Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

Previous Topic Next Topic
 
classic Klasyczny list Lista threaded Wątki
16 wiadomości Opcje
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

Lothar.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

Serenity
Jak Sokal.
Małe dzieci, zupełnie nie straszone, boją się ciemności. A Sokal sugeruje, że odpoczywamy w ciemności i może jeszcze czujemy się bezpiecznie. Za to jasność to z pewnością manipulacja. Na dodatek jeszcze emitująca spokój i epatująca miłością. No proszę Cię Wojtek! Po śmierci też będziesz widział same pułapki i sekty, co łowią ludzi w sieci?
Jak Sokal?
Wolałam go z innymi tematami, bo uważam, że wielu ludzi przekona i potem te dusze będą się tułać po Ziemi, bo odrzucą światło...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

Alicja
On n juz kiedyś o tym mówił. Moim zdaniem chyba chce "zabłysnąć" jakąś innowacją, ale to sie kupy nie trzyma he he  
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

Lothar.
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Serenity
Jesteśmy osobami kreacyjnymi Serenko. Możemy sobie sami zbudować Zaświaty. Przecież moje słowiańskie piekło >;)) takie właśnie jest. Jestem nieufny co do tych niby bóstw i ich interesów. Nie ma nic za darmo.Myślę że to pasożyty i ten co ulega ich "miłości" jest Ofiarą. Booo to klasyczna metoda werbunku do Sekty. Kochamy cię, ufaj, a nie myśl. A gdzie są miliardy istnień które uległy i nigdy nie wróciły? Zeżarli ich? Można żyć poza "odkurzaczem miłości" tylko trzeba się przygotować i nie bać straszenia >:) A jestem weteranem, bo straszą mnie od dziecka >;))
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

Serenity
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Alicja
Alicja napisał/a
On n juz kiedyś o tym mówił. Moim zdaniem chyba chce "zabłysnąć" jakąś innowacją, ale to sie kupy nie trzyma he he
Pamiętam. Dlatego dziwi mnie, że nadal to kontynuuje. Światło to dla niego projekcja, hologram, siatka na motyle.
A przecież to my składamy się ze światła. W każdym razie ja nie zgadzam się z Sokalem w tej kwestii akurat, co nie znaczy, że nie podzielam jego argumentów w innych tematach.
Kiedyś lubiłam go słuchać.





Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

Serenity
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Lothar. napisał/a
Jesteśmy osobami kreacyjnymi Serenko. Możemy sobie sami zbudować Zaświaty. Przecież moje słowiańskie piekło >;)) takie właśnie jest. Jestem nieufny co do tych niby bóstw i ich interesów. Nie ma nic za darmo.Myślę że to pasożyty i ten co ulega ich "miłości" jest Ofiarą. Booo to klasyczna metoda werbunku do Sekty. Kochamy cię, ufaj, a nie myśl. A gdzie są miliardy istnień które uległy i nigdy nie wróciły? Zeżarli ich? Można żyć poza "odkurzaczem miłości" tylko trzeba się przygotować i nie bać straszenia >:) A jestem weteranem, bo straszą mnie od dziecka >;))
A kogo masz na myśli, pisząc o niby bóstwach? Bo jeśli tych, co to kiedyś bawili się w bogów na Ziemi, to osobny temat, który moim zdaniem nie ma nic wspólnego z "życiem po śmierci"

A twórz sobie "własne piekiełko" na dodatku słowiańskie (to już nie tylko polskie?)  Tylko nie skazuj się na byt w ciemności.

Podobał mi się wpis, który ktoś kiedyś zamieścił na Atlantydzie.
Mam go, wiec przytoczę:

Jakie jest niebo? Relacja z "tamtej" strony
Erik Medhus zginął tragicznie mając 21 lat. Po śmierci zaczął jednak kontaktować się ze swoją matką. Przemawia za pośrednictwem medium. Oto, co mówi o miejscu, w którym się znajduje.

Bardzo chcę wam powiedzieć więcej o tym, jakie naprawdę jest Niebo. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się w pełni ubrać w słowa to, jak jest tu wspaniale, ale postaram się. W miarę, jak w początkowych dniach bycia duchem coraz bardziej eksplorowałem i poznawałem moje otoczenie, uzmysłowiłem sobie, że „krajobrazy” w Niebie wyglądają bardzo podobnie do tych na Ziemi, tyle że jakby… bardziej. Są jakby wzmocnione.

Czasami łąki, lasy, góry, plaże, pustynie, wybrzeża i tym podobne są tworzone wspólnie przez kilka duchów, ale mogę tworzyć też własne. Nie zawsze mam ochotę stworzyć je takimi, do jakich widoku przywykłem na Ziemi. Tam, kiedy widziałem drzewo, po prostu widziałem drzewo. Kiedy tutaj tworzę drzewo, stwarzam je tak, że nie tylko je widzę, ale również słyszę i czuję jego zapach. Mogę być jednością z drzewem i odczuwać to, co ono. Czasami w ogóle nie tworzę żadnej formy. Wtedy spędzam czas w tym przepięknym białym świetle Nieba.

