David John Nutt (ur. 16 kwietnia 1951) – brytyjski psychiatra i psychofarmakolog, profesor w Imperial College London. Pracował w różnych ciałach doradczych związanych z lekami. W swoich badaniach zajmuje się tematyką uzależnień, lęku i snu.
Spis treści 1 Kariera naukowa 2 Stanowiska rządowe i kontrowersje 3 Przypisy 4 Linki zewnętrzne Kariera naukowa David Nutt ukończył medycynę Downing College na Uniwersytecie Cambridge. Wykładał na Uniwersytecie Oksfordzkim i Uniwersytecie w Bristolu. Pracował też naukowo w oksfordzkim szpitalu Radcliffe Infirmary oraz w amerykańskim Narodowym Instytucie Nadużywania Alkoholu i Alkoholizmu (NIAAA). Jest redaktorem czasopisma naukowego Journal of Psychopharmacology. Był jednym z autorów głośnego badania opublikowanego w piśmie The Lancet, w którym dokonano analizy szkód, jakie różne substancje psychoaktywne wyrządzają jednostce i społeczeństwu, wykazując między innymi, iż alkohol jest bardziej szkodliwy dla społeczeństwa niż heroina czy kokaina[1]. Stanowiska rządowe i kontrowersje Nutt pracował jako doradca brytyjskich ministerstw: obrony, zdrowia oraz spraw wewnętrznych. Był członkiem Komitetu ds. Bezpieczeństwa Leków, a od 2008 roku przewodniczącym rządowej Komisji Doradczej ds. Nadużywania Narkotyków (ACMD). W czasie piastowania tego stanowiska wielokrotnie ścierał się z członkami rządu w sprawie klasyfikacji narkotyków, w szczególności marihuany. Sprzeciwiał się przekwalifikowaniu jej z kategorii C do B (zawierającej substancje uznawane za bardziej niebezpieczne, których posiadanie czy rozpowszechnianie wiąże się z surowszymi karami, m.in. amfetaminę), twierdząc, że jest to motywowane względami politycznymi, a nie naukowymi. To, jak również opublikowane w piśmie The Lancet kontrowersyjne badanie nad szkodliwością substancji psychoaktywnych oraz felietony w prasie, w których przekonywał, że szkodliwość wielu narkotyków jest mocno wyolbrzymiana, doprowadziło w październiku 2009 roku do usunięcia go z ACMD przez ministra spraw wewnętrznych Alana Johnsona. W proteście przeciwko tej decyzji, pięciu innych naukowców zrezygnowało z pracy w Komisji. W 2010 roku Nutt założył Niezależny Komitet Naukowy ds. Narkotyków (ISCD). Przypisy Wyborcza.pl - "Alkohol jest groźniejszy niż heroina" Linki zewnętrzne Blog ISCD (ang.) współtworzony przez Nutta https://pl.wikipedia.org/wiki/David_Nutt |
Jeżeli chodzi o alkohol, to są jakieś zioła, po których już się nie napijesz...Hehehe...
Druga tura bez Bonżura...
|
Ale chyba najlepszym argumentem żeby nie pić jest wizja utraty prawa jazdy i chodzenie piechotą, hehehe. Ten kto używał auta wie, jak wolno pokonuje się odcinki drogi...Piechotą, hehehe
Druga tura bez Bonżura...
|
U nas kupowali, te niby motorowery bez prawa jazdy, ale podkręcony to i 80 poleciał. Teraz uważają >;)
|
Jak złapią z pokręconym, to i kary dosolą. U nas z pracy jeden miał taki podkręcony, już nie ma, hehehe
Druga tura bez Bonżura...
