam tylko zaaplikowałam do McDonalda. I dostalam sie z miejsca.
Piątek hardcore na dzień dobry fryteczki w ilościach mega zjechanych i jutro też tak samo.
Spodziewalam się bólu  nóg,pleców  a tu spoko ,za to dlonie nie moje, niczym Popey, spuchły do granic wytrzymalosci.
Okladam je lodowatą mrozonką i staram się nie czuć bólu.
Nie no, wybacz Kropelko, ale ja nie widzę Ciebie w tej pracy. Przecież Ty masz dłonie do pracy artystycznej i jeśli nie ma w pobliżu czegoś, co wykonywałabyś z pasją, to chociaż coś powinno się znaleźć, co wymaga prac manualnych.
Fakt,pracę manualną kocham kiedy mogę się wykazać kreatywnością.
 Tu mam nanualne sprinty pod dyktando monitora.
Miałam mieć  dwa dni szkolenia,a dzisiaj mnie rzucili samą w ten sobotni ocean.
 Chyba dawalam radę,bo zmienili  zdanie i zatwierdzili weryfikację-czyli egzamin,który tez zdałam.
 Nastepny dzień pracy czeka mnie pewnie na innym stanowisku i na całe szczęście dopiero w srodę.
 Dobrze bo mam czas dojsc do siebie zwłaszcza że rozbiera mnie katar i kaszel.
 Chyba przeskakuję siebie bo dzisiaj już inaczej odbieram i reaguję na ograniczenia ciała.
W tej chwili nawet  wybiegłam na spacer na śnieżek  godzina 02:10 z moją staruszką 14letnią psią.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Lothar.
Dałaś radę.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Kropelka
Lothar. napisał/a
Dałaś radę.
No chyba tak,i wiesz co?
Traktuję to jako kolejną lekcję,chyba chcę ją przerobić by franca nie wracała więcej.
W poprzednich życiach na bank musialam być jakąś zołzowatą szlachcianką(zresztą rodowód się ciągnie i w tym życiu) która nigdy fizycznie ciezko nie pracowała tylko rządziła.
Teraz co jakiś czas wracają do mnie takie wyzwania i trzeba mi to z pokorą bez złości,niemocy i oporu przyjąć.
 Tak sobie to wykminiłam,to po pierwsze,po drugie zawsze mi się marzyło z dala od rutyny i tu tak jest. Nie idę każdego dnia na 8 godzin czy 12 - cie. Mam czas na regenerację i naukę kolejnych stanowisk,bo praca jest rotacyjna. W trakcie nawet jednej zmiany jeśli jest zapotrzebowanie to przerzucają.
Tak jak wspomniałeś pierwsze dni najgorsze,przeżyłam 2 dni z rzedu,teraz dopiero w środe i tylko w środę do pracy i mam nadzieję że tak zostanie,bo grafik zaskakuje z dnia na dzień.
 System Maka skonstruowany jest na cele,to typowe amerykańskie podejście,tam jest więcej kierowników niż "roboli" więc albo wytrwasz i się pniesz na stanowisko albo wymiękasz.
 Jak się  przerabia stanowiska w kuchni to leci się wyżej.  Oby cało i bez szwanku oraz chcieć się uczyć bo nie kazdy odważny. A kariera tam błyskawiczna im szybciej tym lepiej. Zobaczymy
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

michalina
Kropelka napisał/a
Lothar. napisał/a
Dałaś radę.
No chyba tak,i wiesz co?
Traktuję to jako kolejną lekcję,chyba chcę ją przerobić by franca nie wracała więcej.
W poprzednich życiach na bank musialam być jakąś zołzowatą szlachcianką(zresztą rodowód się ciągnie i w tym życiu) która nigdy fizycznie ciezko nie pracowała tylko rządziła.
Teraz co jakiś czas wracają do mnie takie wyzwania i trzeba mi to z pokorą bez złości,niemocy i oporu przyjąć.
 Tak sobie to wykminiłam,to po pierwsze,po drugie zawsze mi się marzyło z dala od rutyny i tu tak jest. Nie idę każdego dnia na 8 godzin czy 12 - cie. Mam czas na regenerację i naukę kolejnych stanowisk,bo praca jest rotacyjna. W trakcie nawet jednej zmiany jeśli jest zapotrzebowanie to przerzucają.
