![]() Grypa ptaków (AI - Avian influenza), d. pomór drobiu (FP - Fowl plaque), należy do chorób zwierząt listy OIE jako niezwykle zakaźna i zaraźliwa choroba wirusowa drobiu, która może powodować śmiertelność do 100%. Chorobę wywołują niektóre szczepy podtypów H5 i H7 wirusa grypy typu A. (czynnik etiologiczny: wirus z rodziny Orthomyxoviridae, rodzaju Influenzavirus). Zakażone ptaki wydalają wirus w dużych ilościach przede wszystkim z: kałem wydzieliną z oczu wydzieliną z dróg oddechowych wydychanym powietrzem. Na zakażenie wirusami grypy ptaków podatne są prawie wszystkie gatunki ptaków zarówno domowych (drób), jak i dzikich wolno żyjących, jednak stopień wrażliwości poszczególnych gatunków jest zróżnicowany: kury i indyki - duża wrażliwość na zakażenie, występowanie klinicznej postaci choroby; kaczki i gęsi - wrażliwość na zakażenie wszystkimi szczepami wirusa AI, ale tylko niektóre bardzo zjadliwe wirusy wywołują kliniczną postać choroby. Drób wodny uważa się za potencjalny rezerwuar i źródło wirusa dla drobiu; perliczki, przepiórki, bażanty i kuropatwy - wrażliwość podobna jak u kur i indyków; strusie - u strusi występują objawy oddechowe i nerwowe, biegunka, osłabienie i upadki 20-30%. Emu jest mniej wrażliwe, nie występują objawy kliniczne ani upadki; ptaki trzymane w klatkach, włączając papugowate i śpiewające - wirusy AI izolowane na całym świecie od dzikich i egzotycznych ptaków nie były dotąd stwierdzane u ptaków trzymanych w klatkach. Wirus grypy ptaków może zachowywać aktywność w środowisku kurnika przez 5 tygodni, zatem istotne jest przy podejrzeniu lub stwierdzeniu choroby, zabezpieczenie pomieszczeń, sprzętu, nawozu oraz dokładne ich oczyszczenie i odkażenie. Wirusy grypy są wrażliwe na powszechnie stosowane środki dezynfekcyjne oraz detergenty. Niszczy go również obróbka termiczna (smażenie, gotowanie). Informacje OIE o grypie ptaków dostępne są tutaj. Drogi zakażenia Zakażenie następuje głównie drogą oddechową i pokarmową. Najbardziej prawdopodobnym źródłem zakażenia drobiu domowego jest bezpośredni lub pośredni kontakt z wędrującymi ptakami dzikimi, zwykle ptactwem wodnym. Rozprzestrzenienie wirusa może następować również poprzez zanieczyszczoną paszę, wodę, nawóz, ściółkę, sprzęt i środki transportu. Bardzo ważną rolę w rozprzestrzenianiu wirusa grypy ptaków odgrywa człowiek, który poprzez zanieczyszczone ubranie, obuwie, sprzęt i produkty może przyczynić się do rozprzestrzeniania choroby. Zagrożenie dla ludzi Jak dotychczas nie stwierdzono na świecie ani jednego przypadku zakażenia wirusem HPAI/H5N8 u człowieka i w chwili obecnej nie ma podstaw do wprowadzania ponadstandardowych środków prewencyjnych w odniesieniu do ludzi. Badania genetyczne wirusa H5N8 wykrytego w Polsce wskazują na typowy profil, charakterystyczny dla wirusów ptasich i brak głównych cech przystosowawczych do organizmu człowieka. Biorąc jednak pod uwagę ewolucyjne pochodzenie wirusów H5N8 od H5N1 oraz generalnie dużą zmienność wirusów grypy, wskazana jest pewna ostrożność, szczególnie u osób zawodowo mających kontakt z drobiem i ptakami dzikimi. Zaleca się stosowanie rutynowych zasad higieny, takich jak mycie rąk ciepłą wodą z mydłem oraz unikanie bezpośredniego kontaktu z drobiem chorym, padłym ptactwem dzikim oraz przedmiotami, na których znajdują się ślady ptasich odchodów. Wirus szybko ginie w produktach drobiarskich poddanych obróbce termicznej. |
Aaa znowu? No i co taki znak mówi kierowcy?
