Takie pogłoski o upadkach banków były już w czasie kryzysu w 2008 roku. O co chodzi. Chodzi o to, żeby ludzie nie trzymali pieniędzy w bankach na czarną godzinę, tylko inwestowali, kupowali, nakręcali gospodarkę. W społeczeństwach zachodnich, kiedy każdy już ma to co potrzebuje. Pieniądze te leżą w bankach "bezczynnie". Co z tego że tracą na wartości. Bank i państwo, chcą żeby te pieniądze..."pracowały". Kupujesz, płacisz podatek. Państwo się cieszy. Dużo tu u mnie zrozumiało przekaz i zaczęli budować domy. Nie, nie dla siebie, takie pod wynajem...
Druga tura bez Bonżura...