A my wcale nie musimy im wierzyć Andrzeju >;)) Religie takie czy inne bazują na strachu, a dopóki potrafimy się śmiać ze ściemniaczy to jesteśmy wolni >;)) Pamiętasz Imię Róży Umberto Eco i zaginione dzieło Arystotelesa egzemplarz II części Poetyki Arystotelesa, poświęconej filozofii humoru? Kto się śmieje, ten się nie boi, nie wierzy oszustom i jest wolny >;))) Co jest złego w śmiechu? Jorge to śmiertelny wróg śmiechu i dowcipu. Uważa, że ich zło jest zakotwiczone w kłamstwie. Bowiem śmiech wywołuje głównie świat przedstawiony „na opak”, nieprawdziwie, niezgodnie ze stanem rzeczy. Jak powiada Jorge: „na opak w stosunku do tego, jakim być winien, jakim zawsze był i będzie na wieki wieków, aż do końca czasów”. Jego zdaniem śmiech burzy zastany porządek, oddala od myślenia o rzeczach doniosłych i ostatecznych, a koncentruje uwagę na nic nieznaczących błahostkach i błazenadach. Jest objawem ludzkiej pychy, która pcha ludzi w kierunku poszukiwania jakiejś nowej prawdy, zamiast przechowywania jednej, jedynej prawdy objawionej. Nadto śmiech wyzwala od strachu poprzez nabieranie dystansu do tego, co stanowi realne zagrożenie, jakimi są śmierć i potępienie. Tymczasem lęk przed śmiercią – zdaniem Jorge – jest „najmędrszym i najtkliwszym z darów Boskich”, który chroni nas przed zepsuciem i piekłem. Dlaczego Arystotelesowskie dzieło o śmiechu miałoby być niebezpieczne? Jorge chce ukryć przed światem wciąż jeszcze nieodkrytą księgę Arystotelesa, ponieważ wszystkie dotąd poznane jego dzieła miały rewolucyjną moc. Zdaniem Jorge „każde słowo Filozofa, na które przysięgają teraz nawet święci i papieże, obracało do góry nogami obraz świata”. Podobnie w skrywanej przez Jorge księdze Arystotelesa „wywraca się funkcję śmiechu, podnosi się go do rangi sztuki, otwierają się przed nim bramy świata uczonych, czynią go swoim przedmiotem filozofia i przewrotna teologia”. Jorge jest przekonany, że Arystotelesowskie usprawiedliwienie tych – jak je określa – „marginalnych igraszek rozpętanej wyobraźni” doprowadziłoby do podniesienia pozycji sztuki śmiechu i zastąpienia retoryki przekonywania retoryką ośmieszania, co wywróciłoby całą dotychczasową wiedzę do góry nogami. Więcej, sztuka ośmieszania – zaakceptowana i uznana za szlachetne oręże retoryczne – mogłaby zostać skierowana ku dotąd uznawanym świętościom, jak np. Bóg czy uniwersalne wartości, jak prawda, dobro, piękno. Nie mielibyśmy wówczas żadnego oręża, by je przed bluźnierstwem i ośmieszeniem obronić. Bo czymże ono mogłoby być? Jak odeprzeć kpinę? „Człowiek dowcipny, czyli taktowny” Nie mamy dostępu do II części Poetyki Arystotelesa. Nie wiemy nawet, czy zaginęła, czy nigdy nie została przez Filozofa napisana. Możemy jednak na podstawie tego, co czytamy w Etyce nikomachejskiej [1128ab] na temat człowieka dowcipnego, wnioskować, że obawy Jorge były mocno przesadzone. Wiadomo, że według Arystotelesa pośród wielu cnót szczególnie ważną rolę pełniły cnoty umiarkowania i praktycznej mądrości – phronesis. Ich wagę Filozof podkreśla w swojej doktrynie środka, według której cnota – nabyta i trwała dyspozycja, dzięki której człowiek staje się dobry – znajduje się zawsze pośrodku między skrajnościami, jakimi są nadmiar i niedostatek. Tę średnią i zarazem najwłaściwszą miarę określa phronesis. Człowiek dowcipny nie jest zatem ani kpiarzem, ani prostakiem, którzy – jak pisze Arystoteles – „szukają za każdą cenę tego, co śmieszne”, i nie wzbraniają się nawet przed szyderstwem ani sensatem, całkiem pozbawionym zmysłu humoru i ogłady. Ludzie dowcipni umieją żartować w sposób odpowiedni, tj. taktowny, tak by utrzymać się w granicach przyzwoitości i nikogo nie dotknąć – czyli żartują „we właściwym czasie, z właściwych przyczyn, wobec właściwych osób, we właściwym celu i we właściwy sposób”. Arystoteles zauważa, że w języku greckim pojęciu „dowcipny” odpowiada pojęcie eutrapelia, które swoim brzmieniem przypomina eutropos – czyli „giętki”, to znaczy taki, który potrafi się odpowiednio dopasować. Nie chodzi tu jednak o „giętkość” w znaczeniu przebiegłości czy sprytu, polegających na umiejętności realizowania w każdej nadarzającej się sytuacji swoich partykularnych interesów, lecz zważania na odczucia i emocje ludzi, którzy stają się przedmiotem i świadkiem żartu. Człowiek dowcipny według Arystotelesa zatem nie może kpić z rzeczy, które są dla innych święte, nawet wówczas, gdy sam ich nie poważa. Natasza Szutta – Filozof, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego, specjalizuje się w etyce, metaetyce i psychologii moralności. Pasje: literatura, muzyka, góry i nade wszystko swoje dzieci. https://filozofuj.eu/natasza-szutta-czy-jorge-slusznie-obawial-sie-arystotelesowskiej-nauki-o-smiechu/ |
W odpowiedzi na pojawiła się wiadomość opublikowana przez Serenity
Oczywiście że jest to coś więcej Serenko >;)) Tylko my sami możemy tworzyć nasz Świat nie ulegając narracji obcej. Dlaczego to oglądać i ulegać ich Sugestii? A nie tworzyć Własnego Pięknego Świata? Kto ma Wyobraźnie to sam jest wewnętrznym Kapłanem. Przecież te muzyki które wklejam w celach kontemplacyjnych w walce z Plandemią temu służą :) Dziękuję za pomoc Serenko >;)* Kreujmy swój świat dla siebie i innych, którzy być może nie mają takiej Wyobraźni >;))) Co do Biblii z pomyłką uświadomioną, być może :) lub nie >;PPP to coś czuję że szanowne Małżonki w tym wypadku nie uszanują Autorytetu Biblijnego >;PPPPPPP |
Free forum by Nabble | Edit this page |