Fraszka na zazdrosne raszple

Previous Topic Next Topic
 
classic Klasyczny list Lista threaded Wątki
52 wiadomości Opcje
123
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Fraszka na zazdrosne raszple

Lothar.
Co im grozi za spojrzenie w oczy Obcemu? U nas koedukacja też nie jest "od zawsze" to połowa 19 wieku a panią Skłodowską-Curie to kołtuny z Jagiellonki nie chciały przyjąć na studia i studiowała na Sorbonie.

Pierwotnie, ze względów społecznych, uznawano konieczność kształcenia jedynie chłopców – dla dziewcząt i kobiet przewidziane były inne role. Gdy dostrzeżono wagę edukacji również w przypadku dziewcząt, tworzono dla nich osobne szkoły – zarówno ze względów obyczajowych, jak i z powodu specyfiki programu nauczania.

Dopiero w połowie XIX wieku, wraz z budzeniem się społecznej świadomości kobiet i powstawaniem ruchów emancypacyjnych, zaczęły powstawać szkoły koedukacyjne. W szkolnictwie elementarnym, w małych ośrodkach, było to podyktowane także względami ekonomicznymi (małą ilością nauczycieli czy stosownych placówek). Jeśli chodzi o szkoły średnie i uczelnie wyższe, chodziło przede wszystkim o kwestie równouprawnienia.

Dziś znaczna większość uczelni jest koedukacyjna, niewiele z nich było jednak takimi od założenia. W Stanach Zjednoczonych pierwszą uczelnią od początku koedukacyjną był Oberlin College, założony w 1833 roku.

Pod koniec XX wieku koedukacyjne stały się nawet placówki kształcące do niedawna wyłącznie mężczyzn, takie jak akademie wojskowe, lotnicze czy marynarki wojennej.
Opinie krytyczne

Wady koedukacji, na jakie wskazują jej przeciwnicy, to:

    Umieszczenie w jednej grupie chłopców i dziewcząt w wieku dojrzewania prowadzi do przeniesienia ich uwagi z nauki na współzawodnictwo o względy osób przeciwnej płci, zaś niedojrzałość i znaczne różnice psychologiczne prowadzą do konfliktów (niewybredne żarty ze strony chłopców, prowokujące zachowanie dziewcząt, rywalizacja o chłopaka lub dziewczynę)[1].
    Tempo dojrzewania jest dla obu płci inne i zrównuje się dopiero w wieku maturalnym. Siedmioletni chłopcy wyprzedzają dziewczynki pod względem fizycznym, ale pozostają w tyle pod względem zdolności koncentracji, koordynacji i umiejętności pisania[2][3].
    Ujednolicenie metodyki nauczania dla obu płci w klasie koedukacyjnej wymusza konieczność narzucenia wzorca zachowań jednej płci całej grupie, ignorując psychologiczne i fizjologiczne różnice między chłopcami i dziewczynkami, nawet w takich aspektach jak temperatura w klasie[2][4].
    Chłopców łatwiej jest zmotywować do nauki przez rywalizację, a dziewczęta przez kontakt i współdziałanie[2][3].

Krytycy wskazują także na lepsze wyniki absolwentów szkół jednopłciowych w porównaniu ze szkołami koedukacyjnymi[5].
Opinie pochlebne

Zwolennicy koedukacji odpowiadają, że większość badań wskazuje, że choć istnieją drobne różnice w budowie mózgu osobnika płci męskiej i żeńskiej, to wynikające stąd różnice w percepcji i przetwarzaniu informacji przez chłopców i dziewczęta są znacznie mniejsze niż indywidualne różnice między dziećmi tej samej płci. W przypadku osób dorosłych różnice sprawności intelektualnej między płciami przestają mieć jakiekolwiek znaczenie[6].

