Czyli wiedzą sąsiedzi kto na czym siedzi, hehehe. W Niemczech jak ktoś podejrzanie za dużo chodzi na zwolnienia, wysyłają detektywa, żeby go śledził, hehehe. Ja kiedyś zachorowałem podejrzanie krótko przed świętami. To zadzwonili w święta, bo myśleli że pojechałem do Polski. A głuche telefony w czasie zwolnienia, to normalka...Sprawdzają czy jesteś w domu, hehehe
Druga tura bez Bonżura...