Winnicki: Polacy nie zdają sobie sprawy, ile zapłacą za transformację energetyczną [WYWIAD] 26 marca 2021, 10:34 840_472_matched__pyp65r_winnicki Fot.: Flickr.com Jakub Wiech Jakub Wiech DOTYCZY: robert winnicki konfederacja Jestem przekonany, że Polacy nie zdają sobie sprawy z tego, jak wyglądają te koszty, ile przyjdzie płacić w rachunkach za transformację energetyczną - mówi poseł Robert Winnicki. Zobacz także Bosak: Zielony Ład musi zostać odrzucony lub przeprojektowany [WYWIAD] Klimat Bosak: Zielony Ład musi zostać odrzucony lub przeprojektowany [WYWIAD] Jakub Wiech: Jak ocenia Pan Politykę Energetyczną Polski do 2040 roku? Robert Winnicki: Ten dokument nie jest oparty o realia, nic nie wskazuje na to, by przyjęte w nim założenia zostały zrealizowane. Pierwszy z brzegu przykład to oczywiście energetyka jądrowa, która cały czas jest w powijakach. Cały czas jesteśmy na etapie rozmów i dyskusji z partnerami. Dlatego też uważam, że jest to dokument nierealistyczny, który nie mówi, co nas czeka w najbliższych 20 latach. A co nas czeka? Czeka nas ogromny import prądu i podwyżki jego cen. Czekają nas duże problemy nie tylko z elektroenergetyką, ale także z ciepłownictwem, samorządy zaczęły wyprzedawać elektrociepłownie, te jednostki też muszą płacić za emisje. To pociągnie za sobą potrzebę modernizacji większości tych obiektów. Z państwa, które było samowystarczalne w kwestii elektroenergetyki stajemy się państwem ubogim. To będzie miało miejsce w przeciągu relatywnie krótkiego czasu, w ciągu dekady staniemy się potężnym importerem prądu. Jaką mamy zatem alternatywę? Alternatywą było wolniejsze wygaszanie kopalń, alternatywą było to, co postulujemy od zawsze, czyli nieakceptowanie unijnej polityki klimatycznej. To jest alternatywą dla Polski, jeśli chcemy zrównoważyć koszty, które są nam narzucane. Ale polityka klimatyczna Unii to jest obecnie jej podstawowe spoiwo. Czy brak akceptacji dla niej oznacza według Pana opuszczenie struktur UE? Nie jest to równoznaczne, natomiast Unia stara się spajać swoje państwa członkowskie w ostatnich latach w kilku obszarach – i żadnego z nich nie akceptujemy. Nie akceptujemy spoiwa ideologicznego, które polega na tym, że UE ma się stać „tęczowym obszarem”. Nie akceptujemy pętli finansowej w postaci zaciągania eurodługów i nakładania europodatków. Widzimy też, że polityka klimatyczna jest elementem unifikacyjnym. W tym zakresie również nie ma naszej zgody. Z ubolewaniem patrzymy na to, jak skapitulował we wszystkich tych obszarach. image Gdyby został Pan postawiony przed wyborem: albo dołączamy do tego procesu transformacji według rygorów europejskich, albo opuszczamy Unię, to co by Pan wybrał? W sytuacji, w której Bruksela postawiłaby nas przed taką alternatywą, w którymkolwiek z tych obszarów, to trzeba byłoby rozpocząć ogólnonarodową debatę nad tym, jak wyglądać ma funkcjonowanie Polski poza Unią. Ta debata - w obecnej sytuacji, w której Unia łamie fundamenty, na których została ustanowiona – ustalająca czy i do kiedy oraz na jakich warunkach