Przeprowadzone w Wielkiej Brytanii, gdzie współistnieją obie koncepcje edukacji, badania nie wykazały, aby chłopcy lub dziewczęta wybierali inne przedmioty, lub mieli lepsze wyniki w nauce w zależności od tego, czy uczą się w szkołach koedukacyjnych czy realizujących koncepcję edukacji zróżnicowanej. Wnioski z tych badań są takie, że istnieją bardzo dobre szkoły oparte na obu z tych koncepcji, lecz nie dlatego, że są tylko dla chłopców, tylko dla dziewcząt, bądź dla obojga płci. Podstawowymi czynnikami są zdolności uczniów, środowisko, z jakiego się wywodzą oraz kwalifikacje nauczycieli. Autorzy przytaczanego badania przebadali szczegółowo argumenty zwolenników edukacji zróżnicowanej i stwierdzili, że zazwyczaj są to argumenty nieadekwatne lub wybiórczo przedstawiane[7].

Dotyczy to np. badań naukowych prowadzonych od początku lat 90. mających dowodzić[8], że dzieci ze szkół zróżnicowanych ze względu na płeć osiągają lepsze rezultaty niż dzieci ze szkół mieszanych. Na argument, że koedukacja jest niewłaściwym rozwiązaniem, gdyż chłopcy i dziewczęta uczą się w inny sposób, zwolennicy wskazują, iż liczne badania wykazały, że niewielkie różnice w percepcji i przetwarzaniu informacji, jakie można stwierdzić u dziewcząt i chłopców, nie wpływają w widoczny sposób na efektywność nauki[potrzebny przypis].

Natomiast na argument, że w klasach starszych wyłączony zostaje element roztargnienia związanego z obcowaniem z płcią przeciwną, zwolennicy koedukacji odpowiadają, że obcowanie z własną płcią też może rodzić napięcia, które w znacznie większym stopniu utrudniają proces edukacyjny.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Koedukacja
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Fraszka na zazdrosne raszple

Amigoland
Lothar. napisał/a
Co im grozi za spojrzenie w oczy Obcemu? U nas koedukacja też nie jest "od zawsze" to połowa 19 wieku a panią Skłodowską-Curie to kołtuny z Jagiellonki nie chciały przyjąć na studia i studiowała na Sorbonie.

Pierwotnie, ze względów społecznych, uznawano konieczność kształcenia jedynie chłopców – dla dziewcząt i kobiet przewidziane były inne role. Gdy dostrzeżono wagę edukacji również w przypadku dziewcząt, tworzono dla nich osobne szkoły – zarówno ze względów obyczajowych, jak i z powodu specyfiki programu nauczania.

Dopiero w połowie XIX wieku, wraz z budzeniem się społecznej świadomości kobiet i powstawaniem ruchów emancypacyjnych, zaczęły powstawać szkoły koedukacyjne. W szkolnictwie elementarnym, w małych ośrodkach, było to podyktowane także względami ekonomicznymi (małą ilością nauczycieli czy stosownych placówek). Jeśli chodzi o szkoły średnie i uczelnie wyższe, chodziło przede wszystkim o kwestie równouprawnienia.

Dziś znaczna większość uczelni jest koedukacyjna, niewiele z nich było jednak takimi od założenia. W Stanach Zjednoczonych pierwszą uczelnią od początku koedukacyjną był Oberlin College, założony w 1833 roku.

Pod koniec XX wieku koedukacyjne stały się nawet placówki kształcące do niedawna wyłącznie mężczyzn, takie jak akademie wojskowe, lotnicze czy marynarki wojennej.
Opinie krytyczne

Wady koedukacji, na jakie wskazują jej przeciwnicy, to:

    Umieszczenie w jednej grupie chłopców i dziewcząt w wieku dojrzewania prowadzi do przeniesienia ich uwagi z nauki na współzawodnictwo o względy osób przeciwnej płci, zaś niedojrzałość i znaczne różnice psychologiczne prowadzą do konfliktów (niewybredne żarty ze strony chłopców, prowokujące zachowanie dziewcząt, rywalizacja o chłopaka lub dziewczynę)[1].
    Tempo dojrzewania jest dla obu płci inne i zrównuje się dopiero w wieku maturalnym. Siedmioletni chłopcy wyprzedzają dziewczynki pod względem fizycznym, ale pozostają w tyle pod względem zdolności koncentracji, koordynacji i umiejętności pisania[2][3].
    Ujednolicenie metodyki nauczania dla obu płci w klasie koedukacyjnej wymusza konieczność narzucenia wzorca zachowań jednej płci całej grupie, ignorując psychologiczne i fizjologiczne różnice między chłopcami i dziewczynkami, nawet w takich aspektach jak temperatura w klasie[2][4].
    Chłopców łatwiej jest zmotywować do nauki przez rywalizację, a dziewczęta przez kontakt i współdziałanie[2][3].

