Wczoraj raz jeszcze przelecialam filmy, ale te dotyczace biblii, dla mnie najbardziej interesujace. Po każdym kolejnym razie obejrzenia takich filmow znajduje sie coś innego, rozumie sie coś więcej, tak, jak z ksiązkami z resztą. Film, ktory tu zapodam dotyczy miedzy innymi "powstania świata", ale zaciekawiło mnie cos innego. Jest tam mowa o ulepszaniu ludzi, o walce między dwoma elochim z których jeden "sztan" chce ich ulepszyć, a JHWH nie chce, przy czym mowa jest tak naprawdę o ludzie Izraela. W każdym razie przypomina mi to obecną sytuację, tylko, ze obecni ulepszacze nie sa elochim, ale ludźmi, którzy posiedli wiedzę i ktorzy ustawili sie samozwańczo w pozycji elochim, czyli uważaja sie za "bogow". Elochim stworzyli ludzi na swoje podobieństwo podajac im jakąś substancje , pokarm, eliksir? (hipoteza), natomiast ci współcześni chcą juz uformowanego, zrobionego czlowieka przekształcić w hybryde człowieka i maszyny. Chca dodać elementy (grafen), ktore pozwola im nie na ulepszenie, ale na pelna kontrolę nad człowiekiem, wbudować w organizmy coś za pomocą czego będa mogli nimi sterować, tak mi sie wydaje. Chca przy pomocy bioinżynierii genetycznej stworzyc taka hybryde, żeby mieli na nią wplyw, jaki mieli elochim w tamtych czasach, bawia sie w "bogów"
|
Liczy się cel, zniewolenie ludzkości.
|
Z resztą jest to celem każdej religii. Wolni ludzie nie są igraszką kapłanów >;)
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Wiem, ale nie o to chodzi. Mnie zawsze interesowało jak powstał swiat i takie tam duperele. Biblia nie jest ksiazka , która mowi o powstaniu swiata, tylko o rewnowacji Ziemi, mowi o kawalku wszechświata, ktory był zalany woda po jakims kataklizmie i został odrestaurowany. Ponad to nie opowiada o stworzeniu wszystkich ludzi, tylko ludu Izraela. Podejrzewam, ze w pozostałych częściach Ziemi ludzie tworzeni byli podobnie przez innych elochim, ale biblia o tym nie opowiada, jedynie opowiada, że przybywali oni np z dalekich krain (magowie) itd Bardzo lubie Mauro Biglino, bo on pracuje tak samo, jak Karoń, czyli nie interpretuje, tylko tłumaczy słowo po słowie, co tam w tej biblii i innych pismach jest napisane
|
Jedyne szczatkowe informacje , ktore mowia o stworzeniu całego swiata sa w pismach gnostyckich. Ale tak naprawde jest tam mowa tylko o tzw iskrze bozej, o tchnieciu ducha/światła we wszystkie istoty, nawet w elochim (Sofia i Demirug)
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Alicja
A na ile biblia jest realna, Ewo? Wszak wnioski z lektury chcesz realnie wysnuć? To opowieści dla pasterzy z przed 4 tyś lat. Jak byś im opowiedziała co robisz i hmm jak docierasz do pracy? Tym bardziej że lubisz dualizmy a tam idą ostre ściemy, to nie historiozofia a księga dydaktyczna pewnej religii. Masz w to uwierzyć a nie dywagować >;))
|
Filozofia historii, historiozofia, filozofia dziejów[1] – nauka filozoficzna zajmująca się refleksją nad sensem i istotą dziejów rozumianych jako całość uporządkowanych lub nieuporządkowanych zmian zachodzących w czasie.