![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
W innym od lat wisi o chorobach pszczół. W sumie może i dobrze bo ludzie z miasta to nie wiedzą że są zbiornikiem chorób i nie wolno podchodzić, do obcych zwierząt żeby ich nie zarazić. Żadnego głaskania i miziania jak można ze 2 samochody z głupoty rozwalić i nie przetłumaczysz no chyba że sztachetą >;))
|
Kiedyś ludzie też byli siedliskiem chorób i jakoś żadnych ptasich gryp nie było. Wierzysz w ptasią grypę?
Druga tura bez Bonżura...
|
Zawsze były pomory zwierząt hodowlanych i nie lezie się bez potrzeby do takich budynków i zwierzaków.
Epidemie wśród zwierząt Od zarania dziejów ludzie zmuszeni są do tego, aby stawiać czoła licznym przeciwnościom losu. W minionych wiekach im bardziej nieznane i niezrozumiałe były przyczyny zachodzących zdarzeń, tym bardziej nie radzono sobie ze zwalczaniem ich długotrwałych nieraz skutków.1Dla społeczeństw doby przedoświeceniowej, które nie wypracowały jeszcze metod badawczych ani scjentystycznego sposobu postrzegania rzeczywistości, lecz bazowały na wzorach starożytnych oraz tradycyjnych wyobrażeniach religijno–ludowych, świat zewnętrzny stanowił wyłącznie efekt boskiej kreacji. Zgodnie z powszechnym przekonaniem, ludzie powinni być wdzięczni Bogu za dobro, które uczynił, wszelkie zaś anomalie czy nieszczęścia tłumaczono jako wolę boską lub wręcz przejaw gniewu Stwórcy. Za przykład kary bożej uważano powszechnie tzw. klęski elementarne.2 Do tego rodzaju zdarzeń zaliczano „działania sił przyrody nieożywionej takie jak: wiatry, deszcze, śniegi, wylewy rzek, działania wojenne, a także pożary. (…) Za istotne uznawano również czynniki związane z aktywnością dziko żyjących zwierząt, których presja na człowieka i wytwory jego działalności prowadzi do wystąpienia zjawiska klęski elementarnej.”3 W innym ujęciu do klęsk elementarnych występujących „w strefie umiarkowanej zalicza się przede wszystkim epidemie (nazywane najczęściej zarazą lub pomorem), klęski głodu, powodzie, długotrwałe susze, ostre zimy oraz wielkie pożary.”4 Pomory, jak łatwo się domyślić, były niejednokrotnie naturalnym, a wręcz automatycznym i często nieuniknionym skutkiem wcześniejszych katastrof naturalnych. O ile jednak w literaturze przedmiotu odnajdujemy cały zasób informacji o chorobach epidemijnych, które dziesiątkowały ludność, o tyle informacji o pomorach wyniszczających zwierzęta nie znajdziemy niemal w ogóle. Jest to dość zaskakująca sytuacja, zważywszy na fakt, iż hodowla zwierząt stanowiła – obok uprawy roślin – podstawę produkcji rolnej, zaś niedobory w rolnictwie przyczyniały się do wystąpienia na danym obszarze klęski głodu, a w dalszej perspektywie nawet do załamania rynku. Dziwi zatem fakt, że informacje o anomaliach klimatu i powiązanych z nimi nierzadko chorobach zakaźnych zwierząt pojawiają się niemal wyłącznie okazjonalnie, a zawdzięczamy je głównie spostrzegawczości dawnych kronikarzy.5 Zacznijmy jednak od wyjaśnienia, czym są choroby epidemijne zwierząt. Zgodnie z definicją zamieszczoną w najpopularniejszej encyklopedii internetowej „epizootie lub epizoocje (pomór, zaraza) oznaczają występowanie zachorowań