Oprócz łona natury są tutaj również duże miasta. Nigdy nie był ze mnie specjalny mieszczuch, ale tutejsze miasta w ogóle nie przypominają ziemskich. Wyobraźcie sobie duże miasto ze światła, które ma takie piękne, bogate w zdobienia iglice sięgające nieboskłonu. Najpiękniejsze budynki na Ziemi wyglądają naprawdę niezbyt imponująco w porównaniu z nimi. Budynki w Niebie wyglądają niemal jak wykonane z kryształu, ale nie są stworzone z materiału, który moglibyście nazwać ciałem stałym. Są zrobione z czystego światła. (...)

Budynki służą jedynie konkretnym czynnościom, takim jak nauka, słuchanie muzyki, odbywanie spotkań, rozwiązywanie problemów i masa innych. Istnieje całe mnóstwo wypasionych sal wykładowych, w których grupy duchów uczą się różnych rzeczy, na przykład jak podróżować do innych wymiarów, jak materializować różne rzeczy i jak stać się skutecznym przewodnikiem duchowym – że wymienię tylko kilka. (...)

Tutaj w Niebie istnieją miejsca inne niż miasta, w których przebywają duchy. Jeżeli kilku duchom podoba się koncepcja parku, mogą zmaterializować go wspólnie, a on będzie istniał tak długo. Są więc takie lokalizacje – chyba moglibyście je nazwać miejscami zmaterializowanymi, bo to najtrafniejsze słowa, jakie przychodzą mi do głowy – jakie zostały stworzone przez tysiące energetycznych istot, które nieustannie są w pełni świadome tych przestrzeni. Miejsca te nie istnieją niezmiennie w taki sposób, w jaki na Ziemi istnieją budynki i domy. Wyjaśnię to następująco: Na Ziemi za każdym razem, kiedy człowiek wchodzi do salonu, wie, w którym miejscu stoi kanapa, jak ułożone są na niej poduszki – są one statyczne, dopóki się ich fizycznie nie przesunie. Ale jeżeli jest pięć różnych duchów i każdy z nich chce, żeby kanapa, którą stworzyli, była w różnych miejscach, może się ona przemieszczać do pięciu różnych punktów. Istnieje tak wiele różnych scenariuszy, jak duchów, które tworzą pokój. Kolor kanapy może zmienić się w bardziej stonowany albo jaśniejszy, a później w jeszcze bardziej stonowany. Poduszki mogą zrobić się twardsze, a później miększe. Roślina stojąca na stoliku może zrobić się większa, a później mniejsza i czasami te zmiany mogą zachodzić jednocześnie. Tutaj ten pokój ma własne życie, które nieustannie jest podrasowywane.

Na Ziemi ludzie opisaliby pokój jako nieożywiony i niezmienny w czasie i przestrzeni, podczas gdy w Niebie nigdy tak nie jest. Wszystko tutaj jest równie żywe, jak duchy, które to tworzą. Niezmiernie intrygujące jest dla mnie odwiedzanie budynków takich jak biblioteki albo sale wykładowe o pewnej architekturze, które pomogłem zaprojektować, ponieważ za każdym razem, kiedy do nich wchodzę, okazuje się, że coś zostało zmodyfikowane albo zmienia się na moich oczach. (...)

Kiedy na samym początku przyzwyczajałem się, że Niebo jest moim nowym domem, czułem się przeszczęśliwy. Po tych pierwszych odczuciach niepewności, a nawet lęku, zalewała mnie radość, ponieważ wiedziałem, że znalazłem się we właściwym miejscu. Wiedziałem, że jestem całkowicie połączony ze wszystkim, co mnie otacza. Trudno to wyjaśnić, ale musiałem dostosować się do wchłaniania całej tej rozkoszy, której nigdy nie potrafiłem odnaleźć na Ziemi, gdzie musiałem walczyć o szczęście. Tutaj nie muszę walczyć. Zastanawiałem się również, kiedy ponownie zaczną się sprzeczności. Moje życie było ich pełne. Ludzie mówili jedno, a robili drugie. Obiecywali mi coś albo miło traktowali, żeby potem mnie zawieść. Jako człowiek nauczyłem się nikomu ani niczemu nie ufać, ponieważ nie tylko istniało mnóstwo sprzeczności, ale również dlatego, że wszystko, co dobre, wydawało się kończyć.

Kiedy przygotowałem najlepszy posiłek, jaki kiedykolwiek jadłem, spożyłem go i już go nie było. Wycieczka, program telewizyjny, seks, cokolwiek – zawsze się kończyło. Początkowo myślałem o tym, jak tu jest wspaniale, ale później pomyślałem: „Kiedy to się skończy? Kiedy wydarzy się coś złego?”. Byłem więc w tym fantastycznym miejscu, doświadczałem wszystkich tych rewelacyjnych rzeczy i nie chciałem, żeby to się skończyło jak wszystko inne. Pamiętam, jak pomyślałem: „Proszę, niech to będzie prawdziwe. Proszę, niech to będzie prawdziwe. Cholera. A co, jeżeli nie jest? Co będzie, jeżeli to minie?”. Teraz nie mam takich myśli. Radość nie przeminęła, odkąd tu jestem. Jest bardzo stała, więc ją zaakceptowałem i już więcej jej nie zakwestionuję.

