![]() |
W poniedziałek 11 września w Warszawie otwarto historycznie pierwszą ogólnodostępną stację tankowania wodoru w Polsce. Pojechałem zatankować samochód, by zobaczyć, jak to wygląda w praktyce.
Stacja tankowania wodoru mieści się przy ulicy Tango 4 w Warszawie. Na jej terenie nie znajduje się nic oprócz dystrybutorów. Jest tam dużo przestrzeni, ponieważ służy ona również do tankowania autobusów miejskich. To dlatego są dwa dystrybutory: niskociśnieniowy dla autobusów i wysokociśnieniowy dla samochodów. Do tego drugiego podjeżdżamy z Marcinem Ługowskim, właścicielem jednego z nielicznych samochodów wodorowych użytkowanych przez osoby prywatne w Polsce. Marcin jest właścicielem serwisu naprawiającego hybrydy i auta elektryczne, ale nie stoi w miejscu i już kilka miesięcy temu kupił hyundaia ix35 fuel cell, by bliżej przyjrzeć się technologii, przed którą być może jest przyszłość. Przed nami służbowe Nexo tankował pracownik Grupy Polsat. Firma ta ma największe doświadczenie z użytkowaniem takich samochodów Przed nami służbowe Nexo tankował pracownik Grupy Polsat. Firma ta ma największe doświadczenie z użytkowaniem takich samochodów© Autokult Niestety dwukrotna nieudana próba tankowania auta wcześniej (stacja nie była jeszcze czynna) skutkowała tym, że teraz auto już nie dojechało o własnych siłach, więc zostało tam zaciągnięte. Przynajmniej możemy mówić o naprawdę pustym zbiorniku, do którego powinno się zmieścić według informacji producenta 5,6 kg wodoru (140 l). Zobacz także: Wszystko o używanych hybrydach. Mechanik radzi, co sprawdzić przed zakupem Wszystko o używanych hybrydach. Mechanik radzi, co sprawdzić przed zakupem Jak wygląda tankowanie wodoru w praktyce? Jest to proces podobny do ładowania samochodu elektrycznego (choć trwa zdecydowanie krócej) lub tankowania benzyny na stacji bezobsługowej (ale trwa dłużej). Przed tankowaniem wodoru trzeba zapłacić, a konkretnie przedpłacić określoną kwotę. Tu jednak czeka nas miła niespodzianka - można zapłacić kartą, Blikiem, płatnościami Apple i Google. Zasadniczo każda znana obecnie forma bezgotówkowa. Żadnych niepotrzebnych nikomu aplikacji jak w przypadku samochodów elektrycznych. Na tej stacji nie zapłacimy tylko gotówką Na tej stacji nie zapłacimy tylko gotówką© Autokult Kolejna rzecz to decyzja. Albo tankujemy do pełna, albo nie. Banał? Tak mogłoby się wydawać, ale urządzenie tankujące wodór potrzebuje ok. 5 minut od poprzedniego tankowania na przygotowanie się do kolejnego, jeśli ma być ono do pełna. Jeśli nie, to można podłączać przewód od razu. W praktyce oznacza to, że stacja jest w stanie zatankować ok. 10 samochodów do pełna przez godzinę - nie więcej. Z drugiej strony w Polsce, gdzie takich aut jest niewiele, nie ma to dziś większego znaczenia. Tankowanie wodoru fizycznie najbardziej przypomina tankowanie LPG, choć łatwiej zapiąć dyszę pistoletu. Tankowanie wodoru fizycznie najbardziej przypomina tankowanie LPG, choć łatwiej zapiąć dyszę pistoletu. © Autokult Po odczekaniu określonego czasu podpinamy przewód do gniazda w samochodzie przypominającego króciec w instalacji hydraulicznej. Przewód do tankowania jest cienki, ale sztywny, a końcówka duża i zimna, dosłownie zmrożona. Podczas tankowania "pistolet" zamarza. Na szczęście plastikowy chwyt nie, ale ciekaw jestem, jak będzie zimą. Niedaleko dystrybutora