Podstawowe problemy historiozofii Podstawowe problemy historiozofii to: Czy istnieje uporządkowany proces historyczny (sens dziejów), czy też może dzieje mają charakter przypadkowy? Czy dzieje zależą od jednostek, czy też może są zdeterminowane przez jakieś wewnętrzne lub zewnętrzne (np. ekonomiczne) prawa? (zobacz materializm dialektyczny, determinizm, indeterminizm). Czy każde wydarzenie historyczne ma charakter niepowtarzalny i indywidualny, czy też może istnieje jakaś powtarzalność w historii? (zobacz mit wiecznego powrotu). Czy dzieje mają charakter finalny (posiadają jakiś ostateczny cel), czy są procesem nieskończonym? (zob. finalizm). Filozofię historii należy odróżnić od metodologii historii, która (przy wzajemnym przenikaniu się obu dziedzin wiedzy) zajmuje się nie ogólną refleksją nad historią jako dziejami, ale nad historią jako historiografią, nauką humanistyczną której przedmiotem są dzieje. Nazwa i kontekst Użycie poszczególnych nazw tej dyscypliny filozoficznej („historiozofia”, „filozofia dziejów”, „filozofia historii”, „filozofia dziejowości”) sugeruje odmienne podejście do jej przedmiotu i metody. Termin filozofia dziejów budzi skojarzenia z heglizmem – osoba uprawiająca „filozofię dziejów” najprawdopodobniej rozumie ją tak jak Hegel, redukując wiele zjawisk kultury i nauki do zjawisk historycznych (podejście takie nosi nazwę historyzmu lub – pejoratywną – historycyzmu) i głosząc rozumny, uporządkowany charakter procesu historycznego. Termin filozofia historii jest bardziej neutralny i nie pociąga za sobą próby redukcji wszystkich zagadnień filozoficznych do zagadnień historiozoficznych. Termin historiozofia odnosi się do każdej, niekoniecznie czysto filozoficznej refleksji nad historią, np. literackiej, socjologicznej, politologicznej czy zawartej w samej historiografii (mówimy np. o historiozofii Romantyzmu, historiozofii Mickiewicza zawartej w Dziadach, historiozofii pruskiej szkoły historycznej itp.). Filozofia historii rozwija się przede wszystkim w niemieckiej i włoskiej tradycji filozoficznej i koncentruje się najczęściej wokół poglądów zbliżonych do filozofii Hegla i Marksa. Popularna w tradycji anglosaskiej niechęć do heglizmu często oznacza także niechęć do całości problematyki historiozoficznej – pomimo istnienia historiozofii anglosaskich zawartych w neokonserwatyzmie. Źródła myślenia historycznego Starożytna koncepcja czasu (nazywana cykliczną, w odróżnieniu od dominującej współcześnie koncepcji linearnej) wywodząca się z myślenia mitycznego implikowała przekonanie, że w historii nie dokonują się żadne rzeczywiste zmiany, a zmiany które obserwujemy mają charakter pozorny, stanowiąc w istocie elementy przemian cyklicznych. Klasycznymi przykładami tego sposobu myślenia są stoicki mit wiecznego powrotu i koncepcja czterech wieków ludzkości Owidiusza. Chrześcijaństwo w swojej teologicznej koncepcji historii świętej przyniosło nową, linearną koncepcję czasu – od stworzenia świata i upadku do zbawienia i paruzji. Problematykę chrześcijańskiego podejścia do historii zapoczątkował św. Augustyn w Państwie Bożym. Koncepcja ta uznaje istnienie sensu dziejów, którym jest zbawienie (cel ten jest z góry ustalony przez Boga). W pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa i w średniowieczu pojawiały się też tendencje