Ja jako chłopiec miałem "przerąbane" dopóki nie nauczyłem się bić, a potem miałem spokój, ze dwie akcje i "oprawcy" dawali spokój. Jaka to była dzicz, dzieci niby normalnych rodziców, ale lekcja się przydała, bo hmm, konflikty można kontrolować. Ba, można samemu "iść na rozmowę" To dziwne i smutne wspomnienie. Lać obce osoby, żeby mieć spokój, to jak polityka państw.