Krytycy wskazują także na lepsze wyniki absolwentów szkół jednopłciowych w porównaniu ze szkołami koedukacyjnymi[5].
Opinie pochlebne

Zwolennicy koedukacji odpowiadają, że większość badań wskazuje, że choć istnieją drobne różnice w budowie mózgu osobnika płci męskiej i żeńskiej, to wynikające stąd różnice w percepcji i przetwarzaniu informacji przez chłopców i dziewczęta są znacznie mniejsze niż indywidualne różnice między dziećmi tej samej płci. W przypadku osób dorosłych różnice sprawności intelektualnej między płciami przestają mieć jakiekolwiek znaczenie[6].

Przeprowadzone w Wielkiej Brytanii, gdzie współistnieją obie koncepcje edukacji, badania nie wykazały, aby chłopcy lub dziewczęta wybierali inne przedmioty, lub mieli lepsze wyniki w nauce w zależności od tego, czy uczą się w szkołach koedukacyjnych czy realizujących koncepcję edukacji zróżnicowanej. Wnioski z tych badań są takie, że istnieją bardzo dobre szkoły oparte na obu z tych koncepcji, lecz nie dlatego, że są tylko dla chłopców, tylko dla dziewcząt, bądź dla obojga płci. Podstawowymi czynnikami są zdolności uczniów, środowisko, z jakiego się wywodzą oraz kwalifikacje nauczycieli. Autorzy przytaczanego badania przebadali szczegółowo argumenty zwolenników edukacji zróżnicowanej i stwierdzili, że zazwyczaj są to argumenty nieadekwatne lub wybiórczo przedstawiane[7].

Dotyczy to np. badań naukowych prowadzonych od początku lat 90. mających dowodzić[8], że dzieci ze szkół zróżnicowanych ze względu na płeć osiągają lepsze rezultaty niż dzieci ze szkół mieszanych. Na argument, że koedukacja jest niewłaściwym rozwiązaniem, gdyż chłopcy i dziewczęta uczą się w inny sposób, zwolennicy wskazują, iż liczne badania wykazały, że niewielkie różnice w percepcji i przetwarzaniu informacji, jakie można stwierdzić u dziewcząt i chłopców, nie wpływają w widoczny sposób na efektywność nauki[potrzebny przypis].

Natomiast na argument, że w klasach starszych wyłączony zostaje element roztargnienia związanego z obcowaniem z płcią przeciwną, zwolennicy koedukacji odpowiadają, że obcowanie z własną płcią też może rodzić napięcia, które w znacznie większym stopniu utrudniają proces edukacyjny.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Koedukacja
Dlaczego zaraz kołtuny? Wszędzie tak było, takie były czasy...
Druga tura bez Bonżura...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Fraszka na zazdrosne raszple

michalina
Amigoland napisał/a
Lothar. napisał/a
Co im grozi za spojrzenie w oczy Obcemu? U nas koedukacja też nie jest "od zawsze" to połowa 19 wieku a panią Skłodowską-Curie to kołtuny z Jagiellonki nie chciały przyjąć na studia i studiowała na Sorbonie.

Pierwotnie, ze względów społecznych, uznawano konieczność kształcenia jedynie chłopców – dla dziewcząt i kobiet przewidziane były inne role. Gdy dostrzeżono wagę edukacji również w przypadku dziewcząt, tworzono dla nich osobne szkoły – zarówno ze względów obyczajowych, jak i z powodu specyfiki programu nauczania.