Tak jak wspomniałeś pierwsze dni najgorsze,przeżyłam 2 dni z rzedu,teraz dopiero w środe i tylko w środę do pracy i mam nadzieję że tak zostanie,bo grafik zaskakuje z dnia na dzień.
 System Maka skonstruowany jest na cele,to typowe amerykańskie podejście,tam jest więcej kierowników niż "roboli" więc albo wytrwasz i się pniesz na stanowisko albo wymiękasz.
 Jak się  przerabia stanowiska w kuchni to leci się wyżej.  Oby cało i bez szwanku oraz chcieć się uczyć bo nie kazdy odważny. A kariera tam błyskawiczna im szybciej tym lepiej. Zobaczymy
Kropelko,to super,że dopiero w środę idziesz ,na pewno do tej pory zdążysz odpocząć:))
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Amigoland
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Kropelka
Kropelka napisał/a
No jest Ewo tyrka,orka i zapier nie powiem co.
Już bym chciała zrezygnować,jednak podnoszę się z kolan i idę dalej
Każda nowa praca na początku wydaje się ciężka, niewygodna, no jakaś taka...Że odrzuca, hehehe. Mam parę porad w tym kierunku. Po pierwsze zachować spokój. Stres nic tu nie daje. Po drugie, jak to możliwe starać sobie uprościć pracę. Po trzecie...Po prostu ją polubić Witaj Kropelko...
Ps.
Oj, ile ja takich prac miałem pracując w "wypożyczalni" Mógłbym do północy opowiadać. Produkowałem nawet czekoladowe Mikołaje na święta. Żadnego papieroska, wyjście do toalety za zgłoszeniem do kapo. Ten sterylny strój i gumowe rękawiczki które rwały mi włoski z dłoni. Nie patrzyłem na zegarek i czas leciał...Aż przyszła druga zmiana...
Druga tura bez Bonżura...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Kropelka
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez michalina
michalina napisał/a
Kropelka napisał/a
Lothar. napisał/a
Dałaś radę.
No chyba tak,i wiesz co?
Traktuję to jako kolejną lekcję,chyba chcę ją przerobić by franca nie wracała więcej.
W poprzednich życiach na bank musialam być jakąś zołzowatą szlachcianką(zresztą rodowód się ciągnie i w tym życiu) która nigdy fizycznie ciezko nie pracowała tylko rządziła.
Teraz co jakiś czas wracają do mnie takie wyzwania i trzeba mi to z pokorą bez złości,niemocy i oporu przyjąć.
 Tak sobie to wykminiłam,to po pierwsze,po drugie zawsze mi się marzyło z dala od rutyny i tu tak jest. Nie idę każdego dnia na 8 godzin czy 12 - cie. Mam czas na regenerację i naukę kolejnych stanowisk,bo praca jest rotacyjna. W trakcie nawet jednej zmiany jeśli jest zapotrzebowanie to przerzucają.
Tak jak wspomniałeś pierwsze dni najgorsze,przeżyłam 2 dni z rzedu,teraz dopiero w środe i tylko w środę do pracy i mam nadzieję że tak zostanie,bo grafik zaskakuje z dnia na dzień.
 System Maka skonstruowany jest na cele,to typowe amerykańskie podejście,tam jest więcej kierowników niż "roboli" więc albo wytrwasz i się pniesz na stanowisko albo wymiękasz.
 Jak się  przerabia stanowiska w kuchni to leci się wyżej.  Oby cało i bez szwanku oraz chcieć się uczyć bo nie kazdy odważny. A kariera tam błyskawiczna im szybciej tym lepiej. Zobaczymy
Kropelko,to super,że dopiero w środę idziesz ,na pewno do tej pory zdążysz odpocząć:))
Michalino,ja zmęczenia nie odczuwam (aż dziwne dla mnie choć po "wspinaniu się" na wyższe wibracje nie powinno dziwić) jednak cierpię na coś czego wszyscy  lekarze  jeszcze nie do końca rozkminili mianowicie coś jak pokrzywka idiopatyczna. Jednostajny ucisk na skórę powoduje odczyn zapalny,puchnięcie,zaczerwienie,ogromny ból i gorąc, a potem świąd. Więc jak moje delikatne dłonie przez kilka godzin dźwigają metalowe koszyki wypełnione frytami do smażenia i po smażeniu to momentalnie puchną.