Istoty żyjące

Dzika przyroda tutaj jest niesamowita. Można tu spotkać wszystkie zwierzęta, jakie kiedykolwiek żyły, żyją bądź będą żyły na Ziemi, nawet dinozaury. Mamy także zwierzęta, jakich na Ziemi znaleźć się nie uda. Niektóre pochodzą z innych wszechświatów, planet i wymiarów, a niektóre zostały stworzone przez duchy takie jak ja. Żadne z żyjących tu zwierząt nie są udomowione. Nikt nie powie: „Och, mam na pastwisku konie”. Nikt nie „posiada” zwierząt, tak jak na Ziemi. Tutaj wszyscy jesteśmy sobie równi, jesteśmy kompanami.

Osobiście najbardziej lubię przebywać w towarzystwie słoni. Komunikują się one w sposób, który ukazuje ich naturalne uziemienie. Na Ziemi, kiedy stawiają stopy na glebie, wywołują wibrację, która tworzy takie płynące zmarszczki łączące je z innym słoniem. To niewysłowiona forma komunikacji, którą mogą wykorzystywać między innymi do niesienia sobie nawzajem pomocy. Od nich nauczyłem się, jak ważne na Ziemi jest uziemienie, a przez „uziemienie” mam na myśli bycie człowiekiem ześrodkowanym i skupionym, a wtedy życie wydaje się mieć sens. Bycie nieuziemionym powoduje, że ludzie czują się zdezorientowani, niezrównoważeni i nieukierunkowani. Ja nie byłem uziemiony, kiedy żyłem na Ziemi jako człowiek, co prawdopodobnie tłumaczy zdezorientowanie i emocjonalną niestabilność, która powodowała znaczną część mojego bólu.

Żałuję, że nie wiedziałem o tym związku za życia, no ale nie wiedziałem. Nawet gdybym wiedział, i tak nie wiedziałbym, jak się uziemić. Trudno jest się tego nauczyć, kiedy jedzie się emocjonalną kolejką górską. Lubię słonie również dlatego, że są duże i silne, ale jednocześnie łagodne i bardzo mądre.

Mamy tutaj rośliny, jakich nie macie na Ziemi, i też inaczej je postrzegamy. Wydaje mi się, że ludzie na Ziemi postrzegają rośliny niemal jak przedmioty nieożywione, mimo że przecież rosną. Wkładają je do doniczek i podlewają, ale później mówią: „Ech, padły. Dobra, nieważne. Kupię nowe”. Tutaj tak nie jest. Rośliny są uważane za równorzędne. Porozumiewają się także między sobą takimi energetycznymi systemami korzeni i ja też mogę się z nimi porozumiewać. To tak, jakbyśmy tworzyli takie małe dymki, jak w komiksie, które łączą się ze sobą. Tak działają rozmowy i tak samo jak w przypadku duchów ludzkich, komunikacja ta oparta jest na uczuciach. Wiecie, jak to jest, kiedy czasami kończy się zdanie za bardzo bliskiego przyjaciela, chociaż w zasadzie się tego nie planowało, albo gdy wymieniacie się po prostu spojrzeniami i natychmiast rozumiecie, o co chodzi, nie potrzebując słów?

To trochę tak. Wszystkie duchy, łącznie z roślinami, zwierzętami i owadami, cieszą się tutaj takim samym szacunkiem. Są traktowane równorzędnie. Są równie piękne i bystre jak duchy ludzi i równie dobrze potrafią się komunikować – a nawet lepiej. Duchy zwierząt, roślin i ludzi mogą porozumiewać się poprzez te telepatyczne dymki, o których wspomniałem wcześniej, ponieważ są otwarte. Nie mają mózgu, który mógłby być negatywnie nastawiony, oceniający albo analityczny. Nie martwią się ani nie wpadają w depresję. Nie budują tych murów, które my stawiamy, a które nas zamykają.

Jest tu taki portal, przez który trafiają do Nieba zwierzęta i rośliny. Wszystkie one przechodzą na drugą stronę w sposób instynktowny, organiczny. Nie odczuwają potrzeby planowania i kontroli tego procesu – w przeciwieństwie do ludzi. Po prostu pozwalają, żeby się wydarzył, ponieważ nie mają żadnych oczekiwań ani systemu przekonań, który mówiłby, co dzieje się po śmierci. Kiedy ludzie przechodzą na drugą stronę, to to, w co wierzyli za życia, wpływa zwykle na to, w jaki sposób doświadczają swojej przemiany, ale życie zwierząt i roślin to swobodnie płynąca rzeka.

Fragment pochodzi z książki "Moje życie po śmierci" Elisy i Erika Medhusa. Wydawnictwo Illuminatio
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

Lothar.
I znów zamiast sobie miło porozmawiać :) szarpię się z likwidatorem szkody z Hestii i tyle z miłych rozmów >;)))
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

Alicja
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Serenity
Serenity napisał/a
Alicja napisał/a
On n juz kiedyś o tym mówił. Moim zdaniem chyba chce "zabłysnąć" jakąś innowacją, ale to sie kupy nie trzyma he he
Pamiętam. Dlatego dziwi mnie, że nadal to kontynuuje. Światło to dla niego projekcja, hologram, siatka na motyle.
A przecież to my składamy się ze światła. W każdym razie ja nie zgadzam się z Sokalem w tej kwestii akurat, co nie znaczy, że nie podzielam jego argumentów w innych tematach.
Kiedyś lubiłam go słuchać.


Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

Alicja
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Lothar. napisał/a
Jesteśmy osobami kreacyjnymi Serenko. Możemy sobie sami zbudować Zaświaty. Przecież moje słowiańskie piekło >;)) takie właśnie jest. Jestem nieufny co do tych niby bóstw i ich interesów. Nie ma nic za darmo.Myślę że to pasożyty i ten co ulega ich "miłości" jest Ofiarą. Booo to klasyczna metoda werbunku do Sekty. Kochamy cię, ufaj, a nie myśl. A gdzie są miliardy istnień które uległy i nigdy nie wróciły? Zeżarli ich? Można żyć poza "odkurzaczem miłości" tylko trzeba się przygotować i nie bać straszenia >:) A jestem weteranem, bo straszą mnie od dziecka >;))
Przestań juz z tym straszeniem, nie jestes jedyna osoba na tym swiecie, która sie nie boi!! Uważasz, że ktoś tu wierzy w katolickie piekło i niebo? no raczej nie, chyba, ze coś przeoczyłam
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

Lothar.
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Jak ryknąłem, że się spotkamy w sądzie i dokładam kolejne prace do kosztorysu, to popatrz popatrz miło się zrobiło >;))) Jaki gorąc a tyrać i się wkurzać trzeba, mokry jestem i wkurzony >;PPP
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

Alicja
Zapal se mentolka he he tak, żeby ci płucka schłodził, od razu się lepiej poczujesz he he
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

Lothar.
Trzeba iść na strych, a tam taki tropik, co ci się nie śniło, Ewo >;)))
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

Lothar.
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Serenity
Serenity napisał/a
Lothar. napisał/a
Jesteśmy osobami kreacyjnymi Serenko. Możemy sobie sami zbudować Zaświaty. Przecież moje słowiańskie piekło >;)) takie właśnie jest. Jestem nieufny co do tych niby bóstw i ich interesów. Nie ma nic za darmo.Myślę że to pasożyty i ten co ulega ich "miłości" jest Ofiarą. Booo to klasyczna metoda werbunku do Sekty. Kochamy cię, ufaj, a nie myśl. A gdzie są miliardy istnień które uległy i nigdy nie wróciły? Zeżarli ich? Można żyć poza "odkurzaczem miłości" tylko trzeba się przygotować i nie bać straszenia >:) A jestem weteranem, bo straszą mnie od dziecka >;))
A kogo masz na myśli, pisząc o niby bóstwach? Bo jeśli tych, co to kiedyś bawili się w bogów na Ziemi, to osobny temat, który moim zdaniem nie ma nic wspólnego z "życiem po śmierci"

A twórz sobie "własne piekiełko" na dodatku słowiańskie (to już nie tylko polskie?)  Tylko nie skazuj się na byt w ciemności.

Podobał mi się wpis, który ktoś kiedyś zamieścił na Atlantydzie.
Mam go, wiec przytoczę:

Jakie jest niebo? Relacja z "tamtej" strony
Erik Medhus zginął tragicznie mając 21 lat. Po śmierci zaczął jednak kontaktować się ze swoją matką. Przemawia za pośrednictwem medium. Oto, co mówi o miejscu, w którym się znajduje.

Bardzo chcę wam powiedzieć więcej o tym, jakie naprawdę jest Niebo. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się w pełni ubrać w słowa to, jak jest tu wspaniale, ale postaram się. W miarę, jak w początkowych dniach bycia duchem coraz bardziej eksplorowałem i poznawałem moje otoczenie, uzmysłowiłem sobie, że „krajobrazy” w Niebie wyglądają bardzo podobnie do tych na Ziemi, tyle że jakby… bardziej. Są jakby wzmocnione.

Czasami łąki, lasy, góry, plaże, pustynie, wybrzeża i tym podobne są tworzone wspólnie przez kilka duchów, ale mogę tworzyć też własne. Nie zawsze mam ochotę stworzyć je takimi, do jakich widoku przywykłem na Ziemi. Tam, kiedy widziałem drzewo, po prostu widziałem drzewo. Kiedy tutaj tworzę drzewo, stwarzam je tak, że nie tylko je widzę, ale również słyszę i czuję jego zapach. Mogę być jednością z drzewem i odczuwać to, co ono. Czasami w ogóle nie tworzę żadnej formy. Wtedy spędzam czas w tym przepięknym białym świetle Nieba.

Oprócz łona natury są tutaj również duże miasta. Nigdy nie był ze mnie specjalny mieszczuch, ale tutejsze miasta w ogóle nie przypominają ziemskich. Wyobraźcie sobie duże miasto ze światła, które ma takie piękne, bogate w zdobienia iglice sięgające nieboskłonu. Najpiękniejsze budynki na Ziemi wyglądają naprawdę niezbyt imponująco w porównaniu z nimi. Budynki w Niebie wyglądają niemal jak wykonane z kryształu, ale nie są stworzone z materiału, który moglibyście nazwać ciałem stałym. Są zrobione z czystego światła. (...)

Budynki służą jedynie konkretnym czynnościom, takim jak nauka, słuchanie muzyki, odbywanie spotkań, rozwiązywanie problemów i masa innych. Istnieje całe mnóstwo wypasionych sal wykładowych, w których grupy duchów uczą się różnych rzeczy, na przykład jak podróżować do innych wymiarów, jak materializować różne rzeczy i jak stać się skutecznym przewodnikiem duchowym – że wymienię tylko kilka. (...)

