Miałem sen który mnie zmęczył >;)

Previous Topic Next Topic
 
classic Klasyczny list Lista threaded Wątki
8 wiadomości Opcje
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Miałem sen który mnie zmęczył >;)

Lothar.
Byłem z nieznaną kobietą :) w dużym mieście na północy. Ona poszła na jakieś spotkanie, zostałem sam i skusiło mnie zwiedzanie >;)) Wyszedłem z apartamentu i pojechałem na dół się rozejrzeć. Mieszkaliśmy wysoko 18-20 piętro hotelu. Dokumenty i komórkę zostawiłem w pokoju. Zgubiłem się w obcym mieście, bez pieniędzy, dokumentów, komórki. Nie mogłem się porozumieć, oni mówili takim śpiewnym językiem, niepodobnym do mi znanych. Jeszcze zawyły syreny, wszyscy się schowali, a ja jak ten baran łaziłem po mieście nie mogąc odnaleźć hotelu. Miasto było wymarłe, a ja w labiryncie podobnych wieżowców. Zmęczyło to mnie i się obudziłem >;))
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Miałem sen który mnie zmęczył >;)

Biegnij Lola biegnij
Zabanowany
Ten post był aktualizowany .
ZAWARTOŚCI USUNIĘTE
Autor usunął wiadomość.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Miałem sen który mnie zmęczył >;)

Lothar.
A Wiesz Ewo że Sen twojej Córki Mistycznie przedstawił "stworzenie Bazyliszka" Zaskoczyłaś mnie >;)

Bazyliszek król wszystkich węży i odwieczny zabójca ludzi
Bazyliszek

Informację o bazyliszku można znaleźć już na starożytnych zwojach pochodzących z Egiptu i Asyrii. Prawdopodobnie to tam narodziły się legendy o królu węży, który potrafił zabić samym tylko spojrzeniem. Według egipskich podań, Bazyliszki żyły na pustyni, zagrzebane w piasku, cierpliwie czekając na swoją ofiarę. Gdy karawany, wędrujące przez rozpalone piaski pustyni nie wracały na czas, o ich zaginięcie obwiniano właśnie Bazyliszka.

Również starożytny Rzym miał swojego potwora, mieszkającego w podziemiach. Jednak rzymski Bazyliszek żerował na zwłokach grzebanych w katakumbach i zabijał tylko tych, którzy mu w tym przeszkadzali. W greckich i rzymskich legendach Bazyliszki nie zabijały wzrokiem, a używały do tego jadu, który uważano za najsilniejszą truciznę świata.

W średniowieczu bazyliszki przeniosły się do zamkowych lochów i kościelnych katakumb, by polować na nieszczęśników, którzy nieostrożnie zapuszczali się pod ziemię.
Bazyliszek jak go sobie wyobrażano

Bazyliszek, według starożytnych, był wielkim wężem o ogromnych oczach i jeszcze większej, pełnej zębów paszczy. Zamiast wężowych łusek obrośnięty był ptasimi piórami i posiadał dwie, zakończone szponiastymi palcami, dłonie.

Zupełnie inaczej widziano bazyliszka w średniowiecznej Europie. Tam była to bestie podobno do smoka w rozmiarach takich, by mogła ukrywać się w wąskich i wilgotnych podziemiach.
Bazyliszek z głową koguta

Wspólną cechą wszystkich bazyliszków było to, że atakowały ludzi niesprowokowane i były niezwykle agresywne. Potrafiły zabijać niemal natychmiast, używając do tego silnego jadu lub zabójczego spojrzenia. W niektórych legendach przeczytać można, że wzrok Bazyliszka nie tylko zabijał ofiarę lecz także zamieniał ją w kamień. Ta ostatnia cecha wydaje się być zupełnie nieprawdopodobna, wszak bazyliszki jadły ludzi, a nie chrupały kamienie. Cóż jednak w świecie legend i baśnie logika jest obcym, którego nikt nie lubi.
Bazyliszek w słowiańskiej mitologii

Bazyliszki straszyły również i naszych przodków. W niektórych rejonach stworzenie to zwane było żmijem. W słowiańskich podaniach zachowały się przekazy, mówiące o paskudnych stworach żyjących w lasach i ciemnych jaskiniach.

W słowiańskiej mitologii bazyliszek wykluwał się z koguciego jaja. Mało tego, kogut ów musiał być starszy niż siedem lat. Jak widzimy narodziny Bazyliszka były bardzo rzadkie, wszak koguty nigdy nie znosiły jaj, a nawet gdyby, to żaden nie uniknął by rosołu przez pełne siedem lat.