na jedną z chorób zakaźnych, wśród zwierząt domowych lub dzikich na danym terenie, w zdecydowanie większej liczbie niż w poprzednich latach rejestracji danych. Analogiczne zjawisko w zbiorowiskach ludzkich nazywamy epidemią, a roślinnych epifitozą.”6Podobnie internetowa wersja encyklopedii PWN wskazuje, że „epizootia [gr. epí ‘na’, ‘nad’, zṓon ‘zwierzę’], to występowanie wśród zwierząt na danym terenie i w danym czasie choroby zakaźnej w liczbie większej niż w przypadku enzootii lub większej niż spodziewana. Epizootia powstaje, gdy pojawia się bardziej zjadliwy lub nowy zarazek, bądź też jego mutant, oraz w sytuacji sprzyjającej rozprzestrzenianiu się choroby, np. większe grupy zwierząt wrażliwych, zwiększona liczba przenosicieli zarazka z równoczesnym obniżeniem odporności zwierząt; odpowiednik epidemii u ludzi.”7Z kolei definicja zamieszczona w Encyklopedii Biologicznej oprócz wyjaśnienia, różnicuje również rodzaje epizoocji. „Epizoocja, epizootia, pomór, zaraza to masowe występowanie choroby zakaźnej w zbiorowisku zwierzęcym, na określonym stosunkowo dużym terenie i w określonym czasie. O powstaniu, nasileniu i okresie trwania epizoocji decyduje wiele czynników, jak zagęszczenie populacji, warunki środowiskowe, dostępność pokarmu oraz patogeniczność czynnika chorobotwórczego. Rozróżnia się trzy typy epizoocji: łańcuchowo – kontaktowa powstająca w wyniku przenoszenia patogenu np. wścieklizna, rozwijająca się z jednego źródła zakażenia np. wąglik, powstająca przez przenoszenie patogenu przez żywiciela pośredniego np. insekta.”8 Podobnym, ale nie tożsamym zjawiskiem jest „enzootia [gr. en ‘w’, ‘wewnątrz’, zṓon ‘zwierzę’], czyli występowanie wśród zwierząt na danym terenie określonej choroby zakaźnej w podobnym nasileniu, utrzymującej się przez wiele lat. Enzootia jest związana z lokalnymi warunkami i istnieniem źródła zakażenia na danym obszarze; stanowi odpowiednik endemii u ludzi.”9 W literaturze przedmiotu znajdziemy informację, że jedna z pierwszych wzmianek dotyczących wystąpienia choroby zakaźnej wśród zwierząt hodowlanych została zapisana ponad 2000 lat p.n.e., a jej objawy przypominały księgosusz.10 Kolejną informację, o wiele obszerniejszą, odnajdziemy w datowanej na lata 520 – 518 p.n.e. biblijnej Księdze Zachariasza11 (14,15), gdzie czytamy: „Zagłada podobna do tamtej plagi, wyniszczy konie, muły, wielbłądy, osły i wszystkie zwierzęta znajdujące się w tamtym obozie.”12Z kolei według relacji Jana Długosza „w 1225 roku po dwóch latach głodu (który pochłonął wiele ofiar śmiertelnych), zapanowała zaraza wśród ludzi i zwierząt.”13 Pod rokiem 1264 słynny kronikarz zanotował podobną informację, którą uzupełnił również wzmianką o przyczynach zaistniałej sytuacji. Oto ona: „Pojawiła się kometa, czyli gorąca, ognista gwiazda, tak wielka i osobliwa, jakiej nie widział nikt ze współcześnie żyjących. Wzeszła bowiem wśród blasku na wschodzie i ciągnęła za sobą ku zachodowi niezwykle świetlisty ogon, aż do środka nieba. Widzialność zaś jej trwała około trzech miesięcy. Pierwszego dnia po jej pojawieniu się zaczął wpierw chorować papież Urban i w ostatnim dniu komety, a mianowicie ostatniego