|
Kilka miesięcy przed zaplanowanymi przeze mnie oświadczynami kupiłem gitarę i zacząłem uczyć się na niej grać. Udało mi się zdążyć i nauczyłem się kilku lubianych przez moją wybrankę melodii. Niestety samochód nawalił mi dzień przed wyjazdem do niej, więc musiałem jechać pociągiem. W drodze zachciało mi się siku dlatego, aby nie taszczyć wielkiej torby z gitarą i kilku innych pakunków ze sobą, poprosiłem siedzącego w moim przedziale księdza aby przez chwilę tego popilnował. Gdy wróciłem na miejsce ani księdza, ani moich rzeczy już nie było. Jak się później okazało, konduktor widział jakiegoś księdza z gitarą, ale nawet nie przypuszczał, że nie należy ona do niego. Całe szczęście bilet i pierścionek miałem w portfelu.
|