Sam się złapałem na tym że wpływam pozytywnie na ludzi i jest to poza moją wolą i "samo się robi" >;P
Przykład 1. Stoi babinka i handluje jakimiś kwiatkami. Jest na chwile pomocnik, młody chłopak, hmm, prawie zięć :) kolegi bo mieszka z jego córką >;P Mówię mu idź i kup tych kwiatków i daje 30zł. Wszyscy patrzą, wraca z kwiatkami i mi je daje, mówię, tej kobicie jest potrzebna praca, a twojej kwiaty nie zaszkodzą :) I wszyscy w śmiech, homerycki śmiech fachowców >;)) odbija się do ścian i świat staje się lepszy >;PPP
Przykład 2. Jesteśmy na robocie i widzę że zatrzymuje się auto przed budynkiem i wysiada dawny klient. Wychodzę na balkon, facet do mnie że widzi że pracujemy, to może bym zajrzał i do niego bo jest jakiś kłopot. Oczywiście zaraz jak tu skończymy, to zajrzę a jak będzie późno to jutro rano :) Oczywiście wszyscy już na balkonie i się przysłuchują rozmowie >;)) Zahaczam że bardzo dobrze i zdrowo wygląda :) bo jakiś smętny. Facet że nie bardzo bo jednak coś doskwiera a ma już 70+ i przepisał wszystko na synów, żeby w razie czego to nie było kłopotów, to mu na to że: co mówi "chłopak jak marzenie" starej daty, to jest twardy i byle co to go nie ruszy, żeby popatrzył na pomocnika (tego "prawie zięcia") taki do od kichnięcia to się "przewróci" >;PP Znów wszyscy w śmiech >;P Facet się pożegnał i na uśmiechu nam zniknął z oczu >;))
Niby nic, a jednak :) Myślę że "talent" chce być używany i jest to niezależne od woli. Przypieram obcych ludzi i się na nich odciskam i ma to pozytywny wpływ. Trudno mi to ocenić, ale to jest jakiś styl życia robienie tego co się uważa za słuszne