września, zmarł w Perugii po trzech latach i miesiącu rządów. Iżby nie zdawało się, że ta kometa nie wróżyła niczego innego, jak tylko bliską śmierć papieża, wywołała ona jednak w Polsce inne następstwo. Kiedy bowiem zgasła, nastąpił pomór bydła.”14 Podobnie astrologicznych przyczyn choroby dopatrywano się w przypadku epidemii, która wybuchła na terenie Austrii i Niemiec w 1568 roku: „Po tym jak w słońcu i świetle księżyca widać było cudowną łunę oraz ognisty promień unoszący się nad kościołem Świętego Stefana, w Austrii, Szwabii, Augsburgu, Wirtembergii, Norymberdze i innych miejscach wybuchła gwałtowna epidemia, zbierająca żniwo w postaci ludzi i zwierząt.”15Nieco ponad trzy dekady później od zarazy roku 1264, w 1298 roku doszło na terenie naszego kraju do kolejnej epidemii w postaci „pomoru bydła i trzody chlewnej. W wielu miejscowościach zaniechano uprawy roli z powodu wymarcia zwierząt pociągowych (wołów). Skutki tej epidemii (jak podaje kronikarz) odczuli biedni i bogaci.”16 Nagłe i niespodziewane zarazy dziesiątkowały nie tylko zwierzęta pociągowe takie jak woły, onagery (osły azjatyckie) czy wielbłądy, ale też ptaki, ryby, dziki, lwy oraz zające. O tym wszystkim informował w swoich relacjach egipski historyk AL – Maqrizi. Inny islamski kronikarz Ibn Taghri Birdi dodał do tej listy wilki, gazele, krokodyle. Co ciekawe, wszystkie te zwierzęta miały zdradzać objawy przypominające opuchliznę podobną do ludzkiej, występującej w przypadku dżumy dymieniczej. Angielski kronikarz Henry z Hervordii, na liście zwierząt dotkniętych plagą wymienił psy, woły, ptaki. Według relacji florenckiego polityka, kronikarza i dyplomaty Baldassare Bonaiuti znanego jako Marchione Stefani, zaraza nie oszczędzała również zwierząt domowych takich jak koty i psy, a także zwierząt gospodarskich – wołów, owiec, kur, osłów. O ciekawym przypadku donosił z kolei niemiecki mnich z Neuberg, który informował o tym, że ludzie i zwierzęta zastygali w bezruchu niczym kamienie. O pomorze wśród zwierząt gospodarskich, a zwłaszcza owiec informowali także Thomas Walshingam, przełożony skryptorium opactwa w St. Albans oraz augustiański kanonik Henry Kinghton z Leicester, który odnotował również liczne przypadki zwierząt gospodarskich, które żyły na polach bez opieki i nadzoru ze strony ludzi. Zdarzenia takie miały występować również w Egipcie.17 O nietypowej sytuacji, kiedy to zwierzęta miały zarazić się od ludzi dżumą zbierającą śmiertelne żniwo we Włoszech w 1348 roku pisał w „Dekameronie” – poczytnej powieści średniowiecznej – Giovanni Boccaccio: „To o czym zaraz powiem, może się wydawać rzeczą zadziwiającą. Gdybym jej na własne oczy nie widział i gdyby nie świadectwo wielu, sam bym jej nie dał wiary ani nie poważyłbym się jej tu opisywać. Siła zarazy była tak wielka, że przenosiła się ona nie tylko letko z jednego człowieka na drugiego, ale i tak bywało, że jeśli do przedmiotu, stanowiącego własność chorego, zbliżyło się jakieś zwierzę, zaraz mór się go chwytał i w krótkim czasie je uśmiercał. Jakem to już nadmienił, sam byłem takiego przypadku świadkiem. Strzępy odzieży pewnego nieboraka, zmarłego z powodu tej