|
Te egzaminy po gorzale, to po 3-4 razy podchodzili ci, co dawno milion kilometrów zapięli. Ale teraz już na podwójnym gazie nie jadą, szybciej na kacu >;)
|
Ale ciekawym jest :) że jeżeli pan Nutt ma rację i alkohol jest bardziej niebezpieczny niż inne substancje, znane ze szkodliwości, to dlaczego tak się stało że tak niebezpieczny środek, jest propagowany i jest w legalnej sprzedaży? >;))
|
Wychowanie w trzeźwości i zapobieganie alkoholizmowi - you're doing it wrong
Abstrahując od innych aspektów działalności Jaruzelskiego, jedna rzecz zdecydowanie mu nie wyszła, co gorsza do dziś wpływa na nasze życie. Nie od dziś wiadomo, że politycy lubią wprowadzać do powszechnie obowiązującego prawa to, co podpowiada im choroba psychiczna - współczesnym przykładem są ludzie słyszący krzyki mrożonych zarodków, natomiast Jaruzelski miał totalną jazdę na punkcie abstynencji. Pewnego dnia wracając do domu w sobotni wieczór dostał w łeb butelką i wódka wylała się na wyjściowy mundur. Co by nie mówić, w PRL-u praktyka pisania ustaw w domu na kiblu nie była tak rozpowszechniona jak obecnie. Ale co tam facet tworzy w pięćdziesięciu artykułach i co swoją drogą obecny Sejm przez dwadzieścia parę lat istnienia uznał za warte kultywowania - to jest magiczne. Przyjrzyjmy się bliżej temu arcydziełu techniki legislacyjnej. Dwa pierwsze artykuły to sensownie brzmiące, ogólnikowe postulaty kierowane do organów samorządu, przy czym oczywiście zakłada się również tworzeni Narodowego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. W czym jak w czym, ale w tworzeniu programów nasza władza jest świetna, ostatnio mam wrażenie, że w co drugiej ustawie administracyjnej przewiduje się tworzenie jakiegoś Programu. Nie będę się czepiać również przepisów o placówkach odwykowych, akcjach edukacyjnych itp., niech sobie będą. Podobnie zezwolenia - dopóki nie bierzemy przykładu z Norwegii, gdzie przy drugim zakupie alko w tygodniu przychodzi do ciebie opieka społeczna i pyta, jaki masz problem, jest ok. Odniosę się za to głównie do słynnych ograniczeń nakładanych na sprzedawców oraz reklamodawców. Jak głosi definicja ustawowa, najbliższa okolica punktu sprzedaży napojów alkoholowych jest to obszar mierzony od granicy obiektu, zamknięty trwałą przeszkodą o charakterze faktycznym, taką jak krawędź jezdni, zabudowa, która ze względu na swój charakter uniemożliwia dostęp oraz kontakt wzrokowy i głosowy, mur bez przejść oraz ciek wodny bez bliskich przepraw Ponieważ jak wiadomo, mur albo ciek wodny jest w stanie powstrzymać Franka z Józkiem, którzy są wczorajsi i rozpaczliwie pragną piwa, a dopóki nie uzyskają kontaktu wzrokowego z bannerem "Monopolowy", nie pamiętają o tym, że go pragną. I mój ulubiony przepis. Dotyczy reklam. Art. 131. 1. Zabrania się reklamy i promocji na obszarze kraju napojów alkoholowych, z wyjątkiem piwa, którego reklama i promocja jest dozwolona, pod warunkiem iż nie jest kierowana do małoletnich lub prowadzona poprzez budowanie skojarzeń z: 1) atrakcyjnością seksualną, 2) relaksem lub wypoczynkiem, 3) sportem, 4) nauką, pracą lub sukcesem zawodowym, 5) zdrowiem lub sukcesem życiowym. Tak swoją drogą, to z czym mają budować skojarzenia? Z chorobami, śmiercią i brzydotą? 3. Zabrania się reklamy, promocji produktów i usług, których nazwa, znak towarowy, kształt graficzny lub opakowanie wykorzystuje podobieństwo lub jest tożsame z oznaczeniem napoju alkoholowego lub innym symbolem obiektywnie odnoszącym się do napoju alkoholowego. 5. Zabrania się informowania o sponsorowaniu przez producentów i dystrybutorów napojów zawierających do 18% alkoholu imprez sportowych, koncertów muzycznych oraz innym imprez masowych w jakikolwiek inny sposób niż poprzez umieszczanie na zaproszeniu, bilecie, plakacie lub tablicy informacyjnej związanej z określoną imprezą nazwy lub znaku towarowego producenta lub dystrybutora, z zastrzeżeniem ust. 6. 