znajduję spory kawałek lodu, a mamy ok. 29 st. C. Widok bryłek lodu latem na stacjach tankowania wodoru nie będzie czymś szczególnym Widok bryłek lodu latem na stacjach tankowania wodoru nie będzie czymś szczególnym© Autokult | Marcin Łobodziński Na stacji nie ma osób z obsługi, choć chwilami kręci się ktoś, kto wygląda na serwisanta. W czasie tankowania niemal bez przerwy mówi do nas dochodzący z głośników kobiecy głos, informujący o tym, co się dzieje i co trzeba zrobić. Przykładowo, urządzenie robi sobie krótkie przerwy, ale jesteśmy poinformowani, że praca dystrybutora jest przerywana. Jeśli osoba tankująca zna polski język i słyszy te informacje, to poradzi sobie z tankowaniem bez problemu. Głos mówi krok po kroku, co należy zrobić, z płaceniem i pójściem do płatomatu po tankowaniu włącznie. Tam możemy pobrać paragon lub fakturę. Najpierw przedpłata, potem paragon lub faktura Najpierw przedpłata, potem paragon lub faktura© Autokult Ile kosztuje tankowanie wodoru? Tankowanie hyundaia ix35 trwało niemal równe 4 minuty. Auto nie zostało zatankowane do pełna - weszło tylko 3,5 kg wodoru. Na tę chwilę nie znamy przyczyny, może to wynikać nawet z usterki. Wskaźnik paliwa pokazywał po zatankowaniu ok. 75 proc. napełnienia. Komputer zaś zasięg 270 km, co jest dalekie od deklarowanych ok. 600 km na pełnym baku. Według informacji znalezionych w sieci, podczas niemieckich testów tego modelu tankowanie do pełna trwało 3 minuty. Na pewno jednak zbiorniki nie były na starcie aż tak puste jak w tym przypadku. Po zakończeniu tankowania na "pistolecie" pojawia się szron. Po dotknięciu w najzimniejszym miejscu może przykleić skórę. Po zakończeniu tankowania na "pistolecie" pojawia się szron. Po dotknięciu w najzimniejszym miejscu może przykleić skórę. © Autokult Ile to kosztowało? Cena wodoru na tę chwilę to 69 zł za kg. Zatankowanie samochodu 3,5 kg wodoru kosztowało 241 zł i jeśli wierzyć komputerowi pokładowemu, auto przejedzie ok. 270 km. Co oznacza koszt przejechania 100 km na poziomie 89 zł. Wcześniej przed nami kierowca hyundaia nexo z Grupy Polsat tankował auto i zapytałem go o realny zasięg. Twierdzi, że przejedzie nieco ponad 600 km na jednym tankowaniu. W nexo mieści się 6,3 kg wodoru, co kosztowałoby 435 zł. Zatem koszt przejechania 100 km to ok. 72 zł. Jak to się ma do innych paliw? Za 72 zł kupimy ok. 11 litrów benzyny 95-oktanowej i niewiele więcej oleju napędowego. Natomiast jeśli mamy instalację gazową, to 72 zł wystarczy nam na zakup 25 litrów LPG. A ładowanie samochodu elektrycznego? Przyjmując średnią cenę prądu na poziomie 2 zł (ładowanie mieszane w domu i na różnych stacjach) za 72 zł kupimy 36 kWh. Kierowca Hyundaia Nexo deklarował zasięg nieco ponad 600 km Kierowca Hyundaia Nexo deklarował zasięg nieco ponad 600 km© Autokult Jak widać, jazda samochodem wodorowym nie należy do szczególnie tanich. Koszt wodoru zużywanego przez nowoczesnego elektrycznego hyundaia nexo jest bliskie kosztowi paliwa szybko jadącego auta dostawczego z silnikiem Diesla czy mocnego samochodu z napędem benzynowym albo amerykańskiego V8 z LPG. Nawet na tle auta elektrycznego wodorowe wypada dość słabo. 36 kWh/100 km to wynik dla elektryka jadącego z dużą prędkością w niesprzyjających warunkach. Zobacz także: |
Wodoru jest na razie mało. Dlatego jest drogi.
Druga tura bez Bonżura...