choroby, na ulicę wyrzucone zostały. Do szat podeszły dwie świnie i jęły je, wedle swego obyczaju, ryjami i zębami poruszać. Nie minęła ani godzina, a zwierzęta jakby trucizny się najadły, zatoczyły się i padły nieżywe.”18 Szereg interesujących wzmianek na temat pomorów zwierząt, nierzadko wraz ze wskazaniem okoliczności, które je wywołały odnajdziemy w „Kronice klęsk elementarnych w Polsce i krajach sąsiednich w latach 1648 – 1696. T. I” zestawionej przez Stanisławę Namaczyńską. Dowiadujemy się zatem, że w 1651 roku okolice Krakowa, jak i samo miasto nawiedził pomór gęsi.19Natomiast w 1657 roku w dotkniętych powodzią, najazdami szwedzkimi i tatarskimi Prusach wybuchła zaraza, która pozbawiła życia 80 000 ludzi oraz poczyniła dotkliwe straty w pogłowiu koni: „w całym okręgu nie było po zarazie ani jednego konia”.20Z kolei późną jesienią tego samego roku w Wielkopolsce wybuchła zaraza bydła zawleczona przez wojska cesarskie. W roku 1661 suche lato i nieurodzaj przyczyniły się do wystąpienia w powiecie łęczyckim pomoru bydła, co dało się zauważyć w spadku liczebności wołów służących jako siła pociągowa. Liczne anomalie pogodowe i nieurodzaje lat 1662 – 1663, jak wskazuje dalej Namaczyńska, objęły nie tylko Rzeczpospolitą, ale i państwa ościenne przyczyniając się do fali głodu oraz wystąpienia zarazy wśród bydła, która największe spustoszenie poczyniła na ziemi kieleckiej. Z kolei w 1670 roku na terenie Besarabii (tereny dzisiejszej Ukrainy i Mołdawii) zaraza spowodowała redukcję pogłowia bydła o 90%, zaś owiec aż o 96%. Tak wielkie straty z pewnością przyczyniły się do destabilizacji sytuacji w rolnictwie. Rok później, listopadowe powodzie w rejonie Żuław Gdańskich wywołały pomory wśród rogacizny. W 1672 roku zaraza bydlęca szerzyła się z kolei na doświadczonej deszczami Warmii, a 11 lat później masowy pomór bydła na Śląsku wywołała susza. Podobnie susza i przedłużające się upały w Polsce, a ponadto zniszczenie upraw przez szarańczę w Austrii i na Węgrzech doprowadziło do kolejnej zarazy wśród bydła, która wybuchła w 1684 roku. Sytuacja ta powtórzyła się na Śląsku w latach 1685-1687.21 Ciekawą informację odnajdziemy również odnośnie roku 1690, kiedy to „bydło jak i drób karmiąc się szarańczą masowo ginęło.”22 Dwa lata później epizootia bydlęca o znacznej sile dziesiątkowała stada hodowlane na Rusi i Litwie. W 1693 roku ponownie Ruś i Litwa, a także Niemcy musiały się mierzyć z pomorem bydła i koni.23Najlepiej jednak udokumentowanym przypadkiem epizoocji była epidemia księgosuszu, którą odnotowano w Anglii w latach 1319 – 1327. Choroba ta – jak przypuszczano – przywędrowała „z Chin i stepów azjatyckich, skąd w ciągu kolejnych lat szybko rozprzestrzeniła się w kierunku zachodnim, docierając w drugiej połowie XIV wieku do krajów Europy Środkowej. Następnie zaatakowała kolejno Niemcy, Danię, Niderlandy, Flandrię i północną Francję. Do Anglii wirus dotarł na Wielkanoc 1319 roku przypuszczalnie z Niderlandów lub północnej Francji i stosunkowo szybko bo już z jesienią tego roku pojawił się na terenach północnych hrabstw królestwa, natomiast na pozostałym obszarze – w roku następnym. W 1321 