

– Uważam, że bilans zbóż na świecie jest od lat napięty i nawet kilkuprocentowe braki potrafią wywoływać rajdy cen na giełdach – mówi Bartosz Urbaniak, szef bankowości Agro BNP Paribas na Europę Śr.-Wsch. i Afrykę. Zwykle kraje mają zapasy zbóż na 40–60 dni i do tej pory to wystarczało. – Teraz jednak wchodzimy w sytuację, której nie było od lat. Problem jest poważny, ponieważ 30 proc. eksportu pszenicy pochodzi z regionu świata, który właśnie ze sobą walczy – dodaje Urbaniak.
Dwa zwaśnione kraje eksportują bowiem więcej zboża niż Polska w ogóle produkuje. Ukraina eksportuje 31 mln ton kukurydzy, Rosja wyeksportowała 36 mln ton pszenicy.
Zboże tradycyjnie kupuje od nich Afryka Płn. i Bliski Wschód, teraz trwa tam liczenie zapasów. Egiptowi wystarczy zboża na sześć miesięcy, innym krajom na trzy miesiące. – Dziś chleb kosztuje w Egipcie ok. 2 gr. W Egipcie, Libii, Algierii, rządy dopłacają do ceny chleba. Jeśli ceny wzrosną, grożą im niepokoje społeczne – uważa Urbaniak.
Tymczasem nie wiadomo, kiedy handel wróci, Ukraina właśnie zamknęła swoje porty nad Morzem Czarnym do końca rosyjskiej inwazji. Nie wiadomo, w jakim stanie porty dotrwają do końca wojny. – Mamy dwa znaki zapytania: czy pod względem prawnym i infrastrukturalnym, jeśli wojna skończy się zniszczeniem portów i dróg, zboże będzie można wywieźć z Ukrainy i Rosji? Już dziś dzieją się rzeczy niemożliwe, jak wyłączenie systemu SWIFT czy blokowanie banku centralnego – zauważa.
Zaraz zaraz to ukraińcy zamknęli Porty, przerywając dostawy zbóż "do końca konfliktu" i wyłączyli gaz? Aaaa to dlatego niemcy tak się ruszyli z "bratnią pomocą" tylko Propaganda nie puści >;))