6. Informowanie, o którym mowa w ust. 5, może być prowadzone w radiu i telewizji pod warunkiem, iż będzie ograniczone wyłącznie do podania nazwy producenta lub dystrybutora napojów zawierających do 18% alkoholu, a informacja ta nie będzie prezentowana w telewizji przez osobę fizyczną lub z wykorzystaniem wizerunku postaci ludzkiej. nie ma sprawy Dalej mamy o niesprzedawaniu w szkołach, koszarach itp. oraz słynny przepis będący podstawą działalności gospodarczej gmin, czyli niespożywanie w miejscu publicznym. Poza tym alkoholu powyżej 18% nie można sprzedawać w ośrodkach szkoleniowych i domach wypoczynkowych (cokolwiek to znaczy). Wyjątkiem są imprezy w remizie: Art. 181. 1. Na sprzedaż napojów alkoholowych (...) jednostkom Ochotniczych Straży Pożarnych mogą być wydawane jednorazowe zezwolenia Nie żeby jakiś partyjny relikt minionej epoki tworzący koalicję z obojętnie jakim rządem miał powiązania z OSP, o nie. Jeżeli zaś chodzi o usytuowanie miejsc sprzedaży alko w pobliżu szkół i tych innych, to sprawa jest ciekawa, ponieważ tego typu kwestie, podobnie jak ilość punktów sprzedaży, ustala Rada Gminy. "Ustala" - czyli musi to zrobić, niemniej jednak poza bardzo ogólnikowymi sformułowaniami ustawy nic nie stoi na przeszkodzie, aby ustalić ilość na tysionc pińcet sto dziewińset, a zasady potraktować luźno. Z jakichś jednak powodów nikt tego nie robi, mimo że jest to dla gminy czysty zysk (zezwolenia). Dlaczego? Chyba jakoś tak się utarło. W końcu jeżeli postawimy knajpę 150 metrów od szkoły, uczniowie polecą na wagary pić, co innego jeżeli odległość wyniesie 200 metrów. Podobnie od przedszkola, parę metrów wte czy wewte i mamy plagę nawalonych rodziców przychodzących po dzieciaki, z kolei sklep z alkoholem w pobliżu kościoła odciąga ludzi od wiary. A na serio - wkurwia mnie, że w biedrze na Szerokiej nie ma wina i stąd te długie wywody. A ponieważ... ...to wszelkie ustawki mają mniej więcej taką skuteczność jak plakaty propagandowe. Nie mam nic do zapinania pasów ani zakazu używania twardych narkotyków, niemniej jednak mam wrażenie, że podstawowym założeniem polskiego prawa jest przekonanie o głupocie narodu. I konieczności regulowania aspektów rzeczywistości, które siłą rzeczy regulacji się nie poddają, poddają się za to mentalności i zwyczajom. A te zmieniają się bardzo opornie i na szczęście niezależnie od debilnych pomysłów zatwardziałych terminatorów z sejmu. Autor: Lamperia o 17:35 Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w usłudze TwitterUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest Etykiety: alko, prawo http://lamperia.blogspot.com/2014/02/wychowanie-w-trzezwosci-i-zapobieganie.html |
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Jeżeli chodzi o uzależnienia. To jest wiele innych rzeczy co uzależniają. Weźmy np. Twoją komórkę, hehehe. A dlaczego alkohol tak uzależnia? Musimy sobie przypomnieć że nasz organizm to jeden wielki zakład chemiczny. Jeżeli dolejemy tam coś obcego. To on go analizuje, przetwarza, uruchamia się wiele "oddziałów", które musza wyprodukować jakieś enzymy, odtrutki, płyny niewelujące, czy co tam jeszcze. A potem jak jegomość nie pije to te "oddziały" są bez pracy. Ba! One mają już uszykowane odtrutki, które muszą wysłać. A tu nic...No i to jest to uzależnienie...Tak myślę. Organizm sam się domaga...Wódki! Hehehe...
Druga tura bez Bonżura...
|
Tu u nas na Pradze to dalej kłopot, spotkałem dawnego, no prawie znajomego, znamy się od dziecka, nygus taksówkarz, bez zasad, ostatnio ostro się stoczył, widziałem go z synem, parę zdań zamieniliśmy, jak by był bokserem i za dużo dostał w głowę, mówi wolno i wolno kojarzy, a syn się go wstydzi. Dzień, jak co dzień, wcale nie stary, gdzieś z 50.
|
No...Tak wygląda ktoś, kto jest zasłużony, na polu masowej konsumpcji alkoholu...
Druga tura bez Bonżura...
|
Free forum by Nabble | Edit this page |