Lothar. napisał/a
(...) "latając po chałupach" widzę że bogaci, z układami i lekarze, od dawna swoich traktują amantadyną i iwermektyną. Więc umierają biedni i nie dopuszczeni do "wiedzy tajemnej" >;/
O tym samym wczoraj rozmawiałam ze znajomymi.
W szpitalach lekarze stosują się do odgórnych procedur.
Nawet gdyby któryś chciał wyleczyć pacjenta, bo wie że potrafi, to mu nie wolno.
Pojawia się argumentacja, jak w przypadku Amaltadyny: '"skuteczność nie potwierdzona naukowo"...że niby nie można ryzykować zdrowia pacjenta.
Ale jeśli chodzi o keczupowanie, to narracja jest odwrotna.
Tłumaczy się wtedy ludziom, że pozytywny, wręcz cudowny efekt jaki daje eliksir, przewyższa niski procent skutków ubocznych.
A jednak ci sami lekarze, w przypadku tego samego zagrożenia z jakim stykają się w szpitalu, pośród rodziny i znajomych czy nawet sobie, wiedzą jak pomóc, by się wyleczyć, by być zdrowym.
Nadrzędnym celem środowiska medycznego jest niesienie pomocy.
Jak to się ma do obecnej sytuacji?
Póki co, winni głównie "niezakeczupowani".
Ciekawe jakich argumentów użyją medycy i odpowiedzialne środowiska polityczne itp., jak już większość się podda, a dalej sporo ludzi będzie chorować i umierać.
W sumie chyba nie chcę tego wiedzieć, bo podejrzewam, że dopóki "coś" nie "wybuchnie", to nic się nie zmieni...co 6 m-cy będą się pojawiać boostery od boosterów.
Choć z drugiej strony, naczelny szpec od wszelkich wirusowych zagrożeń, Gates przewiduje, że rok 2022 będzie końcem "pandemii".
Ten to ma wizje lepsze niż nasz Jackowski...bo na większość ma wpływ, niestety.
Witaj Wojtku....