Lothar. napisał/a
W zeszłym roku moja żona pojechała na jednodniową delegację, a ja podczas jej nieobecności postanowiłem zrobić jej niespodziankę i wykonać wszystkie domowe naprawy, o które mnie prosiła (wcześniej wymigiwałem się brakiem czasu). Na pierwszy ogień wziąłem zamocowanie wieszaka na ręczniki w łazience. Nie chciało mi się wiercić dziur w ścianie, więc spróbowałem przykleić go na kropelkę. Niestety, kiedy go puściłem, odpadł. Gdy schylałem się, żeby go podnieść, oparłem się ręką o płytki posmarowane klejem i tym sposobem spędziłem cały wieczór, noc i następny dzień do południa przymocowany na trwałe do kafelków. Nie mogłem w tym czasie nic zjeść, a telefon zostawiłem w pokoju (dobrze chociaż, że miałem w swoim zasięgu sedes i kran z wodą do picia). Kiedy w końcu przyjechała moja żona, śmiała się tak, że dopiero 10 minut później była w stanie przynieść mi rozpuszczalnik z piwnicy. Oczywiście, opowiedziała też o tym wszystkim naszym znajomym.
No facet miał rzeczywiście pecha
Druga tura bez Bonżura...