millenarystyczne. Średniowiecze w swoim dążeniu do ładu, niezmienności i systematyzacji rzeczywistości zahamowało rozwój myślenia historycznego, kładąc nacisk na to, co wieczne. Renesans sam w sobie nie rozwinął myślenia historycznego, ale w swoim krytycyzmie wobec tego, co zastane, umożliwił udoskonalenie i rozwój badań historycznych, a w swojej tendencji do nawrócenia do tego, co dawne dał podstawy fundamentalnej w historiozofii koncepcji trójpodziału historii. Niektóre poglądy historiozoficzne mesjanizm winkelriedyzm prowidencjalizm heroizm finalizm materializm historyczny heglizm historyzm, historycyzm millenaryzm progresywizm Przypisy historiozofia, [w:] Encyklopedia PWN [online], Wydawnictwo Naukowe PWN [dostęp 2022-11-28]. |
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Zapisy w starym testamencie zostały zmienione 600 lat p.n.e Biblia jest bardzo realna, zawsze to mówiłam, ale nie dosyć, ze jest zmodyfikowana w dodatku bardzo słabo (widac bledy), to jeszcze jest interpretowana przez religie. Na podstawie biblii stworzono religie, ale biblia nie opowiada w ogole o bogu, to nie jest ksiazka o żadnym bogu. Zawarta jest tam zupełnie inna historia i to jest cudowne he he
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Jesteś zacietrzewionym ignorantem, trzymajacym sie sztywno tego, czego sie dowiedziałes iles lat temu i sie tego trzymasz jak rzep psiego ogona. Pasterze i pasterze i na okrągło to samo, nie chce mi sie juz tego słuchać! Biblia zostala przeinaczona i posluzyła do stworzenia religii, ale jak najbardziej jest tam zawarta historia, piekna historia, tylko trzeba ja zacząc poprawnie czytać i w żaden sposob nie opowiada o bogu! Ty si,e zały czas skupiasz na tym, czego za pomoca biblii dokonano, a nie na tym , co tam faktycznie jest napisane i robiszx to nagminnie. |
Patrzę z dystansem, bo rozumiem CEL tej perswazji. Może jest tam coś cennego, albo i nie. To jak byś wzieła książkę do historii AD 2024 i powiedziała: "tak było" Zacietrzewiasz się bez sensu, co znamionuje utożsamienie się z poglądem i.... sektę. Jak mam rację to poczujesz się urażona >;) I jak? >;P
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Alicja
A podobno jesteś kabalista, to komu , jak nie tobie powinno zależeć, zeby to ogarnać, a nie klepać jak papuga w koło to samo. Syjonisci, illuminatii i jak ich tam wszystkich zwał nie wierza w boga, są tzw ateistami! Dlaczego? bo doskonale wiedzą, co jest w biblii napisane, bo mają dostep do innych pewnie bardziej zaawansowanych ksiag, gdzie byc moze jest, własciwie na pewno jest zawarta tzw tajemna wiedza, pewnie nie cała, ale poteżna, bo udalo im sie panowac nad ludźmi przez wieki! A co nia jest? pewnie informacje dot kosmicznej energii, uzdawiania ogranizmów, przenoszenia sie w czasie itd itd
|
>;P Jak by spisywać nasze filozoficzne rozkminy po% to dopiero by powstała "księga natchniona" >;) A to redagowali urzędnicy Konstantyna >;PP
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Nie, bo nie masz racji, jedynie bardzo wielkie ego, które blokuje dalsze zdobywanie wiedzy i ewentualne modyfikowanie tego , co juz wiesz he he he, ale ty niestety jesteś kurwa najmadrzejszy na całym swiecie i chuj! nic tego nie zmieni he he |