Dopiero w połowie XIX wieku, wraz z budzeniem się społecznej świadomości kobiet i powstawaniem ruchów emancypacyjnych, zaczęły powstawać szkoły koedukacyjne. W szkolnictwie elementarnym, w małych ośrodkach, było to podyktowane także względami ekonomicznymi (małą ilością nauczycieli czy stosownych placówek). Jeśli chodzi o szkoły średnie i uczelnie wyższe, chodziło przede wszystkim o kwestie równouprawnienia.

Dziś znaczna większość uczelni jest koedukacyjna, niewiele z nich było jednak takimi od założenia. W Stanach Zjednoczonych pierwszą uczelnią od początku koedukacyjną był Oberlin College, założony w 1833 roku.

Pod koniec XX wieku koedukacyjne stały się nawet placówki kształcące do niedawna wyłącznie mężczyzn, takie jak akademie wojskowe, lotnicze czy marynarki wojennej.
Opinie krytyczne

Wady koedukacji, na jakie wskazują jej przeciwnicy, to:

    Umieszczenie w jednej grupie chłopców i dziewcząt w wieku dojrzewania prowadzi do przeniesienia ich uwagi z nauki na współzawodnictwo o względy osób przeciwnej płci, zaś niedojrzałość i znaczne różnice psychologiczne prowadzą do konfliktów (niewybredne żarty ze strony chłopców, prowokujące zachowanie dziewcząt, rywalizacja o chłopaka lub dziewczynę)[1].
    Tempo dojrzewania jest dla obu płci inne i zrównuje się dopiero w wieku maturalnym. Siedmioletni chłopcy wyprzedzają dziewczynki pod względem fizycznym, ale pozostają w tyle pod względem zdolności koncentracji, koordynacji i umiejętności pisania[2][3].
    Ujednolicenie metodyki nauczania dla obu płci w klasie koedukacyjnej wymusza konieczność narzucenia wzorca zachowań jednej płci całej grupie, ignorując psychologiczne i fizjologiczne różnice między chłopcami i dziewczynkami, nawet w takich aspektach jak temperatura w klasie[2][4].
    Chłopców łatwiej jest zmotywować do nauki przez rywalizację, a dziewczęta przez kontakt i współdziałanie[2][3].

Krytycy wskazują także na lepsze wyniki absolwentów szkół jednopłciowych w porównaniu ze szkołami koedukacyjnymi[5].
Opinie pochlebne

Zwolennicy koedukacji odpowiadają, że większość badań wskazuje, że choć istnieją drobne różnice w budowie mózgu osobnika płci męskiej i żeńskiej, to wynikające stąd różnice w percepcji i przetwarzaniu informacji przez chłopców i dziewczęta są znacznie mniejsze niż indywidualne różnice między dziećmi tej samej płci. W przypadku osób dorosłych różnice sprawności intelektualnej między płciami przestają mieć jakiekolwiek znaczenie[6].

Przeprowadzone w Wielkiej Brytanii, gdzie współistnieją obie koncepcje edukacji, badania nie wykazały, aby chłopcy lub dziewczęta wybierali inne przedmioty, lub mieli lepsze wyniki w nauce w zależności od tego, czy uczą się w szkołach koedukacyjnych czy realizujących koncepcję edukacji zróżnicowanej. Wnioski z tych badań są takie, że istnieją bardzo dobre szkoły oparte na obu z tych koncepcji, lecz nie dlatego, że są tylko dla chłopców, tylko dla dziewcząt, bądź dla obojga płci. Podstawowymi czynnikami są zdolności uczniów, środowisko, z jakiego się wywodzą oraz kwalifikacje nauczycieli. Autorzy przytaczanego badania przebadali szczegółowo argumenty zwolenników edukacji zróżnicowanej i stwierdzili, że zazwyczaj są to argumenty nieadekwatne lub wybiórczo przedstawiane[7].

Dotyczy to np. badań naukowych prowadzonych od początku lat 90. mających dowodzić[8], że dzieci ze szkół zróżnicowanych ze względu na płeć osiągają lepsze rezultaty niż dzieci ze szkół mieszanych. Na argument, że koedukacja jest niewłaściwym rozwiązaniem, gdyż chłopcy i dziewczęta uczą się w inny sposób, zwolennicy wskazują, iż liczne badania wykazały, że niewielkie różnice w percepcji i przetwarzaniu informacji, jakie można stwierdzić u dziewcząt i chłopców, nie wpływają w widoczny sposób na efektywność nauki[potrzebny przypis].

