Ja miałam liska i misia, nie do ruszenia! I miałam tez lalki w tym Bartusia, blondas w krótkich niebieskich porcietach. Poświeciłam go na rzecz stomatologii, którą "uprawiałam" za dzieciaka he he Babcia miała maszynę do szycia, Singera. Podłączyłam do niej odpowiednie oprzyrządowanie i leczyłam mu zęby he he Ale najpierw musiałam mu wyciąc nożyczkami dziurę w jamie ustnej he he
Ja miałam liska i misia, nie do ruszenia! I miałam tez lalki w tym Bartusia, blondas w krótkich niebieskich porcietach. Poświeciłam go na rzecz stomatologii, którą "uprawiałam" za dzieciaka he he Babcia miała maszynę do szycia, Singera. Podłączyłam do niej odpowiednie oprzyrządowanie i leczyłam mu zęby he he Ale najpierw musiałam mu wyciąc nożyczkami dziurę w jamie ustnej he he