Jak mam dystans to trudno mi brać na poważnie tamte opisy. A jak coś wiem o schizofrenii i to że 90% ma niekontrolowany głos wewnętrzny i dlatego nie rozmawiam z bytami, to biblia jest dla mnie pewnym wyznacznikiem nieleczonej psychiatrycznie populacji. Polecam lekturę: Władca much >;)
Władca much (ang. Lord of the Flies) – powieść angielskiego pisarza, laureata nagrody Nobla, Williama Goldinga, która w alegoryczny sposób mówi o upadku kultury stworzonej przez człowieka. Książka opisuje grupę chłopców, ocalałych z katastrofy samolotu na bezludnej wyspie, których próby zorganizowania własnych rządów i społeczności mają katastrofalne konsekwencje. Władca much, wydany w 1954 roku, był pierwszą powieścią Goldinga i wszedł na stałe do kanonu najważniejszych powieści XX wieku, a w 2005 roku książka znalazła się na liście stu najlepszych anglojęzycznych powieści powstałych od 1923 roku, ogłoszonej przez tygodnik Time[1]. Książka była dwukrotnie ekranizowana: w 1963 i 1990 roku. Tytuł odnosi się do hebrajskiego imienia demona Belzebuba[2] (בעל זבוב, Baal-Zevuv – pan much), używanego także jako jedno z określeń szatana, którego w powieści obrazuje wbita na kij głowa dzikiej świni. Fabuła Istotnym, choć ledwie zarysowanym w powieści, tłem dla wydarzeń jest bliżej nieokreślony konflikt nuklearny. Podczas bliżej niesprecyzowanej wojny nuklearnej, samolot ewakuujący z Londynu grupę chłopców rozbija się na niezamieszkanej przez ludzi tropikalnej wyspie. Dwóch ocalałych chłopców, Ralph i Prosiaczek, odnajduje w wodzie przy brzegu egzotyczną muszlę. Ralph dmie w konchę, na jej odgłos schodzi się więcej dzieci, które przeżyły katastrofę, wśród nich Jack ze swoim, zdyscyplinowanym niczym wojsko, chórem szkolnym. Okazuje się, że nikt z dorosłych nie przeżył. Chłopcy organizują pierwsze zgromadzenie, na którym Ralph zostaje wybrany na przywódcę. Nowy wódz za najważniejszą rzecz uznaje podtrzymanie ognia, sygnału dla ekip ratunkowych. Jack i jego chór deklaruje się podtrzymywać ogień. Pierwsze ognisko, rozpalone przy użyciu okularów Prosiaczka powoduje pożar. Choć ogień nie rozprzestrzenia się daleko, po jego wygaśnięciu, brakuje wśród chłopców jednego malucha. Z czasem chór Jacka przekształca się w drużynę myśliwych, którzy polują na zamieszkujące wyspę dzikie świnie. Pierwszy sukces łowiecki zostaje osiągnięty kosztem porzucenia ogniska przez jego strażników i wygaszenia ognia. Zdarzenie to zbiega się z pojawieniem się na horyzoncie statku, który mija wyspę nieświadomy jej małoletnich mieszkańców. Te wypadki zaostrzają, tlący się dotąd, konflikt między dwoma przywódcami, Ralphem a Jackiem. Choć wyspa jest dla chłopców bezpieczna, to szczególnie wśród najmłodszych dzieci, pojawiają się lęki i strach przed ukrytym w jej głębi potworem. Obawy te nasila pewien zbieg okoliczności. Na wzgórze, gdzie chłopcy palą ogień, po nocnej walce w powietrzu, spada, katapultowany z zestrzelonej maszyny, martwy lotnik. Zostaje on wzięty przez strażników ogniska za potwora, porzucają oni swój posterunek i alarmują pozostałych. Podjęta wyprawa wywiadowcza potwierdza wersję strażników. Niesnaski prowadzą do rozbicia wspólnoty: chłopcy zgromadzeni wokół Jacka odchodzą, by polować, ci którzy pozostali, podtrzymują rozpalone na plaży ognisko. Jeden z chłopców, Simon, wędrując samotnie po wyspie, odkrywa prawdę o rzekomym potworze. Gdy biegnie z tą informacją do pozostałych, odbywa się właśnie uczta i fetowanie