Natomiast na argument, że w klasach starszych wyłączony zostaje element roztargnienia związanego z obcowaniem z płcią przeciwną, zwolennicy koedukacji odpowiadają, że obcowanie z własną płcią też może rodzić napięcia, które w znacznie większym stopniu utrudniają proces edukacyjny.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Koedukacja
Dlaczego zaraz kołtuny? Wszędzie tak było, takie były czasy...
Teraz też są kołtuny...;))
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Fraszka na zazdrosne raszple

Amigoland
michalina napisał/a
Amigoland napisał/a
Lothar. napisał/a
Co im grozi za spojrzenie w oczy Obcemu? U nas koedukacja też nie jest "od zawsze" to połowa 19 wieku a panią Skłodowską-Curie to kołtuny z Jagiellonki nie chciały przyjąć na studia i studiowała na Sorbonie.

Pierwotnie, ze względów społecznych, uznawano konieczność kształcenia jedynie chłopców – dla dziewcząt i kobiet przewidziane były inne role. Gdy dostrzeżono wagę edukacji również w przypadku dziewcząt, tworzono dla nich osobne szkoły – zarówno ze względów obyczajowych, jak i z powodu specyfiki programu nauczania.

Dopiero w połowie XIX wieku, wraz z budzeniem się społecznej świadomości kobiet i powstawaniem ruchów emancypacyjnych, zaczęły powstawać szkoły koedukacyjne. W szkolnictwie elementarnym, w małych ośrodkach, było to podyktowane także względami ekonomicznymi (małą ilością nauczycieli czy stosownych placówek). Jeśli chodzi o szkoły średnie i uczelnie wyższe, chodziło przede wszystkim o kwestie równouprawnienia.

Dziś znaczna większość uczelni jest koedukacyjna, niewiele z nich było jednak takimi od założenia. W Stanach Zjednoczonych pierwszą uczelnią od początku koedukacyjną był Oberlin College, założony w 1833 roku.

Pod koniec XX wieku koedukacyjne stały się nawet placówki kształcące do niedawna wyłącznie mężczyzn, takie jak akademie wojskowe, lotnicze czy marynarki wojennej.
Opinie krytyczne

Wady koedukacji, na jakie wskazują jej przeciwnicy, to:

    Umieszczenie w jednej grupie chłopców i dziewcząt w wieku dojrzewania prowadzi do przeniesienia ich uwagi z nauki na współzawodnictwo o względy osób przeciwnej płci, zaś niedojrzałość i znaczne różnice psychologiczne prowadzą do konfliktów (niewybredne żarty ze strony chłopców, prowokujące zachowanie dziewcząt, rywalizacja o chłopaka lub dziewczynę)[1].
    Tempo dojrzewania jest dla obu płci inne i zrównuje się dopiero w wieku maturalnym. Siedmioletni chłopcy wyprzedzają dziewczynki pod względem fizycznym, ale pozostają w tyle pod względem zdolności koncentracji, koordynacji i umiejętności pisania[2][3].
    Ujednolicenie metodyki nauczania dla obu płci w klasie koedukacyjnej wymusza konieczność narzucenia wzorca zachowań jednej płci całej grupie, ignorując psychologiczne i fizjologiczne różnice między chłopcami i dziewczynkami, nawet w takich aspektach jak temperatura w klasie[2][4].
    Chłopców łatwiej jest zmotywować do nauki przez rywalizację, a dziewczęta przez kontakt i współdziałanie[2][3].

Krytycy wskazują także na lepsze wyniki absolwentów szkół jednopłciowych w porównaniu ze szkołami koedukacyjnymi[5].
Opinie pochlebne

Zwolennicy koedukacji odpowiadają, że większość badań wskazuje, że choć istnieją drobne różnice w budowie mózgu osobnika płci męskiej i żeńskiej, to wynikające stąd różnice w percepcji i przetwarzaniu informacji przez chłopców i dziewczęta są znacznie mniejsze niż indywidualne różnice między dziećmi tej samej płci. W przypadku osób dorosłych różnice sprawności intelektualnej między płciami przestają mieć jakiekolwiek znaczenie[6].

