Amigoland napisał/a
Do ochrony nie idą ludzie z ulicy. Przeważnie to byli policjanci. Jak się ma coś z sercem. To się siedzi w domu, a nie ryzykuje interwencje...
Amigo,może facet nawet nie wiedział,że ma coś z sercem?
Kilka dni temu zmarł sąsiad mojej teściowej,69 lat,nagle na zawał.
Był przewodniczącym rady adwokackiej,kasa,[prestiż,uprawiał maratony,zadbany człowiek i cóż,kostucha zapukała,chwila i gościa nie ma.