pozostawać w UE, powinna się w Polsce toczyć. Z badań, które przeprowadziliśmy w E24 wynika, że duża część społeczeństwa (41%) chce szybkiej transformacji, nawet jeśli byłaby kosztowna. I tylko 3% społeczeństwa chce pozostawać jak najdłużej przy węglu. Może jednak zaszła tu pewna zmiana w świadomości? Jestem przekonany, że Polacy nie zdają sobie sprawy z tego, jak wyglądają te koszty, ile przyjdzie płacić w rachunkach za transformację energetyczną. Moim zdaniem nikt Polaków nie informuje na szeroką skalę, nikt nie informuje także o tym, jakie będą koszty dla przemysłu. Można zastanawiać się, ile racji ma prezes NBP, który wskazuje ceny prądu za najważniejszy czynnik wzrostu kosztów inflacyjnych. Jeśli prezes Glapiński ma rację, to gospodarka płaci za to ogromne koszty. To jest przecież system naczyń połączonych, a energetyka jest rdzeniowa. Skok cen energii będzie powodował spowolnienie gospodarcze i ogromne problemy. A co z kosztami, które nie wynikają z polityki energetycznej UE, czyli np. z wysokimi cenami polskiego węgla kamiennego sprzedawanego energetyce? To jest odrębny problem. Przez 30 lat żadnemu rządowi nie udało się zrestrukturyzować górnictwa, działania w tym sektorze prowadzono w ramach polityki lat tłustych i lat chudych. W latach tłustych przejadano nadwyżki i mnożono koszty, a w latach chudych zamykano kopalnie. To wszystko o czym mówię nie oznacza, że nie widzę pilnej potrzeby zwiększania udziały innych źródeł energii w polskim miksie energetycznym. Ale to się powinno odbywać w ramach głębokiej debaty, a nie pod presją unijną. Na początku rozmowy wspomniał Pan o problemach z projektem jądrowym. Jak ocenia Pan negocjacje z potencjalnymi partnerami? Ciężko mi to oceniać, nie znam niestety kulisów – jako posłowie nie jesteśmy informowani o ich detalach. Uważam, że powinniśmy szukać technologii i wsparcia tam, gdzie będzie zmniejszony nacisk polityczny. To, że rozmijamy się z Francuzami – przynajmniej taką mam nadzieję – co do wizji Europy, czy to, że powinniśmy zmniejszać naszą zależność od USA, prowadzi nas do tego, że powinniśmy myśleć np. o Korei Południowej jako partnerze do projektu jądrowego. Niemniej, obojętnie od tych rozmów, ta decyzja powinna być dawno podjęta. To powinien być problem już dawno rozwiązany, a tymczasem jest wciąż fundamentalny. Dziękuję za rozmowę. https://www.energetyka24.com/winnicki-polacy-nie-zdaja-sobie-sprawy-ile-zaplaca-za-transformacje-energetyczna-wywiad |
Zabanowany
|
Ten post był aktualizowany .
ZAWARTOŚCI USUNIĘTE
Autor usunął wiadomość.
|
Niemcy nas rozgrywają opłatami klimatycznymi, żebyśmy byli nędzarzami jak Grecy i aby nas Przejąć całkowicie. Przygotowali sieć do sprzedaży Polsce, od jakichś 6 lat, to wszystko jest gotowe, aby kupić Polski węgiel, spalić go w niemieckich elektrowniach, zwolnionych z opłat klimatycznych i "czystą energię" sprzedać Polakom za "bajońskie dudy" Szwindel jak się patrzy pod unijną egidą. A lokalne władze, takie czy inne, wezmą od tego prowizję. Można na to spojrzeć jak na Wojnę Celną z niemcami 1925.