Przeprowadzone w Wielkiej Brytanii, gdzie współistnieją obie koncepcje edukacji, badania nie wykazały, aby chłopcy lub dziewczęta wybierali inne przedmioty, lub mieli lepsze wyniki w nauce w zależności od tego, czy uczą się w szkołach koedukacyjnych czy realizujących koncepcję edukacji zróżnicowanej. Wnioski z tych badań są takie, że istnieją bardzo dobre szkoły oparte na obu z tych koncepcji, lecz nie dlatego, że są tylko dla chłopców, tylko dla dziewcząt, bądź dla obojga płci. Podstawowymi czynnikami są zdolności uczniów, środowisko, z jakiego się wywodzą oraz kwalifikacje nauczycieli. Autorzy przytaczanego badania przebadali szczegółowo argumenty zwolenników edukacji zróżnicowanej i stwierdzili, że zazwyczaj są to argumenty nieadekwatne lub wybiórczo przedstawiane[7].

Dotyczy to np. badań naukowych prowadzonych od początku lat 90. mających dowodzić[8], że dzieci ze szkół zróżnicowanych ze względu na płeć osiągają lepsze rezultaty niż dzieci ze szkół mieszanych. Na argument, że koedukacja jest niewłaściwym rozwiązaniem, gdyż chłopcy i dziewczęta uczą się w inny sposób, zwolennicy wskazują, iż liczne badania wykazały, że niewielkie różnice w percepcji i przetwarzaniu informacji, jakie można stwierdzić u dziewcząt i chłopców, nie wpływają w widoczny sposób na efektywność nauki[potrzebny przypis].

Natomiast na argument, że w klasach starszych wyłączony zostaje element roztargnienia związanego z obcowaniem z płcią przeciwną, zwolennicy koedukacji odpowiadają, że obcowanie z własną płcią też może rodzić napięcia, które w znacznie większym stopniu utrudniają proces edukacyjny.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Koedukacja
Dlaczego zaraz kołtuny? Wszędzie tak było, takie były czasy...
Teraz też są kołtuny...;))
Witaj Michalino. Ale w tamtych czasach tak dużo tych "kołtunów" nie było. "Biły" się o nich wszystkie uczelnie w Europie. Także musieli w Polsce nieźle zarabiać skoro nie decydowali się na emigrację. Z językiem problemu pewnie nie mieli bo na uczelniach gadali po łacinie...Jak teraz po angielsku...
Druga tura bez Bonżura...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Fraszka na zazdrosne raszple

Lothar.
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Amigoland
Amigoland napisał/a
Lothar. napisał/a
Dlaczego zaraz kołtuny? Wszędzie tak było, takie były czasy...
Andrzeju, Uniwersytet ma z zasady kreować Elitę, a nie być synekurą dla okopanych tam potakiewiczów, bez własnych wartościowych Publikacji. U nas kk i ruscy, bardzo ludziom podcięli skrzydła obsadzając tam swoich. Jakie ja kreatury spotkałem na Uczelniach, to nawet wolę nie pamiętać. Czego oni uczą? Jakich postaw? Było parę przytomnych osób, ale na uczelniach orły nie zostają.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Fraszka na zazdrosne raszple

Lothar.
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez michalina
Tylko prawdziwa konkurencja oczyści Uczelnie Michalino, ale na razie dotacje na obcokrajowców decydują >;))
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Fraszka na zazdrosne raszple