To jednak nie koniec wymagań, jakie trzeba było spełnić, by z owego jaja wykluł się potwór. Jajko musiało zostać złożone na stercie gnoju, a wysiadywać je miały ropuchy i węże i to przez bite dziewięć lat. W zamian jednak, gdy warunki zostały spełnione i w końcu na świecie pojawiał się bazyliszek, mógł żyć w zdrowiu przez całe wieki.
Bazyliszek takim jakim wyobrażano go sobie dawniej

Wyglądem bazyliszki przypominały wielkie skrzydlate węże z głową koguta i jadowitym, wężowym ogonem. Nie cierpiały wręcz pająków, myszy i szczurów, które z upodobaniem zjadały. Podobno, gdy w okolicy nie pojawiały się plagi gryzoni, sądzono, że gdzieś nieopodal gniazdo uwił bazyliszek. Bazyliszki żywiły się ptakami, ssakami oraz gadami. Oczywiście ulubionym pożywieniem byli ludzie, na których polowały z wielkim umiłowaniem.

Słowianie wierzyli, że poranne pianie koguta może ogłuszyć bazyliszka, który na czas nie skrył się pod ziemią. Jego śmiertelnym wrogiem była również łasica, która powalała potwora zapachem.
Legenda o bazyliszku z pomorza

Wszyscy, lub prawie wszyscy, znamy legendę o bazyliszku, który w podziemiach Warszawy strzegł przeklętego skarbu, należącego do pana Twardowskiego. Jednak inne miasta również mają swoje lokalne podania, opowiadające o bazyliszkach. Na jedno z nich trafiliśmy wędrując przez Pomorze Gdańskie.
Gęsie pióro

Przed wiekami, gdy do Gdańska przybijały statki z najodleglejszych zakątków świata, przywożono na nich towary i przeróżne dobra. Od drogich tkanin, o które zabiegały bogate mieszczanki, pachnące niesamowicie przyprawy, poszukiwane przez mistrzów piekarnictwa z Torunia, aż po luksusowe wina i inne cuda.
Jednak poza towarami, na których kupcy zbijali majątki, od czasu do czasu ze statków schodziło coś innego, coś mrocznego, co w obcym dla siebie świecie wiło gniazda i żerowało na nieświadomych niczego ludziach.

Pewnego wieczoru, tuż przed zamknięciem doków, do portu wpłynął statek z dalekiej wyprawy. Podobno wypłynął z polską solą, zbożem i stalom do dalekiego, afrykańskiego kraju, w którym pustynia styka się z morzem.
Podczas długiej drogi, gdy statek wracał do kraju, marynarze nie potrafili znaleźć dla siebie miejsca na pokładzie. Coś ich niepokoiło i nie pozwalało zasnąć. W końcu zaginął ktoś z załogi, potem kolejny. Ludzie znikali jeden po drugim, tak jakby nigdy ich na statku nie było.

Po powrocie do domu, kapitan nie wspomniał o tym nikomu, bojąc się, że zostaną uznanymi za nosicieli jakiejś paskudnej, nieznanej choroby. Po szybkim rozładunku przywiezionych towarów, każdy marynarz poszedł w swoją stronę. Nikt nawet nie zauważył, że wraz z ludźmi na ląd zeszło coś jeszcze! Dziwne i obce stworzenie, niby wąż, niby ptak, trochę do smoka podobne. Pod ukryciem nocy istota uciekła w głąb lądu, wprost do wielkiego miasta na wybrzeżu. Znalazło tam dla siebie idealne warunki do życia w wilgotnych, miejskich kanałach.

Z czasem miastem wstrząsnęły tajemnicze ataki na ludzi, pracujących w kanałach. Potem zaczęły znikać całe rodziny wprost ze swoich sypialni. Terror ciągnął się miesiącami do czasu, gdy wieści o tragedii dotarły do pewnego starego wojaka, który za młodu świat zjeździł wzdłuż i wszerz. Rozpoznał on w opowieściach robotę bazyliszka, którego nieostrożnie marynarze do Polski przywieźli. Prędko zjawił się w ratuszu wraz z synem i opowiedział o swoich podejrzeniach. Podczas gdy wszyscy wokół zastanawiali się, jak sobie z potworem poradzić, żołnierz i jego syn przyglądali się zgromadzonej w pomieszczeniu zabytkowej broni.

