Mam brata.
Co prawda to prawda,dolary czy bony szły na moje dżinsy z Pewexu

Ale brat jest spoko,nigdy nie przywiązywał wagi do ubrań a co do kasy to zawsze ją miał bo potrafił sobie zaoszczędzić w przeciwieństwie do mnie

Pozyczałam czasem od niego ,niestety jego bankierska natura dawała mi się we znaki;pożyczył mi (a miał wtedy 7 lat|!)pod zastaw mojego komunijnego zegarka

W domu podział był książkowy:Mama wolała brata a ja byłam tzw.,córeczka tatusia.
Mama od dziecka gnębiła mnie kupując mi ubrania tzw.praktyczne,od dziecka kłócilam się z nia w sklepach,Mama była zła i czasem mnie szczypala w rękę żebym się uspokoiła a ja darłam się jeszcze bardziej

Potem kwestię zakupów ze mna scedowala na ojca.
Nie rozpuszczała mnie nigdy,pamiętam,jak dała ojcu 50 zł byśmy kupili sukienke na lato.
Poszlismy,akurat byla dostawa ślicznych sukienek.Taka dziewczyna 14 lat to chce ładnie wyglądać i kupilismy.
W domu Mama zrobila ojcu aferę ,ze mnie rozpuszcza bo sukienka kosztowała 75 zł a ona dała 50.
I ojciec wtedy powiedzial,ze dołozy ze swoich.
I takie tam,he,he;))
Czas do pracy,miłego!:)