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Hyundai ix35 Fuel Cell – wodór postrachem benzyny i diesla? 20 lip 16 11:19 Hyundai ix35 Fuell Cell nie jest najnowszym, najpiękniejszym, a tym bardziej najtańszym samochodem na rynku europejskim. Mimo to, ten niepozorny crossover z napędem na wodór na razie z ukrycia i powolutku, dąży do wyeliminowania swoich spalinowych przeciwników. Podczas jazd testowych nowym modelem Ioniq, Hyundai umożliwił dziennikarzom przejażdżkę także innym pojazdem powstałym z myślą o walce ze spalinami, a mianowicie modelem ix35 Fuel Cell. Gdyby nie napisy po bokach pojazdu, nikt nawet nie przypuszczałby, że mamy do czynienia z przyszłością motoryzacji. W przeciwieństwie do krzyczącej innością wodorowej Toyoty Mirai samochód ma bardzo skromny design. Ot zwykły ix35, ale przecież powstał w 2013 roku, a od tego czasu trendy poszły już mocno do przodu. W tym przypadku większe znaczenie ma jego serce. Hyundai ix35 Fuel Cell Hyundai ix35 Fuel Cell We wnętrzu również nie spodziewajmy się futurystycznie wyglądających wskaźników czy udziwnionych pokręteł tylko przez to, że auto ma troszkę inne paliwo. Za kołem kierownicy możemy dostrzec wyświetlacz, który mówi nam o poziomie naładowania akumulatorów, zasięgu oraz czy nasza jazda jest wystarczająco ekologiczna. Po zajęciu fotela od razu chce się ruszyć z miejsca, ale nie tak szybko. Organizatorzy wymusili krótkie czekanie, by na ekranie ix35 Fuel Cell pojawiło się zielone: „Ready”. Gdy samochód zasygnalizował gotowość, wciskamy pedał gazu i bez żadnego dźwięku, ruszamy z miejsca. Taka jazda sprzyja rozmowie i słuchaniu muzyki, do naszych uszu dochodzi bowiem tylko niewielki szum. Komfort jest większy, ale trzeba się mieć na baczności, gdyż nie tylko kierowca nic nie słyszy, rowerzyści i przechodnie również. Często pojawiają się znienacka. Wodorowy Hyundai potrafi błyskawicznie ruszyć z miejsca. 136-konna jednostka elektryczna już od samego startu udostępnia maksymalne 300 Nm momentu obrotowego. Z kolei najwyższa prędkość, jaką możemy uzyskać tym samochodem wynosi 160 km/h. Aby zatankować ix35 potrzebujemy zaledwie trzech minut, co w porównaniu z ładowaniem akumulatorów samochodów elektrycznych jest niczym mgnienie oka, a zasięg również jest dłuższy niż przy elektrykach i wynosi 594 km. Dwa zbiorniki mieszczą łącznie 5,64 kg wodoru. Wszystko brzmi obiecująco mamy ekologiczny napęd, nie musimy spędzać nieskończoności na stacjach benzynowych, a tankowanie kosztuje mniej więcej tyle co w przypadku zwykłej benzyny. Niestety w naszym kraju wciąż nie ma punktu, w którym można taki pojazd zatankować, ale są plany. Polska dołączyła do europejskiego projektu HIT-to-Corridors mającego na celu stworzenie infrastruktury umożliwiającej wykorzystanie wodoru jako paliwa. Zgodnie z projektem w Polsce w latach 2020-2030 planowane jest uruchomienie nawet 30 takich stacji, na początek w Poznaniu i Warszawie. Koszt inwestycji jest szacowany na 12-15 mln euro. Za 30 lat, oczywiście jeśli nastąpi realizacja założenia, będzie to nawet 200 – 600 (lata 2040-2050). Hyundai ix35 Fuel Cell jest prawie jak jeżdżący unikat, sprzedano dopiero 300 egzemplarzy w 12 krajach europejskich, a w Polsce w ogóle nie jest dostępny. Ten wyjątkowy charakter to kwestia braku infrastruktury, ale także ceny. Na wielu rynkach europejskich istnieje wprawdzie wiele ulg na samochody nieemitujące spalin, ale model i tak kosztuje słono. Na przykład w Niemczech salonowa cena wynosi 65 450 euro, czyli jakieś 290 tys. zł! Szansa zobaczenia pojazdu wodorowego na ulicy wciąż jest niewielka, ale nie da się ukryć, że zainteresowanie nabiera rozpędu. Ekologia ma coraz większe znaczenie, a przecież wodorowy samochód emituje jedynie wodę. Pierwsze sukcesy auto na wodór ma już za sobą: możemy zaliczyć do nich wprowadzenie do masowej sprzedaży oraz wzrost liczby punktów tankowania wodoru. Tylko patrzeć jak powoli, małymi kroczkami samochody wodorowe staną się konkurencją dla napędów konwencjonalnych. |
Druga tura bez Bonżura...
|
Może w tym jest jednak przyszłość?
|
Jaka przyszłość? Przecież Tusk chce sprzedać Orlen? Przyszłość to będą mieli Niemcy, jak kupią Orlen ![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
To trzeba im sprzedać w przystępnej cenie? >;))
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Amigoland
W Niemczech dopiero się przymierzają. A Polska już produkuje ![]() https://www.gramwzielone.pl/woddor/108097/w-niemczech-powstanie-duzy-zaklad-produkcji-zielonego-wodoru
Druga tura bez Bonżura...
|
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Tusk im sprzeda z dużym "rabatem" Tak jak sprzedali ciepłownictwo Gdańska Lipskowi. Kto jest właścicielem GPEC Gdańsk? Główna spółka w Grupie. Dostarcza ciepło na terenie Gdańska i Sopotu, zajmuje się sprzedażą energii cieplnej oraz usług okołoenergetycznych. Udziałowcami firmy są Leipziger Stadtwerke oraz Miasto Gdańsk. Tylko że Lipsk ma większość pakietu. PIS próbował odkupić, ale Niemcy powiedzieli NEIN! ![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
Free forum by Nabble | Edit this page |