|
Rtęć zdaje się mieć "magiczne" właściwości. Jest metalem, a jednocześnie płynem; powoduje śmiertelne zatrucia, ale potrafi również uleczyć wiele chorób... A ludzie, na przestrzeni wieków, wprost nie mogli oderwać od niej rąk!
Nietypowy metal znamy dziś pod symbolem Hg znano i stosowano już w czasach prehistorycznych. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, już wówczas znali go ludzie w Chinach, Japonii, Europie i obu Amerykach. Wszystko zaczęło się od występującego stosunkowo powszechnie cynobru: siarczku rtęci, znajdowanego w skałach wulkanicznych. Stosowano go do produkcji barwników, a także w metalurgii, jako konserwant czy pigment w ceramice. Podczas wypalania minerału można uzyskać czystą rtęć, ale jej opary powodują poważne zatrucia.
Pierwiastek może być również wchłonięty przez skórę i układ pokarmowy, a następnie „utknąć” już na zawsze w kościach i organach. To właśnie dzięki temu wiemy na przykład, że ludzie zamieszkujący tereny południowej Portugalii korzystali z rtęci już w latach 5400 – 4100 przed naszą erą: ich szczątki aż do dziś noszą ślady zamiłowania do „żywego srebra”!
Cesarz Qin Shi Huang Di zmarł w wyniku zatrucia rtęcią
Cesarz Qin Shi Huang Di zmarł w wyniku zatrucia rtęcią
Ślady rtęci znaleziono w egipskich grobowcach wzniesionych 1500 lat przed naszą erą. Do celów medycznych i estetycznych stosowaną ją również w starożytnych Chinach – mało tego, Qin Shi Huang Di znany jako pierwszy cesarz, zmarł wskutek zatrucia alchemicznym wywarem na bazie tego pierwiastka. Władca rozpaczliwie poszukiwał eliksiru mającego zapewnić mu nieśmiertelność, a jego nadworni alchemicy z jakiegoś powodu zdecydowali się właśnie na płynny metal… Rtęć znaleziono także wśród skarbów ukrytych pod świątynią Wielkiego Pierzastego Węża w Teotihuacan.
Merkury w służbie piękna
Tajemniczy metal bardzo przysłużył się rozmaitym formom szeroko rozumianego piękna, czy to oferując duże możliwości w metalurgii, czy w kosmetyce.
W szczególności upodobali sobie rtęć złotnicy, którzy przy użyciu amalagmatów – czyli rtęciowych roztworów metali – już w starożytności nauczyli się nakładać złoto na rozmaite powierzchnie. Była to metoda niebezpieczna: należało zmieszać jedną część złota z aż dziewięcioma częściami rtęci, a następnie pokryć taką substancją wybrany obiekt. Póżniej przedmiot zabiegu ogrzewano, dzięki czemu „żywe srebro” odparowywało, pozostawiając delikatną i plastyczną warstwę złota.
Niestety, opary rtęci są bardzo trujące, więc wielu złotników zginęło w pracy. Zgony te przyczyniły się z resztą do stworzenia specyficznej legendy, jakoby powlekaniem amalagmatami mogli zajmować się jedynie prawdziwi mistrzowie fachu. Jednocześnie, starano się w miarę możliwości redukować ryzyko: na przykład mnich Teofil (Theophilus) radził w XII wieku, by nigdy nie przystępować do pracy z pustym żołądkiem, ponieważ parująca rtęć jest szczególnie niebezpieczna dla głodnych osób. Nie było w tym oczywiście żadnej ukrytej prawdy, ale przynajmniej złotnicy nie umierali z pustym żołądkiem. Duchowny radził, by przed kontaktem z toksycznymi oparami spożywać berberys, czosnek, pieprz i wino.
Mimo dobrych chęci Teofila, amalagmaty stosowano nadal, a skutecznych sposobów na ochronę nie było. Co gorsza, opary rtęci są bezwonne i bezbarwne, tym trudniej ich w razie czego uniknąć. Dochodziło zatem do spektakularnych, masowych zatruć przy pokrywaniu złotem dużych powierzchni. Na przykład, w latach 1838 – 1841 podczas upiększania cerkiewnych kopuł zginęło aż 60 pracowników! Na całe szczęście, jeszcze w XIX wieku pojawiła się nowa metoda, wykorzystująca ogniwo galwaniczne. Mimo protestów ze strony środowiska zatwardziałych złotników amalagmatowych, w 1842 roku Komisja Akademii Francuskiej zatwierdziła metodę galwaniczną.
Wierzono, że rtęć może poprawić urodę
Wierzono, że rtęć może poprawić urodę
Na bazie rtęci tworzono też podkłady kosmetyczne do maskowania niedoskonałości skóry. Były efektowne, nadawały skórze blask. Często stosowano je wraz z purem z arszeniku, który również nie pozostawał bez wpływu na zdrowie użytkownika. A to i tak musiało być już porządnie nadwątlone: rtęć wchłania się przez skórę i może powodować choroby nerek i wątroby, a także zmęczenie, drażliwość, drżenie, depresję, paranoję, wahania nastroju, ślinotok, czernienie zębów, metaliczny posmak w ustach, a ostatecznie nawet śmierć w wyniku zatrucia. Jeśli użytkowniczka rtęciowego kosmetyku jest w ciąży, to dziecko również jest narażone na niebezpieczeństwo powstania wad rozwojowych.
W doktrynie alchemicznej wszystkie metale utworzone są z tej samej materii podstawowej, ta pierwsza materia zwana była merkuriuszem filozoficznym.
Symbolika jednorożca i lwa.
|