Kiwony >;) A co to? >;)))

Previous Topic Next Topic
 
classic Klasyczny list Lista threaded Wątki
3 wiadomości Opcje
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Kiwony >;) A co to? >;)))

Lothar.
Kiwony.

Autor: Tadeusz Dołęga-Mostowicz
Miejsce i rok wydania: Białystok 1987
Wydawca: Krajowa Agencja Wydawnicza
Liczba stron: 296
Wymiary: 14x20 cm
Okładka: Miękka
Ilustracje: Nie
Cena: 23,00 zł (bez rabatów)

Bohater powieści to zdolny i ambitny młodzieniec, niedoszły filozof i początkujący literat, którego dewizą życiową jest motto: „trzeba zawsze w życiu stosować się do tego, co jest przyjęte i uznawane przez szanowanych poważnych i spokojnych ludzi”. Autor opisuje jego powikłane losy w międzywojennej Polsce w fascynującym otoczeniu podejrzanych „geszeftów”, nerwowego życia redakcyjnego, „pyskówek” urządzanych przez dziennikarzy, salonów stołecznej inteligencji i zamożnej burżuazji.
Sylwetki zdesperowanych panien na wydaniu i rozpustnych pseudointelektualistek a przede wszystkim „kiwonowatość” czyli lizusostwo przedstawicieli ówczesnych elit, ludzi pozbawionych inicjatywy i bezwolnie poddających się biegowi wydarzeń, to typowe zjawiska tamtej epoki. Czy tylko tamtej?

Kiwony to chińskie figurki wykonane zwykle z porcelany lub gliny z ruchomą głową, które po wprawieniu w ruch mają zdolność długookresowego kiwania się, sprawiającego wrażenie aprobującego potakiwania głową. W znaczeniu przenośnym kiwon może oznaczać także "potakiwacza", człowieka bez własnego zdania i inicjatywy, chętnie potakującego innym ludziom i bezwolnie poddającego się biegowi wypadków.

Tadeusz Dołęga-Mostowicz (1898-1939) – polski pisarz, prozaik, scenarzysta. Autor kilkunastu powieści, m.in. Kariera Nikodema Dyzmy, zekranizowanej w serialu telewizyjnym o tym samym tytule.
W 1917 roku przerwał studia prawa i wyjechał do Warszawy, gdzie zaciągnął się ochotniczo do wojska. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej.
W latach 1922-1926 był współpracownikiem, a następnie redaktorem dziennika „Rzeczpospolita”. Jako felietonista używał wówczas pseudonimu C. hr. Zan.
Dołęga Mostowicz naraził się bojówkom sanacyjnym. Jak pisze w przedmowie do „Kiwonów” Józef Rurawski, Dołęga-Mostowicz został porwany 8 września 1927 z ulicy Grójeckiej, siłą wciągnięty do samochodu, wywieziony do Janek pod Warszawą, pobity w lesie i wrzucony do dołu ziemnego. Uratował go od śmierci przechodzący przypadkowo wieśniak.
Po wielkim sukcesie Kariery Nikodema Dyzmy (1932), w której zaatakował ówczesne elity rządzące i towarzyskie, zajął się pisaniem tylko powieści i został autorem kilkunastu bardzo poczytnych książek. W ciągu roku pisał średnio dwie nowe powieści (do końca życia napisał ich 16). Dzięki twórczości dorobił się znacznego majątku.
W stopniu kaprala podchorążego brał udział w wojnie obronnej Polski 1939 roku.
Wszystkie jego utwory z wyjątkiem Kariery Nikodema Dyzmy, Znachora i Profesora Wilczura objęte były w 1951 roku zapisem cenzury w Polsce, podlegały natychmiastowemu wycofaniu z bibliotek.
Jego prochy sprowadzono do Warszawy 24 listopada 1978 roku i pochowano w katakumbach Cmentarza Powązkowskiego.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Kiwony >;) A co to? >;)))

Lothar.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Kiwony >;) A co to? >;)))

Lothar.
 Kiwony
Dołęga-Mostowicz Tadeusz (pseud. Dęboróg W. M.)
Konsekwencje braku charakteru

Na początku należy wyjaśnić, czym są tytułowe kiwony – otóż chodzi o porcelanowe „figurki, co to taki chińczyk czy inszy japoniec zrobiony, że jak tylko palcem dotknąć, to on głową kiwa i kiwa bez końca”[1]. I takim właśnie kiwonem czy też „potakiwaczem” jest główny bohater powieści, Józef Domaszko – poznajemy go, gdy odbiera świadectwo maturalne i wygarnia rosyjskiemu dyrektorowi szkoły, co o nim myśli; natychmiast też otrzymuje pierwszą lekcję życia: „Durak wy, Domaszko, jeszcze bolszoj durak... A jeżeli nauczycie się żyzń ponimat' to będziecie wiedzieć, gdzie trzymać własne zdanie...”[2]). Ulegając histeryzującej matce, bohater rezygnuje z pójścia na politechnikę, ale największy wpływ na jego życie ma bogaty stryj Cezary, który decyduje, że Józef będzie kontynuował naukę w Paryżu na wydziale filozoficznym. I właśnie ów nieznoszący sprzeciwu stryj przekazuje mu mądrość życiową godną prawdziwego kiwona: „Sztuka życia nie polega na wyróżnianiu się, lecz na stosowaniu się do ogólnych form”[3] – ta asekurancka maksyma powoduje, że Domaszko staje się człowiekiem bez silnej woli i bez charakteru.

Na swoją książkową premierę „Kiwony” musiały czekać aż 55 lat – zostały wydane w 1987 roku; pierwotnie ukazały się w odcinkach w dzienniku „ABC” w 1932 roku i najwyraźniej Tadeusz Dołęga-Mostowicz nie był z tej powieści zadowolony: czyżby bał się, że może ona zaszkodzić jego karierze? Również recenzja wydawnicza nie była do końca przychylna „Kiwonom” – a szkoda, bo to książka wciągająca, rzetelnie napisana, a co najważniejsze, autentyczna i życiowa. Chwilami mogą, co prawda, razić pewna jej naiwność, nienaturalny język i „harlequinowość” niektórych scen, ale trzeba przyznać jedno – nie traci nic na aktualności. Na tym chyba zresztą polega fenomen większości powieści Dołęgi-Mostowicza: gdyby uwspółcześnić ich język i tło, można by powiedzieć, że zostały napisane niedawno. „Kiwony” są powieścią bardzo aktualną: również i dziś mamy często do czynienia z potakiwaczami zmieniającymi zdanie pod wpływem silniejszych, sprytniejszych czy po prostu bardziej pewnych siebie ludzi. Taki właśnie jest Józef Domaszko: na początku budzi on naszą sympatię, gdy zakłada dom handlowy, staje się udziałowcem niezależnego tygodnika i stara się o rękę dawnej znajomej; z czasem jednak robi się nam go po prostu żal, gdy widzimy, jak bardzo staje się podatny na opinie innych, często niezgodne z jego sumieniem.

Dobra to powieść, a przede wszystkim życiowa i aktualna, choć trzeba przyznać, że wnioski, jakie z niej płyną, nie są pokrzepiające; mimo że jest pewnego rodzaju satyrą, daje dobrą lekcję dotyczącą silnego charakteru i własnego zdania.

https://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=918262