Lothar. napisał/a
Parę tygodni temu pies nabrał moją małżonkę. Udawał, że próbuje coś wyciągnąć zza szafki i jak tylko ona wstała z kanapy żeby mu pomóc, to zadowolony zajął jej miejsce. Strasznie mnie to rozbawiło, a małżonka od tamtej pory się na mnie mści. Pracuje zdalnie, z domu i chyba każdą wolna chwilę poświęca na trenowanie z psem różnych "pranków". Dzień w dzień wytną mi jakiś numer. Żona ma ubaw po pachy, pies jest zachwycony bo dostaje tyle uwagi ile nie dostawał nigdy dotąd i tylko mi jest coraz mniej do śmiechu.
Tja...Zalety i wady, pracy zdalnej. Chyba najwięcej się z tego cieszy...Pies

. Cześć Wojtek.
Druga tura bez Bonżura...