Miałem w tym roku przygodę z paczkomatem.

Wrzucił mi kartkę że paczuszka jest w paczkomacie. Chociaż byłem w domu i czekałem na nią. Pojechałem następnego dnia. Drzwiczki się od skrytki otworzyły. Skrytka była tuż nad ziemią, także żeby do końca spojrzeć trzeba by było na kolana paść

Także spojrzałem tylko tak z góry...Nic nie było. no i ją zamknąłem. Pojechałem do takiej agencji pocztowej niedaleko, bo tam potrafili czasami zostawiać. A on mówi że nic nie ma. To ja mówię że w paczkomacie też nie ma. No to om mówi, trzeba zadzwonić do serwisu. Dzwonię. Odebrał grzeczny chłopak. Wyłuszczyłem mu sprawę. Słysze że stuka tam w kompie. No i mówi..."paczka ma status...odebrana" Coś mnie tknęło. i mówię że może być tak, że listonosz wrzucił ją głębiej. A ja nie widziałem , trzasnąłem drzwiczki i dlatego ma status...Odebrana. Co robić? Co robić? A on powiedział że jutro tam zajrzy. no i zajrzał i...Przywiózł mi do domu. Czym mnie mile zaskoczył

Dlatego teraz wożę w bagażniku starą poduszkę pod kolana. Jak mnie się znowu coś takiego trafi, że będzie tuż przy ziemi, to będę miał na czym klękać
Druga tura bez Bonżura...