 Wyjście ponad ból jest mi dane i chyba w drugim dniu mi to wyszło. Ale sama świadomość że mogę co chcę i sen na wolnym jest siłą regeneracyjną.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Kropelka
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Amigoland
Amigoland napisał/a
Kropelka napisał/a
No jest Ewo tyrka,orka i zapier nie powiem co.
Już bym chciała zrezygnować,jednak podnoszę się z kolan i idę dalej
Każda nowa praca na początku wydaje się ciężka, niewygodna, no jakaś taka...Że odrzuca, hehehe. Mam parę porad w tym kierunku. Po pierwsze zachować spokój. Stres nic tu nie daje. Po drugie, jak to możliwe starać sobie uprościć pracę. Po trzecie...Po prostu ją polubić Witaj Kropelko...
Ps.
Oj, ile ja takich prac miałem pracując w "wypożyczalni" Mógłbym do północy opowiadać. Produkowałem nawet czekoladowe Mikołaje na święta. Żadnego papieroska, wyjście do toalety za zgłoszeniem do kapo. Ten sterylny strój i gumowe rękawiczki które rwały mi włoski z dłoni. Nie patrzyłem na zegarek i czas leciał...Aż przyszła druga zmiana...
Hejka Amigo
Jest dokładnie tak jak opisujesz, spokój,skupienie i usprawnienie, oraz przyzwyczajenie.
 Z papieroska jeszcze nie korzystałam,bez problemu wytrzymuję,toaleta i łyk wody po opowiedzeniu się najbliższej stanowisku osobie.
 Zegarek niestety mam na monitorze i końcówka przed 24tą strasznie się dłuży bo ruch o 23:45 zjeżdża do zera,sporadycznie drive leci.
Stroj też mam firmowy, jak nie za zimno to za gorąco, uczę się nie kierować uwagi na niewygody tylko efekty.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Amigoland
Kropelka napisał/a
Amigoland napisał/a
Kropelka napisał/a
No jest Ewo tyrka,orka i zapier nie powiem co.
Już bym chciała zrezygnować,jednak podnoszę się z kolan i idę dalej
Każda nowa praca na początku wydaje się ciężka, niewygodna, no jakaś taka...Że odrzuca, hehehe. Mam parę porad w tym kierunku. Po pierwsze zachować spokój. Stres nic tu nie daje. Po drugie, jak to możliwe starać sobie uprościć pracę. Po trzecie...Po prostu ją polubić Witaj Kropelko...
Ps.
Oj, ile ja takich prac miałem pracując w "wypożyczalni" Mógłbym do północy opowiadać. Produkowałem nawet czekoladowe Mikołaje na święta. Żadnego papieroska, wyjście do toalety za zgłoszeniem do kapo. Ten sterylny strój i gumowe rękawiczki które rwały mi włoski z dłoni. Nie patrzyłem na zegarek i czas leciał...Aż przyszła druga zmiana...
Hejka Amigo
Jest dokładnie tak jak opisujesz, spokój,skupienie i usprawnienie, oraz przyzwyczajenie.
 Z papieroska jeszcze nie korzystałam,bez problemu wytrzymuję,toaleta i łyk wody po opowiedzeniu się najbliższej stanowisku osobie.
 Zegarek niestety mam na monitorze i końcówka przed 24tą strasznie się dłuży bo ruch o 23:45 zjeżdża do zera,sporadycznie drive leci.
Stroj też mam firmowy, jak nie za zimno to za gorąco, uczę się nie kierować uwagi na niewygody tylko efekty.
Zgadza się, jak człowiek nie ma nic do roboty, to czas się dłuży niemiłosiernie. Trzeba sobie "wyszukać" zajęcie...To nie żart...
Druga tura bez Bonżura...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

michalina
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Kropelka
Kropelka napisał/a
michalina napisał/a
Kropelka napisał/a
Lothar. napisał/a
Dałaś radę.
No chyba tak,i wiesz co?
Traktuję to jako kolejną lekcję,chyba chcę ją przerobić by franca nie wracała więcej.
W poprzednich życiach na bank musialam być jakąś zołzowatą szlachcianką(zresztą rodowód się ciągnie i w tym życiu) która nigdy fizycznie ciezko nie pracowała tylko rządziła.
Teraz co jakiś czas wracają do mnie takie wyzwania i trzeba mi to z pokorą bez złości,niemocy i oporu przyjąć.
