![]() |
Oburzenie w sieci
Oburzeni transakcją są nie tylko polskie władze, ale też internauci. W Googlu zmieniono nazwę domu aukcyjnego na "Grisebach GmbH (Grisebach GmbH kradzione dzieła sztuki - Dom paserów". Dom aukcyjny ma opinię 1.4 na 5 gwiazdek, a w sieci pojawiają się kolejne recenzje, pochodzące od polskich internautów. "Handel kradzionymi działami sztuki to ich specjalność", "Nie polecam, sprzedają kradzione obrazy", "Bardzo dobra firma paserska polecam. Masz do sprzedania coś kradzionego, nie ma problemu na pewno pomogą" - czytamy. Akwarela Kandinskiego na aukcji Akwarela została skradziona ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie 14 czerwca 1984 roku. Sprzedaży sprzeciwiło się Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a na aukcji obecny był Marcin Król, konsul RP w Berlinie. "Do dnia dzisiejszego na odwrocie akwareli zachowała się pieczęć Muzeum Narodowego w Warszawie, która jednoznacznie wskazuje na jej pochodzenie. Sam dom aukcyjny, wskazując historię akwareli, przyznaje, że znajdowała się ona w polskich zbiorach publicznych" - informowało ministerstwo na Twitterze. Do dnia dzisiejszego na odwrocie akwareli zachowała się pieczęć Muzeum Narodowego w Warszawie, która jednoznacznie wskazuje na jej pochodzenie. Sam dom aukcyjny, wskazując historię akwareli, przyznaje, że znajdowała się ona w polskich zbiorach publicznych. — Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego (@kultura_gov_pl) December 1, 2022 "Dom aukcyjny Grisebach został poproszony przez polskie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego o wycofanie obrazu z aukcji, co jest w zaistniałej sytuacji jedynym słusznym i moralnym działaniem. Z tego też względu na stanowcze potępienie zasługują jakiekolwiek decyzje i działania, które zmierzają do sprzedaży tego obrazu – skradzionego z polskich zbiorów publicznych" - informował konsul w mediach społecznościowych. ZOBACZ: Rzym. Aktywiści klimatyczni oblali zupą obraz Vincenta Van Gogha Król przekazał również, ze obraz został zgłoszony do bazy skradzionych dzieł sztuki, którą prowadzi INTERPOL. jakiekolwiek decyzje i działania, które zmierzają do sprzedaży tego obrazu – skradzionego z polskich zbiorów publicznych. Pragnę również poinformować, iż obraz Wassily Kandinsky’ego został zgłoszony przez stronę polską do bazy skradzionych dzieł sztuki prowadzonej przez INTERPOL” — Marcin Król, Konsul RP w Berlinie (@krol_rp) December 1, 2022 Mimo tego dom aukcyjny sprzedał dzieło za 310 tys. euro. dsk/pgo/polsatnews.pl https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2022-12-02/niemcy-sprzedaz-akwareli-kandinskiego-piotr-glinski-jak-zwykly-paser/ |
"Akwarela została skradziona ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie 14 czerwca 1984 roku. Sprzedaży sprzeciwiło się Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a na aukcji obecny był Marcin Król, konsul RP w Berlinie." Nie wiem jak to jest w prawie międzynarodowym, czy unijnym, do którego tak chętnie się odwołują. ale Niemcy zrobiły sobie w swoim prawie, przedawnienie po 30 latach. Pod ten paragraf podciągnęły także sprawę o reperacje dla Polski. Chociaż wiadomo że zbrodnie wojenne nie ulegają przedawnieniu. Ja to się jeszcze zastanawiam kto i jak skradł ten obraz z Muzeum Narodowego...Cześć Wojtek.
Druga tura bez Bonżura...
|
Witaj Andrzeju >;)
Sprawa rozegrała się blisko 35 lat temu. W sezonie ogórkowym czyli 24 sierpnia 1985 r. Polskę obiegł komunikat Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej o kradzieży cennych płócien z krakowskiego muzeum. Gdyby nie stosunkowo drobne włamanie do mieszkania profesora prawa UJ ta gigantyczna kradzież długo nie wyszłaby na jaw. Stolarz i kolekcjoner Właściwie opowieść powinna się rozpocząć w 1977 r., gdy Marian P. poznał kolekcjonera sztuki Bolesława S. Dzieliło ich wiele, ale różnice wieku nie były najistotniejsze. Marian miał około 40., Bolek o 10 lat starszy. Ten pierwszy to stolarz, pracowity, ale mniej inteligentny. Ten drugi: bywalec salonów, malarz amator po studiach ekonomicznych. Owinął sobie Mariana wokół palca. Stworzyli przestępczy duet. Marian przeżywał drugą młodość i znalazł nową towarzyszkę życia i musiał się wyprowadzić z domu. Takie męskie zachcianki kosztują, więc Bolek zaproponował mu mieszkanie na ul. Karmelickiej. Właścicielem był jego znajomy. Cena miała nie być wygórowana, bo około 300 tys. zł. - Nie mam tyle w portfelu- żachnął się Marian. - Żaden kłopot. Pożyczę ci tę sumkę, którą kiedyś mi spłacisz obrazami - zadeklarował Bolek. Obejrzeli lokum, załatwili formalności u notariusza, właściciel dostał kasę w gotówce i bonach PKO, a Marian klucze do drzwi. Raz dwa się wprowadził. Bolek wiedział, że