U nas klej się robiło z mąki i do wiosny trzymało, najlepsze do oklejania to były te taśmy papierowe do kas >;)
Ano widzisz, dobry pomysł. U mnie ojciec to chyba z gazety ciął. Raz tylko pamiętam. Bo potem poszedł do szklarza. Szklarza mieliśmy na naszej ulicy...A chyba pod koniec lat sześćdziesiątych wymieniali te okna. Bo one pamiętały jeszcze pierwszych mieszkańców tego domu
A w startowym to ów dżentelmen hmm pomógł trochę spanikowanej pani, kolanem, no nie bardzo to wypada, ale jak miało by się stać coś złego, to jest usprawiedliwione, bo ludzie w panice to zupełnie nie myślą >;) Oglądałem różne filmy instruktażowe i hmm, panika i efekt stadny, dają nieprawdopodobne efekty i dlatego ratownicy mają takie wysokie uprawnienia żeby pacyfikować oszalały tłum, choć to bardzo bulwersująca sprawa i oby nigdy.