W końcu przybysz przerwał bezowocne dyskusje i wskazał na starą, rycerską zbroję, stojącą bezużytecznie w rogu pomieszczenia. Stwierdził, że poradzi sobie ze stworzeniem, lecz potrzebuje, by mu ten stary pancerz ktoś wypolerował do połysku. Choć wszyscy zastanawiali się po cóż staremu lśniąca zbroja, nikt nie dyskutował i w mig prastary pancerz stał przed żołnierzem, błyszcząca aż oczy bolały. Ten pomógł założyć stalowe blachy na swojego syna i kazał się prowadzić do wejścia pod ziemię, gdzie jak się spodziewano, żył bazyliszek.

Młodzieniec w asyście ojca zszedł po stromych schodach i pomaszerował w głąb śmierdzących czeluści, uzbrojony jedynie w pochodnię. Długo nie trwało, gdy zgromadzeni przed wejściem ludzie usłyszeli straszny skowyt, a zaraz potem ziemia zadrżała i nastała cisza. Gdy wszyscy już spodziewali się najgorszego i położyli krzyżyk na odważnym młodzieńcu, ten wychynął z ciemności, ciągnąc za sobą jakiś obrzydliwy kształt.

Gdy wytaszczono truchło na światło dzienne, wszyscy zobaczyli, co przez ostatnie miesiące terroryzowało mieszkańców miasta. Był to potwór prawdziwy z wielką paszczą na końcu wężowego cielska i oczami ogromnymi jak spodki. Kupiec wyjaśnił zgromadzonym, że jest to bazyliszek, stworzenie, które zabija samym tylko spojrzeniem. Dlatego też potrzebował błyszczącej zbroi, w której potwór mógł zobaczyć sam siebie i zginąć od własnej broni.

Podobno głowa bazyliszka wciąż spoczywa w najlepiej strzeżonym miejscu w ratuszu. I choć spojrzenie martwego potwora już nie zabija, wciąż wywołuje u patrzącego mu w oczy strach i przerażenie.
Ciekawostki o bazyliszku

    W mitologii bazyliszek przyjmuje wiele postaci, czasem zupełnie od siebie różnych.
    Bazyliszek rodzi się raz na sto lat.
    Mityczne stworzenie mogło osiągać długość nawet piętnastu metrów.
    Poza spojrzeniem na własne odbicie, bazyliszka mogło zabić pianie koguta, lub zapach łasicy.
    Bazyliszek zabijał samym tylko wzrokiem wszystkie stworzenia. W odnalezionych średniowiecznych zapiskach znaleziono informację, że władze miasta zastanawiały się nad sprowadzeniem bazyliszka z afrykańskiej pustyni, by ten uchronił miasto od plagi szczurów. Nie wiadomo czy plany zostały zrealizowane 🙂
    Najsłynniejszym bazyliszkiem w Polsce jest stworzenie żyjące dawno temu w podziemiach naszej stolicy. Legendy głoszą, że bazyliszek strzegł tam ogromnego, przeklętego skarbu pana Twardowskiego i zabijał każdego śmiałka, który się do niego zbliżył.

Restauracja Bazyliszek w Warszawie

    W Warszawie stoi kamienica pochodząca z roku 1470 nosząca nazwę Pod Bazyliszkiem. Według legend to pod nią właśnie miał swoje gniazdo słynny warszawski bazyliszek. Obecnie w kamienicy funkcjonuje kawiarnia „Bazyliszek„.
    W niektórych podaniach bazyliszek zwany jest również żmijem.
    Dawniej uważano, że smok Wawelski mieszkający w jaskini pod Wawelem
    Bazyliszkiem nazywano długie, ciężkie działo oblężnicze, używane w XV wieku.

Jaszczurka bazyliszek z Ameryki Południowej

    Bazyliszek to także żyjąca w Ameryce Środkowej jaszczurka (Basiliscus).
    Bazyliszek w heraldyce jest symbolem władzy królewskiej.

Bazyliszki w filmie i literaturze
Słowiańskie potwory i demony - Legendy, baśnie i ludowe podania

    O bazyliszku czytaliśmy w powieściach J. K. Rowling opowiadających o Harrym Potterze. W książce oraz późniejszym filmie, wężopodobne stworzenie atakowało uczniów Hogwartu. Potwór potrafił poruszać się bezszelestnie po rurach kanalizacyjnych w całej szkole.
    Zapomniana Kraina Eda Greenwooda – To seria powieści fantasy, w której bazyliszek występuje jako wielki jaszczur zabijający za pomocą, między innymi, paskudnego oddechu. Książka powstała na potrzeby gry fabularnej Dungeons & Dragons.
    Świat Dysku Terryego Pratchetta – Stworzenie pojawia się w chyba czwartej albo piątej części cyklu.
    Saga o Wiedźminie Andrzeja Sapkowskiego – O bazyliszku przeczytać można w powieści Pani Jeziora. U Sapkowskiego bazyliszek to wielka jaszczurka o ostrych pazurach i błoniastych jak u smoka skrzydłach.
    Bazyliszki są częstymi gośćmi w również w grach komputerowych. Możemy zmagać się z nimi między innymi w Heroes of Might and Magic.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Miałem sen który mnie zmęczył >;)