Tutaj w Niebie istnieją miejsca inne niż miasta, w których przebywają duchy. Jeżeli kilku duchom podoba się koncepcja parku, mogą zmaterializować go wspólnie, a on będzie istniał tak długo. Są więc takie lokalizacje – chyba moglibyście je nazwać miejscami zmaterializowanymi, bo to najtrafniejsze słowa, jakie przychodzą mi do głowy – jakie zostały stworzone przez tysiące energetycznych istot, które nieustannie są w pełni świadome tych przestrzeni. Miejsca te nie istnieją niezmiennie w taki sposób, w jaki na Ziemi istnieją budynki i domy. Wyjaśnię to następująco: Na Ziemi za każdym razem, kiedy człowiek wchodzi do salonu, wie, w którym miejscu stoi kanapa, jak ułożone są na niej poduszki – są one statyczne, dopóki się ich fizycznie nie przesunie. Ale jeżeli jest pięć różnych duchów i każdy z nich chce, żeby kanapa, którą stworzyli, była w różnych miejscach, może się ona przemieszczać do pięciu różnych punktów. Istnieje tak wiele różnych scenariuszy, jak duchów, które tworzą pokój. Kolor kanapy może zmienić się w bardziej stonowany albo jaśniejszy, a później w jeszcze bardziej stonowany. Poduszki mogą zrobić się twardsze, a później miększe. Roślina stojąca na stoliku może zrobić się większa, a później mniejsza i czasami te zmiany mogą zachodzić jednocześnie. Tutaj ten pokój ma własne życie, które nieustannie jest podrasowywane.

Na Ziemi ludzie opisaliby pokój jako nieożywiony i niezmienny w czasie i przestrzeni, podczas gdy w Niebie nigdy tak nie jest. Wszystko tutaj jest równie żywe, jak duchy, które to tworzą. Niezmiernie intrygujące jest dla mnie odwiedzanie budynków takich jak biblioteki albo sale wykładowe o pewnej architekturze, które pomogłem zaprojektować, ponieważ za każdym razem, kiedy do nich wchodzę, okazuje się, że coś zostało zmodyfikowane albo zmienia się na moich oczach. (...)

Kiedy na samym początku przyzwyczajałem się, że Niebo jest moim nowym domem, czułem się przeszczęśliwy. Po tych pierwszych odczuciach niepewności, a nawet lęku, zalewała mnie radość, ponieważ wiedziałem, że znalazłem się we właściwym miejscu. Wiedziałem, że jestem całkowicie połączony ze wszystkim, co mnie otacza. Trudno to wyjaśnić, ale musiałem dostosować się do wchłaniania całej tej rozkoszy, której nigdy nie potrafiłem odnaleźć na Ziemi, gdzie musiałem walczyć o szczęście. Tutaj nie muszę walczyć. Zastanawiałem się również, kiedy ponownie zaczną się sprzeczności. Moje życie było ich pełne. Ludzie mówili jedno, a robili drugie. Obiecywali mi coś albo miło traktowali, żeby potem mnie zawieść. Jako człowiek nauczyłem się nikomu ani niczemu nie ufać, ponieważ nie tylko istniało mnóstwo sprzeczności, ale również dlatego, że wszystko, co dobre, wydawało się kończyć.

Kiedy przygotowałem najlepszy posiłek, jaki kiedykolwiek jadłem, spożyłem go i już go nie było. Wycieczka, program telewizyjny, seks, cokolwiek – zawsze się kończyło. Początkowo myślałem o tym, jak tu jest wspaniale, ale później pomyślałem: „Kiedy to się skończy? Kiedy wydarzy się coś złego?”. Byłem więc w tym fantastycznym miejscu, doświadczałem wszystkich tych rewelacyjnych rzeczy i nie chciałem, żeby to się skończyło jak wszystko inne. Pamiętam, jak pomyślałem: „Proszę, niech to będzie prawdziwe. Proszę, niech to będzie prawdziwe. Cholera. A co, jeżeli nie jest? Co będzie, jeżeli to minie?”. Teraz nie mam takich myśli. Radość nie przeminęła, odkąd tu jestem. Jest bardzo stała, więc ją zaakceptowałem i już więcej jej nie zakwestionuję.

Istoty żyjące

Dzika przyroda tutaj jest niesamowita. Można tu spotkać wszystkie zwierzęta, jakie kiedykolwiek żyły, żyją bądź będą żyły na Ziemi, nawet dinozaury. Mamy także zwierzęta, jakich na Ziemi znaleźć się nie uda. Niektóre pochodzą z innych wszechświatów, planet i wymiarów, a niektóre zostały stworzone przez duchy takie jak ja. Żadne z żyjących tu zwierząt nie są udomowione. Nikt nie powie: „Och, mam na pastwisku konie”. Nikt nie „posiada” zwierząt, tak jak na Ziemi. Tutaj wszyscy jesteśmy sobie równi, jesteśmy kompanami.

