Lothar. napisał/a
Coś ty Andrzeju :) to spryciarze, to nie była kupna gorzała, mrozili spirytus salicylowy, co nie zamarzło, przez chlebek i.... w kalosze. Miej takich "na stanie" to długo na nadzorach nie popracujesz, trzeba znać sztuczki i.... na kacu gości przegonić >;)) U nas to się nazywało:"rura pali" >;PP A jak klęli >;PP
No...Teraz to i pewnie "salicyl" na receptę, hehehe
Druga tura bez Bonżura...