kolejnego sukcesu łowieckiego. Trwa transowy taniec myśliwych: Simon w ferworze zabawy zostaje wzięty za bestię i zabity przez chłopców w rytualnym odtwarzaniu wydarzeń polowania. Po uczcie większość chłopców opuszcza Ralpha i przyłącza się do Jacka, który przenosi się do Skalnego Zamku, naturalnej fortecy na cyplu wyspy. Ponieważ myśliwym potrzebny jest ogień, kradną okulary, pozostałemu przy Ralfie, Prosiaczkowi. Ralph i Prosiaczek zabierają konchę i wybierają się do Skalnego Zamku, aby rozpocząć negocjacje z Jackiem. Myśliwy nie chce jednak paktów; każe zrzucić na przybyszy głaz, który zabija Prosiaczka i niszczy trzymaną przezeń konchę. Ralph musi ratować się ucieczką. Następnego dnia rozpoczynają się łowy na uciekiniera. Aby wykurzyć go z gęstwiny, myśliwi podkładają ogień. Zajmuje się niemal cała wyspa. Ralph, uciekając, dostaje się na plażę, gdzie natrafia na dorosłego człowieka – oficera marynarki, który pojawił się tu, gdyż pożar wyspy zwrócił uwagę przepływającego nieopodal okrętu. Analiza Tematyka Powieść powstała w pierwszych latach zimnej wojny, jej akcja toczy się podczas nieokreślonego konfliktu nuklearnego. Chłopcy, których działania są tematem tej historii, są uczniami brytyjskich szkół: znajdują się wśród nich zwykli uczniowie w wieku od kilku do kilkunastu lat, ale także świetnie zorganizowany, dowodzony przez Jacka chór, ubrany w jednakowe peleryny. Powieść opisuje ich stopniowe pogrążanie się w barbarzyństwie, kontrastując w ten sposób z wymową innych książek głoszących ciągły rozwój ku pełniejszym formom ludzkiej natury, jak miało to miejsce np. w Koralowej Wyspie (1857) Roberta Michaela Ballantyne'a[3], Dwóch latach wakacji (1888) Juliusza Verne’a. Choć obie książki były niewątpliwą inspiracją dla Goldinga, to w przeciwieństwie do XIX-wiecznego optymizmu autorów, Golding – świadek historii XX wieku – rozwiewa złudzenia o, z gruntu dobrej, naturze człowieka. Dzieci z dobrych domów, pozostawione same z dala od cywilizacji w rajskim krajobrazie, zatracają stopniowo ludzkie odruchy. Ze względu na przesłanie płynące z książki, można ją określić mianem dystopii. Na poziomie alegorycznym głównym tematem jest konflikt pomiędzy dążeniem do cywilizacji, harmonijnej i pokojowo rządzonej według ustalonych reguł, a Nietzscheańską wolą mocy, która nie toleruje sprzeciwu słabszych. W powieści Goldinga można również odnaleźć opis napięć powstających pomiędzy indywidualną jednostką a zbiorowością, wykazującą syndrom grupowego myślenia, między racjonalną i emocjonalną reakcją na sytuację oraz pomiędzy moralnością a niemoralnością. Powieść pokazuje, jak do tego typu napięć dochodzi i jak ludzie podlegają ich wpływom[4]. Ze względu na kontrowersyjny pogląd autora w kwestii natury ludzkiej powieść znajduje się na liście stu tytułów, których usunięcia z amerykańskich bibliotek najczęściej domagają się czytelnicy[5]. Alegoria społeczeństwa i mechanizmy władzy Koncha jest w książce symbolem demokracji i równości. Powieść Goldinga opisuje mechanizmy społeczne, pokazuje degradację wartości, która umożliwia narodziny tyranii. Proces ten czytelnik obserwuje na przykładzie mikrokosmosu, jakim jest wyspa. Starsi chłopcy reprezentują tu klasę rządzącą, podzieloną na różne frakcje. Maluchy to społeczeństwo, które staje się kartą przetargową w sporach elit[4]. Ralph – na