gatunek
Thriller / Sci-Fi produkcja Australia / USA premiera 27 lutego 1998 (świat) Saturn Film dostał nagrodę Saturn oraz 8 nominacji. Rzeczywistość z pogranicza jawy i snu. Młody mężczyzna budzi się w pokoju hotelowym. Nic nie pamięta, a na podłodze znajduje trupa dziewczyny. Z dokumentów, które przy sobie znajduje dowiaduje się, że nazywa się John Murdoch. Ucieka z obcego sobie miejsca, a jego tropem podąża policja i dziwni ludzie w czarnych ubraniach o bladych twarzach. Okazuje się, że to ci ostatni sterują wydarzeniami tego świata. O północy miasto zamiera: wszyscy - nawet na stojąco - zasypiają, a tajemnicze czarne postaci przenoszą ich bezwładne ciała z jednego miejsca w inne wymazując z ich mózgu wspomnienia... John ma bardzo niewiele czasu na rozwikłanie zagadki, gdyż po piętach depcze mu inspektor policji... boxoffice $27 200 316 na świecie $14 378 331 w USA $12 821 985 poza USA budżet $27 000 000 na podstawie Alex Proyas (materiały do scenariusza, historia) oceń twórców studio Mystery Clock Cinema / New Line Cinema data produkcji 1998 tytuł oryg. Dark City https://www.cda.pl/video/698050649 |
Główny bohater (Rufus Sewell) budzi się w wannie, wewnątrz jednego z pokoi hotelowych, po czym dostrzega na podłodze zwłoki brutalnie zamordowanej kobiety. Pozbawiony wszelkiej pamięci ucieka z miejsca zbrodni, a wkrótce po tym dowiaduje się, że policja ściga go za serię morderstw dokonanych na prostytutkach. Zdezorientowany mężczyzna w pogoni za tożsamością i wspomnieniami orientuje się, że jest ścigany przez kogoś znacznie potężniejszego od miejscowej policji.
Prywatni detektywi, wilgotny asfalt, napięta atmosfera pod osłoną nocy i oczywiście perwersje, to idealny kąsek dla kina noir. Gatunku lub stylistyki czarno-białej kinematografii, wywodzącej się z filmu gangsterskiego, która wraz z szerszym pojawianiem się kina kolorowego - zaczęła umierać śmiercią naturalną na przestrzeni lat 50. XX wieku. Kolejne dekady zrodziły dziecko czarnego filmu – neo-noir. "Chinatown" Romana Polańskiego, "Taksówkarz" Martina Scorsese i wreszcie najcenniejszy protoplasta filmu Alexa Proyasa, czyli "Blade Runner" Ridleya Scotta, z którego reżyser "Dark City" czerpał najbardziej. Estetyka filmu Proyasa nawiązuje do najcenniejszych pozycji w gatunku, z którego się wywodzi - często stawiając silne wykrzykniki na kształt hołdu wobec kultowych pozycji, jak choćby scena wiszącego nad przepaścią Johna Murdocha (Rufus Sewell), do złudzenia przypominająca jedną z końcowych scen legendarnego "Blade Runnera", w której to podobnie zawisł Rick Deckard (Harrison Ford). Jak jednak wiadomo – najlepsi wzorują się na mistrzach, a z czasem sami zostają naśladowani. Tak też stało się z "Dark City", który dla wielu stał się ofiarą potęgi marketingu i zginął w cieniu znacznie bardziej kasowego "Matrixa" braci Wachowskich. "Matrix" wszedł na ekrany kin rok później, a wokół niego do dziś krążą pomówienia dotyczące plagiatu i zbyt silnych odwołań estetyczno-merytorycznych względem dzieła Alexa Proyasa. Twórcy "Dark City" na czele z polskim operatorem, Dariuszem Wolskim - w stylistyce noir bronią się w zupełności, sprawnie unikając planów pełnych, bazując na kontrastach i wyrazistych cieniach miejskiej topografii. Idą jednak o krok dalej w kwestii formy, nadając miejscu i czasowi akcji wartość dodatkową, będącą zagwozdką zarówno widza jak i głównego bohatera – próbującego dowiedzieć się, dlaczego wydostanie się z miasta jest niemożliwe i dlaczego miasto spowija wieczna noc, zresztą bardzo charakterystyczna dla tego gatunku. To, obok finałowej sceny jednak nie jedyna próba ucieczki od formy narzuconej przez nurt noir. O ile wątek mordowanych prostytutek, pesymistyczna atmosfera każdej sceny ukazującej zwykłe koleje losu mieszkańców miasta i niejednoznaczność moralna uwikłanych w intrygę postaci – są sprawnie wyeksponowaną esencją gatunku, o tyle motyw femme fatale zostaje potraktowany bardzo marginalnie. Rolę kobiety ‘rozdającej karty’ i przynoszącej zgubę, zastąpiono o wiele silniejszym pragnieniem głównego bohatera. Pragnieniem poznania swojej tożsamości, któremu John Murdoch (Rufus Sewell) poddaje się całkowicie. Alex Proyas, to nie Ridley Scott, a Rufus Sewell, to nie Humphrey Bogart, ale "Dark City", to interesująca pozycja nie tylko w kinie science fiction, ale również w gatunku neo-noir, którego jest godnym przedstawicielem. Mimo że wraz z uciekającym z miasta Johnem Murdochem autorzy uciekają od pierwotnie założonej konwencji. Moja ocena: 8 |
Cześć Wojtek. To tak jak ze wszystkim. Zależy od gustu, hehehe...
Druga tura bez Bonżura...
|
Cześć Andrzeju :) to taki wcześniejszy Matriks ale hmm może zbyt "prawdziwy" i nie zarobił >;))
|
Zabanowany
|
Ten post był aktualizowany .
ZAWARTOŚCI USUNIĘTE
Autor usunął wiadomość.
|
Na CDA jest na dole link w startowym :) Dobry wieczór Ewo >;P
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Jeżeli chodzi o matrix to Chiny już oficjalnie, bez żadnych ceregieli zapowiadają podział obywateli na dobrych i złych. A państwa, nazywające siebie demokratycznymi w tym cała eu współpracuje z nimi ... https://wiadomosci.onet.pl/swiat/chiny-nowa-rewolucja-kulturalna-w-chinach-analiza/1lhzbmk
Druga tura bez Bonżura...
|
Free forum by Nabble | Edit this page |