Osobiście najbardziej lubię przebywać w towarzystwie słoni. Komunikują się one w sposób, który ukazuje ich naturalne uziemienie. Na Ziemi, kiedy stawiają stopy na glebie, wywołują wibrację, która tworzy takie płynące zmarszczki łączące je z innym słoniem. To niewysłowiona forma komunikacji, którą mogą wykorzystywać między innymi do niesienia sobie nawzajem pomocy. Od nich nauczyłem się, jak ważne na Ziemi jest uziemienie, a przez „uziemienie” mam na myśli bycie człowiekiem ześrodkowanym i skupionym, a wtedy życie wydaje się mieć sens. Bycie nieuziemionym powoduje, że ludzie czują się zdezorientowani, niezrównoważeni i nieukierunkowani. Ja nie byłem uziemiony, kiedy żyłem na Ziemi jako człowiek, co prawdopodobnie tłumaczy zdezorientowanie i emocjonalną niestabilność, która powodowała znaczną część mojego bólu.

Żałuję, że nie wiedziałem o tym związku za życia, no ale nie wiedziałem. Nawet gdybym wiedział, i tak nie wiedziałbym, jak się uziemić. Trudno jest się tego nauczyć, kiedy jedzie się emocjonalną kolejką górską. Lubię słonie również dlatego, że są duże i silne, ale jednocześnie łagodne i bardzo mądre.

Mamy tutaj rośliny, jakich nie macie na Ziemi, i też inaczej je postrzegamy. Wydaje mi się, że ludzie na Ziemi postrzegają rośliny niemal jak przedmioty nieożywione, mimo że przecież rosną. Wkładają je do doniczek i podlewają, ale później mówią: „Ech, padły. Dobra, nieważne. Kupię nowe”. Tutaj tak nie jest. Rośliny są uważane za równorzędne. Porozumiewają się także między sobą takimi energetycznymi systemami korzeni i ja też mogę się z nimi porozumiewać. To tak, jakbyśmy tworzyli takie małe dymki, jak w komiksie, które łączą się ze sobą. Tak działają rozmowy i tak samo jak w przypadku duchów ludzkich, komunikacja ta oparta jest na uczuciach. Wiecie, jak to jest, kiedy czasami kończy się zdanie za bardzo bliskiego przyjaciela, chociaż w zasadzie się tego nie planowało, albo gdy wymieniacie się po prostu spojrzeniami i natychmiast rozumiecie, o co chodzi, nie potrzebując słów?

To trochę tak. Wszystkie duchy, łącznie z roślinami, zwierzętami i owadami, cieszą się tutaj takim samym szacunkiem. Są traktowane równorzędnie. Są równie piękne i bystre jak duchy ludzi i równie dobrze potrafią się komunikować – a nawet lepiej. Duchy zwierząt, roślin i ludzi mogą porozumiewać się poprzez te telepatyczne dymki, o których wspomniałem wcześniej, ponieważ są otwarte. Nie mają mózgu, który mógłby być negatywnie nastawiony, oceniający albo analityczny. Nie martwią się ani nie wpadają w depresję. Nie budują tych murów, które my stawiamy, a które nas zamykają.

Jest tu taki portal, przez który trafiają do Nieba zwierzęta i rośliny. Wszystkie one przechodzą na drugą stronę w sposób instynktowny, organiczny. Nie odczuwają potrzeby planowania i kontroli tego procesu – w przeciwieństwie do ludzi. Po prostu pozwalają, żeby się wydarzył, ponieważ nie mają żadnych oczekiwań ani systemu przekonań, który mówiłby, co dzieje się po śmierci. Kiedy ludzie przechodzą na drugą stronę, to to, w co wierzyli za życia, wpływa zwykle na to, w jaki sposób doświadczają swojej przemiany, ale życie zwierząt i roślin to swobodnie płynąca rzeka.

Fragment pochodzi z książki "Moje życie po śmierci" Elisy i Erika Medhusa. Wydawnictwo Illuminatio
Serenko jesteśmy wychowani w dualizmie światło ciemność >;) Ja akurat miałem hmm okoliczność być zamykany za karę w toalecie i czasami gasili mi światło, więc wyobrażałem sobie cuda niewidy w ciemności >;)) I dla mnie ciemność jest pewnego rodzaju domem i dobrze się czuję w ciemności. Rodzice zorientowali się że te kary co działają na inne dzieci, to na mnie nie działają i przestali, ale to już się stało >;)) Światło i ciemność nie mają specjalnego znaczenia, jak się do nich przyzwyczaisz. A zeresztą bardzo trudno o ciemność i ciszę. Zawsze coś jest >;PPP No może wiele metrów pod ziemią w kopalni, albo w grotach, ale jak idę lasem nocą to mam łunę nad miastem i daleki szum miasta. Więc nie ma tam ciemności a przynajmniej nie w znaczeniu filozoficznym >;)))) Ciekawi mnie dlaczego ludzie się tak panicznie boją ciemności? To na mnie nie działa. Wróciliśmy ze strychu, co za koszmarne temperatury >;))
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

michalina
No tak.
My jesteśmy światłem,energią,prądem,zwał jak zwał a prąd to energia i światło.
Z drugiej strony ciemnośc niesie ze soba ukojenie,sa nawet metody leczenia depresji ,3 doby w kompletnej ciemnosci,uważam,że najlepiej pod ziemia bbo tam nie docierają dźwięki.
Jestem tak zmęczona bodźcami dobiegajacymi ze świata ,że tęsknię za głębią ciemnosci i ciszy.
Ale potem chciałabym wyjść na Słońce bo je kocham;)
Może potrzebny jest człowiekowi taki etap ciemnosci,w alchemii to faza Nigredo (pisałam juz o tym)i z ciemnosci sie potem coś wyłania.
Coraz bardziej się przekonyuje,że życie jest jak koło.
Jest takie pojęcie w hinduizmie:dharmaczakra parvansana,wprawianie w ruch koła czasu.
A my wszyscy w tym kole,dzień,noc,dobro,zło,ciepło,zimno,zycie, śmierc.
To nie są dualizmy tylko jedno i to samo,po prostu się kręci;)
Ale to dziś tam myslę,jutro mogę zmienic zdanie;)
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

