Kropelka napisał/a
Odmawiam noszenia na ulicy z powodów logicznych-przestrzeń nie jest skażona,jest bezpieczna.
Zaznaczam jestem w zmanipulowanej czerwonej strefie, sklep dla świętego spokoju przy kasie w ogonku żeby bidna,skretyniała kasjerka nie miała wątów i nieprzyjemności a ochroniarz nie przyszedł sie błaźnić z upomnieniami.
Ale na wolnej przestrzeni chodzę wolna i aż mną trzepie jak widzę te wszystkie półmózgi wystraszone i poprzebierane w maski i rękawiczki gdy żar od asfaltów
sięga 50ciu stopni.
Moją religią jest miłość i codziennie grzeszę gdy widzę tylu debili zaklętych w zoombii.
Witaj Kropelko.
Muszę ci powiedzieć że ja tutaj widziałem na ulicy jedną, dosłownie jedną osobę w maseczce...Od kwietnia tego roku. Może zapomniała zdjąć jak wyszła ze sklepu? Hehehe . A jako takiego obowiązku na ulicach...Nie było...Od początku...
Druga tura bez Bonżura...