Zawsze lubiłam piętki z chleba:) szczególnie takie jeszcze ciepłe, prosto z piekarni.
A spotykaliśmy się tak około północy pod tą piekarnią. Prawie sama młodzież, rodzice wiedzieli, że po chlebek.
To była najlepsza frajda haha, a te piętki od chleba, to każdy miał odgryzione, zanim dotarł do domu:)