roku skutków zarazy doświadczyły Szkocja i Irlandia, gdzie jej ofiarami padły głównie krowy. Ogniska epidemii w Irlandii utrzymywały się aż do 1324 – 1325 roku natomiast na terenie Anglii południowej i wschodniej nowe jej przypadki miały miejsce w latach 1326 – 1327.”24 Chorobą, która tak silnie zaatakowała zwierzęta był pomór znany również pod nazwą „księgosusz lub rindpest. Pomór jest chorobą wirusową, bardzo zaraźliwą i wysoce śmiertelną, zwłaszcza w przypadku zakażenia wysoce zjadliwymi szczepami wirusa. Jest to choroba, głównie bydła, bawołów i jaków oraz owiec, kóz i innych gatunków przeżuwaczy (kudu, antylopy) i niektórych gatunków świń (guźce).”25 Zarażeniu pomorem ulegają również zwierzęta dzikie takie jak „bawoły, jaki, żyrafy, zebu, gazele, hipopotamy. Rzadko chorują wielbłądowate.”26 „Chorobę cechuje gorączka, owrzodzenia błony śluzowej jamy gębowej, wyciek surowiczy lub surowiczo – ropny z nozdrzy i worków spojówkowych i silna biegunka, nieraz krwawa.”27 Za wywołanie choroby odpowiedzialny jest wirus RVP z rodzaju Morbillivirus (Paramyxoviridae)28,którego transmisja nie jest zależna od warunków pogodowych, jednakże zwierzęta, o których mowa, z trudem zniosły anomalie pogodowe lat 1315 – 1317. Wówczas to, na skutek wyjątkowo mroźnych zim występujących niemal w całej Europie, klęsk nieurodzaju, suszy i powodzi, niemożliwe było zapewnienie im odpowiednich warunków bytowania, a stan zdrowia znacznej ich części uległ drastycznemu pogorszeniu, co negatywnie wpływało na ich odporność.29 Warto w tym miejscu zaznaczyć, że stres, zwłaszcza długotrwały nie tylko w przypadku ludzi, ale i zwierząt powoduje wzrost produkcji kortykosteroidów, a w szczególności kortyzolu zwanego hormonem stresu, przez co zwiększa się podatność na rożnego rodzaju infekcje przy jednoczesnym osłabieniu odczynu zapalnego. Dodatkowo wpływa to na zwiększoną zapadalność na zakażenia drobnoustrojami oportunistycznymi.30 Drobnoustroje tego rodzaju to „mikroorganizmy, które wywołują zakażenie u osób lub zwierząt z obniżonym poziomem odporności.”31 Zatem osłabione i niedożywione zwierzęta o wiele łatwiej ulegały zakażeniu w czasie popasu, pojenia oraz transportu. Nie bez znaczenia był również fakt, iż przerażeni wizją zarażenia właściciele świadomie zmniejszali liczebność swoich stad poprzez sprzedaż zwierząt z pominięciem kwarantanny oraz ich oględzin przez specjalistę. Zatem transmisja wirusa odbywała się przez długi czas niemal nieprzerwanie. Konsekwencje pomoru dla gospodarki Wysp Brytyjskich okazały się być ogromne: zmianie uległa struktura hodowli, drastycznie spadło pogłowie zwierząt gospodarskich, załamaniu uległ sektor mleczarski, a znaczące zmniejszenie ilości wołów przyspieszyło wprowadzenie do użycia trakcji konnej wykorzystywanej w pracach rolnych. Należy jednak pamiętać, że zakup konia pozostawał często poza zasięgiem ubogiego chłopa.32 Zubożali, niedożywieni i osłabieni ludzie, podobnie jak wcześniej zwierzęta, stawali się o wiele bardziej podatni na różnego rodzaju choroby. Epidemia księgosuszu na Wyspach Brytyjskich w latach 1319 – 1327 stanowi prawdopodobnie najlepiej udokumentowany przykład