Lothar.
Zmiana ocen jest normalna Michalino, uczymy się i rozwijamy, ba "wyrastamy" z miejsc i środowisk co kiedyś były Domem >;) Ja sam czuję jak się zmieniłem  A w sprawie dualizmu, to wiele osób pragnie prostych prawd. A takich zwyczajnie nie ma. Każda "prawda" to półprawda, tylko kto to uniesie jak relatywizm moralny został uznany za przymiot... szatana >;))

Relatywizm moralny – pojęcie niejednoznaczne, obejmujące różne, zbliżone poglądy na moralność. Wersja pierwsza, określana jako normatywny relatywizm moralny, uznaje, że różni ludzie mogą podlegać odmiennym wymaganiom moralnym. Wersja druga, określana jako relatywizm osądu moralnego, stanowi, że sądy moralne są względne i zależą od osób, grupy i okoliczności. W wersji trzeciej, nazwanej relatywizmem metaetycznym, uznaje się, że każdy system wartości może być równoprawny[1]. Mogą istnieć wersje słabe i mocne relatywizmu moralnego. W wersji słabej względność oceny w relacji do obyczajów, tradycji religii bądź systemu prawnego dotyczy tylko niektórych kategorii czynów[2].
Rodzaje i istota relatywizmu

Etyka, rozumiana jako nauka o moralności, opisuje różnorodne systemy etyczne[3]. Systemy te zmieniają się z upływem czasu, co określa się mianem relatywizmu historycznego. Przykładowo osoby chore kiedyś wykluczano ze społeczeństwa, dzisiaj za właściwe uznaje się je leczyć[4]. Jednak nawet w tych samych czasach w różnym kulturach obowiązują zupełnie inne normy moralne. Przykład stanowić może podejście do wielożeństwa. Zjawisko to nazywa się relatywizmem kulturowym[5]. Co więcej, istnieją również normy odnoszące się jedynie do określonej grupy społecznej. Przykład stanowią poszczególne etyki zawodowe. Jest to relatywizm socjologiczny[4]. Relatywizm nie tylko przyjmuje fakt istnienia różnych systemów, ale uznaje ich równorzędność[6].

Poglądem przeciwstawnym do relatywizmu moralnego jest absolutyzm moralny (rygoryzm etyczny), uznający niezależne od człowieka, niekiedy ponadnaturalne źródło zasad moralnych. Relatywizm wprost przeciwnie – widzi źródło zasad moralnych w człowieku, traktuje systemy normatywne jako rodzaj umowy społecznej[6].

Słowa relatywizm używa się niekiedy na oznaczenie zjawiska dowolności w stosowaniu bądź odrzucaniu norm moralnych w zależności od bieżącej sytuacji i własnej wygody[5]. Rozumienie takie jest błędne[5][6]. Relatywizm nie odnosi się w ogóle do jednostki, żyjącej w danych czasach, danej kulturze, danej grupie społecznej[5]. Relatywizm nie jest immoralizmem[6].
Krytyka

Relatywizm moralny krytykowany jest głównie przez osoby o poglądach konserwatywnych[6], zwłaszcza zwolenników koncepcji prawa naturalnego[7], często w związku z poglądami religijnymi[8] – relatywizm uważany bywa za antychrześcijański[9]. Krytykę taką spotyka się w kontekście debaty na temat zaostrzenia kar dla przestępców, dopuszczalności aborcji, cenzury[6], etyki lekarskiej[9] czy traktowania homoseksualizmu[7].

Wysuwane są przeciw niemu następujące zarzuty[6].

    Relatywizm prowadzić ma poprzez zmniejszenie znaczenia norm i wartości do zakwestionowania norm i wartości w ogóle,
    Jako że wartości mają wedle relatywistów charakter umowny, a nie absolutny, powstawać ma poczucie pustki,
    Zależność norm i wartości od kontekstu skutkować ma ich instrumentalizacją,
    Zmienność norm i wartości wywołuje chaos.

Argumentom tym towarzyszy wyobrażenie relatywisty jako człowieka immoralnego, nieograniczającego się żadnymi zasadami[6], nieskrępowanego pojęciami dobra i zła[7], odrzucającego moralność w ogóle, wykazującego szczególną podatność na dewiacje[6]. W rezultacie dochodzić ma do anomii[8]. Relatywista musi brać pod uwagę, że spotykany przezeń inny człowiek ma własny system moralny, ich systemy mogą się różnić[10]. Niebezpieczeństwo wynikające z uznawania przez lekarza odmiennych poglądów moralnych pacjenta opisuje Edmund Pellegrino, który dostrzega w tym zagrożenie integralności moralnej lekarza. Wedle tego autora lekarz zachowujący neutralność światopoglądową, a nie postępujący wedle własnych poglądów, zostaje podporządkowany dewiacjom społecznym i osobowościowym ze szkodą dla swej godności i autonomii[9]. Stanowisko uznające wszystkie poglądy moralne za jednakowo ważne i uzasadnione prowadzić może wręcz do nihilizmu[11]. Społeczeństwo nie dostaje nic w zamian, bo relatywizm nie gwarantuje demokracji[12].

