|
![]() Tytułową demoniczną kobietą jest śpiewaczka operowa Akne Montecalfi – przykuwająca wzrok (,,notorycznie piękne koleżanki jej robiły przy niej wrażenie woskowych lalek od fryzjera”[6]), eteryczna, delikatna i drapieżna zarazem, ,,wprost diabelnie piękna i przewrotna” (622U 114), sprawiająca wrażenie ,,tajemniczego, wyższego zjawiska” (622U 100). Do tego blada i zielonooka, co według Marty Skwary czyni z niej doskonałą realizację mitycznych, literackich i plastycznych wyobrażeń kobiet fatalnych (podobno ten kolor oczu świadczył o sadyzmie postaci kobiecej i jej hipnotycznych zdolnościach)[7]. Charakteryzować Akne można bez końca, bo 622 upadki Bunga… są po brzegi wypełnione obszernymi opisami wyglądu tytułowego demona (z czego zresztą Witkacy się przewrotnie ,,tłumaczył” w napisanej osiem lat po ukończeniu powieści przedmowie: ,,Opisać kobietę «od środka» jest nie sposób. Na tym załamują się największe tytany literatury” [622U 7]). Równie szczegółowo zobrazowane są tytułowe ,,upadki” głównego bohatera, co bardzo trafnie ujęła Anna Micińska: Żywot Bunga – opisany niemal dzień po dniu – zaczyna rytmicznie pulsować w takt humorów pani Akne, a nasz bohater oscyluje od szczytów szczęścia aż do dna swoich kolejnych upadków. Budząc się co rano z myślą o pani Akne, pędzi do niej natychmiast, by zastać ją w coraz to nowej kreacji, otoczoną coraz to nowymi ludźmi. Niezależnie od pory dnia czy roku, niezależnie od otoczenia, Bungo zaczyna odczuwać ,,lekkie pożądanie”, z każdą chwilą narastające, groźniejsze, coraz bardziej ponure i beznadziejne, by w końcu rzucać się na ukochaną, ,,powalać ją na łóżko” i ,,tracić przytomność” – po której odzyskaniu odczuwać będzie tylko dalsze bolesne nienasycenie, a oprócz tego upokorzenie na skutek pogardy, którą mu niezadowolona Akne wyraźnie okazuje. Nie pomagają zasadnicze rozmowy (śmiertelnie nudzące złotowłosego demona), nie pomagają próby zerwania (po których Bungo zawsze wraca), nie pomagają jawne zdrady kochanki[8]. Wszystko się zgadza. Mamy kobietę fatalną, mamy doprowadzonego przez nią do obłędu mężczyznę. Można by rzec, słowami Jana Błońskiego, ot ,,pospolita opowieść o romansie smarkacza z wampem”[9]. Jeden z koronnych motywów modernizmu. Ale tej powieści nie powinno się odczytywać w ten sposób. Zatem zacznijmy raz jeszcze. Akne Montecalfi. Akne, czyli trądzik. Naznaczenie demonicznej kobiety nazwą młodzieńczej choroby – dokuczliwej, ale przemijającej – jest dosyć osobliwe. Obdarzenie jej głosem rozpieszczonej dziewczynki, niezbyt stabilnym stanem psychicznym oraz nawracającymi napadami ischiasu również… Wraz z rozwojem akcji dowiadujemy się, że ,,owo tajemnicze, wyższe zjawisko” (622U 100) – o ustach ,,rozcałowanych na jakąś krwawą miazgę” (622U 197), które mogłoby ,,wszystko wessać przez oczy” (622U 90) (nieustannie zresztą opuchnięte od przeżytych rozkoszy!) – z upodobaniem ,,topi się i tapla w potwornych, świńskich perwersjach” (622U 196). Kobieta fatalna? Raczej nimfomanka, przypominająca ,,nakręcony żądzą automat”[10]. Obrazek Ale to nie