Biegnij Lola biegnij
Zabanowany
Ten post był aktualizowany .
ZAWARTOŚCI USUNIĘTE
Autor usunął wiadomość.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Miałem sen który mnie zmęczył >;)

Amigoland
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Lothar. napisał/a
Byłem z nieznaną kobietą :) w dużym mieście na północy. Ona poszła na jakieś spotkanie, zostałem sam i skusiło mnie zwiedzanie >;)) Wyszedłem z apartamentu i pojechałem na dół się rozejrzeć. Mieszkaliśmy wysoko 18-20 piętro hotelu. Dokumenty i komórkę zostawiłem w pokoju. Zgubiłem się w obcym mieście, bez pieniędzy, dokumentów, komórki. Nie mogłem się porozumieć, oni mówili takim śpiewnym językiem, niepodobnym do mi znanych. Jeszcze zawyły syreny, wszyscy się schowali, a ja jak ten baran łaziłem po mieście nie mogąc odnaleźć hotelu. Miasto było wymarłe, a ja w labiryncie podobnych wieżowców. Zmęczyło to mnie i się obudziłem >;))
Twój sen, nie zapowiada niczego dobrego Wojtek.
Część Wojtek.
https://dziendobry.tvn.pl/horoskop/sennik-zgubic-sie-znaczenie-i-interpretacja-da315405-5323090
Druga tura bez Bonżura...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Miałem sen który mnie zmęczył >;)

Lothar.
>;)) Ja tak normalnie to jestem ostrożny i przezorny Andrzeju, a tam we śnie zgubiłem się jak dziecko >;))

Jung uważał sny o zgubieniu się i niemożności odnalezienia drogi do domu za dowód tego, że osoba śniąca w rzeczywistym życiu boryka się z problemami, które odgradzają ją od zgłębienia tajników jej osobowości.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Miałem sen który mnie zmęczył >;)

Lothar.
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Biegnij Lola biegnij
Biegnij Lola biegnij napisał/a
he he , muszę jej to pokazać
Bazyliszek to dzieło Czarownic do walki z Patriarchatem Ewo >;)) Zabijał spojrzeniem i trucizną >;)) Kobiece techniki >;PP
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Miałem sen który mnie zmęczył >;)

Lothar.
Ballada o Bazyliszku i dziewczynie (cz. 2)

V. PODRÓŻ NA KSIĘŻYC

1.
Jeszcze przy ogniu długo się ogrzewali
Zanim przeszła nad Wildą potężna śnieżyca
Napój gorący rozmawiając popijali
Straszny Bazyliszek i niewinna dziewica

2.
Bazyliszek podniósł się ze słomianej pościeli
Spoglądając na swoją przyjaciółkę z nadzieją
Dał jej znak, aby już w drogę polecieli
Przypatrując się jak jej policzki promienieją

3. BAZYLISZEK
"Czas umyka dłużej nie czekajmy
Po piwnicy się nie kręćmy
W daleką podróż wyruszajmy
Przez drogę mleczną lećmy

4.
Musisz teraz miotłę do usług nakłonić
Rozkazać, aby zaniosła Cię w galaktykę
Ona przestanie się wałkonić
Ty poznasz czarodziejską praktykę"

5.
Joasia przy piecu zmęczona usnęła
Gdy spokój na nią spłynął głęboki
Nagle dziewczyna się ocknęła
Na wieść o podróży w obłoki

6. JOASIA
"Mam na miotle w zaświaty podróżować?
Chyba nie znajdę wyjścia innego
Miałam swojej czystości tylko bronić
A robię coś magicznego

7.
Ty co zawsze jesteś od sprzątania
Teraz pokonasz mil tysiące
Weź się kiju leniwy do latania
Mknij, gdzie gwiazdy świecą błyszczące!"