Absolutyzm wydaje się też łatwiejszy do przyjęcia jako prostszy system. Relatywizm jest bardziej skomplikowany, niejednoznaczny, nie daje poczucia bezpieczeństwa, jako że odpowiedzialność za wybór spada na osobę, która tego wyboru dokonała. Nie może ona powołać się na autorytet i sama podejmuje decyzję[13].
Obrona

Zwolennicy relatywizmu moralnego odpierają zarzuty jego krytyków. Najprostsza krytyka krytyki relatywizmu podnosi, że relatywizm nie daje co prawda gwarancji, ale jednak bardziej niż absolutyzm sprzyja rozwojowi demokracji, nie popada w skrajności[12].

Obrońcy relatywizmu krytykują z kolei absolutyzm. Po pierwsze więc trudno mówić o jednym obowiązującym systemie normatywnym, kiedy faktem pozostaje istnienie licznych systemów, różnych od siebie. Nawet pojęcie prawa naturalnego rozumiane jest w różny sposób[12], a zwolennicy jednej jego koncepcji często nie mogliby zgodzić się z głosicielami innej[14]. Absolutyści często wywodzą istnienie jedynego systemu wartości ze swych poglądów religijnych, ale w tych poglądach już całkowicie się różnią. W Boga wyobrażonego sobie przez jednych nie wierzą inni[15]. Co więcej, nawet dla ludzi żyjących w tych samych czasach, tej samej kulturze czy grupie społecznej różne wartości zajmować mogą zupełnie różne miejsce w ich hierarchii. To, co dla jednego jest najważniejsze, dla innego może być mało ważne[12]. Ponadto istnienie jakiejś zasady obowiązującej w społeczeństwie nie oznacza od razu, że zasada ta jest rzeczywiście warta jej przestrzegania. Dawne systemy aprobowały przemoc skierowaną ku dzieciom czy niewolnictwo, dzisiaj przeważnie uznawane za złe. Uświęcenie normy przez wielowiekową tradycję nie czyni jej więc słuszną, a norma ta z biegiem czasu się zmienia[16].

Dalej idąc, wszystkie właściwie zasady moralne obowiązują nie w każdych okolicznościach, ale z wyjątkami[12]. Wydawałoby się niepodważalna zasada "nie zabijaj" ma szereg wyjątków, do których zaliczyć można wojnę, karę śmierci, eutanazję[12]. Absolutyzm moralny nie uwzględnia też konfliktów wartości. Proste zasady rygoryzmu etycznego nie oddają złożoności świata[16].

Przeciwnicy rygoryzmu etycznego przypominają również o jego związkach z systemami totalitarnymi, z faszyzmem czy komunizmem[15], a w dzisiejszych czasach z ruchami skrajnej prawicy[16]. Uważają, że zbrodnie popełnione w wyniku nieprzyjmowania pewnych norm moralnych są znacznie mniejsze, niż te powstałe w związku z konformizmem wobec norm[15], że w przeciwieństwie do relatywizmu absolutyzm moralny wiąże się z atmosferą strachu, poczuciem istnienia spisków, układów, zagrożenia ze strony innej grupy[16]. Relatywizm tak bardzo człowieka nie ogranicza, nie infantylizuje, nie czyni go zależnym, chroni jego autonomię[13]. Skłania do refleksji, uniemożliwia zaś myślenie utartymi schematami[10]. Wbrew poglądom absolutystów nie pozwala postępować wedle niczym nieskrępowanej własnej woli, ale domaga się uznania, że inni ludzie również mają swoje systemy wartości. Jednostka musi więc sama ograniczyć swoją wolność ze względu na innych[13]. Istnieją systemy moralne, w których to właśnie ta jednostka jest na pierwszym miejscu, a nie, jak w dawnych systemach, normy i wartości. Osobą w danej sytuacji zajmuje się etyka troski[11].
W badaniach
Osoby o odmiennych sposobach postępowania poddawano badaniom. W 1970 Maria Ossowska opublikowała pracę porównującą skłonność absolutystów moralnych i relatywistów moralnych do anomii, w którym nie stwierdzono pomiędzy nimi żadnych różnic. Co więcej, dana norma przestrzegana jest niezależnie od tego, czy postrzega się ją jako umowną, a wręcz uczestniczy w jej tworzeniu, czy też ma charakter absolutny. Jej przestrzeganie zależy prawdopodobnie (choć badanie, które to wykazało, krytykowano ze względu na użytą metodologię) od osobistego zaangażowania przestrzegającej jej bądź nie osoby, a nie od samej normy. Inne badania wykazały natomiast mniejszą skłonność do zachowań destrukcyjnych u osób o bardziej dojrzałym myśleniu, skłonniejszych do refleksji, lepiej hamujących zachowania rutynowe.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Istoty światła i świetlisty tunel wabiący "miłością" a ja dalej jestem sceptyczny >;)

Lothar.
A jak by tak zasugerować........ >;))