wyspie Ralph dość szybko staje się wodzem, stanowisko to zdobywa w drodze głosowania. Za główny cel uznaje podtrzymywanie ognia, który, jak wierzy, zwiększa szanse chłopców na ich znalezienie przez dorosłych; on też organizuje przestrzeń życia: buduje chaty na skraju plaży oraz organizuje miejsca zgromadzeń. Posiada wiele cech dobrego przywódcy, wie kiedy i o czym można mówić (tej zdolności brakuje Prosiaczkowi). Gdy na wzgórzu pojawia się martwy lotnik ze spadochronem, Ralph ocenia sytuację racjonalnie i hamuje panikę wśród młodszych chłopców. W najbardziej napiętych sytuacjach stara się zachować zimną krew, analizując logicznie sytuację, pertraktując, dążąc do kompromisu. Nie unika odpowiedzialności, gdy chłopcy postanawiają zbadać Skalny Zamek, obejmuje przywództwo nad wyprawą, choć sam boi się ukrytego tam „zwierza”. Ralph symbolizuje rozsądną, demokratyczną władzę, logikę, porządek i cywilizację[6]. Prosiaczek – Prosiaczek jest głównym doradcą Ralpha, jego przyjacielem, który jednak zawsze zostaje w cieniu. Nikt nie zna jego prawdziwego imienia. Reprezentuje inteligencję i rozsądek, potrafi sobie radzić tylko otoczony przez ludzką cywilizację, bez niej staje się słaby. Prosiaczek-racjonalista konsekwentnie odmawia racji tym, którzy wierzą w istnienie duchów i potworów. Jest autorem wielu pomysłów, które Ralph wciela w życie. Prosiaczek jest nieużyteczny przy praktycznych przedsięwzięciach, za to jego okulary – narzędzie stworzone przez naukę, umożliwiają chłopcom rozpalenie ognia, który może być pierwszym krokiem do postępu i rozwoju. Włosy Prosiaczka nigdy nie odrastają tak, jak u innych chłopców, którzy z powodu fryzury stają się dzicy nie tylko wewnętrznie, ale i z wyglądu. Znikomy wpływ Prosiaczka na pozostałych chłopców, brak aktywności w działaniach grupy, słabe zdrowie (astma, problemy ze wzrokiem, nadwaga) oznaczają ograniczony wpływ sił rozumu na społeczność. Upadek wartości reprezentowanych przez Prosiaczka rozpoczyna się wraz ze stłuczeniem przez Jacka jego okularów, potem przez ich kradzież, po której Prosiaczek staje się całkowicie bezbronny. Pod Skalnym Zamkiem wzywa chłopców do przywrócenia porządku na wyspie. Wraz z jego śmiercią (jednoczesną z unicestwieniem konchy) giną ostatnie pozytywne wartości, a cała wyspa pogrąża się w chaosie[4]. Koncha – koncha wyróżnia Ralpha jako przywódcę, wprowadza na zebraniach ład, staje się istotnym narzędziem demokracji i równości praw. Jej dźwięk gromadzi rozproszonych po wypadku chłopców, później na ten sygnał wszyscy schodzą się na zgromadzenia. Ralph zostaje wybrany na przywódcę, ponieważ to on przy jej pomocy zebrał wszystkich. Zgodnie z wprowadzoną zasadą podczas obrad może wypowiadać się tylko ten, kto trzyma konchę w ręku, a prawo głosu ma każdy. Znaczenie konchy maleje wraz z odrzuceniem praworządności przez Jacka i jego myśliwych. Do konchy najbardziej przywiązany jest Prosiaczek, on pilnuje podczas zebrań, by prawo głosu było przestrzegane, on też inicjuje wyprawę z konchą pod Skalny Zamek, by nie tylko odzyskać okulary, ale też ratować społeczność. Koncha – symbol praworządności i demokracji – ginie razem z Prosiaczkiem, od tej pory na wyspie rządzi terror, wprowadzony przez Jacka[4]. Jack – Jack uosabia najgorsze strony ludzkiej natury, która nie ograniczana przez społeczeństwo, ujawnia się w