wszystko. Jej władza nad mężczyznami (a raczej nad ,,orszakiem dyszących samców” czy też ,,psim weselem”) ociera się o śmieszność: ,,Zdawało się, że lada chwila pani Akne powie coś takiego, od czego wszyscy padną na brzuchy i czołgać się będą do niej w najgłębszej czci i przerażeniu” (622U 135). Podobnie ona sama: – Ach, więc to tak – pomyślał Bungo wpatrując się w tylną część ciała pani Akne, która, to jest pani Akne, dotąd nie miała przytomności spuścić szlafroka i wyglądała mimo grozy sytuacji wściekle komicznie. W tej chwili ta właśnie część ciała robiła niesłychane wprost wrażenie. Zdawała się uśmiechać bezmyślnie swymi obiema niezrównanej białości półkulami i z bezczelnym uporem kpić ze wszystkich niebezpieczeństw. Zdawała się mówić z komiczną efronterią prosto w twarz osłupiałemu Bungowi: «Róbcie co chcecie, mnie wszystko jedno. Zarzynajcie się, mordujcie, ja mam swoje prawa i nie ustąpię»” (622U 191). Groteskowe przejaskrawienie młodopolskiej maniery miłosnej musi budzić śmiech. Nie możemy jednak zapominać, że Witkacego naprawdę dręczył ów fatalny romans. Dowody na to można odnaleźć w jego korespondencji z ojcem: ,,Czym jest w Twoim życiu pani S. – przyjaźnią, namiętnością, otumanieniem zmysłów, miłością, zachwytem psychicznym, podziwem myśli – czym?”[11] – pytał w liście do syna Stanisław Witkiewicz. Nie sposób nie zgodzić się z Janem Błońskim, który zauważył, że Witkacy ,,naprawdę starał się – spotkanie po spotkaniu, pocałunek po obeldze – rozszyfrować romans, który go najgłębiej ukształtował. I ukształtował – pośrednio – to wszystko, co nadaje Witkiewiczowskiej twórczości spoistość i rzetelność piekielnego duszoznawstwa!”[12]. Dlatego warto to wszystko potraktować mimo wszystko poważnie… [1] A. Hutnikiewicz: Młoda Polska. Warszawa 1994, s. 43. [2] Wydana dopiero w 1972 r. [3] Więcej szczegółów na ten temat podaje D. Spietelun: Witkacowskie muzy. Kobiety w egzystencji i dziele artysty. Kraków 2013, s. 85. [4] I. Solska: Pamiętnik. Oprac. L. Kuchtówna. Warszawa 1978, s. 102. [5] Tamże, s. 112. [6] S. I. Witkiewicz: 622 upadki Bunga, czyli Demoniczna kobieta. Kraków 2005, s. 90. Dalej – 622U z numerem strony. [7] M. Skwara: Kobiety (nie tylko) demoniczne. W: Tejże: Wśród Witkacoidów: W świecie tekstów, w świecie mitów. Wrocław 2012, s. 62. [8] A. Micińska: 622 upadki Bunga, czyli Demoniczna kobieta. W: Tejże: Istnienie poszczególne. Oprac. J. Degler. Wrocław 2003, s. 79. [9] J. Błoński: Od Stasia do Witkacego. Kraków 1997, s. 72. [10] Tamże, s. 104. [11] S. Witkiewicz: Listy do syna. Opr. B. Danek-Wojnowska i A. Micińska. Warszawa 1969, s. 410. [12] J. Błoński: dz. cyt., s. 77. |
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Lothar.
Oj coś mi się przypomniało >;) W klasie maturalnej, jeden z kolegów poznał rozrywkowe dziewczyny >;P A miał ochotę po ćpać i one go nafaszerowały środkiem przeczyszczającym >;DD Co było świetnym dowcipem, bo mu przeszło >;)) Wolę nie myśleć co by było jak by dostał Lekcje od Nauczycieli Roślin Mocy >;)
![]() |
Free forum by Nabble | Edit this page |