Re: Czy realizowanie siebie, zmusza do życia w zmęczeniu?
Witaj Kropelko :) to Pasja >;)) Jak mam pomysł i ciekawą wizję, to mam myśli nad wartościowe, nie czuję głodu, ani zmęczenia, tylko piję, żeby się nie odwodnić. Na dobrą sprawę, wtedy, nie jestem do końca "normalnym człowiekiem" >;PP Dopiero jak dojadę do domu, to wyłażenie z auta jest bolesne, muszę trochę poczekać, żeby coś zjeść, dobre są owoce mają trochę cukru i pozwalają się pozbierać. Ja lubię takie życie pełne wyzwań, dziś robię coś na czym ktoś się przewalił, po jakiejś obcej firmie i trzeba to rozgryźć i przerobić i dlatego wczoraj padłem, jak wróciłem, bo byłem nadwyrężony intelektualnie, jak próbowałem ogarnąć "co Poeta miał na myśli" >;PPPPP Nie chciał bym już pracować w biurze, ani na warsztacie, ani nawet w terenie z dużą grupą, tworzenie nowych rozwiązań, kompromisy i własne strategie, w tym odnajduje "spełnienie intelektualne" >;))))
No nie Andrzeju, słowa trzeba dotrzymywać, na zaufaniu polega Biznes. Przekręty są na raz, a trzeba jeść łyżką, a nie chochlą >;)) Brzydzę się lichwą, ups :) znaczy się kupowaniem na kredyt. Jest to bardzo niebezpieczne, bo może spowodować nieproporcjonalne straty, a ludzie czują się bezpieczni i nie szacują ryzyka i całkowitego kosztu kredytu. W sumie to ciekawe narzędzie, ale trzeba mieć szczęście.
Wojtek. Zaufanie to można mieć do kogoś z rodziny, czy zaufanego kumpla. ALE NIE DO BANKU! Hehehe. Dorośli już wiedzą jak działają banki. Jak kreują pieniądze z niczego. No i do tego dochodzi lichwa. Jak bank mnie okrada z moich oszczędności, to jakie mogę mieć zaufanie do banku? Chyba żartujesz?
Andrzeju to nie chodzi o złodziejskie Banki >;)) Ale to ja dałem słowo, że wziąłem pieniądze, to je oddam z procentem. Trzeba z tego "wyjść z twarzą" A wiesz że jak by co, to..... jestem złym klientem, bo..... nie mam historii kredytowej >;PPP A ten co wisi w niespłacalnym kredycie to jest ten "DOBRY" >;))) Normalnie ludzie wierzą w takie bzdury zamiast liczyć na palcach, czy to dobry interes. No ale długi trzeba spłacać, to żelazna zasada. Kim będziemy, jak nie będziemy się szanować i własne słowo, nic nie będzie znaczyć?