Wojna celna między Polską a Niemcami – wojna celna pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Niemcami w 1925 roku. Spis treści 1 Historia 2 Konsekwencje 3 Przypisy 4 Bibliografia 5 Linki zewnętrzne Historia Do połowy lat 1920. handel z Niemcami stanowił blisko połowę wolumenu polskiego handlu zagranicznego, przy czym Niemcy były odbiorcą blisko 80% wydobywanego w Polsce węgla[1]. Stosunki polityczne pomiędzy oboma państwami utrzymywały się w stanie nieustannego napięcia na tle rozbieżności interesów, w szczególności sporu terytorialnego o polską część Pomorza i Wolne Miasto Gdańsk[2]. W styczniu 1925 wygasła nałożona na Niemcy w traktacie wersalskim klauzula najwyższego uprzywilejowania wobec towarów z państw Ententy, w tym z Polski[3]. W czerwcu zakończyło się zwolnienie z cła produktów z województwa śląskiego, głównie wydobywanego tam węgla kamiennego, które regulowała Konwencja genewska o Górnym Śląsku z 1922 r. W połowie 1925 roku strona niemiecka wystosowała do Polski szereg roszczeń politycznych, które rząd Władysława Grabskiego stanowczo odrzucił. Polska odmówiła także przyznania Niemcom zniżek celnych na ich towary, ze względu na brak zgody Niemiec na przyznanie takich ulg na polskie produkty w Niemczech. W odwecie Niemcy jednostronnie wstrzymały import polskiego węgla z województwa śląskiego, przyczyniając się w ten sposób do znaczących strat ekonomicznych strony polskiej. Jednocześnie strona niemiecka podniosła cła na polskie produkty i ustanowiła embargo na część towarów. W odpowiedzi polski rząd podwyższył cła na towary importowane z Niemiec i wprowadził zakaz importu z Niemiec wielu produktów[1]. Konsekwencje Kryzys wywołany wojną celną objawiał się 20-proc. spadkiem produkcji przemysłowej[1], spadkiem wartości złotego, inflacją, wysokim deficytem budżetowym i wysokim bezrobociem (szczególnie w woj. śląskim). Kryzys był jedną z przyczyn fali strajków i protestów w Polsce, które doprowadziły do przewrotu majowego w 1926 roku[2]. Innym następstwem był upadek w listopadzie 1925 r. drugiego rządu Władysława Grabskiego. Sytuacja ekonomiczna zaczęła poprawiać się w pierwszych miesiącach 1926 roku[1]. Traktat z Locarno zawarty 16 października 1925 nakazywał rozstrzygać spory Polski i Niemiec przez arbitraż międzynarodowy. Sytuację próbował ustabilizować Józef Piłsudski, który spotkał się w grudniu 1927 roku w Genewie z niemieckim ministrem spraw zagranicznych Gustavem Stressmannem, jednak inicjatywa nie spotkała się z poparciem Niemców, dla których stan wojny celnej był mniej szkodliwy gospodarczo niż dla Polski, a przynosił wiele korzyści politycznych, destabilizując sytuację społeczną w Polsce[2]. Po tych wydarzeniach władze Rzeczypospolitej podjęły działania prowadzące do uniezależnienia się od niemieckiego rynku zbytu. W latach 1926–1933 zbudowano magistralę węglową łączącą województwo śląskie z portami na Pomorzu, co umożliwiło eksport węgla kamiennego m.in. do Skandynawii. W wyniku tego nastąpił dynamiczny rozwój portu w Gdyni. Stan konfliktu gospodarczego utrzymywał się jeszcze przez kilka lat, choć podejmowano działania w celu jego zakończenia. 31 października 1929 roku podpisano umowę likwidacyjną, w której Polska i Niemcy zrezygnowały z roszczeń finansowych związanych z I wojną światową. Odprężenie związane z tą umową umożliwiło zawarcie 17 marca 1930 roku umowy dotyczącej kontyngentów importowych, jednak ta druga umowa nie została ratyfikowana przez żadną ze stron. Do znaczącej poprawy stosunków doszło po dojściu do władzy w Niemczech Adolfa Hitlera, który uznał porozumienie z Polską za drogę dla stabilizacji swoich rządów. Efektem odprężenia było zawarcie 26 stycznia 1934 roku w Berlinie deklaracji dwustronnej o niestosowaniu przemocy, a 7 marca tego samego roku podpisano protokół o zakończeniu wojny gospodarczej https://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna_celna_mi%C4%99dzy_Polsk%C4%85_a_Niemcami |
Free forum by Nabble | Edit this page |