Spotkałem koleżankę żony na zakupach >;P Inna fryzura, okulary, odrobinę przybyło, hmm, ale tam gdzie trzeba >;PP Ledwo poznałem :) Fajnie tak kogoś spotkać po latach, kogo się kiedyś lubiło, no tańczyliśmy kiedyś dość blisko, ale jak to na imprezie i nic "złego" się nie działo. Pani Nauczycielka okolicznego Liceum >;) córka poszła za mąż, syn przerwał studia i się obija, mąż "artysta" bardzo dba o siebie i o pieniądzach nie należy mu wspominać, bo bardzo go to przygnębia i odbiera "wenę" :) Kiedyś przychodziła na kawę do żony i się "wkupiłem w łaski" jak przyszedłem sterany i dałem kobicie sto dolców "na sukienkę" bo klient nie miał złotówek i zapłacił dolcami, a pan mąż artysta nie miał takich pomysłów, a i prułem piwnicę pod instalacje i murowałem kurniczek na końcu placu bo kobita miała ekologiczne pomysły, co jej dało do myślenia w sprawach "weny" >;PP Porozmawialiśmy chwilę i jakoś mi się przykro zrobiło, że jest niespecjalnie szczęśliwa i samotna pomimo małżeństwa. Co za miła osoba, ale widać że Tata Oficer i dał jej ognia w dzieciństwie, chcąc nie chcąc wyłapuje takie niuanse, to się odbija brakiem poczucia własnej wartości i nie walczenie o swoją pozycje w małżeństwie. Nie mogłem zaprosić na pogawędkę, a szkoda bo i jej i mnie to by dobrze zrobiło. A i nawet taka krótka rozmowa na parkingu przed supermarketem, był miła :) Sentymenty, hmm :) Nie rdzewieją >;PPPP