8.
Miotła spełniła swoje zadanie
Przez okno natychmiast wyleciała
Odpowiadając na Joasi wezwanie
W mroki nocy ją zabrała

9.
Podróżowali w nieznane, Bazyliszek z dziewczyną
On machając z całych sił skrzydłami
Ona na miotle okryta czarną peleryną
Tak nad szarymi poszybowali chmurami

10.
Minęli szpital, uliczki i Wildę ojczystą
Nad morskim wybrzeżem polecieli
Aż dotarli w obcą przestrzeń mglistą
Gdzie zawieszeni na moment utknęli

11.
Do celu już było całkiem niedaleko
Gdy nieskończony ocean nieba minęli
I otchłań białą jak mleko
Na księżycowej skale stanęli

VI ROZMOWA JOASI I BAZYLISZKA Z
MISTRZEM TWARDOWSKIM NA KSIĘŻYCU

1.
Joasia po księżycu okrągłym stąpając
Czuła świeży powiew pyłu kosmicznego
Na trudne pytania odpowiedzi szukając
Wstrząsu doznała panicznego

2.
Spokojny mędrzec wszystkiemu był winny
Gdy z Bazyliszkiem przyszedł do dziewicy
To był ów mistrz Twardowski słynny
Który latami tu siedział w tajemnicy

3.
Spojrzał na nią i dłoń bladą ucałował
Tłumacząc to całe dziwne zamieszanie
Mówił, że się Bazyliszkiem opiekował
Odpowiadając na dziewczyny pytanie

4. MISTRZ TWARDOWSKI
"Cóż miałem zrobić gdy nieszczęśliwe stworzenie przybyło
Pomóc biedakowi zrozpaczonemu obiecałem
Po śmierci samobójczej imię jego hańbą się okryło
Więc przez lata się nim opiekowałem

5.
Pomóc mu przysięgłem, lecz zabrakło mi pomyślunku
Tu na księżycu wszystkie księgi magiczne przejrzałem
I nie znalazłem dla niego żadnego ratunku
Chociaż przez sto lat szukałem"

6. BAZYLISZEK
"Ale znalazło się lekarstwo na to zmartwienie
Prawda mój opiekunie z księżyca szlachetny?
Zdejmie ono ze mnie wszelkie cierpienie
Powiedz mistrzu, co to za przepis sekretny?"

7. MISTRZ TWARDOWSKI
" Mój Łabędź Celestyn, cudowne stworzenie
Z gwiazd obcej galaktyki je odczytał
I przyniósł mi tutaj wybawienie
O Ciebie Joasiu od razu spytał

8.
Powiedz Celestynie, czego na ten lek potrzeba
Aby strasznego stwora zmienić w człowieka?
Czy korzenia mandragory, czy gwiazdki z nieba?
Uchyl proszę, tajemnicy wieka..."

9. ŁABĘDŹ CELESTYN
"Jest jeden sposób, aby spełnić to życzenie
Potrzebne jest jednak ludzkie poświęcenie
Musi Joasia poślubić biednego medyka
Tego co na lewą nogę utyka

10.
Ale serce ma dobre, żadną winą nietknięte
Tylko miłością do dziewczyny ukochanej przejęte
Jak górski kryształ jest ono przejrzyste
Jak woda w strumyku czyste

11.
Muszę dostać święconą wodę z kaplicy
Gdzie będzie ich ślubne nabożeństwo
Zaczerpnę kilka kropel w tajemnicy
Jeśli Joasia przystanie na małżeństwo"

12. JOASIA
" Nie po to całe życie nad tym łzy wylewałam
By teraz się poświęcać dla tego stwora niewdzięcznego
Nie po to w nieznane na księżyc uciekałam
Od ludzi i tego szpitala przeklętego

13.
Wiem, że powinnam okazać Wam posłuszeństwo
I podarować Bazyliszkowi radość przemienienia
Nie zgodzę się jednak na to małżeństwo
Nie wezmę na siebie takiego utrapienia"

14. BAZYLISZEK
"Chyba nie tak straszne to Twoje zmartwienie
Widziałem jak na wieży całowałaś tego medyka
Gdyby było to dla Ciebie cierpienie
Nie ściskałabyś go jak dzika"

15. MISTRZ TWARDOWSKI
"Moje dziecko nie chcę Cię do niczego zmuszać
Gdybyś jednak w swej dobroci się przemogła
Wiem jak trudną sprawę przyszło nam poruszać
Ale nam wszystkim na całe życie byś pomogła"

16. JOASIA
"Wymagacie ode mnie tak wielkiej ofiary
Nie wiem czy będę go pokochać umiała
Macie może mistrzu, na to jakieś czary?
Może bym to wtedy przemyślała..."