epizootii zaprezentowany w literaturze. XIV wieczny pomór nie był wydarzeniem jednorazowym, bowiem w epoce nowożytnej choroba powróciła do Europy jeszcze trzykrotnie w przeciągu jednego stulecia. Pandemie księgosuszu odnotowano ponadto w latach: 1709 – 1720, 1742 – 1760 oraz 1768 – 1786.33 Ostatnia wielka pandemia tej choroby na świecie miała miejsce w Etiopii w 1889 roku. Wówczas na skutek załamania rynku rolnego śmierć z głodu poniosła jedna trzecia mieszkańców tego kraju. Współcześnie przypadki wystąpienia dużej liczby zachorowań na księgosusz wśród zwierząt domowych i dziko żyjących odnotowano w Kenii w 2001 roku.34Ze względu na wysoką zaraźliwość i straty w pogłowiu, pomór bydła znajduje się w wykazie chorób zgłoszonych do Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt, a także w wykazie chorób zakaźnych zwierząt podlegających obowiązkowi zwalczania na terenie Polski (w naszym kraju nie stosuje się szczepień ochronnych przeciw pomorowi). Choroba ta nie podlega leczeniu i o ile nie dojdzie do samoistnego wyleczenia, zwierzęta poddawane są ubojowi, a ich pozostałości utylizacji.35 Pomór, rindpest to przykład jednej tylko dobrze opisanej epizootii spośród wielu chorób epidemijnych, jakie w ciągu tysięcy lat dziesiątkowały zwierzęta, zarówno te gospodarskie, jak i wolno żyjące. Choroby zakaźne takie jak: zaraza płucna, gruźlica, wąglik, nosacizna, pryszczyca czy opisany księgosusz wpływały na gospodarki poszczególnych krajów świata, a nawet decydowały o losach wypraw wojennych, jak to miało miejsce w przypadku jednej z wypraw wojsk Karola Wielkiego. Wówczas to stada zwierząt, osłabione na skutek pomoru, skutecznie spowolniły marsz, a padając zmniejszyły dostawę aprowizacji dla armii.36 Ponad tysiąc lat później epidemia pryszczycy w samych tylko Niemczech przyczyniła się do padnięcia 7 milionów sztuk bydła w latach 1889 – 1894. Zdarzenia tej rangi nie mogły pozostać bez wpływu na życie ludzi oraz na kondycję gospodarczą poszczególnych państw.37 Temat chorób epizootycznych niesłusznie przez długi czas traktowany był marginalnie, choć jak widać stanowi niezwykle ważne i ciekawe zagadnienie historii gospodarczej. Najważniejszym jednak aspektem tej sprawy, bardzo dokładnie opisanym w literaturze, jest wprowadzanie skutecznego prawodawstwa w zakresie ochrony i leczenia zwierząt, ale przede wszystkim powstanie nowoczesnych ośrodków kształcenia lekarzy weterynarii oraz naukowców różnych specjalności, których praca przyczyniła się do skutecznego leczenia i ograniczenia cierpienia zwierząt.38 |
"Zawsze były pomory zwierząt hodowlanych i nie lezie się bez potrzeby do takich budynków i zwierzaków."
A kto tam wchodził? Wchodziłeś na czyjeś podwórko oglądać, gąski, kaczuszki? Świnki? Krówki? ![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
Ja to nie, ale widziałem takich ciekawskich, choć tam śmierdzi, że niezwyczajnemu to trudno wytrzymać. A jak się wgryza, po obrządku to ile byś się nie kąpał to i tak masz "aromat" co ciekawe to kręci niektóre Panie >;))
|
Wiem, jak to śmierdzi, spryskał mi raz jełopa auto ![]() ![]()
Druga tura bez Bonżura...
|
Free forum by Nabble | Edit this page |