całej okazałości. To dyktator, który kontroluje, a nie przewodzi. Zyskuje popularność, gdyż odwołuje się do pierwotnych pragnień i instynktów. Poklask zdobywa poprzez manifestowanie swojej mocy, łamiąc ustalone prawa, udowadnia, że znajduje się ponad nimi. Wykorzystuje lęki dzieci przed „zwierzem”, podając się za tego, który może je ochronić i ułaskawić bestię. Obiecuje mięso. Odciąga większość chłopców od Ralpha i tworzy osobną grupę, opartą nie na demokracji, lecz na ślepym posłuszeństwie, popartym przemocą i torturami. Jego podwładni tracą swoją tożsamość, poprzez malowanie na twarzy maski stają się bezimiennymi, dzikimi wojownikami. Zarządzone przez niego polowanie na Ralpha doprowadza do pożogi całej wyspy. Autorytatywny model sprawowania władzy Jacka, oparty na strachu, wygrywa z demokratycznym dążeniem do konsensusu Ralpha[6]. Roger – jest prawą ręką Jacka, u jego boku przyjmuje funkcję kata. Staje się mordercą Prosiaczka, wraz z którym niszczy konchę – symbol praworządności. Bez pomocy Rogera, reżim wprowadzony przez Jacka, nie byłby tak przerażający i skuteczny. Początkowo ograniczany przez krępujące go tabu i normy społeczne, Roger z czasem odkrywa, że jest bezkarny, jego pozycja rośnie niepostrzeżenie wraz z utratą przez społeczność poczucia ładu. Jest ucieleśnieniem brutalnej, bezrozumnej przemocy, sadystycznych skłonności drzemiących w człowieku. Golding przyrównuje tę postać do Hitlera[7]. Nawiązania biblijne XIX-wieczne wyobrażenie Belzebuba w Słowniku wiedzy tajemnej Collina de Plancy Golding nie daje w powieści wprost wskazówek, co do biblijnych sensów w niej zawartych, funkcjonują one raczej jako subtelne aluzje. Są obecne przede wszystkim w postaci Simona, który, reprezentując dobro, stawia czoła rodzącemu się na wyspie złu. Władca Much – tytułowy Władca Much to głowa upolowanej maciory, odcięta przez Jacka i nadziana na kij. W ten sposób dzieci oddają hołd „zwierzowi”. Określenie „władca much” to tłumaczenie z hebrajskiego imienia demona Belzebuba, utożsamianego niekiedy z szatanem. W powieści, ze względu na roje much, które otaczają rozkładające się ścierwo, nazwa ta nabiera dosłowności. Władca Much jest fizyczną manifestacją zła istniejącego w chłopcach. Wizyjna scena kuszenia Simona i jego rozmowa ze świńską głową przywołuje skojarzenia ze słynnymi biblijnymi obrazami nakłaniania do grzechu: kuszeniem Ewy w raju i Chrystusa na pustyni. Władca Much posługuje się typowymi dla szatana metodami: najpierw zachęca chłopca do przyłączenia się do organizowanej na plaży uczty, gdy to nie skutkuje grozi, że jeśli Simon nie będzie mu posłuszny – zginie[8]. Simon – Simon to symbol miłości[9], postać wzorowana na osobie Chrystusa. On jeden wykazuje się pełną empatią, pomaga przy wszystkich pracach, dzieli się z maluchami owocami, które zebrał. Chłopcy którzy widzieli martwego lotnika, a byli opanowani przez strach, są przekonani, że widzieli potwora. Jedynie Simon, w którym nie ma lęku, może poznać prawdę[10]. Jednak gdy chce przekazać innymi, że „bestia” nie istnieje, zostaje podczas rytualnego tańca wojowników sam wzięty za „zwierza” i zabity. W zabójczym tańcu biorą udział wszyscy chłopcy, nawet Ralph i Prosiaczek, którzy przybyli zwabieni na ucztę kawałkiem smażonego mięsa[11]. Simon – jak Chrystus – poświęca się dla innych, a prawda, którą chce