 Tak sobie to wykminiłam,to po pierwsze,po drugie zawsze mi się marzyło z dala od rutyny i tu tak jest. Nie idę każdego dnia na 8 godzin czy 12 - cie. Mam czas na regenerację i naukę kolejnych stanowisk,bo praca jest rotacyjna. W trakcie nawet jednej zmiany jeśli jest zapotrzebowanie to przerzucają.
Tak jak wspomniałeś pierwsze dni najgorsze,przeżyłam 2 dni z rzedu,teraz dopiero w środe i tylko w środę do pracy i mam nadzieję że tak zostanie,bo grafik zaskakuje z dnia na dzień.
 System Maka skonstruowany jest na cele,to typowe amerykańskie podejście,tam jest więcej kierowników niż "roboli" więc albo wytrwasz i się pniesz na stanowisko albo wymiękasz.
 Jak się  przerabia stanowiska w kuchni to leci się wyżej.  Oby cało i bez szwanku oraz chcieć się uczyć bo nie kazdy odważny. A kariera tam błyskawiczna im szybciej tym lepiej. Zobaczymy
Kropelko,to super,że dopiero w środę idziesz ,na pewno do tej pory zdążysz odpocząć:))
Michalino,ja zmęczenia nie odczuwam (aż dziwne dla mnie choć po "wspinaniu się" na wyższe wibracje nie powinno dziwić) jednak cierpię na coś czego wszyscy  lekarze  jeszcze nie do końca rozkminili mianowicie coś jak pokrzywka idiopatyczna. Jednostajny ucisk na skórę powoduje odczyn zapalny,puchnięcie,zaczerwienie,ogromny ból i gorąc, a potem świąd. Więc jak moje delikatne dłonie przez kilka godzin dźwigają metalowe koszyki wypełnione frytami do smażenia i po smażeniu to momentalnie puchną.
 Wyjście ponad ból jest mi dane i chyba w drugim dniu mi to wyszło. Ale sama świadomość że mogę co chcę i sen na wolnym jest siłą regeneracyjną.
Kropelko,mam cos podobnego ale nie cały czas tylko czasami.
Bola mnie dłonie gdy czegoś dotykam,robi się wgłębienie ,skóra swędzi ,jest czerwona.Nieważne z czego zrobiony jest ten przedmiot.
Nie wiem od czego to się dzieje,chodziłam do alergologa ale nic nie wykrył,podobno to na tle nerwowym.
U Ciebie też tak może być.
W każdym razie Ci współczuję bo jeśli masz cos podobnego to nie zazdroszczę.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Biegnij Lola biegnij
Zabanowany
Ten post był aktualizowany .
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Kropelka
ZAWARTOŚCI USUNIĘTE
Autor usunął wiadomość.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Lothar.
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Kropelka
Ewa dobrze mówi w twoim zawodzie jest straszny wyzysk. Pracowałem od wielu lat dla ludzi którym się udało. A wiesz co zrobili? Dawno temu jak był jeszcze na stadionie wielki bazar to zaczęli sami szyć damskie garsonki. Takie komplety zafoliowane. Wtedy nic nie było i wszystko szło jak woda to się wstrzelili i rozkręcili. Firma rodzinna, mama z córką projekty i szycie a chłopak sprzedaż. Dziś są bogaci że aż strach. Teraz czasy ciężkie bo do nich przyjeżdżali chandlowcy z Białorusi i Ukrainy i dużo brali. Teraz to nie wiem jak im idzie, zatrudniali wiele dziewczyn i mocno średnio im płacili. Robiłem te szwalnie.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Kropelka
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez michalina
michalina napisał/a
Kropelka napisał/a
michalina napisał/a
Kropelka napisał/a
Lothar. napisał/a
Dałaś radę.
No chyba tak,i wiesz co?
Traktuję to jako kolejną lekcję,chyba chcę ją przerobić by franca nie wracała więcej.
W poprzednich życiach na bank musialam być jakąś zołzowatą szlachcianką(zresztą rodowód się ciągnie i w tym życiu) która nigdy fizycznie ciezko nie pracowała tylko rządziła.
Teraz co jakiś czas wracają do mnie takie wyzwania i trzeba mi to z pokorą bez złości,niemocy i oporu przyjąć.