kumpel jest kierownikiem stolarni w Muzeum Narodowym. Z racji swoich zdolności robił mu blejtramy obrazów, a w domu przy ul. Wyspiańskiego boazerię w przedpokoju i ogrodzenie.Niby przy okazji Marian wspomniał wówczas, że w muzeum walają się małe obrazy, którymi nikt się nie interesuje. - Są niewielkich rozmiarów. W instytucji jest chaos i bałagan i dzieła będę mógł wynieść ukryte pod ubraniem - nie krył Marian. - Jeśli tak zrobisz, kupię je od ciebie - Bolek zapalił się do tego pomysłu. Do czynów przeszli wiele miesięcy później. Praktyki w muzeum Obrazy od 1971 r. były w dwóch magazynach w Nowym Gmachu MN. Pierwszy, głównie z polskim malarstwem, pod nr 74 był na piętrze, drugi z nr 57 znajdował się wyżej i skrywał dzieła zagraniczne. Raz w 1979 r. zdarzyło się, że po awarii dachu i by chronić obrazy przed zalaniem pracownicy przenosili je z magazynu nr 57 do jednej sali ekspozycyjnej. Sala była zamknięta kratą, ale można było dosięgnąć ręką po mniejsze obiekty i zabrać je bez przeszkód. Marian pomagał nosić obrazy, gdy Pracownicy mieli przepustki upoważniające do wyniesienia rzeczy, ale tam na kartce były tylko ogólne informacje, że można zabrać obraz, rzeźbę lub mebel. Nie wskazywano numeru inwentarzowego eksponatu. Było też niestrzeżone wyjście prosto z windy oraz okno w stolarni z kratami o dużym prześwicie. Przełożenie tam obrazu nie nastręczało kłopotu. Z czasem wyszło na jaw, że możliwość kradzieży miała spora grupa osób w godzinach pracy i poza nimi. Niektórzy mieli zezwolenia na wstęp do gmachu w sposób o dowolnej porze. Wtedy ich kontrole były iluzoryczne. Kradzieże obrazów Marian zaczął przynosić Bolkowi obrazy bez ram. Wspólnik odbierał je osobiście w mieszkaniu lub w aucie zaparkowanym przy ul. Oleandry obok muzeum. Na bieżąco dokonywali wyceny, ale rozliczenie miało być później. W pewnej chwili Marian uznał, że przekazując 20 obrazów spłacił pożyczkę za mieszkanie i za następne dzieła chciał dodatkowej kasy. Gdy Bolek poprosił o dzieło Leona Wyczółkowskiego lub Jacka Malczewskiego to faktycznie je dostał. W ramach rozliczeń dał też Marianowi 3-4 zegary, wazę, bagnet i świeczniki. Wszystko wycenił na 200 tys. zł. Bolek sprzedawał obrazy kolekcjonerom, ludziom majętnym. To znane i dziś postacie z pierwszych stron gazet. Przesłuchano je w śledztwie: aktorka, kompozytor, lekarz, marszand dzieł sztuki, kolekcjoner zabytkowych przedmiotów. |
Ten post był aktualizowany .
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Amigoland
Obrazu tego nikt nie ukradł z Muzeum Narodowego. Obraz ten najprawdopodobniej wypożyczyła placówka dyplomatyczna. I pocztą dyplomatyczną opuścił Polskę. Sądzę że Muzeum Narodowe wie, kto wypożyczył, kto wywiózł i kto pierwszy raz sprzedał. Bo obraz od 1984 roku, był nie raz sprzedawany. Oczywiście paserstwo jest karalne. Ale jak Polska, dba sama o własne dzieła sztuki, to już inna sprawa...
Druga tura bez Bonżura...
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
No ale o tym obrazie z aukcji w Niemczech tam nie ma mowy, chociaż prawdopodobieństwo jest duże że tak go skradziono. Czy przypadkiem nie robi się corocznych inwentaryzacji w muzeach?
Druga tura bez Bonżura...
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Amigoland
Niemniej ten co handluje kradzionym to paser i tu dom aukcyjny Grisebach zasłużył na.... rekomendację. >;))
|
To fakt niezaprzeczalny...Czuję że jeszcze nie jedna będzie taka szpileczka. PIS jest obecnie cięty na Niemców... ![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
Hmm, są powody Andrzeju, aby Polacy nie mieli zaufania do niemców.
|
Wojtek? Jakby Polska chciała, to by już wszystkie pozostające w niemieckich muzeach i domach aukcyjnych skradzione dzieła sztuki odzyskała. Wystarczy tylko wyciągnąć od sądu w Hadze, międzynarodowy nakaz kontroli w niemieckich muzeach. Podstaw jest wystarczająco dużo. Nad prawem niemieckim jest jeszcze prawo międzynarodowe...Może po prostu nie chce. Woli mieć ciągły temat, na Niemców ![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
Kto wie jakie interesy za tym stoją. U nas, hmm >;) dobrych katolików, łapownictwo jest nagminne. Czym skorupka za młodu nasiąknie......
|
Przyjdzie następna ekipa rządząca i powie..."Jakie reperacje?"..."Jakie obrazy? Będziecie chcieli obejrzeć polskie obrazy, przecież możecie jechać do Niemiec?"
![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
Po co ci jedzenie, jedzenie jest w Berlinie >;))
|
No pewnie ![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
Ktoś na nich głosuje Andrzeju a u nas szczególnie >;))) Ludzie nie są zdolni do samodzielnego myślenia jak od dziecintwa się tylko podporządkwują.
|
Free forum by Nabble | Edit this page |