im przekazać, zostaje odrzucona. Ciało Simona nie zostanie później znalezione przez chłopców, zabierze je przypływ, podobnie jak w biblijnej historii, gdy odkryto, że grób Jezusa jest pusty. Eden i strata niewinności – pisarz przywołuje w powieści koncepcję grzechu pierworodnego, naturalnej skazy na duszy człowieka[12]. W krajobrazie tropikalnej wyspy (ogród Eden[13]) czytelnik obserwuje, jak chłopcy stopniowo tracą swoją dziecięcą niewinność. Proces ten symbolizuje polana, na którą lubi wykradać się Simon. Podczas kolejnej wizyty w swoim ustroniu chłopiec odkrywa tu świńską głowę złożoną „bestii” w ofierze przez Jacka i jego myśliwych – w rajskim ogrodzie pojawia się zło. Początkowo dzieci zachowują się wzorowo, z czasem zmieniają się w żądnych krwi barbarzyńców, którym nie zależy na powrocie do cywilizacji[4]. Ocalony przez oficera, Ralph płacze nad własną niewinnością, którą stracił i nad złem, które tkwi w człowieku[9]. Odbiór W Polsce pozycja była lekturą szkolną (uzupełniającą) dla szkół średnich (technikum, liceum zawodowe i ogólnokształcące) w latach 1991-1999.[14] Adaptacje Władca much doczekał się dwóch adaptacji filmowych: Film Petera Brooka zrealizowany w 1963 roku. Film Harry’ego Hooka zrealizowany w 1990 roku. |
No i dlatego cały czas będziesz brnął w ten swój hermetyczny, psychiczny świat. Siedź tam sobie religancie i wierz w te swoje androny z uporem maniaka. A biblia jest dla ciebie taka, bo własnie uwierzyłes w jej interpretacje religancie do kwadratu! uwierzyłes w te klamstwa, które ci zaproponowali i do tych klamstw sie odnosisz! No to se tam siedź głupolu
|
"głupolu"? >;P Ewka jesteś podatna na sekty >;)) A ja jak już byłem animatorem :) to rzeczywiście nie jestem "normalnym człowiekiem" w twoim rozumieniu, bo ja widzę mechanizmy, którym ty tylko ulegasz >;)) A powinnaś po tylu latach używania autorytetu, presji i przymusu, ba terroru poznawczego, to powinnaś mieć własne stanowisko zbudowane empirycznie >;)
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
To własnie ty jestes podatny! nakłamali ci o biblii i w biblii, ty w te interpretacje UWIRZYŁEŚ i do nich sie odnosisz. Jedni traktuja biblię, jako słowo boże, inni jako belkot napisany po prochach, inni jako ksiazke napisaną dla zniewolenia ludzkości itd itd. Ale wszystkich łaczy jedno i to samo, uwierzyli, że jest tam mowa o jakimś bogu, o jakichś aniołach np Samaelu he he. A to w ogole nie jest o tym ksiażka. Dlatego uwielbiam Biglino, ktory jest tłumaczem hebrajskiego i on po sylabach dosłownie rozbiera te ksiażke na części pierwsze i po tej rozbiórce okazuje sie, ze tam nie ma słowa o bogu, ani kurwa jednego!
|
Mnie wmawiano że to objawione słowo boże. Reszta to moje własne rozkminy, poprzedzone hmm problemami z sektami >;) Ewo przecież masz podstawy i hmm płacą ci za realizacje technik do których możesz być do końca nie przekonana. Więc powinnaś rozumieć mój sceptycyzm i pozorny cynizm >;))
|
Uważam, że nabiłes sobie czymś głowę i w to uwierzyłes, a nie ma nic silniejszego od wiary, nawet gory przenosi he he Jestes takim samym religantem, jak cala reszta, tylko w cos innego uwierzyłeś. Twój sceptycyzm w tej kwestii wyglada tak: nic mi nie mówcie sekciarze, bo ja juz uwirzyłem w pewna wersje i sie z miejsca nie ruszam he he Jadę na pocztę
|
Free forum by Nabble | Edit this page |