 Tak sobie to wykminiłam,to po pierwsze,po drugie zawsze mi się marzyło z dala od rutyny i tu tak jest. Nie idę każdego dnia na 8 godzin czy 12 - cie. Mam czas na regenerację i naukę kolejnych stanowisk,bo praca jest rotacyjna. W trakcie nawet jednej zmiany jeśli jest zapotrzebowanie to przerzucają.
Tak jak wspomniałeś pierwsze dni najgorsze,przeżyłam 2 dni z rzedu,teraz dopiero w środe i tylko w środę do pracy i mam nadzieję że tak zostanie,bo grafik zaskakuje z dnia na dzień.
 System Maka skonstruowany jest na cele,to typowe amerykańskie podejście,tam jest więcej kierowników niż "roboli" więc albo wytrwasz i się pniesz na stanowisko albo wymiękasz.
 Jak się  przerabia stanowiska w kuchni to leci się wyżej.  Oby cało i bez szwanku oraz chcieć się uczyć bo nie kazdy odważny. A kariera tam błyskawiczna im szybciej tym lepiej. Zobaczymy
Kropelko,to super,że dopiero w środę idziesz ,na pewno do tej pory zdążysz odpocząć:))
Michalino,ja zmęczenia nie odczuwam (aż dziwne dla mnie choć po "wspinaniu się" na wyższe wibracje nie powinno dziwić) jednak cierpię na coś czego wszyscy  lekarze  jeszcze nie do końca rozkminili mianowicie coś jak pokrzywka idiopatyczna. Jednostajny ucisk na skórę powoduje odczyn zapalny,puchnięcie,zaczerwienie,ogromny ból i gorąc, a potem świąd. Więc jak moje delikatne dłonie przez kilka godzin dźwigają metalowe koszyki wypełnione frytami do smażenia i po smażeniu to momentalnie puchną.
 Wyjście ponad ból jest mi dane i chyba w drugim dniu mi to wyszło. Ale sama świadomość że mogę co chcę i sen na wolnym jest siłą regeneracyjną.
Kropelko,mam cos podobnego ale nie cały czas tylko czasami.
Bola mnie dłonie gdy czegoś dotykam,robi się wgłębienie ,skóra swędzi ,jest czerwona.Nieważne z czego zrobiony jest ten przedmiot.
Nie wiem od czego to się dzieje,chodziłam do alergologa ale nic nie wykrył,podobno to na tle nerwowym.
U Ciebie też tak może być.
W każdym razie Ci współczuję bo jeśli masz cos podobnego to nie zazdroszczę.
No dokładnie może tak być,pojawiło się 19lat temu trzy mce po śmierci Mamy.
 Moj lekarz jak mu opwiadałam kolejność objawów wypisal skierowanie do reumatologa,a do tego specjalisty czeka się 2lata.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Umarłam w pierwszym dniu pracy

Kropelka
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Biegnij Lola biegnij
Biegnij Lola biegnij napisał/a
Kropelka napisał/a
No jest Ewo tyrka,orka i zapier nie powiem co.
Już bym chciała zrezygnować,jednak podnoszę się z kolan i idę dalej
Ty masz w ręku bardzo dobry fach Kropla, Na twoim miejscu szukałabym w tym kierunku. Nie musisz przecież jeździc do roboty, tylko brać zlecenia. Wiem, że trezba miec odpowiednią maszynę, czy maszyny. Nie wiem, gdyby mnie piliło to bym chyba ciułała, żeby na taka odłożyć, a potem szukała zleceń po całej Polsce. Miałam kiedys znajomych, prowadzili szwalnię, szyli swoje rzeczy, ale mieli też zlecenia z całej Polski na coś do przeszycia, przeszywali i odsyłali. Łatwo mi mówić , bo nie siedzę w branży, ale może to jakieś rozwiazanie skoro ciężko w tej robocie, bo w kuchni naprawdę jest tyrka. Ja akurat lubię się zmęczyć fizycznie, własnie przy robocie, lepiej wtedy funkcjonuję, lepiej mi się śpi w ogóle, mogę przespać nawet cała noc bez żadnej pobudki. Trzymaj sie Kropla
I tak zrobię zapewne,ustawiam cel- maszyna/y i heja do korpo po kasiorkę.
 Ile dam rady to bedę,ale fizycznie u mnie od zawsze bylo krucho, i w przeciwieństwie do Ciebie ze zmęczenia nie mogę zasnąć,moja starsza też. Ona już tydzień przepracowała i juz się nieco przyzwyczaila.
Dzięki Ewka
123