Z fizyki mieliśmy taką babkę, co to się na kolorowo ubierała (żółta spódnica, zielone rajstopy i np. fioletowa bluzka) a sama była ruda i zawsze miała tłuste włosy.
Jak chcieliśmy, by nam dała spokój, to wystarczyło przynieść na lekcję katalog mody. I najlepiej by był bardzo gruby!! ;))
Skubana z kolei miała bardzo dobrą pamięć, ale i od nas wymagała, by słowo w słowo, jak w książce powtarzać. I jak tu fizykę zrozumieć? ;)
Przy odpowiedzi wystarczyło powtarzać za nią słowo w słowo :P
Pamiętam na klasówce, gdy usiadła sobie w pierwszej ławce (bo była wolna) i patrzyła, jak ja zadania rozwiązuję (siedziałam w drugiej ławce) dodatkowo mi podpowiadając ;))