Amigoland
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Lothar. napisał/a
Amigoland napisał/a
Lothar. napisał/a
Dlaczego zaraz kołtuny? Wszędzie tak było, takie były czasy...
Andrzeju, Uniwersytet ma z zasady kreować Elitę, a nie być synekurą dla okopanych tam potakiewiczów, bez własnych wartościowych Publikacji. U nas kk i ruscy, bardzo ludziom podcięli skrzydła obsadzając tam swoich. Jakie ja kreatury spotkałem na Uczelniach, to nawet wolę nie pamiętać. Czego oni uczą? Jakich postaw? Było parę przytomnych osób, ale na uczelniach orły nie zostają.
Wojtek. postaraj się myśleć, jakbyś żył w tamtych czasach...Obecnie jest podobnie...Też są od kogoś zależni. Ten kto płaci dyktuje warunki. Nie podoba się? To załóż własny uniwersytet...
Druga tura bez Bonżura...
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Fraszka na zazdrosne raszple

michalina
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Lothar. napisał/a
Tylko prawdziwa konkurencja oczyści Uczelnie Michalino, ale na razie dotacje na obcokrajowców decydują >;))
A to akurat święta prawda,obcokrajowy są preferowani.I oby nie było jak przepowiada Maciak,że bedą elity ale nie polskie i wtedy dostaniemy za swoje.
Bo jak na razie poziom co niektórych wykładowców to bufonada,kołtuństwo,układziki ,olewactwo i obudza sie z ręka w nocniku.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Fraszka na zazdrosne raszple

Lothar.
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Amigoland
Amigoland napisał/a
Lothar. napisał/a
Amigoland napisał/a
Lothar. napisał/a
Dlaczego zaraz kołtuny? Wszędzie tak było, takie były czasy...
Andrzeju, Uniwersytet ma z zasady kreować Elitę, a nie być synekurą dla okopanych tam potakiewiczów, bez własnych wartościowych Publikacji. U nas kk i ruscy, bardzo ludziom podcięli skrzydła obsadzając tam swoich. Jakie ja kreatury spotkałem na Uczelniach, to nawet wolę nie pamiętać. Czego oni uczą? Jakich postaw? Było parę przytomnych osób, ale na uczelniach orły nie zostają.
Wojtek. postaraj się myśleć, jakbyś żył w tamtych czasach...Obecnie jest podobnie...Też są od kogoś zależni. Ten kto płaci dyktuje warunki. Nie podoba się? To załóż własny uniwersytet...
Do tego potrzebny jest Mecenat.... królewski >;P Łatwo się niszczy i pasożytuje, trudniej budować i utrzymywać. Uczelnie to nie tylko dydaktyka, to też własne badania, upłynął czas przedruków, a kto ma je robić?
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Fraszka na zazdrosne raszple

Lothar.
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez michalina
michalina napisał/a
Lothar. napisał/a
Tylko prawdziwa konkurencja oczyści Uczelnie Michalino, ale na razie dotacje na obcokrajowców decydują >;))
A to akurat święta prawda,obcokrajowy są preferowani.I oby nie było jak przepowiada Maciak,że bedą elity ale nie polskie i wtedy dostaniemy za swoje.
Bo jak na razie poziom co niektórych wykładowców to bufonada,kołtuństwo,układziki ,olewactwo i obudza sie z ręka w nocniku.
Już jest kłopot Michalino, dzieciaki nie chcą studiować, prestiż Dyplomu podupadł i mamy nadprodukcje niby "inteligencji" która nie posiada umiejętności zarobkowania, mało kto pracuje w zawodzie.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Fraszka na zazdrosne raszple

Biegnij Lola biegnij
Zabanowany
Ten post był aktualizowany .
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Amigoland
ZAWARTOŚCI USUNIĘTE
Autor usunął wiadomość.
Odpowiedz | Wątki
Otwórz ten post w widoku wątku
|

Re: Fraszka na zazdrosne raszple

Lothar.
Dobrze jest za młodego, popracować choć dorywczo, w zawodzie który ma się ochotę wykonywać po studiach, choć jako pomocnik pomocnika, aby zobaczyć jak to wygląda i jak się tak zarobkuje. Po co tracić te 4 lata jako przedłużenie liceum i wylądować w takim samym miejscu, tylko z Dyplomem? Dzieciakom polecam studia zaoczne żeby pracować i w oparciu o własną praktykę uczyć się tego co rozumiesz i widzisz Praktycznie. Kasa aby nie być obciążeniem dla rodziny i samodzielność. Taki inżynier jest prawdziwym inżynierem i nawet wykładowcy to sobie stanowczo nie pozawalają jak na dziennych.
123